Historia kompletna

1
Tak dla równowagi, żeby nie było, że tylko podział na akty się liczy. Zapewne to o czym mam zamiar tu napisać to nie wszystko co jest ważne. Ale w cieszących się popularnością, albo nawet w docenianych przez krytykę książkach jest parę elementów, które się wyróżniają. Może nie wszystkie mają jednakowe znaczenie we wszystkich gatunkach literackich, ale warto chyba na nie zwrócić uwagę.
Ale po kolei. Po co właściwie pisze się książki? Albo po co ludzie je czytają? Książka, może bawić, straszyć, uczyć, pouczać, interpretować, wzruszać, informować. I pewnie robić jeszcze wiele innych rzeczy. Może też służyć jako podstawka pod kubek z kawą. Ale wtedy treść nie jest aż taka ważna. W zależności od gatunku i celu jaki zamierzamy osiągnąć niektóre elementy są ważniejsze, inne można potraktować luźniej.
Na początek może tło, czyli świat w jakim wszystko się dzieje.
To bardzo silne narzędzie przekazu choć różnie używane. W fantastyce, zwłaszcza futurologicznej, to często kluczowy element. Solaris, Niezwyciężony, Bajki robotów:) Oczywiście są tam i bohaterowie, którzy odbywają podróż przez fabułę, ale sama wizja myślącego oceanu albo małych stworków które funkcjonują podobnie do sieci neuronowej i w razie zagrożenia łączą się aby zneutralizować wroga to już bardzo silny i działający na wyobraźnie element.
Świat Harrego Pottera, to może mniej futurystyczna wizja, ale za to dość kompletnie zbudowana alternatywa dla naszej szarej rzeczywistości. Bajkowo, kolorowo no i… magicznie. Jednym machnięciem różdżki można spełniać marzenia. Ale poza ramką dla utworu tło pełni jeszcze element przekazu. Świat Harrego to postacie, które kochają, przyjaźnią się, wspierają, wybaczają, pomagają, budują, akceptują inność. Świat Voldemorta to nienawiść, rządza niszczenia, krzywdzenia, łamania woli, dyskryminacji, bezinteresownej nienawiści i złości. Ciężko tam znaleźć pozytywne, budujące uczucia albo relacje. Nawet Belatriks ze swoim ślepym, niezłomnym uwielbieniem dla swojego pana, prawie nie jest przez niego zauważana. Na szycie tych dwóch światów po jednej stronie jest Harry, którego chroni magia matczynej miłości i Voldemort, który nienawidzi i miłości ze strony rodziców nigdy nie zaznał. Tło nie odpuszcza ani na chwilę, bardzo silny element przekazu.
W polskiej literaturze też coś wyjątkowo silnego się znajdzie. Świetnym przykładem jest tu Potop Sienkiewicza. Powiedzmy, że oparty na faktach:) Rozpoczyna się wojna ze Szwedami. Szwed to Szwed. Wróg, który najechał macierz. Ale jak się ma strona polska w szerszym spojrzeniu. Dumna, awanturnicza szlachta, która przywiązana jest przede wszystkim do swoich przywilejów. Robi zajazdy, pije na umór i za nic ma sobie prawo i dyscyplinę. Już na początku wojny wojewoda poznański Opaliński poddaje Wielkopolskę bo nie ma nawet wojska, którym mógłby się przeciwstawić najeźdźcy, a jedynie pospolite ruszenie. Wkrótce potem Radziwiłł okazuje się zdrajcą. Ale nawet gdy zawiązuje się już silna koalicja przeciwko wrogowi to ilekroć przywódcy odkładają na bok własne ambicje i butę, są w stanie odnosić sukcesy. Gdy tylko zaczynają urządzać przyjęcia i fety sytuacja bardzo szybko się komplikuje. Pośrodku tego wszystkiego jest Kmicic, który zaczyna jako awanturnik drwiący sobie z prawa i robiący zamieszanie razem ze swoją kompaniją. Ale za to kończy jako bohater wojenny, wierny sługa króla, który w imię miłości do ojczyzny gromi wroga własne życie kładąc na szali. Zaczyna po stronie egoistycznych awanturników, kończy po stronie patriotów gotowych poświęcić życie. Też bardzo silny przekaz i przy okazji interpretacja tego, jakie były przyczyny upadku Rzeczypospolitej obojga narodów.
Również Lalka Prusa bardzo mocno wykorzystuje tło jako element przekazu. Z jednej strony idealista Wokulski. Człowiek zdolny, przedsiębiorczy, aktywny. Idealista z wizją. Z drugiej strony arystokracja, która głównie zajmuje się zabawami, trwonieniem majątków i pielęgnowaniem poczucia wyższości. Do tego kraj we władaniu zaborców. Wokulski jako idealista stanowczo do końca pozostaje tym razem po swojej stronie. Ale arystokracja przyjmuje go z oporem i niezależnie od tego jak wielu bankrutów ratuje wciąż jest dla większości człowiekiem niższego stanu. Ciężko w tej klasie znaleźć osoby zdolne, twórcze, aktywnie włączające się w bieżące sprawy kraju. Słowem: darmozjadów i nierobów banda. Znów ktoś jest „oskarżany” o trwanie zaistniałej sytuacji w kraju i znów jest to klasa mająca najwyższy status społeczny.
Puzo w Ojcu chrzestnym też bardzo dużo przekazu maluje tłem. Skorumpowany świat polityki, wymiaru sprawiedliwości, a nawet sztuki (!!!) powoduje, że w sytuacji zagrożenia bohaterowie nie mają się gdzie zwrócić i muszą się sami wziąć sprawy w swoje ręce. Rodzina to nie związek ludzi ale biznes, którego morderstwo jest tylko elementem. Do tego każdy kto staje w pierwszej linii ponosi surowe konsekwencje. Władza chowa się za plecami wykonawców. Luca Brssi ginie w trakcie misji, Sony ginie w zamachu, kiedy chce ukarać swojego szwagra osobiście. Nawet Michael kiedy chce bronić swojego ojca dostaje pod szpitalem w szczękę. A kiedy jeszcze sam zabija turka i policjanta musi uciekać na Sycylię. Za to Don siedzi zawsze z tyłu. Co ryzykowniejsze sprawy zleca ludziom spoza rodziny. Barzini chcący przejąć władzę posługuje się inna rodzina i Turkiem za jej pośrednictwem. W końcu sam Michael na zakończenie wysyła ludzi, żeby rozwiązali problem w jego imieniu. Diagnoza stanu społecznego z jednej strony, diagnoza machiny mafijnej z drugiej.
Ale oczywiście bywa, że tło pełnie w większym stopniu głównie rolę ramki dla obrazka. Tu warto pamiętać o stereotypach. Jak coś jest o drugiej wojnie światowej to spodziewamy się, że Niemcy raczej będą źli i bezwzględni, a alianci dobrzy i honorowi. W literaturze fantazy śmiało można się spodziewać złych orków i trolli, leśnych elfów i kopiących w ziemi krasnoludów. No i oczywiście głównie broni białej. W zmierzchu wszystko zaczyna się przeprowadzką bohaterki do nowej szkoły. Szkoła to już silny stereotyp tła. Pojawienie się nowej osoby również. W westernach można się spodziewać rewolwerowców, złych bogaczy, bandytów no i może jeszcze skorumpowanego szeryfa. Oczywiście często pisarze omijają niektóre elementy, albo je lekko modyfikują. Elfy Sapkowskiego i Tolkiena, to dwie zupełnie różne sprawy. W końcu bez kolejnego Gandalfa czy Wiedźmina świat sobie poradzi. Warto wymyślać coś nowego od siebie.
Ale wykorzystywanie gotowych elementów też ma swoje dobre strony. Jeśli coś jest zakorzenione w ludzkiej świadomości to łatwiej to wykorzystać jako uzasadnienie. Jeśli w pościg za złodziejem rusza policjant to jest to naturalne. Jeśli emerytka na wózku inwalidzkim to już trzeba by to jakoś uzasadnić dodatkowo. Oczywiście stereotypy tła można też wykorzystywać do budowania zaskoczenia i kontrastów. Na przykład skorumpowany policjant i przestępca idealista. Chociaż to już od jakiegoś czasu też stało się stereotypem. Podobnie jak zawodowi mordercy albo zwyrodnialcy słuchający muzyki poważnej.
Tak czy inaczej z tła można wycisnąć bardzo mocny przekaz.
Kolejna sprawa to bohaterowie. Prawdziwa armata w rękach dobrego fachowca. Znów sprawa trochę zależy od gatunku literackiego. Bohater może wytrwać przy swojej postawie do samego końca (tak jak Wokulski), albo zmienić się (tak jak Kmicic). Ale niezależnie od tego powinien być u podstaw swojej osobowości konsekwentny, logiczny (co nie znaczy, że ma się kierować logiką jako postać) i spójny.
Kmicic od samego początku jest odważny, dzielny, wojowniczy, nieustraszony i honorowy. Podstawowym rozwiązywaniem problemów jest dla niego szabla. Sam wyjawia swoje motto: Proś. A nie dają, bierz sam. Czy chodzi o akcję z Butrymami, czy o pojedynek z Wołodyjowskim, czy o zatarg z Radzwiłłem, czy tym bardziej o gnębienie Szweda – szabla w dłoń. Do tego przysięga rzecz święta. Przed pojedynkiem z Wołodyjowskim żąda, żeby szaraczki przysięgali, że go nie tkną jeśli zwycięży. Kiedy sam przysięga na krzyż, to choćby miał zostać okrzyknięty zdrajcą, przysięgi musi dotrzymać. Czuje się zwolniony dopiero kiedy wychodzi na jaw zdrada jego pana. Do ataku idzie w pierwszej linii. Nie chowa się nigdy za plecami. Jest żołnierzem i wojownikiem, człowiekiem czynu. Nawet jeśli decyduje się na podstęp to sam się od razu bierze do roboty. A to Szwedom działo wysadzi, a to Kuklinowskiemu boczki przypiecze, a to Radziwiłła spróbuje porwać. Zmienia się tylko jego motywacja. Na początku myśli głównie o swoich potrzebach, na koniec głównie o ojczyźnie.
Wokulski to od początku do końca idealista. Otwarty na wiedzę, poznanie i nowość idealista. Tak dla przypomnienia na drugim biegunie ma konserwatywną arystokrację. Jest idealistą kiedy chce w młodości zbudować perpetuum mobile, albo interesuje się potem metalem lżejszym od powietrza. Jest idealistą kiedy wikła się w powstanie. Jest idealistą, kiedy chce zmieniać współczesną sobie Warszawę, czy ogólnie otaczającą go rzeczywistość, kiedy jest już bogatym kupcem. Nawet kiedy zakochuje się w Izabeli nie pakuje jej od razu ręki w majtki tylko jest to miłość idealistyczna. I tym ideałom jest wierny niezmiennie do samego końca. Prawie wszystkie jego działania są nastawione na pomoc innym. A kiedy te wszystkie ideały padają woli umrzeć niż żyć bez nich. Konsekwentny do samego końca.
Michael Corleone zmienia się z uznanego społecznie bohatera wojennego w ojca chrzestnego. Ale tak naprawdę u podstaw jest niezmienny. W czasie wojny nie był pacyfistą migającym się od powołania. Trafił do armii i został bohaterem. Można przypuszczać, że był w takim razie na froncie i naciskanie na spust nie było mu obce. Nie ma śladów w książce, żeby miał z tego powodu jakiekolwiek rozterki. W pewnym sensie jest jak Kmicic. Kocha szczerze i silno, ale tym razem swoją rodzinę. Broń jest dla niego rozwiązaniem problemu. I nie boi się stanąć w pierwszej linii. Wykonuje zamach. Na koniec jednak jego metodyka ulega modyfikacji. Nadal pociąga za spust, żeby rozwiązać problem zagrożenia rodziny, ale już nie swoją ręką. Przyjął naukę od ojca.
Bywa, że bohater jest jednak mniej wyrazistą postacią. W dramacie społecznym o bezrobociu na Śląsku w okresie przemian raczej nie oczekuje się Conana spuszczającego manto połowie dzielnicy. Bohater często ma jakąś unikatową umiejętność/umiejętności, które sprawiają, że to właśnie on zmierza do celu. Czasem są to zdolności magiczne, albo sprawność w posługiwaniu się bronią czy pojazdem. Czasem wiedza, a czasem postawa życiowa. Bywa też, że historia pokazuje sytuację odwrotnie. Bohater dąży do celu chociaż ważnej umiejętności mu brakuje. Ale to najczęściej chyba w dramatach i tragediach.
To, że bohater ma wyjątkowa umiejętność nie znaczy, że od razu sam jest kimś wyjątkowym. Wiedźmin odbył stosowny trening i ciężko mu podskoczyć na miecze. Ale Potter, mimo nadzwyczajnych umiejętności magicznych, wcale nie staje się brudnym Harrym. Jest zagubionym nastolatkiem, który często potrzebuje pomocy i wsparcia, ma problemy z odnajdywaniem się w sytuacji, a strategiczne decyzje w całej wojnie ze złem podejmuje jego mentor, czyli Dumbledore. Bella, nie jest córką miliardera, tylko lekko wystraszoną nastolatką, której rodzice się rozeszli. Trafia w nowe miejsce, między nowych ludzi, w nową sytuację. Jest trochę przestraszona i zagubiona. I do tego jeszcze zakochana. Nie wiem, czy ma jakieś wyjątkowe umiejętności, ale zdecydowanie jest bohaterką, z którą wielu nastolatkom łatwo się identyfikować. Problemy codzienności z jednej strony, wymarzona miłość z drugiej. Nie jest Larą Croft, ale jest konsekwentnie zbudowana dla tła i opowieści, w której występuje.
W fantastyce bywa, że bohater i zdarzenia, w których uczestniczy służą głównie temu, żeby miał przemyślenia i się nimi dzielił chętnie z czytelnikiem. To dość częsty przypadek u Lema. Główna postać obserwuje coś nowego i to interpretuje. Ale nawet w takim przypadku nie zaszkodzi jak postać zbudowana jest konsekwentnie.
W horrorach pewnie przyda się ktoś, kto jest jawnie, albo nie jawnie zły. W romansach przynajmniej jedno z bohaterów będzie często wyjątkowo ładne, bogate, albo coś w tym rodzaju. Ale w literaturze czysto rozrywkowej niezbyt często pojawiają się bohaterowie o bardzo dużej głębi. Chociaż rodzynki się trafiają.
Kolejna sprawa to fabuła. W końcu te ludziki w swoim świecie powinni chyba coś robić. Albo i nie:) Jak piszemy kryminał, sensację, fantazy – ogólnie pracujemy nad gatunkiem związanym z akcją, to jak najbardziej zdarzeń i zwrotów akcji pewnie będzie więcej. W romansach, powieściach psychologicznych czy dramatach społecznych już niekoniecznie.
W Potopie zwłaszcza gdzieś do połowy co i rusz się zmieniała sytuacja Kmicica. A to był wolnym szlachcicem. A to się zakochał. A to nabroił i go nie chciała. A to ją porwał. A to wybuchła wojna. A to przysiągł wierność zdrajcy… itd. itp. W drugiej połowie jego droga się już raczej stabilizuje. Za to w popularnej nie tak dawno u nas książce „Nigdy w życiu” fabularnych zwrotów akcji jest już zdecydowanie mniej (spokojnie, zauważam różnicę klasy pomiędzy oboma utworami). Bohaterka traci rodzinę i dom. To raz. Zaczyna więc budować nowy dom. To dwa. Ma kłopoty z finansowaniem, ale rozwiązuje je niemal od ręki. Przy okazji poznaje nowego faceta, z którym ma szansę stworzyć nowy związek. To trzy. Też się pojawia kłopot, ale szybko się rozwiązuje. No i tyle. W pewnym uproszczeniu sceny można podzielić na te, które nadają historii nowy kierunek i na te, które pokazują tylko stan: sytuację bohaterów, relacji. Jak rodzina Corleone organizuje wesele to jest to okazja do wielu scen pokazujących stan. Nawet jak Turek przychodzi z propozycja to jest to jeszcze stan. Ale jak już dochodzi do zamachu na Dona to jest to scena zmieniająca kierunek. Jak rozpoczyna się wojna i wszyscy kombinują co dalej to jest to stan. Jak Michael po pobiciu decyduje się na zamach to jest to obranie nowego kierunku. Jak siedzi na Sycylii to jest to stan. Jak wraca do stanów po zamachu na żonę to jest to obranie nowego kierunku. Jak wraca do Key i współpracuje z ojcem to jest to znowu stan będący tego konsekwencją. Jak zostaje Ojcem chrzestnym to jest to znów obranie kierunku. Ostateczne, podsumowujące całą historię.
Wszystko zależy od tego z jakim gatunkiem walczymy i jak chcemy go ugryźć. Pewnie znajdzie się romans naszpikowany akcją i fantazy, w którym ważniejsi od akcji są bohaterowie. Wolna wola. Cokolwiek działa, jak mówi pismo. Sama akcja książki w każdym razie nie załatwi. I przy okazji – większość, a może nawet wszystkie wspomniane tu historie mają fabułę podzieloną na funkcjonalne akty.
No i na koniec wypadałoby może dodać ze dwa słowa na temat stylu i języka. Zależy on przede wszystkim od umiejętności autora:) No ale można jeszcze doliczyć w jakich czasach autor żył. O ile tematyka albo umiejscowienie historii nie wymusza dodatkowej stylizacji to pewnie będzie to język w miarę naturalny dla autora. Współczesne powieści często posługują się językiem czysto informacyjnym. Przyszedł, popatrzył, powiedział, itd. Przynajmniej tam gdzie ważniejsza jest akcja, to się nawet dość dobrze sprawdza. W książkach Ludluma nie spodziewany się rozbudowanych opisów przyrody w stylu Orzeszkowej. W części przeznaczonej dla bohaterów, a nie dla fabuły swoboda jest już znacznie większa. Przemyślenia dowódcy wojskowego w trakcie bitwy wymagają jednak innego podejścia niż przemyślenia czterdziestoletniej rozwódki leżącej w środku lata na łące nad brzegiem mazurskiego jeziora. Słownictwo, którym będzie posługiwała się siedemnastowieczna szlachta niekoniecznie będzie odpowiednie dla współczesnego blokowiska. Dobre neologizmy w fantastyce naukowej też są nie do pogardzenia. Tutaj istnym szaleństwem jest mechaniczna pomarańcza, która jest futurystyką, chociaż bardziej społeczną niż naukową. Na polski doczekała się chyba nawet dwóch różnych przekładów. I tłumacze nie mieli lekkiego zadania.
To tyle o języku. A styl? Tu nie mam odwagi się wypowiadać. Sam nawet nie wiem jak właściwie można nad tym pracować. Jednym słowa płyną tak, że słucha się ich jak doskonałej muzyki. Wędruje się przez nie, smakując każdą frazę. A do tego jest w nich jeszcze zaklęta treść. Inni co najwyżej próbują nieudolnie tak pisać. Nadęty pusty balon jest wtedy gorszy niż tekst napisany poprawnie językowo. Jak sobie wypracować styl? Przychodzi mi do głowy, żeby dużo czytać i dużo pisać. Ale nie mam pojęcia czy to pomoże.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”