Rozwlekłe opisy

1
Jak w temacie. Bolączką moją jest nadmiar ozdobników i pierdułek, rozrzygane na sześć przecinków, pseudopoetyckie - jak określa kuleżanka, opisy... I takie tam...
Ostatnio widzę taki gradient mody - na niemalże kafkowskie, za przeproszeniem dla genialnego Kafki, opisywanie rzeczy... Surowe, sterylne oznajmianie, gdzie też bohaterowie się znajdują i co robią... Niby czyta się to-to zgrabnie i przyjemnie, ale gdzieś umknął, IMHO, ten urok pejzaży Orzeszkowej, tronów Tolkiena, dukajowskich kosmolotów... A ja lubię taką literaturę [no, może Orzeszkowa to przegięcie... ;-) ]
Anyways, jak zrobić smaczny, soczysty opis, żeby nie przegiąć pały? Żeby zachować dynamikę tekstu i zarazem oddać odpowiednią ilość szczegółów? Nie chcę, oczywiście, jakichś gotowych przepisów, broń Boże!... Raczej liczyłbym na wasze przemyślenia w tej kwestii. Na pewno niejeden z Was, drodzy Użytkownicy, się kiedyś nad tym problemem zastanawiał... [BTW. na bank źle używam wyszukiwarki, pewnie taki temat był tutaj nie raz i nie dwa. Proszę o wybaczenie i skierowanie mnie w takim wypadku do właściwego wątku. ] Poniżej zamieszczam fragment mojego badziewia, żeby bardziej jakoś hmm... unaocznić problem ;-)

Ktoś stojący pod drzwiami naciskał klawisz dzwonka coraz mocniej i natarczywiej. Dźwięki drgań zawieszonego nad wejściem metalowego klosza jęły odbijać się od ścian ciasnego mieszkania zwielokrotnionym echem.
-Pędzę... - zacharczał detektyw niskim, ochrypłym barytonem. W ustach miał sucho, a na języku czuł podły smak zwietrzałego szampana.
Chwytając się po drodze kanciastych, modernistycznych mebli, doskoczył niemal do stojącego w rogu pokoju wysokiego lustra, o którego ramę oparł się oburącz, poruszając wąskimi ustami w niemej wiązance najpaskudniejszych przekleństw, jakie tylko znał.
W zakurzonej tafli zwierciadła ujrzał swoją twarz, szczupłą i podłużną, z orlim nosem i zapadniętymi policzkami.

Etc, etc... Wiem, że tego się nie da czytać ;p Tylko jakby to ująć jakoś zręczniej?

2
Wiesz, czego nie lubisz w opisach. Wiesz, co lubisz. Wypisz to sobie w punktach a następnie przyjrzyj się swojemu tekstowi porównując z punktami.

3
pater pisze:Etc, etc... Wiem, że tego się nie da czytać ;p Tylko jakby to ująć jakoś zręczniej?
Rzeczywiście wrzucasz masę szczegółów. Czy potrzebnych? Nie wiem. Niektóre wydają się mieć sens, np. opis wyglądu bohatera. Mam nadzieję, że to jedyny jego opis w całym tekście. ;)

Pomyśl może lepiej, co potencjalny czytelnik ma zrobić z całą tą masą szczegółów? Po co mu wiedzieć jakie były tam meble? Może wystarczy po prostu "meble"? A może nawet i to nie jest potrzebne? Poza tym wszyscy domyślają się jak wygląda dzwonek, po co te klosze?

Musisz sobie zadać pytanie, czy i jakie szczegóły są potrzebne czytelnikowi. Szczegóły zwalniają akcję. Czasami dobrze jest zwolnić, dać wytchnąć czytelnikowi, ale jeśli będziesz jego zmysły ciągle atakował pierdołami, to się po prostu zmęczy.

Czasami sam mam tendencję do opisywania rzeczy oczywistych, ale to pewnie kwestia praktyki. Skoro wiesz, że masz z tym problem, skracaj opisy wywalając z nich oczywistości. Dzwonek to dzwonek, a nie "metalowy klosz wydający nieznośny dźwięk". Czytelnicy nie są idiotami, wiedzą jak wygląda dzwonek.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

4
Dobra rada. Jak głupi skupiłem się na szukaniu synonimów, w sposób sztuczny i wydumany, zapominając kompletnie o tym, po co one w ogóle są... Nie ma sensu bić rekordu trzydziestu tysięcy różniastych słów Ulissesa :) Myślę, że mogę z czystym sumieniem kliknąć na "pomógł". Jeżeli ktoś jeszcze chciałby się podzielić sugestiami, proszę się nie krępować =) [A teraz wiem, pod jakim kątem redagować tekst :) ]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”