Taki bezwzględny perfekcjonizm potrafi być zabójczy.
Śmiem twierdzić, że perfekcjonizm nie może być zabójczy. To, moim zdaniem, najwspanialsza cecha pisarza, którą posiada zresztą bardzo niewielu. A to, co może być zabójcze to łatwość zniechęcania się i brak wytrwałości. Nie perfekcjonizm. Perfekcjonizm i odrobina charakteru sprawiają, że robisz rzeczy, których inni z takim samym albo większym talentem po prostu nie są w stanie zrobić.
Broń boże nie przełamywać perfekcjonizmu!
Jest taka hollywodzka zasada: "Łatwo jest dobrze zacząć, trudno dobrze skończyć". Zwróć uwagę, ile jest dobrze zrobionych, klimatycznych wprowadzeń w filmach. Nawet gówniane horrory nieraz w pierwszych kilku scenach potrafią wywołać porządny dreszczyk, ba, nawet komedie, które wyśmiewają konwencję potrafią to zrobić. A ile jest obrazów, które mają mocne, niebanalne zakończenie? Niewiele, oj niewiele.
Podobnie jest z pisaniem. Nie jest łatwo udźwignąć dobrze zaczęty tekst.
Z długości, które podajesz, wnioskuję, że zwykle piszesz tekst "na raz". Przy jednym posiedzeniu, w jeden dzień, na jednym pomyśle.
Ja się może na tym nie znam, nie twierdzę, że znam i w ogóle, żaden ze mnie mędrzec (no, chyba że taki "mały mędrzec"), ALE...
1. Myślę, że przed Tobą jeszcze kawał drogi do długiego tekstu. Wszystko oczywiście zależy od wysiłku, ale przecież długość szlaku nie zmienia się, nieważne czy się po nim czołgasz, czy biegniesz. Ale, może być też tak, że lepiej czujesz się w krótkich formach. Why not.
2. Stopniuj pomysły. Jest różnica między pomysłem na dwustronową etiudkę, dwudziestrostronicowe opowiadanie i powieść.
3. Tylko etiudkę można pacnąć na jednym pomyśle. Opowiadanie i powieść to rzeczy, które składają się z dziesiątek takich małych pomysłów i jednego albo kilku większych, które dominują fabułę. Przy czym one z reguły nie przychodzą na raz.
4. A skoro chcesz, żeby to było dobre, a nie wyplute z siebie byle co, to nie oczekuj też, że wszystkie one będą przychodzić, akurat, kiedy przelejesz na papier poprzednie. Możesz je zapisywać (w telefonie w kopiach roboczych smsów, na tych samoprzylepnych karteczkach, na zwykłych kartkach, chusteczkach, w wordzie), a jeśli chcesz je koniecznie spisać w całości, nie hasłowo, to pisz. Obok pliku z opowiadaniem machnij sobie plik "notatki" i tam zapisuj luźne sceny; może potem gdzieś uda się je wcisnąć.
5. Możesz się też przygotowywać do tekstu. Daj sobie kilka dni, tygodni na zbieranie takich notateczek, jakiś informacji może, a potem dopiero siadaj do pisania. Nie ma pośpiechu, szybko nie znaczy dobrze.
6. Może mając pomysł na tekst nie myśl o początku, tylko o końcu? Zastanów się jak byłoby dobrze coś takiego skończyć, żeby nie było głupie? To taka luźna rada, ale z tego, co obserwuję, dużo łatwiej pisze się tekst, którego zakończenie się zna (prawdę mówiąc przez ostatnie półtora roku napisałem jeden bez tej wiedzy i to tylko dlatego, że opierał się na połączonych w ciąg etiudkach - prawie wszystko co machnąłem wcześniej uważam dziś za gówno).
7. A właśnie może spróbuj napisać coś, co będzie się składać z takich małych scenek pisanych pod natchnieniem? Znajdź tylko dla nich punkt wspólny.
8. Samego sposobu na znalezienie pomysłu nie ma. To albo przychodzi albo nie. Jeśli przychodzi to to spisujesz, jeśli nie czekasz, jeśli długo, długo nie, to nie warto czekać i czas zostać gwiazdą telewizji.