46

Latest post of the previous page:

Ancepa, z tymi modelami bingo! To jest dokładnie to! Dziękuję ogromnie!
uncle.kat pisze: i mężczyźni i kobiety mają to do siebie, że słyszą to, co chcą. Jeżeli nie są zupełnie pewni siebie, odbiorą to jako potwarz.
Właśnie! Chodzi mi o to, żeby to było coś niewinnego, a resztę (której ona wcale nie miała na myśli) on sam sobie dopowie. Zakładam, że kochająca i jako tako empatyczna kobieta nie będzie się czepiała łysienia czy drobnej postury albo wypominała błędów w nieskończoność, bo wie, że to może sprawić przykrość. Ale niech ona niechcący kilka razy chlapnie coś, co w nim zostanie na długo (albo i na zawsze). Właśnie takie sytuacje jak lepiej poczekajmy z tym na mojego brata informatyka albo opowieść Ancepy o modelach i śmierdzącym kleju idealnie pasują.

Przypomniałam sobie jeszcze przy okazji własną historyjkę: kupiliśmy dodatkowy regał na książki, bo się nie mieściły i stosy zaczęły rosnąć na podłodze. I ja się napaliłam na układanie tych książek (to dla mnie dość miła czynność) aż tu nagle widzę, że mąż zaczął układać. No to mówię: Zostaw, ja chcę to sama zrobić. A on zrobił dziwną minę, pomilczał chwilę, po czym zapytał: A co ja mógłbym przy tym układaniu zrobić źle? Oczywiście nic. Czy on by poukładał, czy ja - byłoby dobrze. Ja w ogóle nie myślałam o efekcie, tylko o czynności - chciałam mieć uciechę z układania. I już miałam powiedzieć: A cóż tu niby można zrobić źle? Ale się ugryzłam w jęzor, bo nagle sobie uświadomiłam, z jaką myślą on zostanie, jeżeli ja tego nie wyjaśnię do końca. Jemu by zostało w głowie: Ona myśli, że ja zrobię źle nawet to, czego się nie da zrobić źle. A tak naprawdę, to ja w ogóle nie myślałam o dobrze/źle, tylko o tym, że mi zabiera zabawki, którymi ja akurat miałam chęć się pobawić. ;)

I tu widzę zaletę bezpośredniej komunikacji i gry w otwarte karty. On miał odwagę zapytać, przyjąć ewentualną krytykę (gdybym ja rzeczywiście uważała, że zrobi to źle) i dzięki temu ja mogłam wyjaśnić, że to nie tak. Gdyby nic nie powiedział, to ja bym nigdy nie wpadła na to, że on może tak pomyśleć.

Gdyby mąż Ancepy zapytał, czy ona chce, żeby przestał sklejać modele, to ona mogłaby powiedzieć: W żadnym wypadku, model rzecz święta, pośmierdzi i przestanie, jakoś to przeżyję, sklejaj! Ale on nic nie powiedział, tylko przestał. Bo faceci nie mówią, tylko robią. To jest męskie. I zazwyczaj OK. Ale czasem nie. On bez sensu spędził rok bez swojego hobby, a ona tego w ogóle nie zauważyła (więc mógł się jeszcze na dodatek poczuć niedoceniony: takie poświęcenie i zero reakcji!). A jej chodziło o wywietrzenie, a nie o zaprzestanie sklejania.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

47
Thana pisze:lepiej poczekajmy z tym na mojego brata informatyka
Nic tak nie boli, jak taka potwarz. Mój współlokator swego czasu, uwaga, zatrudnił informatyka do zainstalowania antywirusa, jakby uparcie nie pamiętając, że ja również jestem zawodowym informatykiem. I to oczko wyżej w hierarchii, niż domorosły złotorączkarz. To był cios!

48
Aż się boję pomyśleć, co pomyślał mój były jak rozbroiłam kompa, wymieniłam karte graficzną, hdd, "dołożyłam" ramu... był wtedy w 4 klasie technikum informatycznego.
to dużo wyjaśnia...
" Kochanie, poprosiłam koleżanke o pójście ze mną na giełdę samochodową, ona zna si,ę na autach lepiej niż ty."
tl;dr

Kawa moim bogiem.

49
Majorette pisze: Kochanie, poprosiłam koleżanke o pójście ze mną na giełdę samochodową, ona zna si,ę na autach lepiej niż ty."
X zna się na Y lepiej niż ty to generalnie tekst, który zawsze ukłuje faceta, jeżeli powie mu to kobieta. Częstokroć to prawda, ale nie zmienia to niczego.

Przytoczę, pozwólcie, historię z życia wziętą.

Ów pan A i panna A, o których tu mowa, nazwijmy ich Andrzejem i Anną, jeszcze podówczas małżeństwem nie byli, choć od czterech lat wszystko ich ku temu skłaniało. Mimo wszystko jednak żyli jak drzazga w oku Boga, w nieprawym łożu, co niedzielę do kościoła chodząc. Pech chciał, że dnia pewnego pod hipermarketem, znakiem naszych czasów oraz konsumpcjonizmu, auto im zaniemogło.

Zasiedliśmy tedy we troje, Andrzej, Jakub i Kat, czyli ja, wymieniony na samym końcu, jak skromność nakazuje, wtedy jeszcze paczka nierozłączna, do czasu gdy wyszło, że Jakub jest bestią kłamliwą i pozerem jakich mało. Andrzej i Jakub pozaglądali troszkę pod maskę, pocykali pod nosem, pokręcili głowami - trup jak nic, nie ma co próbować, mechanika trzeba. Lawety albo holowania do serwisu, kosztownych napraw sumptem oszczędności weselnych pokrytych. Smutna wieść została telefonicznie przekazana pannie Annie, jednak owa z panem X, nazwijmy go Ksawerym, rozmawiała wcześniej i zaproponowała próbę popychu, by oddanie i miłość samochodu do ich związku przetestować. Andrzej wtedy tak się obruszył, że rozłączywszy się telefonicznie po rzuceniu kilku łagodnych inwektyw do mikrofonu, rozgadał się i nad naszymi uszami nad brakiem zrozumienia Anny do Andrzejowej wiedzy technicznej.

Rzecz jasna, Andrzejowi było bliżej do fizyka kwantowego niżeli mechanika samochodowego, a jego wiedza była wiedzą Jakuba w temacie Y, czyli samochodów. Mimo wszystko, wysłuchawszy opinii Jakubowej, wysłuchawszy tłumaczeń Jakubowych, uznał za wiarygodny ów werdykt, przyjął jako swój własny, jak Mieszko chrzciny i Chrześcijaństwo, i obstawał przy nim jako pies warowny.

Rzecz jasna później, już z Ksawerym, auto zostało pchnięte i z warkotem silnik przebudził się do życia. Co mu było - do tej pory nie wiadomo, a przeszedł dalej szereg kosztownych napraw i wymian osprzętu i części. Morał z tego taki, że nawet gdy mężczyzna się nie zna, nawet gdy udowodni mu się, że się mylił - to i tak nie wolno podważać jego opinii, bo się zasmuci, rozsierdzi, zezłości, a potem ucieknie lizać swe rany.

50
Czytam i strasznie razi mnie powierzchowność scen, o których wspominacie -- bo to, o czym piszecie, odnosi się do obu płci. Każdą z tych historii można doyebać mężczyźnie i kobiecie -- skupiacie się na cechach fizycznych, podważaniu zdolności/inteligencji, obracacie w palcach stereotypy i role, rozpisane przez codzienność.

Znajdzie coś, czym można dowalić facetowi -- coś, czym można urazić tylko jego.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

51
Filip pisze:Znajdzie coś, czym można dowalić facetowi -- coś, czym można urazić tylko jego.
Nie takie jest polecenie zadania. Mamy znaleźć coś, czym można dowalić mężczyźnie, niekoniecznie ekskluzywnie.
Filip pisze:Czytam i strasznie razi mnie powierzchowność scen, o których wspominacie
Bo życie to nie proza Joyce'a, Bułchakowa i Clancy'ego.
Filip pisze:Każdą z tych historii można doyebać mężczyźnie i kobiecie -- skupiacie się na cechach fizycznych, podważaniu zdolności/inteligencji, obracacie w palcach stereotypy i role, rozpisane przez codzienność.
I co w tym złego? Wolisz pracować na niecodzienności czy nierzeczywistości?
Filip pisze:Znajdzie coś, czym można dowalić facetowi -- coś, czym można urazić tylko jego.
Sam znajdź. Wjechanie na friendzone czy pozycję alpha, jak sugerowałeś, też jest stereotypowe :)

52
przypadkowa, niezamierzona szpila na polu ambicji zawodowych;

niech on wróci z pracy i radośnie oznajmi:
- Kochanie, Nowaka przenoszą do Krakowa, a w przyszłym tygodniu przyjedzie góra, by wybrać u nas nowego kierownika.
Ona na to:
- O! Świetnie, to pewnie wezmą Kryśkę, albo Marcina, u nich będziesz miał sto razy lepiej.
- No tak.

54
Nie. To standard. Dlatego właśnie kobiety nie potrafią jeździć samochodami - mają zaburzone poczucie odległości , bo myślą że 25 cm to tyle:

<----------------------------------->

:mrgreen:

Anyways, na pewno jest to pocisk. Ale pocisk, który facet dostaje na własne życzenie, bo... come on.

55
Smoke pisze:- O! Świetnie, to pewnie wezmą Kryśkę, albo Marcina, u nich będziesz miał sto razy lepiej.
Dobre! Dzięki!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron