16

Latest post of the previous page:

Preiss, a opowiadania o odpowiedniej strukturze potrafisz już pisać, że wziąłeś się za coś takiego? Bez obrazy, ale uważa, że szkoda Twojego czasu. Już sam fakt, że zadajesz takie pytanie sugeruje, że szkoda Twojego zachodu.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

18
Czyli lepiej żebym tego nie robił, w ogóle o tym nie myślał?
Myśl, myśl. Ale zabieraj się do tego z głową. Zanim uderzysz z pełnym impetem dopilnuj, że masz odpowiednie narzędzia. Trenuj dużo i przygotuj się odpowiednio.

19
Nie mam pomysłów na wprawki, układanie fabuł idzie mi jak krew z nosa, bo brakuje mi pomysłów, które mi odpowiadają. Wszystkie inne wydają mi się zbyt banalne... Nie umiem pisać o rzeczach, wydarzeniach prostych.

[ Dodano: Pią 16 Gru, 2011 ]
To znaczy nie czuję do tego pociągu, nie kręcą mnie pospolite sprawy i historie.

20
To pisz o niepospolitych ale np. opisując pojedyncze sceny, obrazy etc. Mając dopracowane klocki łatwiej Ci będzie budować z nich coraz bardziej złożone konstrukcje. No i jak powiedziano w innym wątku: szybciej dostaniesz odzew, co i w jaki sposób możesz ulepszyć. W końcu nawet najbardziej złożone historie składają się z pojedynczych wydarzeń.

21
Hmm, ale czy problem w tym, że w ogóle nie piszesz, tylko wymyślasz? To chyba nie jest dobry pomysł - przecież na czymś trzeba ćwiczyć warsztat? Pisać można i pojedyncze sceny z większej historii.

22
A nie możesz zacząć od dokładnego przemyślenia sobie postaci głównego bohatera? Kim on jest w momencie, kiedy zaczynasz swoją opowieść? Kim ma być, kiedy będziesz ją kończył? Czemu mają służyć te wszystkie wydarzenia, w jakich będzie uczestniczył, albo o jakich usłyszy? Czy w tych swoich perypetiach będzie miał stałych towarzyszy? Jakich?

Wydaje mi się, że takie "ustawienie sobie" bohatera jest ważnym czynnikiem porządkującym wielość wątków i zagadnień, jakimi chcesz się zajmować. Jeśli będziesz wiedział, jak chcesz go poprowadzić (na przykład: od nieśmiałego, niepewnego siebie dziecka do dojrzałego, aktywnego mężczyzny kierującego innymi, albo od młodego, antypatycznego zarozumialca do starego mędrca pełnego empatii), to wtedy łatwiej przyjdzie Ci ułożyć pewną hierarchię spraw i wątków naprawdę ważnych oraz tych, które możesz spokojnie odsunąć na dalszy plan.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

23
W stanie "zamrożonego" czasu zostanie zabrany fizycznie, lub tylko jego Duch statkiem "kosmicznym" (dokładnie to magnetycznym, promiennym) do większej bazy, staktu-matki, potem na inną planetę w wyższym wymiarze.
Bohater (mam dla niego imię) ma powrócić pod koniec swojej misji i kontynuować życie, tyle, że teraz będzie bogatszy o wiedzę kosmologii ewolucji, wszechświatową, itp., bogatszy o zrozumienie sensu życia, swego pochodzenia, tożsamości duchowej, i wielu innych rzeczy. A więc fizycznie będzie w zasadzie tym samym człowiekiem, ale pod maską człowieka jako zupełnie inna, odmieniona osoba. Myślę też o tym, że mógłby być w ten sposób zabierany bez dostrzeżenia jego nieobecności w różnych miejscach publicznych, albo z własnego domu - wielokrotnie, aż spełni swoje zadanie. Ma zdobyć wiedzę, pokonać, jeśli nie większość, to niektóre z lęków, tych "najważniejszych" dla niego do zlikwidowania. Mądrość? Nie chcę przedstawić całego jego ziemskiego życia, aż do starości, czy śmierci, jeśli już, to wolę by jego cała przygoda/misja trwała tyle lat, że normalnie nie starczyłoby mu na nią ziemskiego życia, czyli więcej niż 70-80 lat, może kilka set. Ale raczej nie porywam się na takie fabuły. Pewniej czuję się z myślą o napisaniu o jego losach na przestrzeni kilku tygodni. Chyba, że wymyślę jakieś wątki, które wymagać będą umieszczenia w odstępach wielu, wielu lat.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”