Pomysły.

1
Skąd się biorą pomysły? No tak, wiadomo, że z głowy :) Ale jak się w niej rodzą?
U mnie rodzą się podczas pisania. Klecę opowiadanie np. o chłopcu - opowiadanie na które mam bardzo konkretny pomysł. Podczas pisania jednak pojawiają się przeróżne warianty i cała masa rzeczy, które takiemu człowieczkowi mogą się po drodze przydarzyć.... i tylko podczas pisania. Potrafię z "pustą" głową zasiąść do kartki, wystukać byle jakie zdanie i zrodzić z tego treść, a kolejne pomysły pojawiają się w trakcie.
Jestem przeraźliwie ciekawa, jak u Was mają się te sprawy. Nie chcę odpowiedzi typu: Gdzie szukać inspiracji - pomysłów mi nie brakuje i wiem, co zrobić, by je odnaleźć: usiąść i pisać, choć z początku może mi się wydawać, że piszę o byle czym. Jestem ciekawa tych momentów, podczas których "łapiecie" pomysł. Potykacie się o nie na ulicy? Widzicie jakąś sytuację i TRACH! - siadacie na kartką by to opisać? A może siadacie nad kartką z pytaniem : "O czym by tu napisać?".
Zapraszam do wypowiedzi. :D

2
Też mam nadzwyczajną ilość pomysłów podczas pisania, szczególnie w porównaniu z pomysłami podczas zakupów, czy jedzenia. Ale to według mnie normalne, przecież w danej chwili koncentrujesz się na danej czynności, to i mózg wydajniej w tej konkretnej kwestii sobie radzi.

Niektórzy lubią chodzić i rozmyślać, tworzyć historie na okrągło w głowie i potem je tylko spisywać. Cóż. Jak kto lubi, jak kto umie ;-)

3
mamika6 pisze:Skąd się biorą pomysły? No tak, wiadomo, że z głowy :) Ale jak się w niej rodzą?
Mam nadzieję, że to nie jest pytanie z serii "Stella pyta...".
A teraz tak całkiem na poważnie.
Pomysł to pomysł. Jest i koniec. Nieważne czy dobrze się z tym czujesz, czy masz drgawki i krwotok. W sumie to zaryzykuję stwierdzenie, że sami tworzymy pomysły. Nie że skądś się pojawiają. Czasem okoliczności pobudzają do refleksji - i wtedy sami jesteśmy motorami napędowymi.
Ale, jak mówi wuje Dobra Rada: Każdy pomysł trza porządnie przemyśleć. A służą po temu: dobry trunek, paczka lekkich papierosów i porządny głośnik... znaczy muzyka!

Żadnych kobiet. Żadnego redtu... Tylko papier i ołówek!
L_J pisze:Też mam nadzwyczajną ilość pomysłów podczas pisania, szczególnie w porównaniu z pomysłami podczas zakupów, czy jedzenia. Ale to według mnie normalne, przecież w danej chwili koncentrujesz się na danej czynności, to i mózg wydajniej w tej konkretnej kwestii sobie radzi.
O! A więc to Ty jesteś potomkiem wujka Dobra Rada!

4
mamika6 pisze:U mnie rodzą się podczas pisania.
A ja właśnie wtedy skupiam się tylko na tym, co akurat piszę. Oczywiście, rodzą się epizody, ale obracają się one wyłącznie wokół tej konkretnej fabuły.

A pomysły skąd? Po prostu pojawiają się w głowie. Szukam pudełka z guzikami na strychu u babci albo odkurzam kuferek z porcelanowymi nóżkami, albo wyciągam zakalec z piekarnika... ;) Różnie to bywa. Kamień, czyjaś zdziwiona mina, pióro gołębia wyfruwające spod płaszcza "dziadka rynkowego", pan w czarnym kapeluszu i już rodzi się historia. Nie sama z siebie, ale zainspirowana czymś, kimś, czasem tylko zapachem.
Potem obracam to w głowie albo zapisuję w "myślodsiewni" i zostawiam aż odleży swoje. Nie wszystkie pomysły są warte rozwinięcia, dlatego używam notatnika jako swego rodzaju sita - likwiduje bałagan w głowie i robi miejsce na nowe pomysły - inaczej nie mogłabym się na niczym skupić :) Nie umiem od razu ocenić, czy coś jest warte rozwinięcia. Też tak macie, czy to tylko ja nie potrafię obiektywnie podejść do nowych pomysłów?
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.

5
U mnie jest tak, że:
a) albo opowiadanie pojawia mi się w głowie w całości
b) albo (częściej) pojawia się, tudzież znajdę gdzieś sam zalążek, coś w stylu ,,stało się coś i co z tego wynika" albo ..co by było gdyby". Wtedy siadam, piszę na kartce opis sytuacji i postaci i rozpisuję sobie w punktach co postać mogłaby zrobić, po czym wybieram te najciekawsze warianty :)

6
Ja tworzę klocki, duuużo klocków. Potem je układam, łączę, sklejam. I te mniejsze i większe pomysły. Jednak brakuje mi pomysłów na sceny głównych wątków, usytuowanie walki (lokalizacje) i takie tam. Od pomysłów na urządzenia po motywy historii. No tak jakoś.

7
Ja dostaję konkretnych pomysłów po obejrzeniu jakiegoś filmu czy serialu albo po przeczytaniu książki. Częściej jednak rodzą się one w mojej głowie, kiedy słucham sobie muzyki, zwłaszcza rockowych ballad. Zdarza się też tak, że gdy śpię, to coś mi się śni i wtedy się budzę i zapisuję wszystko na komórce (bo tylko ją mam pod ręką).
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

8
Znacie taką sytuację - oglądacie coś i nagle TRACH! W głowie zapala się wam lampa "ja bym to zrobił inaczej, lepiej, o wiele lepiej". I wtedy rodzi się pomysł. Oczywiście, trzeba uważać, ab taka "inspiracja" nie była zbyt podobna do pierwowzoru. Osobiście miałem kilka razy taką sytuację - jednak gdy już z danym pomysłami skończyłem, trudno było doszukać się jakichkolwiek nawiązań. Często zmieniały się realia, sytuację, bohaterowie, motywacja.

Inna rzecz - składanie pomysłu z poszczególnych elementów. Co musi zawierać pomysł na opowiadanie? Bohaterów, punkt kulminacyjny, zakończenie. I chyba właśnie od tego się zaczyna - jak to się wszystko kończy. Jednak często to wszystko działa na zasadzie naczyń połączonych - bez bohatera i jego psychiki nie będzie ani zakończenia, ani wydarzeń, ani motywacji. Z drugiej natomiast strony. Zakończenie zależy o bohatera.

Trzecia sprawa - czasami pomysł jest jak złoty strzał, jak uderzenie bata. Wystarczy jedno słowo, wydarzenie, sytuacja, bohater. Myśli same pędzą i człowiek modli się tylko, aby zdążył wszystko zapisać zanim uleci z głowy. I zanim człowiek się obejrzy, pomysł zostaje obudowany fabułą, wątkami, bohaterami.
Wenn ist das Nunstuck git und Slotermeyer? Ja! …Beierhund das Oder die Flipperwaldt gersput.

9
Mamika, a nie boisz się, że takie wymyślanie fabuły na gorąco może powodować zapętlenie albo nagły ślepy zaułek? Bo ja czasem też tak sobie piszę, na bieżąco i bez przygotowania, ale tylko dla przyjemności tudzież wprawki. Bo u mnie bez przygotowania fabuła nie ma rąk i nóg.

A pomysły nie przychodzą mi nagle do głowy, raczej w którymś momencie krystalizują się z wszystkich moich dziwnych wyobrażeń, marzeń czy jak to nazwać. Wymyślam różne historie cały czas i niektóre z nich próbuję opisać.
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não

10
lilifleur pisze:Mamika, a nie boisz się, że takie wymyślanie fabuły na gorąco może powodować zapętlenie albo nagły ślepy zaułek?
Nie. Chociaż wymyślam na bieżąco, to jednak znam zakończenie. Do niego dążę, wymyślając na gorąco fabułę. Jeśli coś do niego nie prowadzi - wyrzucam. Notuję sobie ten pomysł i mam gotowy na opowiadanie.

11
Ja pomysły dumam raczej bez kartki a za to z muzyką (w myśl zasady creativity is a state of mind :P). Ale jak już pomysł się rozrośnie albo czuję się "zablokowany" to pisanie staje się lekiem na wszystko. Dziwnym trafem pomysły często przychodzą do mnie w nocy, tuż przed zaśnięciem. Jest to wyjątkowo upierdliwe bo trzeba wstać i pomysł zapisać żeby przez noc nie uleciał :P
http://pisackazdymoze.blogspot.com - Pisać każdy może... tylko jak? - porady dla piszących!
http://pisackazdymoze.appspot.com - Narzędzia do analizy tekstu!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”