1
Przed chwilą przeczytałem krótki tekścik Sapkowskiego, traktujący o tym, jakiego używać języka (i jak go używać) pisząc takie fantasty, czy co innego, wliczającego się w fantastykę.
Andrzej Sapkowski pisze: Dobrze. Przechodzimy do zajęć praktycznych. Napiszemy za moment jedno niezbyt długie fantastyczne zdanie, po czym wyeliminujemy z tego zdania wszystkie słowa, których w fantasy użyć nie można. Dla ułatwienia zajmiemy się wyłącznie rzeczownikami.

Zdanie brzmi: "Król, widząc długą kolumnę uzbrojonych w lance rycerzy na bojowych koniach, doznał głębokiej frustracji".

Co należy wyeliminować? Oczywiście frustrację. Nie pasuje, bo to jest fantasy i pełny mieczów i kulbak Never-Never Land. Tutaj nie wolno się frustrować. Wolno się trapić, frasować, markocić, wolno do srogiej cholery być przywiedzionym. Frustracja to słowo obce, pochodzące od łacińskiego frustra, frustratio. Frustracja - won!

Czy tylko ona? Otóż nie. Won idą także, po kolei: kolumna, lance i rycerze. To także są słowa, których w fantasy użyć nie wolno. Słowo rycerz ma źródło w od starogermańskim ritan, ritha, stąd angielskie ride, rider, niemieckie Ritt, reiten, Reiter. Słowo lanca idzie od łacińskiego lancea, stąd lance, lancer, Lanze. Słowo kolumna idzie od wziętego z tejże łaciny columna, columen. Nie godzi się używać w Nibylandii takich słów, albowiem w tejże Nibylandii nie było ani starodawnych Germanów, ani Rzymian, ani łaciny.

A więc został król? Nieprawda, nie został. Król jest do eliminacji i detronizacji. Słowo to pochodzi od czeskiego kral, a wzięło się to od imienia króla Franków, Karola zwanego Wielkim. W fantastycznym Never-Never Landzie pod żadnym pozorem nie mogło być Karola Wielkiego, a więc i słowa król użyć nie można. Won z królem. Le roi est mort. Król jest, nie bójmy się tego powiedzieć, nagi.

Co więc zostało? Konie.

A konie, jakie są, każdy widzi.
Trochę mnie to przeraziło szczerze mówiąc. "Kolomny", "król" - jak na moją głowę to wyrazy, których mogę używać bez wątpliwości. Czyżbym był w błędzie?

Heh, co sądzicie o takim podejściu, do stylizowania języka w fantastyce? Jak dotąd rozumiałem, że nie godzi się pisać o katanach, claymore''ach i tak dalej, ale że "król", albo "kolumna" ? Nie... aż głowa mnie boli.

Dodane po 2 minutach:

zainteresowanych odsyłam do http://www.sapkowski.pl/modules.php?nam ... le&sid=307

;)

2
Przepraszam, ale musiałbym skasować całe opowiadanie. Hmm, bo z tego co pamiętam to w moim świecie nie ma Anglików, Niemców, Rosjan, Francuzów, Rzymian. Nie było niczego, z czego składa się język polski.

Więc mam nacisnąć ctrl + A i delete?

Przecież w moim Neverlandzie język polski nie istnieje. Słucham, mam stworzyć własny język i dodawać do książki/opowiadania słownik?


Germanów, ani Rzymian, ani łaciny.
Według tego - tak.



Nie było łaciny, greki, niczego.



Takie jest moje zdanie, dziękuję.

Dla mnie Sapkowski w tym momencie bełkoczę. Jakbym tylko sięgnął po Wiedźmina, podkreślił mu wszystkie lance, kolumny, królów i rycerzy, i wysłał do do niego, zastanawiam się, co by zrobił :twisted:



Oczywiście, IMO.

Dodane po 1 minutach:

Uch, ech, oczywiście "to do niego" XD
Are you man enough to hold the gun?

3
Większość stylizuje, przeważnie z kiepskim skutkiem ( brak wiedzy specjalistycznej: językoznawczej i historycznej). Sapkowski sobie żartował w tym tekście. U niego są królowie :) IMO należałoby albo stylizować bardzo delikatnie, albo wcale. Jestem za tą druga opcją. Nie każdy jest takim erudytą jak Sapkowski lub mediewistką jak Brzezińska. Zresztą stylizacja to udawanie, to zabawa w stylu: "jak sobie wyobrażamy średniowieczny język". Nic więcej. Gdyby użyć autentycznych, średniowiecznych zwrotów, nikt by ich nie zrozumiał, poza gardstką fachowców, raczej średnio zainteresowanych fantastyką :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

4
poza tym, w niczym nie można przesadzać
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

5
Myślę, że wzięcie takich tekstów, jak Bogurodzica zniechęciłoby ludzi do absolutnego stylizowania na język średniowieczny. Choć o ile dobrze pamiętam, w samym tekście również są wyrazy archaiczne względem tamtej epoki, ale nie mam zamiaru uchodzić za speca. Niezależnie od wszystkiego ze stylizowaniem jest jak z solą: może być, ale z umiarem (czemu przy pisaniu słowa umiarem wychodzi mi umieram? :D). Tu nie chodzi o to, aby tekst był zrozumiały dla X-wiecznego Polaka - on nie jest docelowym odbiorcą. Docelowym odbiorcą jest XXI-wieczny Polak/Europejczyk/jeden z wielu innych. A tacy odbiorcy mają to do siebie, że nie chcą się zastanawiać, skąd się wziął taki dziwny język.



Moim zdaniem odrębną kwestią jest narrator: jego zadaniem jest przede wszystkim opowiedzenie wszystkiego tak, żeby docelowy czytelnik to zrozumiał. Wówczas stylizacja języka narratora powinna się raczej ograniczyć do usunięcia nieodpowiednich pojęć: nawet, gdyby Tolkien żył w naszych czasach, nie mógłby użyć we "Władcy pierścieni" porównania do np. czołgu (ot, taki przykład z głowy), bo chociaż docelowy czytelnik zrozumiałby to, takie porównanie w świecie z krasnoludami, elfami itp. byłoby ciut niezręczne.



Natomiast w dialogach nie mam nic przeciwko stylizowania poszczególnych wyrazów, pod warunkiem, że docelowy odbiorca będzie w stanie to to zrozumieć.



Podsumowując: byle nie przesadzać i byle zrozumiale.



Ps. Jak dla mnie tam może być napisane po polsku, choć w neverlandzie tam taki język nie istnieje. Byle nie doszło do takiej sytuacji, że narrator/bohater zauważa, że jakaś mroczna istota mówiąca językiem takim sobie (załóżmy coś w stylu gedsikalhal) nie mówi po polsku. Na szczęście, nie jestem w stanie przytoczyć przykładów czegoś takiego. ;)

6
Oczywiście wszyscy wiemy, że ów tekst to zgrabna ironia.



Sapkowski poruszył ciekawą kwestię. Wielu dąży do tego, by świat fantasy który stworzyli w jak najmniejszym stopniu przypominał to co znamy ze świata realnego. Cel jak najbardziej chwalebny, ale czy osiągalny? Jak udowadnia autor - zdecydowanie nie. Bo nie zależnie jak oryginalny świat by się stworzyło, zawsze znajdą się elementy, których źródło znajdziemy w naszej historii bądź teraźniejszości. Po prostu nie da się tego przeskoczyć. Co zatem sugeruje nam autor tekstu? Moim zdaniem jest to sugestia, by potencjalni pisarze nie gnali za oryginalnością za wszelką cenę, bo od rzeczywistości nie da się zupełnie uciec, a w skrajnych przypadkach może ucierpieć na tym pisany przez nich tekst.



Swoją drogą bardzo podobał mi się tekst pana Andrzeja.



Pozdrawiam.
Mroczna strona wyobraźni. OPOWIADANIA ONLINE:

www.rchee.bloog.pl

O sprawach bardziej przyziemnych:

http://haes.wordpress.com/

7
nie zależnie jak oryginalny świat by się stworzyło, zawsze znajdą się elementy, których źródło znajdziemy w naszej historii bądź teraźniejszości. Po prostu nie da się tego przeskoczyć.


Niezależnie łącznie.

Oczywiście, a nawet musi zostać coś znanego, na czym czytelnik może podeprzeć swoją wyobraźnię - chyba, że silicie się na oryginalność, jak Gombrowicz.



Swoją drogą bardzo podobał mi się tekst pana Andrzeja.


A komu nie? :)
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

8
Rzecz jasna, jak powiedział R-Chee, tekst Sapkowskiego nabijał się z tego typu "stylizacji" w fantastyce. Autor "Wiedźmina" poruszał tę kwestię też w "Rękopisie...", gdzie jasno tłumaczył, że niektóre zwroty, wyrażenia czy nawet przedmioty, zaczerpnięte z naszego świata mogą pojawić się w fantasy (sławetny krzyż Ankh). Są to grzeszki, które trzeba wybaczyć.



Granicą jest sens. Przewieszone przez ramię celtyckie runy, które niezbicie wyglądają jak celtyckie runy, nie mogą być nazwane "celtyckimi". To już przesada - nie słowotwórstwo, a określenie przedmiotu. Które to określenie za cholerę występować nie będzie w fantasy.

Albo krzyż, odstraszający wampiry. O ile nie powiemy, że robi to każdy symbol religijny, a założymy, że jedynie krzyż, nijak inaczej tego nie uzasadniając, wyjdzie bzdura. Bo czemu książę nocy ma się bać dwu patyków? Czyżby był cienki z matmy, a to przypomina mu wykres układu współrzędnych?



Takie moje zdanie

Pozdrawiam



Leiner
Obrazek



Cause I am my enemy

The water's up to the knee

I never wanted nothin' from you

Yes, I do; Yes, I do

My engine's runnin' on dry

My head's so fucked up inside

Shut up

I know

I said so...

10
O ile nie powiemy, że robi to każdy symbol religijny, a założymy, że jedynie krzyż, nijak inaczej tego nie uzasadniając, wyjdzie bzdura. Bo czemu książę nocy ma się bać dwu patyków? Czyżby był cienki z matmy, a to przypomina mu wykres układu współrzędnych?


Tak a propos wampirów na ogół nie chodzi o krzyż jako taki, tylko o wiarę trzymającego ten krzyż :p Tak jak w miasteczku salem, kiedy ksiądz stracił wiarę Barlow połamał krzyż i obrzygał kolesia krwią :P Czyli jeśli symbolem wiary była by piłka do kosza również mogła by odstraszać wampiry xD



Sorki za oftp
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

11
Nie offtop, to fakt. I oczywiście racja, co mówisz. Ale o ile autor tego nie zawrze, wyjdzie bzdura. O to właśnie mi chodziło.



Ok, Andrzej, niech będzie praca: zabieram się za fantasy od dziś wieczór.
Obrazek



Cause I am my enemy

The water's up to the knee

I never wanted nothin' from you

Yes, I do; Yes, I do

My engine's runnin' on dry

My head's so fucked up inside

Shut up

I know

I said so...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”