Dzięki, Grimzon, za pełną fachowości odpowiedź. Jako, że pojawiło się kilka spraw do wyjaśnienia, pozwolę je sobie wypunktować tutaj:
1)
A np czym dłuższym i cięższym od katany ?
Ty mi powiedz. W końcu jesteś ekspertem od żelastwa, jak mniemam. Idę o zakład, że dało by radę dobrać coś z naszych rodzimych, europejskich dzieł sztuki płatnerskiej. Zwłaszcza, gdy rozważamy zakutego w metal wojaka pokroju słynnego Zawiszy.
2)
Z porównywalną bronią to znaczy z czym?
I znowu to samo - coś tam zapewne byśmy wybrali, żeby nasz Zawisza mógł stanąć naprzeciw samuraja nie wywołując u niego kompleksu związanego z rozmiarem.
3)
Tutaj mylisz pojęcia judo i boks to nie sztuki walki to sporty walki a to całkowicie odmienna kategoria.
Czy aby na pewno mylę? I czy jesteś pewien, że pojęcia? A co nazwiemy sztuką?
Co wchodzi w zakres judo, co w zakres boksu? Potrafimy to zdefiniować? Zapewne jakieś ogólne ramy tak. Ale reszty - nie. Bo tyle jest stylów uprawiania danej sztuki, ile ludzi ją uprawiających.
Ćwicząc sobie hobbystycznie spotkałem ludzi, dla których boks jest sztuką walki. Spotkałem też takich, dla których karate jest tylko sportem.
A jak dorzucimy do tego boks tajski lub chiński...? Czuć już lekkie zgrzytanie?
4)
Nie potrzeba tutaj Discovery. Sztuki walki i sporty walki mierzą się obecnie w czymś co nazywamy MMA.
Zbyt daleko idące uproszczenie.
Ile trzeba czasu, żeby ćwiczącego boks wystawić na ring? Około czterech miesięcy solidnego treningu. Będzie już trzymał gardę, jakoś tam się poruszał i robił podstawowe uniki. A ile trzeba dla karateki? Przydałoby się, żeby miał tak przynajmniej z brązowy pas. Około trzech lat treningu. A aikido-ka? Nie będę liczył, bo już mi cyferek w kalkulatorze zabrakło.
Hmm, a czy ktoś kiedyś widział aikido w octagonie?
Ćwiczącym pewne sztuki walki nie zależy po prostu na rywalizacji. Karatecy nie pchają się do klatki, zawody w kung-fu to też całkiem młody wynalazek, ale czy to oznacza, że aikido-ka nie będzie starał się połamać przeciwnika, a karateka zniszczyć go potężnym uderzeniem w chwili zagrożenia życia? Uważasz, że tylko bokser stanie w takiej chwili do walki?
Wracając do MMA - miałem niedawno przyjemność obejrzeć z bliska galę MMA Attack. Było sporo walk, przed ważniejszymi leciały zajawki z wypowiedziami zawodników. Część z nich straszyła, że są tak dobrzy, iż wypatroszą oponenta w wyskoku i oddadzą po walce jego śledzionę psom na pożarcie. Bardzo groźni to byli kolesie, niestety wszyscy oni przegrali. Wygrali ich przeciwnicy, bo byli lepsi oraz skoncentrowani na celu. Uważasz, że walczyli wszystkim? Nie. Jeden znokautował przeciwnika piąchą, inny wygrał na punkty bez nokautu, jeszcze jeden sprowadził do parteru i założył dźwignię. Każdy wybrał technikę, w której był lepszy, a wachlarz technik, jakie mają do wyboru jest imponujący. I występuje w podobnej formie w bardzo wielu sztukach walki.
Na tym prostym przykładzie widać jak na dłoni, że w sztukach, czy jak wolisz: sportach walki wygrywa konkretny zawodnik, a nie styl.
5)
A zauważyłeś że tu sobie przeczysz.
Wygląda to jak stwierdzenie. Co byłoby bez sensu, bo nie zauważyłem. Jeśli jednak było to pytanie, to właśnie na nie odpowiedziałem.
6)
Niestety nie jest to do końca prawda. Pewne rodzaje broni białej dają istotną przewagę nad innymi rodzajami. Najprostszy przykład to zasięg pomiędzy bronią sieczną a kolną. Było to obserwowane przez wieki w europie i wykorzystywane do ewolucji broni. Często także w historycznych podręcznikach do szermierki były konkretne rozdziały dotyczące walki z konkretną inna bronią aby chociaż w pewien sposób niwelować jej przewagę.
Przewaga zasięgu będzie w jednych okolicznościach faktycznie przewagą, ale w innych przekleństwem. Tego typu problemy były tu już dyskutowane.
7)
Błąd tego stwierdzenia jest widoczny kiedy zaczyna się trenować szermierkę oraz widzi się na własne oczy co ostra broń robi z ludzkim ciałem. Broń to narzędzie, które może być lepsze lub gorsze. Przeniesienie wprost doświadczenia ze sztuk walki do szermierki niestety nie sprawdza się.
Nie ma tu błędu

Sam to potwierdziłeś: broń to narzędzie. Niestety, analogia ze sztuk walki doskonale przenosi się na władanie bronią, bo to też sztuka walki. Zerknij na arsenał kung-fu czy bronie kobudo.
Na koniec najważniejsze.
Dodatkowo widać u ciebie tendencyjność w ocenie umiejętności szermierczych. Europa ma bardzo duże żeby nie powiedzieć miażdżącą przewagę nad Japonią w historii szermierki.
Nie zgadzam się z tą tendencyjnością. Pisałem o prostych porównaniach, eksperymentach wręcz myślowych, gdzie możemy wyobrazić sobie konfrontacje ludzi zarówno biegłych w swojej broni, jak i początkujących. Zaangażowanych w walkę i zwyciężanie, jak i olewających je. I co wyszło? To, co miało wyjść: sztuk walki wręcz lub walki bronią nie da się ze sobą porównać, bo porównywać można jedynie walczących.
Godhand - obejrzałem filmik, ale raczej po łebkach. Widać, że florecista okłada po głowie samuraja. Zadam więc pytanie - co z tego? Powiesz mi na podstawie tego filmu, że szpada jest lepsza? A może ten kendo-ka jest po prostu gorszy? A może gdyby nie walczyli na punkty, a kendo-ka miał katanę, to zdążyłby ściąć florecistę, nawet gdyby tamten kolnął go w brzuch? Kto wie...
Zarzuciliście mi wspólnie nazbyt wschodnie myślenie. Zwróćcie jednak uwagę na następującą sprawę. Gdy trenuje się walkę bronią, nie wyobrażam sobie tego inaczej, jak z ekstremalną kontrolą. Głupio by było pociąć kolegę z grupy, nie? Ale gdy idzie się do ringu, mając do dyspozycji tylko własne dłonie, opór przez "uszkodzeniem" - kontrolowanym, a jakże - przeciwnika jest minimalny. Chcesz go trafić lewym prostym, chcesz dosięgnąć go sierpem. Pojawiają się emocje, których trzeba wystrzegać się jak ognia, bo inaczej robi się zwykła bijatyka. Złamane nosy, pęknięte łuki brwiowe. Doświadczyłem tego. Wyniosłem z tego tyle: jeśli chcesz traktować boks jak sztukę, nie możesz wyzbyć się "filozofii", która nakazuje Ci grać przepisowo. Jednocześnie musi Cię ona pchać do przodu, do zwycięstwa, bo wtedy koncepcja ringu nie ma absolutnie sensu.
Tak samo jest we wschodnich sztukach walki. Musisz być skoncentrowany i wyciszony, żeby ciało zadziało tak, jak to ćwiczyłeś na treningu. Szanuj reguły walki, a odniesiesz sukces. Całkiem proste.
Tak samo jest w każdej dyscyplinie. Czy tego chcemy czy nie, zawsze istnieje jakaś filozofia. Niektórzy jednak dobrowolnie się jej pozbywają. Skutki tego bywają bardzo różne.