16

Latest post of the previous page:

Kanadyjczyk pisze:prawdzie w dialogach
Pytałeś nie tam, gdzie trzeba :D


Kanadyjczyk pisze:Pamiętając jednocześnie o szyku zdania, interpunkcji, ortach, budowaniu nastroju, gradacji, zawiązaniu fabuły, trafnym nazywaniu postaci,


Tylko dwie z tych rzeczy to styl (chyba, że pomyliłeś pojecia styl i stylistyka).



Budowanie nastroju to kwestia wyboru. Albo powiesz, że placek jest naleśnikowy, albo że nalesnik jest plackowaty... Kwestia stylu właśnie. Zawiązanie fabuły, to albo że placek jest z drzemem, albo to tortilla :D

Taki jest styl. Pozostałe czynniki są wyuczone, lub nieustannie się ich uczymy...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

17
Indywidualny styl istnieje w człowieku od zawsze i ujawnia się w sztuce samoistnie.


Absolutnie się nie zgadzam! Nie ma czegoś takiego, jak styl wrodzony. Tak jak niemal wszystkiego, i stylu się uczymy, na styl ma wpływ każda przeczytana w życiu książka. Można więc powiedzieć, że style innych autorów kształtują nasz styl; to tu uszczkniemy trochę, to tam coś pożyczymy, a z sumy wszystkich tych zapożyczeń wychodzi nam nasz specyficzny styl. Jak myślicie, dlaczego komuś, kto czyta najwyżej podręczniki, pisanie idzie jak po grudzie, a oczytanemu oklaskują "lekkość pióra"? Szukanie tego własnego stylu, moim zdaniem, odbywa się więc przez całe życie. Styl kształtujemy także przez praktykę w pisaniu. Dlatego można zobaczyć czasem nawet kolosalną różnicę pomiędzy pierwszymi dziełami danego twórcy, a ostatnimi. Człowiek się zmienia, mądrzeje albo głupieje, a styl zmienia się razem z nim. Mogę powiedzieć na własnym przykładzie; w ciągu ponad 4 lat nauki pisania mój styl zmieniał się tak diametralnie, że ludzie mi zarzucali, że wklejam teksty kogoś innego. Wolę nie pamiętać swojego debiutu, ale nawet teraz - jeśli, na przykład, jestem pod przemożnym wpływem jakiejś książki, łatwiej mi pisać w stylu zbliżonym do jej autora. Gdy akurat czytam Pratchetta, i w moich tekstach więcej humoru, gdy przestawiam się na Clancy'ego, zaczynam bardziej dbać o szczegóły, pod wpływem Sapkowskiego przykładam uwagę do dialogów, a Białołęckiej - do opisów zmysłowych i również specyficznego humoru. Ja jestem wciąż na etapie poszukiwania własnego stylu, ale nie wierzę, że każden jeden autor ma swój, niezmienialny, niezachwiany styl. Bo tak nie jest i kropa. Style poszczególnych autorów się różnią, bo zostali wychowani w innym środowisku (to, jakim językiem rodzice mówią do dziecka też może, moim zdaniem, mieć wpływ na styl literacki w późniejszym życiu), bo inne przeczytali książki i więcej albo mnie zapisanych kartek wrzucili do szuflady przed opublikowaniem Dzieła. Ot, i cała moja filozofia.

18
Sporo racji w tym co mówisz, ale zauważ, że czytając jakąś książkę, której styl jest ,,bliski twojemu" łatwiej ci coś z niego zaadoptować do siebie. Na studiach w kółko każą nam czytać nudne naukowe książki, a jak każą napisać esej, to mam problem ponieważ styl naukowy dla mnie jest nie do przetrawienia.



Książki, które czytamy faktycznie zostawiają w nas jakiś ślad, ale w moim przypadku to jest tak, że gdy czytam książkę, która mi się nie podoba, to daję sobie z nią spokój po 10-20 stronach i nie czytam dalej. A jeśli mi się podoba, to tym bardziej wezmę do rąk inną książkę danego autora. Po przeczytaniu całego księgozbioru faktycznie zacznę u siebie dostrzegać inspirację jego utworami, ale poniekąd, sama je wybrałam, miałam swojego rodzaju preferencje, że książki pisane takim a takim stylem bardziej mi się podobają i częściej będę je kopiować.



To trochę tak jak w psychologii toczył się kiedyś spór ,,geny czy wychowanie, środowisko". W rzeczywistości to kim jesteśmy, wynika z interakcji obu. Według mnie podobnie jest z własnym stylem.

19
Myślę, że styl w dużej mierze zależy od psychiki człowieka i jego "wewnątrznego rytmu". Oczywiście czytanie książek może rozwijać, pomagać poszerzyć słownictwo itd, ale sam styl to nie tylko zasób słów, nie tylko estetyka. Kiedy piszemy, tworzymy melodię, tonację, rytm - tworzymy muzykę. Nasz stan emocjonalny oraz podejście do danego tematu wpływa na cały tekst, nadaje mu tempo, narzuca ramy. Wydaje mi się, że styl ujawniony zostaje w chwilach, kiedy to już nie nasze dłonie, lecz uczucia decydują o wszystkim.

Oczywiście, żeby tworzyc, trzeba znać podstawy techniczne. Kiedy się je już zna - na tym koniec formalny, tutaj zaczyna się "wylewanie siebie". Kunszt - rozwija się go wiecznie, ale nadchodzi moment, w którym ustępuje on miejsca czemuś większemu.

Styl to suma umiejętności technicznych i cech wewnętrznych człowieka, przy czym to osobowość decyduje o tym, jak strona techniczna będzie wyglądać.



Co do tego poszukiwania stylu - jego się nie szuka, on jest w nas, jest częścią człowieka. Jeżeli ktoś szuka stylu, to znaczy, że nadal nie czuje się pewnie technicznie. Ja widzę już zalążki mojego w ale wiem, że językowe kalectwo mnie ogranicza. Cóż to za problem? Jeszcze kilka lat ćwiczeń i przestanę myśleć zupełnie o pisaniu jako takim, a zacznę budować nierelane rzeczy, w realnym świecie. Usiądę, zatopię się w sobie i pozwolę myślom płynąć nieprzerwanym strumieniem.

Wtedy, gdy ktoś powie mi, że dostrzega mój styl, że pokochał to, co ja stworzyłam - pomyślę o sobie " jestem pisarką ".

Ten dzień nadejdzie, wierzę w to mocno;D



Takie moje zdanie, jako osoby skłonnej wierzyć, że pisarstwo jest bardziej sztuką niż czystym rzemiosłem.

No to wszystko, temat jest idealnie dyskusyjny, wręcz "nieskończony".

Sorry za męczenie takimi postami < wstydzi się>
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

20
Ktos tam wczesniej sie nie zgodzil ze nie ma stylu wrodzonego. I bardzo slusznie. Styl ksztaltuje zycie, ze tak powiem. Pewne przejscia, doswiadczenia sprawiaja ze jestesmy optymistami i mamy duze poczucie humoru albo dla odmiany stajemy sie gorzcy, ironiczni... to sie przeklada na styl pisania. Nie ma stylu wrodzonego. Tak jak nie ma wrodzonej wiedzy, moze najwyzej chec jej zdobywania. Ale nikt sie nie rodzi z tablica mendelejewa w glowie mimo ze ma w organizmie wszystkie jej pierwiastki.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

21
wiedzmin89 pisze:Styl ksztaltuje zycie, ze tak powiem.


I tak bym to pokrótce ujął. Gdyby mi przyszło zdefiniować styl (Sic!), to napisałbym:



Styl to zbiór doświadczeń i połączenie umiejętności opisywania zdarzeń, świata, emocji oraz wybranych środków ekspresji.



Dlatego też, styl ulega zmianie, przekształca się, ewoluuje.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

22
Nieda się pisać bez stylu... każdy ma swój, taki ze srodka... Jak sie na czymś nie wzorujesz to napewno napiszesz to po swojemu w swoim stylu...
kocham Anioły...

23
Jak wypracujesz własny styl i będzie on rozpoznawalny i, co ważniejsze się spodoba, masz problem z głowy, jeśli chodzi o czytelników. Będą kupować jedną twoja książkę za drugą. Będziesz musiał naprawdę się starać, żeby ich stracić.



Wielu jednak osobom to nie grozi(wypracowanie takiego stylu).
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”