Wypadki z prozie

1
Witajcie!

Mam na myśli opisywanie wypadków w prozie, tj. kraks samochodowych, katastrof lotniczych itp. Jak sobie z tym fantem radzicie? Ostatnio wziąłem się za opisywanie katastrofy lotniczej ("Spotkanie z Ewą" - do dopracowania) i myślę, że ogólnie wyszło nie najgorzej.

A Wy jak opisujecie tego typu sceny akcji?

2
Jak bym to zrobił na przykładzie wypadku lotniczego? Skoncentrowałbym się na konkretnym bohaterze, przedstawił jego przemyślenia i doprowadził do tego, żeby czytelnik pod żadnym pozorem nie mógł domyślać się wypadku. Dopiero później, stopniowo wprowadzać niepokój. W krytycznej sytuacji trzeba pokazać ludzi jako dzikie zwierzęta, które posiekają się łyżkami w walce o ostatni spadochron. I oczywiście trzeba zaznaczyć, że i tak nikt się w ten sposób nie uratuje. Panika, wrzaski albo przerażenie i wyciszenie. Wygrzebałbym w internecie relacje świadków, którzy przeżyli coś takiego.

W ostatnich chwilach myśli powinny być chaotyczne. Ostatni, krótki akapit i coś naprawdę zaskakującego. Żeby nie było "o kurde silnik odpadł! o kurde spadamy! o kurde bele jak szkoda że umrBUM!".

Wypadek samochodowy? Niezależnie od perspektywy, prowadzący samochód czy pieszy, powinien rozmyślać nad czymś mylącym. Wypadek musi być zaskakujący.

Albo:

"Mój siódmy zmysł podpowiada mi, że zaraz coś się zdarzBUM" albo "ta pomarszczona, stara wróżka przestrzegała mnie, że gdy znajdę się na zebrze, zaatakuje mnie dziki jaguar... hm... jestem na pasach, a ten czarny wóz, który mnie od rana śledzi, przecież to był jaguBUM".

Przy pisaniu o gwałtownych wypadkach zawsze jest tyle zabawy...

3
Rzeczywiście, sporo przy tym zabawy. Dzięki za cenne rady, Vialix.

Pamiętaj, że pasażerowie nie zawsze zdają sobie sprawę ze zbliżającego się niebezpieczeństwa. Przykładem może być katastrofa z dziesiątego kwietnia. Rosjanie twierdzą (po wysłuchaniu badań z czarnej skrzynki), że pasażerowie Tupoleva prawie do samego końca nie wiedzieli nadchodzącym końcu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron