Wkopałam się...

1
problem następujący: piszę kryminał. przedstawiłam masowe morderstwo i po drodze, w trakcie śledztwa tak mi się sprawa skomplikowała, że nie wiem jak ją zakończyć . wychodzi na to, że sprawcy nie można uduwodnić winy. narazie zrobiłam to tak, że wplątałam w fabułę inspektora z Komendy Głównej, który przejmuje sprawę i odsuwa od niej mojego inspektora. pierwsi czytelnicy mojego kryminału mówią jednak, że czują niedosyt w związku z tym morderstwem. dodam, że to morderstwo to nie jest wątkiem głównym.

2
Niech mordercę przejedzie samochód, sprawa sama się rozwiąże.

Tak się kończy pisanie bez wcześniejszego zaplanowania w wyobraźni (już nie mówię, że na papierze). Z takich sytuacji, jeśli nie chcemy zmieniać reszty utworu, uratować zazwyczaj może tylko banał, a tego przecież nikt by nie chciał.

Niech zgadnę. Twój odsunięty od sprawy inspektor ma kontynuować sprawę i w fantastyczny sposób ją rozwiązać? Jeśli tak, to odradzam pisanie tego kryminału, a przynajmniej podążanie w tym kierunku. Zbyt oklepane. Jeśli nie, to chętnie poczytam ^^, zwłaszcza jeśli zaistnieje u ciebie przerzutka ze starego na nowego bohatera. Chciałbym coś takiego zobaczyć, bo dawno nic z takim trikiem nie czytałem, a przynajmniej nic sensownie rozwiązanego.

Nie znam powieści, nie doradzę. Dodatkowo uważam, że takie sprawy powinni rozwiązywać tylko autorzy i ich wyobraźnia (ostatecznie wiedza :P).

3
UnNorm pisze:Dodatkowo uważam, że takie sprawy powinni rozwiązywać tylko autorzy i ich wyobraźnia (ostatecznie wiedza :P ).
Święte słowa. Dla mnie nie ma nic gorszego, niż prosić innych o grzebanie w fabule pisanego przeze mnie opowiadania(pomijam rady typu: fabuła zbyt nudna, dodaj wątki itp.). Nikt przecież nie zna twojego tworu, jak Ty sama i nikt nie rozwiąże tego problemu lepiej od Ciebie. Moja rada: usiądź w swojej samotni i myśl. Dużo. Rozwiązanie prędzej czy później samo przyjdzie.
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

5
Wybacz, że to napiszę, ale wygląda to mniej a więcej tak: Uwaga! Zepsuł mi się samochód i nie wiem jak go naprawić!

Tak wiele zależy do tekstu, że tu nic (ale to nic!) nie da się doradzić.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”