Dla mnie najbardziej satysfakcjonującym powodem uznania rodziny za nieboszczyki może być fakt, że widział atak na nich, wyglądało na to, że nie ma już ratunku, że ich śmierć to pewnik. Coś przeszkodziło mu w upewnieniu się - np. nie mógł podbiec do zakrwawionych ciał matki i córki, bo ktoś go napadł albo koledzy siłą zmusili do odwrotu. Może ktoś z bazy to ukartował

Zabrany do bazy główny bohater nie widział sensu w wychodzeniu z bunkra. Mógł albo bezsensownie trwać, albo poświęcić się jakiemuś zajęciu i chyba lepsza byłaby ta opcja. Jak już się zdecyduje na opuszczenie bazy (dlaczego? - może kolega wyjawił, że tak naprawdę matka i córka mogły przeżyć i tu też oczywiście trzeba dać koledze powód, dla którego powiedział to po tylu latach), będzie miał chociaż co zostawiać, czyli pracę, której się poświęcił. Ne będzie tylko dwukolorowo.
Nie znam fabuły, nie znam bohatera. Ale mam nadzieję, że pomogłam choć trochę

Powodzenia!