Wiele wersji opowieści...

1
Mam taki kłopot: pracuje umysłowo nad fabułą pewnej historii i wszystkie pomysły są niezłe (moim zdaniem, nie wiem jak to będzie odebrane, ale moim zdaniem) tyle że nie wiem, którą drogę wybrać przy tworzeniu chronologii zdarzeń, a drug jest wiele. Powstają różne wersje tej samej historii każda ciekawa. Te klocki są naprawdę trudne! Ciężko mi poukładać to wszystko w głowie tak by wyłuskać z tych pomysłów najlepszą wersję, jedyną i najlepszą.

Doradźcie co w takiej sytuacji zrobić, ponieważ normalnie to chyba musiałbym ułożyć kilka wersji i wybrać tę najlepszą. W tym przypadku wyglądałoby to tak: 1 fabuła * X-wersji....

PS: Darda napisał swój pierwszy wiersz ponoć jakieś 5 lat temu, teraz kończy (dobrze piszę?) pisać drugą książkę, myślę, że ja też potrzebuje kilka lat lektury i wyrabiania doświadczenia żeby wymyślać i, przede wszystkim, pisać historie na poziomie.

[ Dodano: Pon 14 Wrz, 2009 ]
drug = dróg, sorry

2
Próbowałeś rozpisać wszystko na dużym arkuszu papieru? Ja coś takiego zrobiłem, tylko nie po to, żeby wybrać którąś z dróg,ale po to by nie pogubić się we wszystkich wymyślonych motywawach i powiązaniach między nimi

3
Notatki, notatki, notatki.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

4
myślę, że ja też potrzebuje kilka lat lektury i wyrabiania doświadczenia żeby wymyślać i, przede wszystkim, pisać historie na poziomie.
Ja też mam takie odczucie w stosunku do własnej twórczości, ale z drugiej strony samokrytycyzm nie zawsze wychodzi pisarzom na dobre. Na przykład Tołstoj uznał swoje powieści za bezwartościowe i zaczął wieść egzystencję chłopa. Najbardziej racjonalne podejście to codzienne pisanie i dużo lektur.
https://pisarzdowynajecia.com

5
Maladrill pisze:Próbowałeś rozpisać wszystko na dużym arkuszu papieru? Ja coś takiego zrobiłem, tylko nie po to, żeby wybrać którąś z dróg,ale po to by nie pogubić się we wszystkich wymyślonych motywawach i powiązaniach między nimi
Myślałem o tym i chyba jeszcze do tego wrócę, "teraz" czy za jakiś czas. Przy okazji wspomnę jeszcze o czymś. Mianowicie ze mną jest tak, że wymyślam coś a potem główkuję przez wiele dni co powinno być przyczyną tego co już wymyśliłem. Wszystko na odwrót. Najpierw pomysł a potem logiczne wyjaśnienie, plan zdarzeń.

[ Dodano: Pon 14 Wrz, 2009 ]
Jeszcze coś. Z moich obserwacji wynika, że:

- Autor ma totalną swobodę w tym co może przedstawiać, napisać.
- Utwór może skupiać się na: akcji, dialogach, lub opisach i narracji
- Można, ale nie potrzeba opisywać wyglądu zewnętrznego czy przeszłość bohaterów
- Można tworzyć dokładne i rozwlekłe opisy, lecz również nie potrzeba tego robić.
- Postacie mogą ale nie muszą ze sobą walczyć
- Wszystko zależy od tego co autor chce przedstawić czytelnikowi, na jakich rzeczach ma skupić szczególną uwagę etc.
- Wszystko zależy od koncepcji, inwencji/ inicjatywy autora


Webber, zrobił się off-top. wklej to gdzieś...

8
Różne wersje będą posiadać różne sposoby narracji: opisu, umiejscowienia. Do tego dojdzie odmienne poukładanie zdarzeń. To wpłynie na sposób, jak wszystko opowiesz. Uważam, że nawet najlepsza, wg ciebie na teraz opcja może nie być tą dobrą - w trakcie pisania, z czasem, ewoluujesz jako autor, zmieniasz swój pogląd. Wreszcie, w procesie twórczym dochodzą nowe pomysły, rozwiązania - często zamierzony cel ulega deformacji. Efekt zmienia się.

Napisz, co uważasz za dobre. Odłóż na dłużej (3-6 miesięcy). Wrócisz do tekstu i ocenisz go z jako osoba wzbogacona, bardziej doświadczona. Takie podejście zmieni twój punkt widzenia. Jeżeli będziesz mieć wątpliwość, sam zdecydujesz czy pisać od nowa, czy nanosić poprawki.

W tym przypadku wiele rzeczy nie zmienisz, więc albo pozostaniesz przy bazowym projekcie, albo napiszesz od nowa.

Ja swego czasu napisałem opowiadanko, które czytałem nie tak dawno (minęło 6 miesięcy od napisania). Po powrocie do tekstu, gdy przeczytałem zakończenie, złapałem się za głowe! (a podówczas wydało mi się genialne). W ten sposób wyciąłem 1/3 tekstu i napisałem od nowa - jak widać, nie ma na takie rzeczy rady, gdy się rozwijasz...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron