Mało o Grygulewiczu wiadomości w sieci, choć moze nie potrafię celnie trafiać z szukaniem. Postać myślę, że przeciekawa, Gorin. świat składał się, składa chyba, i składać się będzie z szumowin, tyranów, ale i bohaterów, czy świętych.
Może trochę odbiegnę od tematu, ale przedstawię kilka rzeczy mnie interesujących. Dużo tego, ale jeśli ktoś interesuje się religią, czy ludźmi z nią związanymi, myślę, że się chociaż zaduma.
Z życia i twórczości świętych, papieży, teologów, czyli dlaczego powinniśmy się cieszyć, ze żyjemy w takich czasach.
"Kieszonkowy słownik teologiczny" Paul Holbach:
Kler: Pierwszy stan w każdym państwie cywilizowanym. Przeznaczeniem jego jest sprawowanie najhonorowszych i najważniejszych funkcji, w pierwszym zaś rzędzie zajmowanie się odprawianiem modłów, oraz pobieraniem opłat za wysłuchanie tej boskiej muzyki. Bogactwa kleru zasadzają się głównie na spadku po Jezusie Chrystusie, który — jak wiadomo — zostawił po sobie znaczny majątek.
Kardynał. Od stóp do głowy czerwony ksiądz prawnie zrównany — na skutek rozporządzenia papieskiego — z królami, oraz zwolniony od obowiązku posłuszeństwa wobec nich. Z wyjątkiem tych przypadków, gdy z konieczności ma od nich przyjąć jakąś łaskę, której w pokorze swej nigdy się nie wyrzeka. By ciągle pamiętać o obowiązujących go przelewaniu krwi dla dobra Kościoła i rozpalaniu stosów w imię sławy religii, kardynał przywdziewa czerwone lub ognistego koloru szaty.
Arcybiskup. Stanu tego nie znano w pierwszych wiekach chrześcijaństwa; zmyślili go później pokorni duszpasterze, którzy po tym, jak się wynieśli po grzbietach wiernych, starali się nawzajem przewyższyć, aby lepiej widzieć, co się dzieje w owczarni jezusowej.
Biskup. Jest to osoba duchowna, która podobnie, jak pewien gatunek robaków, sam się wylęga bez pomocy samicy i swój ród pomnaża. Na barach biskupich leży tak wielkie brzemię kłopotów i trosk, iż przy nim zawsze jest jakiś opat nadworny. Trzeba trzy razy proponować mu biskupstwo, o które ubiegał się przez dziesięć lat, aby w ten sposób przezwyciężyć jego szczery upór.
Opat. Ojciec duchowny, korzystający ze świeckich wpływów opactwa za to, że czyta brewiarz, męczy mnichów i wlecze ich ciągle po sądach. Nie każdy opat ma swe opactwo, mimo, że każdy do otrzymania go dąży. Wielu z nich zmuszeni są zadowalać się prawem ubierania się w czarne szaty i rozpowszechniania plotek.
Chrześcijanin. Owieczka boża, prostak szczerze przekonany, iż mocno wierzy w głoszone przez księdza rzeczy nieprawdopodobne, szczególnie zaś wówczas, gdy się nad nimi nigdy nie zastanawia. Wierzy więc np. w to, ze trójka równa się jedynce, że bóg przybrał postać ludzką, że ukrzyżowano go, że później zmartwychwstał, że kler nigdy nie kłamie i że ci wszyscy, którzy księżom nie wierzą, pójdą na wieczne potępienie.
św. Alfons Liguori i jego "Teologia moralna":
Papież Pius IX (1846-1878) ogłosił 7 lipca 1871: „My postanawiamy i chcemy, ażeby wykładano i cytowano wszystkie dzieła tego świętego doktora, nie tylko prywatnie, lecz także i publicznie w gimnazjach, akademiach i szkołach."
Natomiast papież Leon XIII (1878-1903) orzekł 28 sierpnia 1878r.: „Co możemy powiedzieć o tym dziele poświęconym moralności, najsławniejszemu na ziemi, które w rzeczywistości jest przewodnikiem pewnym. (...) i co zwłaszcza godnym jest uwagi, wszystkie jego dzieła wierni mogą czytać bez zgorszenia."
„spowiadał się kilka razy dziennie... Ażeby uniknąć pochwał, udawał ograniczonego, głupiego i tępego..."
"Nie wypił kropli wody, nie spytawszy się uprzednio swego spowiednika. Przez trzy dni w tygodniu żył tylko wodą i chlebem, tak, że ledwo trzymał się na nogach; z ryby jadł tylko głowę. Podczas posiłków zawieszał sobie kamień u szyi siedząc na ziemi w otoczeniu kotów. Gdy pewnego piątku z powodu choroby podano ku kurczę, przemienił je znakiem krzyża w morską rybę. Biczował się tak straszliwie, że krew się z niego lała jak z zarżniętego cielęcia, i tak się przy tym uszkodził, że przez całe życie kulał. Nosił on pas z ostrymi kolcami i łańcuch z haczykami na gołym ciele. Skrzynia z nahajkami i biczami stała pod jego łóżkiem."
„Co się tyczy świętych miejsc, zapytuję się: czy spółkowanie małżonków w kościele, jeżeli odbywa się tajemnie, jest świętokradztwem?" Albo: „Zachodzi pytanie, czy lubieżne chwyty w kościele są profanacją?", lub „Czy stosunek płciowy w usta jest innym rodzajem grzechu?"
"Noc św. Bartłomieja"
"W katolicyzmie godną najwyższej pochwały była noc „św. Bartłomieja" we Francji (1572 r.), podczas której wymordowano hugonotów, i aby po tej masakrze została trwała pamiątka, papież nakazał wybić pamiątkowy medal. Ale plugastwem nie do zniesienia, wymierzonym w Kościół, został uznany przez „opinię katolicką" tak zwany „edykt nantejski" (13.IV.1598r.), który ocalałym z katolickiego pogromu hugonotom zapewniał swobodę religijną. Za ten „prowokacyjny" wobec Kościoła akt, francuski król Henryk IV (1553-1610) został zamordowany w 1610 przez jezuitów, rękoma Ravaillac'a."
Ojcowie święci:
Pius XI (1922-1939) w jednym z okólników oświadczył, że jest rzeczą nie do pomyślenia, aby jakakolwiek społeczność chrześcijańska, pozwalała wiernym na swobodę wyboru sposobu pojmowania rzeczy wiary.
Słowa papieża Urbana II (1088-1099) znalazły się w prawie kanonicznym: „Nie uważamy za morderców tych, którzy oburzając się na ekskomunikowanych, z wielkiej gorliwości dla katolickiej Matki, Kościoła, niektórych z nich zabili."
„Grzesznik nie jest po to, aby się nawrócił, lecz aby dalej grzeszył i płacił" — orzekł papież Innocenty VIII (1484-1492)
Stosunek do zwierząt:
Przykładowo na konsystorze biskupie w Troyes (1506r.) oraz w Langres (1554r.), wydały dekrety, którymi ekskomunikowano muchy. W roku 864 synod w Wormacji wydał oficjalny wyrok na pszczoły, które śmiertelnie pożądliły człowieka, a w Laou, w roku 1120 miejscowy biskup rzucił klątwę na gąsienice, które zaatakowały kościelne pola. Wyklinanie zwierząt ma bardzo poważne uzasadnienie (m. in.) teologiczne. Wystarczy tu wspomnieć św. Tomasza z Akwinu (1225-1274), który „naukowo" głosił, że jeżeli „... plagą zwierzęcą posługują się moce piekielne, właściwe jest ją wykląć."
O Polsce:
Skoro u schyłku XX wieku, państwo odwołuje się w Konstytucji do Nicości i Nadprzyrodzonych Sił, to znaczy, że mamy powrót ku pogańskim wierzeniom i praktykom.
Przed pointą:
Wiek XIX obalił papieski tron. Czerwony Garibaldii na czele swoich rewolucjonistów, zdruzgotał odwieczną potęgę Namiestnika Chrystusa, i dowiódł zdumionemu światu, że z tego powodu żadna katastrofa nie zniszczyła naszej ziemi. A i moralność ludzka wcale nie upadła...
Pointa z pytaniem:
Nie ma w tym ni Chrustusa, ni jego Matki, ni Ojca. Czy te słowa to dowód na nieistnienie Boga i na ślepotę jego wiernych? Wybiórczy, pełen nienawiści spis erudyty?
http://mobile.racjonalista.pl/index.php?s=2804