16

Latest post of the previous page:

Godhand pisze:Bardziej chodziło mi rolę "czynników uświadamiających" (lub ich brak) napotkanych na swojej drodze.
Oj, po prostu w życiu każdego człowieka zajmującego się pisaniem nadchodzi taki moment, w którym ktoś mu uświadamia, że wcale nie jest Mickiewiczem i robi mnóstwo błędów. To, co się dalej z tym zrobi, to już kwestia indywidualna. Jedni, tak jak wyżej opisałem, uznają, że są niezrozumianymi geniuszami i dalej produkują badziew. Inni się załamują i przestają pisać w ogóle. A inni biorą się ostro za siebie, doskonalą warsztat i nawet zwykle do czegoś-tam dochodzą, a jeśli do tego mają w sobie iskrę Bożą, to mogą zostać wielkimi pisarzami.

17
Seprioth pisze:jeśli do tego mają w sobie iskrę Bożą, to mogą zostać wielkimi pisarzami.
Ale brakuje im na ratę kredytu i lądują pod mostem oraz popadają w alkoholizm. :P
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

20
Ja? Psuję? Gdzieżby! Ja tylko uświadamiam! O, proszę! Za Wikipedią:

Cyprian Kamil Norwid, właściwie Cyprian Ksawery Gerard Walenty Norwid herbu Topór (ur. 24 września 1821 w Laskowie-Głuchach, zm. 23 maja 1883 w Paryżu) – polski poeta, prozaik, dramatopisarz, eseista, grafik, rzeźbiarz, malarz i filozof.
(...)
Przeważającą część swojego życia spędził za granicą, głównie w Paryżu, żyjąc w nędzy i utrzymując się z prac dorywczych. Twórczość Norwida, trudna do zrozumienia dla jemu współczesnych, została zapomniana po jego śmierci. Został odkryty ponownie dopiero w okresie Młodej Polski głównie za sprawą Zenona Przesmyckiego-Miriama (po części również młodego Władysława Stanisława Reymonta.


Przecież wynika z tego jasno, że aby pisać naprawdę dobre utwory, należy żyć w nędzy i pracować wyłącznie dorywczo, a następnie dać się niezrozumieć i zapomnieć. Nieprawdaż?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

24
zaqr pisze: trzeba umrzeć.
Słusznie, Zaqr! Bardzo słusznie. Umrzeć trzeba koniecznie - najlepiej młodo i w interesujących okolicznościach (można na przykład zostać zaprzytulanym na śmierć) - wtedy nasze utwory, wcześniej wyśmiewane na forach, natychmiast nasiąkają geniuszem!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

25
Thana pisze:Umrzeć trzeba koniecznie - najlepiej młodo i w interesujących okolicznościach (można na przykład zostać zaprzytulanym na śmierć)
Ktoś chętny, żeby przenieść mnie w nieśmiertelność? :mrgreen:
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

26
Chciałbyś odkryć punkt, z którego nie ma powrotu? :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

27
Punkt, z którego nie ma powrotu? Proszę bardzo. Wymyśliłem to wczoraj. Siedzi skacowany malarz pokojowy w pokoju. Siedzi na wiaderku farby i zastanawia się, gdzie jest pędzel, albo jakiś wałek chociażby. Chce malować, ale nie ma czym. I nagle do pokoju wchodzi kot.
To punkt, z którego nie ma powrotu dla kotów!
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

28
Kan (jeśli wolno, zauważyłem że tak wiele osób się tu do Ciebie zwraca)
Malarz ma palec, dłoń albo ściągniętą z siebie odzież, czy co tam chce, kot może go tylko zainspirować do nieużycia siebie jako żywego pędzla, bo kot to kumpel jest, nie?

Pozdrawiam,

Godhand

29
Oj... Mam inne zdanie na temat kotów. To naiinteligentniejsza rasa na naszej planecie i, niestety, naiwredniejsza. One wszystkie, WSZYSTKIE są czarne. Nawiązują przymierza z myszami, dziwnie patrzą na psy i udają, ze się bawią kłębkiem. Mało kto wie, ale kłębki włóczki są bardzo zaawansowanymi urządzeniami komunikacyjnymi. To technologia, której jeszcze nie znamy my, ludzie.
Koty też potrafią mówić różnymi językami. Klingoński to też ich wymysł. Midichloriany w rycerzach jedi to też koci wymysł, przypadkiem odkryty w niektórych humanoidach w całej galaktyce. (Swoją drogą midichloriany to rodzaj bakterii niewolników pomagający kotom przy niestrawności.
Pamiętajcie, kto Wam o tym napisał. Ja.
:)
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

30
kanadyjczyk pisze:Mało kto wie, ale kłębki włóczki są bardzo zaawansowanymi urządzeniami komunikacyjnymi. To technologia, której jeszcze nie znamy my, ludzie.
Mam podobną teorię odnośnie dziobaków. To mutanty, które planują przejąć władzę nad światem. Te, które pluskają się w australijskich jeziorkach to tylko kontrwywiad, który mydli ludziom oczy, tymczasem w głębiach tych jeziorek trwają zaawansowane technologiczne badania i szkolenie potężnej armii, która któregoś dnia wyjdzie z ukrycia i to będzie koniec rasy ludzkiej.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”