Zastanawia mnie ilość jednocześnie tworzonych przez Was (nie tylko fioletowych) utworów i utworków. Spotkałem się z twierdzeniami, że dobrze jest tworzyć naraz kilka opowiadań, powieści nawet, by przejść z jednej na drugą, gdy dopadnie blokada autorska. I chociaż widzę w tym pewną logikę, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że powinno się raczej skupiać na jednym dziele, aż do jego ukończenia. Coby nie zgubić wątku i w ogóle.
Co Wy o tym sądzicie? Jeden utwór? A może kilka? A jeśli kilka - ile? I dlaczego?
2
Myślę, że sam sobie odpowiedziałeś. Ja, jeśli nie towrzę regularnie jakiegoś opowiadanka, to zapominam co w nim było i jak dalej to miało wyglądać. Dlatego pisząc na raz kilka opowiadań, nie połapałbym się.eworm pisze:Coby nie zgubić wątku i w ogóle.
Ale to tylko ja. Może ktoś inny aurat tak może. Cóż

[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]
3
Podpisuję się pod postem Sheliona. 

Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
4
Ja mam zupełnie inaczej.
Piszę naraz 2-3 opowiadania. Owszem, trwa to znacznie dłużej, bo czasem i dwa tygodnie, ale jednocześnie dopisuje rozdziały do jakiejś książki. Co, oczywiście, wydłuża proces (chyba, że złapie mnie prąd twórczy, wówczas siedzę nad jednym tekstem do samego końca). W moim przypadku ma to kilka zalet:
Cały czas buduję tekst. Jak nie jeden, to drugi. Kreuję bohaterów, miejsca, wątki akcji, dialogi, różne detale ważne dla fabuły. Jeśli w jednej chwili mam przestój z opowiadaniem X, sięgam do Y. Bywa i tak, że pchnięcie akcji w Y okazuje się mieć wpływ na pomysły do X i wówczas wracam. Może zdarzyć się też tak, że z zastoju X i Y coś wymyślę do książki...
Nawet jeśli nie piszę w danej chwili, i tak żyję w zbudowanym świecie, a czasem w kilku na raz. Przez te "skakanie" obcuję ze stworzonymi miejscami i ludźmi, a oni mają wpływ na wiele rzeczy w historii, czasami na tyle duży, że podpowiadają pewne rozwiązania i wówczas czuję podpowiedzi dotyczące różnych kłopotów, które (jako autor) napotkałem.
Kiedy się przytkam, widząc pewną nielogiczność w historii, banał albo zmęczenie materiału (np. już to gdzieś widziałem, zaczynam tworzyć kliszę) opowiadanie leży. Wtedy nie zniósłbym niepisania, dlatego lubię mieć furtkę w postaci innych tekstów.
Czy są wady? Do tej pory nie zanotowałem - trzeba systematycznie rozwijać umiejętność tworzenia wielowątkowego, aby się w tym nie zgubić, chociaż z drugiej strony, nawet gdy śpię, to śnię o fabułach z moich tekstów, dlatego uznaję, iż takie "coś" we mnie jest.
Dla przykładu z chwili obecnej:
- dokańczam książkę... pozostało kilka stron
- mam rozpoczęte ( w tym tygodniu) dwa opowiadania
- dokańczam jeden tekst (pracuję nad zakończeniem)
- poprawiam dwa teksty
- opracowuję IV wersję starej książki (jest gotowa do napisania - trzy wcześniejsze wersje mnie się nie podobały)
- przerabiam w głowie opko z zeszłego roku
Wiem, powiecie, że ilość nie jest równa jakości, ale wszystkie ww. pozycje stoją na dobrym poziomie. Dwie/trzy podobno na wydawniczym. Ale to samo nie przyszło - ani ilość, ani jakość. Piszę już sześć lat, do cholery, czas zacząć robić to dobrze... albo przestać
Piszę naraz 2-3 opowiadania. Owszem, trwa to znacznie dłużej, bo czasem i dwa tygodnie, ale jednocześnie dopisuje rozdziały do jakiejś książki. Co, oczywiście, wydłuża proces (chyba, że złapie mnie prąd twórczy, wówczas siedzę nad jednym tekstem do samego końca). W moim przypadku ma to kilka zalet:
Cały czas buduję tekst. Jak nie jeden, to drugi. Kreuję bohaterów, miejsca, wątki akcji, dialogi, różne detale ważne dla fabuły. Jeśli w jednej chwili mam przestój z opowiadaniem X, sięgam do Y. Bywa i tak, że pchnięcie akcji w Y okazuje się mieć wpływ na pomysły do X i wówczas wracam. Może zdarzyć się też tak, że z zastoju X i Y coś wymyślę do książki...
Nawet jeśli nie piszę w danej chwili, i tak żyję w zbudowanym świecie, a czasem w kilku na raz. Przez te "skakanie" obcuję ze stworzonymi miejscami i ludźmi, a oni mają wpływ na wiele rzeczy w historii, czasami na tyle duży, że podpowiadają pewne rozwiązania i wówczas czuję podpowiedzi dotyczące różnych kłopotów, które (jako autor) napotkałem.
Kiedy się przytkam, widząc pewną nielogiczność w historii, banał albo zmęczenie materiału (np. już to gdzieś widziałem, zaczynam tworzyć kliszę) opowiadanie leży. Wtedy nie zniósłbym niepisania, dlatego lubię mieć furtkę w postaci innych tekstów.
Czy są wady? Do tej pory nie zanotowałem - trzeba systematycznie rozwijać umiejętność tworzenia wielowątkowego, aby się w tym nie zgubić, chociaż z drugiej strony, nawet gdy śpię, to śnię o fabułach z moich tekstów, dlatego uznaję, iż takie "coś" we mnie jest.
Dla przykładu z chwili obecnej:
- dokańczam książkę... pozostało kilka stron
- mam rozpoczęte ( w tym tygodniu) dwa opowiadania
- dokańczam jeden tekst (pracuję nad zakończeniem)
- poprawiam dwa teksty
- opracowuję IV wersję starej książki (jest gotowa do napisania - trzy wcześniejsze wersje mnie się nie podobały)
- przerabiam w głowie opko z zeszłego roku
Wiem, powiecie, że ilość nie jest równa jakości, ale wszystkie ww. pozycje stoją na dobrym poziomie. Dwie/trzy podobno na wydawniczym. Ale to samo nie przyszło - ani ilość, ani jakość. Piszę już sześć lat, do cholery, czas zacząć robić to dobrze... albo przestać

„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
5
Ja tak samo - jedno na raz, nie więcej. Żeby móc tworzyć więcej rzeczy jednocześnie musiałbym mieć Dokładny Plan każdej z nich osobno rozpisany. Plan taki musiałby uwzględniać całą fabułę i najważniejsze rzeczy, takie jak motywacja bohatera, jak i zupełne drobiazgi - czyli jego kolor oczu. Żeby mu się nie zmienił w połowie opowiadania.shelion pisze:Myślę, że sam sobie odpowiedziałeś. Ja, jeśli nie towrzę regularnie jakiegoś opowiadanka, to zapominam co w nim było i jak dalej to miało wyglądać. Dlatego pisząc na raz kilka opowiadań, nie połapałbym się.
Z drugiej strony - chyba byłbym w stanie tworzyć kilka rzeczy na raz, pod warunkiem, że nie w dużych odstępach czasu. Aktualnie tak działam właśnie - już jakiś tydzień - i jak do tej pory idzie dobrze.
Jak dla mnie - pisać jedną rzecz na raz, a jak napotka się blokadę to zająć się czymś kompletnie innym niż pisanie w ogóle. Życiem, na ten przykład.

Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
6
Pisanie kilku (ale nie kilkunastu - bez przesady) tekstów jest naprawdę dobrym sposobem na chwilowe braki pomysłów, czy przycięcia.

Z tym też nie mam problemu, bo za radami Mistrza Sapkowskiego na samym początku rozrysowuję sobie na kilkunastu kartkach postacie i świat, a potem w miarę postępów w fabule uzupełniam. Metoda jest na prawdę świetna i jeszcze nie zdarzyło mi się postarzyć bohatera albo nagle zmienić coś w jego/jej fizjonomii.Mich'Ael pisze:Ja tak samo - jedno na raz, nie więcej. Żeby móc tworzyć więcej rzeczy jednocześnie musiałbym mieć Dokładny Plan każdej z nich osobno rozpisany. Plan taki musiałby uwzględniać całą fabułę i najważniejsze rzeczy, takie jak motywacja bohatera, jak i zupełne drobiazgi - czyli jego kolor oczu. Żeby mu się nie zmienił w połowie opowiadania.shelion pisze:Myślę, że sam sobie odpowiedziałeś. Ja, jeśli nie towrzę regularnie jakiegoś opowiadanka, to zapominam co w nim było i jak dalej to miało wyglądać. Dlatego pisząc na raz kilka opowiadań, nie połapałbym się.

Cynik jest łajdakiem, który perfidnie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jaki być powinien.
7
Nie widzę problemu z pisaniem dwóch czy trzech tekstów naraz, to tylko kwestia metody - trzymania się w ryzach, jak zostało powiedziane przez poprzedników. Plan tekstu jako podstawa - i można skakać, nic się nie dzieje 

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak