Ciężko błysnąć w tym temacie, jest dość licznie reprezentowany w fantastyce książkowej i filmowej, zwłaszcza tradycyjne combo postapokalipsa + radiacja. W zasadzie pisanie postapokalipsy w mniej lub bardziej tradycyjnym krajobrazie (czy to pustynne pustkowia jak u większości czy zima jak np. u Ziemiańskiego) po Marku Barańskim i jego Głowie Kasandry to jak pisanie o sklepach cynamonowych po Schulzu. Można, ale przeskoczyć chyba raczej nie sposób.
Natomiast taka tradycyjna postapokalipsa może posłużyć doskonale jako wprawka, nauka warsztatu, i do tego zachęcam - np. prowadzenie bohaterów, ćwiczenie pisarskie w odwzorowaniu relacji międzyludzkich w trudnych warunkach (radiacja, brak wody, żarcia, grasujące bandy itd. itp.). Bo jeśli chcesz pisać oryginalną "postapo", zapomnij raczej o pustkowiach a la Kantyczka dla Leibowitza i Mad Max, Wojownikach autostrady, Ostatnich brzegach, Alejach Zapomnienia itd, a nawet zapomnij o śniegach jak u Ziemiańskiego (pisał opowiadanie, zapomniałem tytułu, z gołą Czeszką w czołgu w środku zimy we Wrocławiu co brzmi zachęcająco ale było takie sobie choć Zajdla mu wygrało). Myślę że oryginalności w postapokalipsie należy szukać miksując klimaty i tematy, wprowadzając nowe wątki. Jakie, to już musisz sobie sam odpowiedzieć
