Indywidualny styl istnieje w człowieku od zawsze i ujawnia się w sztuce samoistnie.
Absolutnie się nie zgadzam! Nie ma czegoś takiego, jak styl wrodzony. Tak jak niemal wszystkiego, i stylu się uczymy, na styl ma wpływ każda przeczytana w życiu książka. Można więc powiedzieć, że style innych autorów kształtują nasz styl; to tu uszczkniemy trochę, to tam coś pożyczymy, a z sumy wszystkich tych zapożyczeń wychodzi nam nasz specyficzny styl. Jak myślicie, dlaczego komuś, kto czyta najwyżej podręczniki, pisanie idzie jak po grudzie, a oczytanemu oklaskują "lekkość pióra"? Szukanie tego własnego stylu, moim zdaniem, odbywa się więc przez całe życie. Styl kształtujemy także przez praktykę w pisaniu. Dlatego można zobaczyć czasem nawet kolosalną różnicę pomiędzy pierwszymi dziełami danego twórcy, a ostatnimi. Człowiek się zmienia, mądrzeje albo głupieje, a styl zmienia się razem z nim. Mogę powiedzieć na własnym przykładzie; w ciągu ponad 4 lat nauki pisania mój styl zmieniał się tak diametralnie, że ludzie mi zarzucali, że wklejam teksty kogoś innego. Wolę nie pamiętać swojego debiutu, ale nawet teraz - jeśli, na przykład, jestem pod przemożnym wpływem jakiejś książki, łatwiej mi pisać w stylu zbliżonym do jej autora. Gdy akurat czytam Pratchetta, i w moich tekstach więcej humoru, gdy przestawiam się na Clancy'ego, zaczynam bardziej dbać o szczegóły, pod wpływem Sapkowskiego przykładam uwagę do dialogów, a Białołęckiej - do opisów zmysłowych i również specyficznego humoru. Ja jestem wciąż na etapie poszukiwania własnego stylu, ale nie wierzę, że każden jeden autor ma swój, niezmienialny, niezachwiany styl. Bo tak nie jest i kropa. Style poszczególnych autorów się różnią, bo zostali wychowani w innym środowisku (to, jakim językiem rodzice mówią do dziecka też może, moim zdaniem, mieć wpływ na styl literacki w późniejszym życiu), bo inne przeczytali książki i więcej albo mnie zapisanych kartek wrzucili do szuflady przed opublikowaniem Dzieła. Ot, i cała moja filozofia.