Latest post of the previous page:
Grimzonie, nie bardzo chce mi się powtarzać rzeczy oczywiste w sytuacji kiedy dyskutant traktuje moje argumenty selektywnie. Powtórzę, ale to już po raz ostatni: MMA to tylko mniej czy bardziej brutalny sport, nie mający wiele wspólnego z realną walką. Stąd wyznacznikiem skuteczności w realnym starciu nie są wyczyny i doświadczenia championów MMA, a ludzi walczących na pięści, noże, broń improwizowaną, bez żadnych reguł jeden na jednego i jeden przeciw kilku w ciemnych uliczkach, zaułkach i na polach bitew całego świata. A ci ludzie wybrali wschodnie sztuki walki. I tego nic nie zmieni, to oczywisty fakt. A przecież na przełomie XIX i XX wieku próbowano tworzyć systemy na bazie boksu i zapasów, ale one po prostu się nie sprawdziły: dawały zbyt małą przewagę osobom wyszkolonym i nadal podstawowym kryterium była waga i siła fizyczna. W walce na śmierć i życie, kiedy nie ma rund, zasad i ringu, dobrze wyszkolony chuderlak może momentalnie skasować osobę wielokrotnie przewyższająca go parametrami fizycznymi. Lub kilka takich osób. I to nie jest żadna fantazja typu: "co by było gdyby", wystarczy poczytać raporty policyjne, wspomnienia specjalsów czy tajnych agentów. Także te ogólnie dostępne, z czasów II wojny światowej.Grimzon pisze:Jakoś MMA tego nie potwierdza. Dlaczego? Nikogo to nie dziwi ? A może jakiś inny dowód?Navajero pisze: ale nie ulega wątpliwości, że w konfrontacji Wschód - Zachód, zwyciężyły bardziej dopracowane sztuki wschodnie.
Wielu rzeczy, przede wszystkim chodzi o bogactwo technik: paleta tych europejskich jest mocno ograniczona w porównaniu do dalekowschodnich. Rzuty, kopnięcia, ataki na stawy, sploty nerwowe, tętnice i inne punkty witalne. Sztuki Dalekiego Wschodu mają ich nie tylko więcej, ale i są one lepiej opracowane. W Europie nie było "ciągłości historycznej" w wielu rodzajach sztuk walki. Część z nich na przykład zniknęła, a później została reaktywowana na bazie tekstów historycznych tak jak pankration czy szermierka historyczna. Stąd oczywista przewaga szkół, które rozwijały się nieprzerwanie, z zachowaniem łańcucha przekazywania wiedzy z mistrza na mistrza.Grimzon pisze:A możesz to uzasadnić? Czego nie było w europejski walkach czego obecnie używa się w szkoleniu wojska, policji.Navajero pisze:Problem w tym, że "odbrązawiacze" przesadzają, zapominając, że to nie zachodnie sztuki walki w rodzaju boksu, zapasów czy innego pakrationu stały się osnową systemów bojowych stosowanych dziś w szkoleniu wojska, policji czy służb specjalnych, a właśnie wschodnie.
Nie wiem skąd pochodzą Twoje dane, ale np. wg rosyjskich ok. 20% zgonów w walce to efekt starcia w bliskim kontakcie, gdzie można zastosować techniki walki wręcz. Stąd w armiach całego świata uczy się mniej czy bardziej intensywnie systemów walki wręcz opartych na wschodnich, a nie zachodnich wzorach. W czasie walk ulicznych, szczególnie kiedy wokół jest ludność cywilna i nie można poprosić artylerii, żeby walnęła w tę czy tamtą kamienicę, a trzeba przeczesywać ją piętro po piętrze, dość często dochodzi do starć oko w oko. Oczywiście i tu bywa, że żołnierz zdąży użyć broni palnej, ale nie zawsze.Grimzon pisze:Realna walka żołnierza -> 95% strzelanie z karabinu. Co to ma wspólnego ze sztukami walki?
Owszem, i tak jest do dzisiaj, bo walka bagnetem także wchodzi w skład wyszkolenia bojowego żołnierzy, ale to IMO nic dziwnego skoro bagnet wynaleźli Europejczycy...Grimzon pisze:W czasach gdy bagnet był w użyciu są traktaty walki karabinem z bagnetem i bynajmniej nie oparte na wschodnich wzorcach.
Nie wiem czy ćwiczącego czy niećwiczącego, ale jeśli ktoś twierdzi, że coś jest nieskuteczne to nie ma chyba nic przeciwko udowodnieniu tego w praktyce? A w postach mojego dyskutanta znalazło się kilka dość kontrowersyjnych twierdzeń których nie raczyłeś tu przytoczyć. W tym także sugerujących, że nie trzeba wielkiego mistrza, żeby rozmieszać tych "kungfistów". Być może mogłem napisać to grzeczniej, ale nie lubię takich wstawek. Mnie nauczono szacunku do innych ćwiczących, czegokolwiek by nie ćwiczyli, o ile robią to solidnie i nie uważają wszystkich innych za gorszych. Pomijam już samą absurdalność takich uogólnień bo i Capoeira i Aikido i Kung - Fu to nie jest jedna szkoła. Treningi Hung - Gar przebijają "twardością" okinawańskie karate, nie można porównywać "sportowej" Capoeira moderna do odmian regional, gdzie posługiwano się często brzytwą, czy "uduchowionego" Aikido Ueshiby do "sportowego" Kenji Tomiki czy trenowanego min. przez japońską policję Yoshinkan.Grimzon pisze:Wybacz Navejro ale poziom tych argumentów jest poniżej jakiegokolwiek poziomu dyskusji. Co komu to udowodni? Że jakiś mistrz pobije człowieka nie ćwiczącego?
To akurat żaden argument: Navy Seals czy nasi z "Gromu" też tam nie startowali. Jak kogoś to podnieca to startuje, jak nie, to nie.Grimzon pisze:Są w Polsce otwarte mistrzostwa amatorów w MMA jakoś nie słyszałem aby któryś z tych mistrzów albo jego uczeń taki wygrał.
Pouczam? A ja myślałem, że jedynie zwracam uwagę, aby nie wygłaszać sądów ex cathedra, bez uzasadnienia... Na szczęście posty wyżej są do wglądu i każdy może wyrobić sobie zdanie zarówno na temat mojego "pouczania" jak i na kilka innych.Grimzon pisze:Przy okazji idąc twoim tokiem rozumowania, może pochwal się jakie ty masz doświadczenie w obijaniu innych, że tak pouczasz.
Ty możesz wierzyć w co zechcesz i nic mi do tego. Natomiast armie całego świata prowadzą dość zaawansowane często badania na temat skuteczności określonych metod walki wręcz i poszczególnych technik, już od czasów II wojny, a może i wcześniejszych. I na bazie tych doświadczeń a nie walk MMA tworzą podręczniki dla wojska. I raczej nie dlatego, że nie mają dostępu do transmisji z gali...Grimzon pisze:I na koniec mit realnej walki. Dlaczego mam wierzyć, że na ulicy sprawdzi się coś co nie sprawdza się w kontrolowanym środowisku na ringu?
Chyba zakończę na tym swój udział w dyskusji, bo złapałem się, że przytaczam argumenty które są powszechnie znane. Jak ktoś chce twierdzić, że w realnym starciu powinno się wzorować na doświadczeniach z ringu, a nie pola walki, czy też, że zawodnik z dwuletnim doświadczeniem w brazylijskim jujutsu zwałkuje każdego eksperta Kung - Fu, to po czorta mam kruszyć kopie? Jak ktoś będzie chciał to dowie się bez wielkiego trudu na jakich zasadach tworzy się wojskowe systemy walki, jak armia ocenia przydatność walki wręcz we współczesnych konfliktach czy też dotrze do dokumentów świadczących o tym, że Chińczycy opracowali system walki w parterze na długo przez urodzeniem braci Gracie. Ewentualnie przejdzie się na zajęcia i sprawdzi jak to jest z tą "nieskutecznością" niektórych sztuk. Niekoniecznie na zasadzie konfrontacji, a zwykłego treningu. Rzeczywiście, nie tylko nie muszę "pouczać" ,ale i nawet prostować oczywistych absurdów, nie mam specjalnego parcia. To dzisiaj, to tylko tak

