16

Latest post of the previous page:

To jest taka dziwna sprawa o ktorej pisałem już na innym forum. Często autorzy którzy np. nie byli w wojsku mają parcie na militaria i wychodzą im babole w tekście. Bo owszem, można i trzeba uzupełniać swoją wiedzę, ale trudno pisać na temat na którym kompletnie się nie znamy. Filmy nie wystarczają.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

17
Filmy nie, ale są lepsze sposoby: (auto)biografie, książki naukowe, prasa fachowa. To jest dobra droga (tak myślę).
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

18
Oczywiście. Gdyby trzeba było wszystko znać z własnych doświadczeń, opowiadania s-f, fantasy czy historyczne nie miałyby racji bytu

19
Wydaje mi się, że jeżeli ktoś jest oczytany w temacie, to skleci coś, co da się czytać. W końcu niewielu potencjalnych odbiorców może naprawdę to zweryfikować. Musisz jednak być, choć do pewnego stopnia oryginalny. Coś tak na poczekaniu... Np. Zabójca, który po zastrzeleniu ofiary w ciemnym zaułku, po odcięciu jej palca wskazującego,(jako dowodu wykonanej roboty) dowiaduje się poniewczasie, że jest ostro uczulony na jeden ze składników mydła, którego zabity używał. Nogi puchną killerowi tak, że praktycznie chodzić nie może, a tu trzeba wiać, bo jeszcze na dodatek okazało się, że w domu obok gliniarz wyprawiał party, ktoś usłyszał strzał i uczestnicy(gliniarze) postanowili sprawdzić...



Rozpisałem się, ale chodzi mi o to, że: masz płatnego zabójcę, jak chciałaś a nie musisz się wdawać za bardzo w szczegóły techniczne, bo przenosisz środek ciężkości na co innego. To coś innego, to własnie moze być coś, na czym się znasz.



PS. Płatnych zabójców nie wymyśliło Hollywood.Istnieli, kiedy po Kaliforni biegały jeszcze bizony.(Te, które zabłądziły tam z prerii. :wink:
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

20
Np. Zabójca, który po zastrzeleniu ofiary w ciemnym zaułku, po odcięciu jej palca wskazującego,(jako dowodu wykonanej roboty) dowiaduje się poniewczasie, że jest ostro uczulony na jeden ze składników mydła, którego zabity używał. Nogi puchną killerowi tak, że praktycznie chodzić nie może, a tu trzeba wiać, bo jeszcze na dodatek okazało się, że w domu obok gliniarz wyprawiał party, ktoś usłyszał strzał i uczestnicy(gliniarze) postanowili sprawdzić...


Hahahahaha.



Nie chcę być chamem i bydlakiem, ale sam osobiście zapamiętałbym taki tekst na lata. Opowiedziałbym go nawet znajomym. Wątpię tylko, czy dałbym radę przeczytać go do końca.

Zasada pisania takich rzeczy jest następująca: Jak się na czymś nie znasz, to pisz tak, żeby wyglądało, jakbyś się znał. Sienkiewiczowi nikt nie wypominał kretynizmów w stylu miecza, którego Skrzetuski nie dał rady podnieść. Co z tego, że grupka znawców płacze ze śmiechu, gdy czyta takie rzeczy. Miliony ludzi mimo to go kochają (Ci, którzy śmieją się z nieścisłości często też).

To, co piszesz musi być wiarygodne, nie prawdziwe. Czasami nawet trzeba coś odrealnić, żeby zyskała na tym fabuła. Ważne tylko, żeby CZYTELNIK w to uwierzył. Ergo - nawet jeśli coś nie ma sensu, to musi mieć sens. Czy to ze względu na konwencję, czy chociażby dzięki sposobowi opisania.

Kocia Kołyska Vonneguta jest tu fajnym przykładem. Autor rozwala świat, w sposób, który opowiedziany w streszczeniu wydaje się idiotyczny. Wpisany w kontekst książki nagle wygląda całkiem rozsądnie.



Co nie zmienia ani odrobinę faktu, że trzeba mieć choćby ogólne wiadomości na dany temat, żeby zwyczajnie się nie ośmieszyć. Jest fajne, szpanerskie słówko na gromadzenie informacji: "research" ;)



Kurwa, no. Strasznie teoretyzuje coś ostatnio.



Do autorki tematu:

Jeśli chcesz pisać o płatnym mordercy, zacznij od pism branżowych. W Polsce wychodzi MMS Komandos - czasopismo, wystarczy skoczyć do empiku. Na pewno jest tez kilka innych. Obejrzyj sobie archiwalne odcinki selekcji, mogą być na youtubie. Korzystając z Youtuba, możesz przejrzeć filmy z rozmaitych wojen - Wietnam, Korea, ale głownie Bałkany. Jeśli będziesz miała szczęście to zobaczysz jak działają profesjonalni zabójcy (najliczniejszą grupa płatnych morderców są żołnierze, z założenia płaci się im za zabijanie, skoncentruj się na jednostkach specjalnych). Zobaczysz jak wygląda zabijany człowiek i jak się zachowuje. Jak się zachowują ludzie, którzy śmierć takiego człowieka widzą (polecam poszukać pod hasłem Sarajevo, sam ostatnio przeglądałem filmy do swojego tekstu, udało mi się nawet nawiązać kontakt z byłym serbskim snajperem). Interesuj się bronią. Musisz wiedzieć jakiej broni i kiedy używano.Dlaczego używano właśnie jej. Przejrzyj materiały, których jest setki o działaniach komandosów - izraleskich, amerykańskich, rosyjskich. Tych udanych, i głownie tych nieudanych. Dowiedz się kto to jest Marcin Kossek i przeczytaj z nim wywiady. Sprawdź co to jest Blackwater, poczytaj o nich, dowiedz się czegoś o ich akcjach w Iraku i kontrowersjach z tym związanych. ściągnij z internetu jakąś literaturę popularnonaukową, oprócz tego coś fachowego - podręczniki (niestety trzeba znać angielski) dla strzelców wyborowych i wojskowe. Jeśli nie masz żadnych to poproś ładnie, a wyślę Ci oryginalne dla wojska polskiego, dla marines i dla amerykańskiej piechoty. Poszukaj czegoś o systemach walki używanych w wojsku. Znajdziesz sporo - zwłaszcza w USA i w Rosji. Obejrzyj coś na youtubie, zobacz kilka walk z UFC i dawnego PRIDE'a. Sięgnij po jakieś pozycje o walce nożem. Nie mówię zapisz się na sztuki walki, bo z punktu widzenia książki to strata czasu. Zanim zrozumiesz o co biega, zdarzysz cztery razy skończyć tekst.

Poczytaj o wojnach Afryce, o przestępczości zorganizowanej w Europie, Rosji i USA, o słynnych strzelaninach np. w USA. Wejdź sobie na www.zbrodnia.of.pl

(nie sprawdzałem czy jeszcze istnieje, ale powinno), poczytaj o tym jak łapano seryjnych morderców. Będziesz miała niezły obraz na to jak można gromadzić informację.



Dlaczego aż tyle? Kiedy to mało. na tym możliwości się dopiero zaczynają. dy skończysz będziesz miała pojęcie o większości rzeczy, które fikcyjnego płatnego mordercę mogłyby obchodzić. Będziesz miała jako taki pogląd, na umiejętności, które powinien posiadać, ogólne rozeznanie skąd może się wywodzić, dla kogo pracować, jak wykonywać zadania. I, co ważne, jak myśleć.

Ale przede wszystkim, będziesz miała masę pomysłów na sceny.



Taka już rola pisarzyny, że musi być dociekliwy i sprytny w gromadzeniu informacji. Stąd napisałem to odrobinę enigmatyczne. żebyś sprawdziła sama, bo byle dupek na jakimś forum może gówno wiedzieć i tylko popisywać się przed pozostałymi, co to on nie wie i jaki to nie jest genialny.

Więc nie możesz mi wierzyć, musisz wszystko zweryfikować. :wink:



Zanim to - krótka przerwa na oddech. Na Twoim miejscu przed napisaniem pierwszego słowa zastanowiłbym się, czy to ma sens. Pomyśl na ile masz wiedzę na temat, na który chcesz pisać. Nie bez powodu zazwyczaj pisze się o tym co naprawdę leży w kręgu Twoich zainteresowań, a nie jest efektem chwilowego zauroczenia superkinem na TVNie. Są setki tematów, na które można pisać, nie bawiąc się w wielotygodniowe poszukiwania. Może takich, które wyjdą Ci lepiej?

Jest to na pewno spora zabawa i ogromna satysfakcja, gdy kończy się tekst, do którego przeglądało się oryginalne raporty ONZu, zdjęcia satelitarne i archiwum CNN, albo przeglądało się plany i zdjęcia mieścin na drugim końcu Europy, żeby wymyślić, pod którym numerem mógłby mieszkać Twój bohater, żeby ta scena z winem na plaży trzymała się kupy. Wydaje mi się, że takie teksty maja magię. Kwestia tylko, czy ta magia Cię nie zeżre, kiedy okaże się, że masz przed sobą tysiące stron informacji do nadrobienia.

Tak czy siak, miłej zabawy.



TadekM, wyluzuj z tym językiem. "Kur*a" jest tam jak najbardziej zbędne. Następnym razem wlepię warna i tyle - Sky.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

21
Tak łatwo nie rezygnuje. Gdyby wszyscy wychodzili z założenia że muszą być profesjonalistami w dziedzinie o której piszą, z książek sensacyjnych dostępne bylyby tylko powiesci W. Suworowa.

Dodane po 3 minutach:
a nie lepiej napisać o czymś na czym człowiek się zna,


Dodane po 23 minutach:

P.S. Płatny zabójca jest tylko przykładem.

22
katamorion pisze:Tak łatwo nie rezygnuje. Gdyby wszyscy wychodzili z założenia że muszą być profesjonalistami w dziedzinie o której piszą, z książek sensacyjnych dostępne bylyby tylko powiesci W. Suworowa.
Akurat poza sprawami wywiadu ( a i to jedynie do pewnego stopnia) Suworow wcale nie jest żadnym wielkim specjalistą. Jego historyczne teorie, tak samo jak rewelacje o Specnazie, można w przeważającej większości między bajki włożyć. I nie tyle chodzi tu o profesjonalizm, co o pewną podstawową wiedzę. Nie musisz być komandosem, aby pisać o działaniach oddziałów specjalnych, ale opisując takowe, bez przejścia choćby elementarnego przeszkolenia wojskowego, wyłożysz się na setkach szczegółów, które Ci nawet nie przyjdą do głowy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

23
Wiesz, ja to widzę tak:

Jak zaczniesz nagle w tekście coś pisać, np. o metamorfizmie skał, to większa część czytelników automatycznie uzna, że jesteś w tej materii bardziej obyty niż oni i nie będzie Cię sprawdzać. Ale takie podejście to nie metoda na dłuższą metę. Mimo to umiejętne bicie piany i lanie wody nie raz czy dwa się przyda.

24
"Bicie piany"? No litości... To nie wypracowanie dla pani od polskiego :) Pierwszy przykład z brzegu: książki Magdy Kozak o Nocarzach. Na forach militarnych są dość często komentowane, naprawdę sądzisz, że nikt by nie wyłowił błędów rzeczowych? Można ( a nawet trzeba) ubarwić posiadane informacje, przedstawić je w interesującej dla czytelnika formie, ale trzeba najpierw je mieć.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

25
Owszem, ale przez bicie piany rozumiem właśnie pewne koloryzowanie. Weźmy na przykład coś, co jest poza zasięgiem wiedzy przeciętnego Kowalskiego, i co uchodzi za wiedzę z gatunku "wyższej". Niech to będzie astronomia. Ale weźmy tylko jej podstawy. Są proste, wiem z własnego przykładu. Teraz musisz wmówić czytelnikowi, że te elementaria są tym czym zajmują się naukowcy w NASA. Jeśli jesteś dobry, Kowalski złapie przynęte. A co z ludzmi, którzy znają się na astronomi? Oni sie nie złapią w pułapkę, to chyba oczywiste, ale co mogą Ci zarzucić? Może upraszczanie nauki, ale już nie niekompetencję. Wszak uważnie przeczytałeś podstawy astronomi, pisałeś tylko o tym, co Ci zrozumiałe i błędów rzeczowych nie popełniłeś.

26
To jest właśnie problem, który mamy pisząc o czymkolwiek( może wyjątkiem są krótkie opowiadania). Czy tematem będą płatni zabójcy, kryzys małżeństwa wieku średniego, czy operacje wojenne Hannibala musimy posiadać na ten temat jakąś ponadprzeciętną wiedzę. Czytelnik MUSI czuć, że autor go przerasta o kilka poziomów w danym temacie - względnie dorównuje mu wiedzą, jeżeli także uważa się za znawcę - bo inaczej w ogóle nie warto chyba do tematu podchodzić. Wyjątkiem jest ucieczka w fantasy - tutaj za wszystko wystarczy własna wyobrażnia - ale jakże oryginalnie trzeba to wówczas zrobić!



Mam więc wrażenie, że pisanie książek pod tytułem - fajnie by się napisało o..., ale nie mam o tym zielonego pojęcia jest złym startem, chyba, że chce się poświęcić następny rok na zgłębianie tematu. To jest też sądzę powód, dla którego superpopularnym pisarzom zdarza się hałturzyć, ponieważ piszą za dużo i efektem tego jest albo powtarzanie własnych motywów, albo właśnie braki w "przygotowaniu" do tematu - King, Grisham zaliczyli po kilka wpadek.



Może nie mam racji, ale sam na sobie już to przerabiałem i wiem, że to wychodzi źle jeżeli jest problem z poruszaniem po temacie. Przeczytałem dwie książki jakieś specjalistyczne, ale i tak okazywało się, że wyszło zbyt płytko. Ja przynajmniej osobiście nie podejmę się już napisania niczego, jeżeli nie będę czuł się bardzo swobodnie w temacie, co będzie wynikało bądź z życiowego doświadczenia, bądź z ogromnej masy studiów - jak jest choćby w przypadku historii.



Może trochę obok tematu, ale dyskusja potoczyła się w takim kierunku, więc mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone;)



pozdrawiam
Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy (Cyceron)

27
Radzę zapoznac się z pewnym filmem dokumentalnym. Jest to wywiad z płatnym zabójcą, psychopatą, paranoikiem, zwanym w środowisku mafijnym "The Iceman". Film z napisami dostępny jest na you tube.To doskonałe studium psychologiczne, pomaga w kształtowaniu realistycznych postacii. Jedyny taki przypadek-prawdziwy wywiad z istotą pozbawioną sumienia. Absolutnie obowiązkowe dla tych, którzy obracają się w klimatach sensacyjnych lub chcą wygenerowac zło z krwi i kości.
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

28
Podobno pisarz to człowiek mający pobieżną wiedzę z wielu, możliwie tylu ilu się tylko da, dziedzin. Kolekcjoner ciekawostek i wiadomości, które na pozór mogą się nigdy nie przydać.



Teraz jest dużo lepiej niż kiedyś zdobywać informacje - internet, książki, poradniki, wydawnictwa popularno-naukowe, fora specjalistów itd. źródeł jest dużo, a pisarz nie musi być ekspertem w dziedzinie, o której pisze. Musi tylko sprawiać takie wrażenie :)



Jeśli piszesz historię o fizykach kwantowych - to wcale nie musisz mieć takiej wiedzy jak oni. Przecież nie piszesz podręcznika ani pracy doktorskiej. Musisz nieco intuicyjnie wyszukać takie informacje, które są niezbędne do popchnięcia fabuły i kilka ciekawostek, które uwiarygodnią postacie... Nie można przesadzać z obciążeniem tekstu fachowym słownictwem ani szczegółami przypominającymi instrukcje użycia - bo to też Czytelnika znuży. Poza tym trzeba trochę podsłuchać żargon zawodowy. Każda grupa ma swoj tajemny język - czasem zupełnie inny niż tzw oficjalny, np lekarze. Nie mówią do siebie długimi, łacińskimi sentencjami z podręczników medycznych. Mają swoje powiedzonka, czasem dość makabryczne, czasem śmieszne.



Myślę, że jednym ze sposobów pracy może być najpierw wymyślenie historii, lub zarys jakiejś scenki, postaci. Na przykład: chcesz napisać o zabójcy na zlecenie w Polsce. Czytasz historie / artykuły prasowe / kroniki kryminalne o morderstwach na zlecenie, mafii itd. Ustalasz takie szczegóły jak używana broń (sprawdzając czy jest dostępna w Polsce, kto jej używa - np czy jest na wyposażeniu antyterrorystów, wojska itd), jak działa i do czego służy (inną broń wybierze zabójca do strzału w tłumie, z bliskiej odległości, inną snajper - tu liczy się zasięg itd, itd). Podczas konstruowania historii pojawiają się kolejne problemy / zadania do rozwiązania. Wtedy sięgasz do źródeł, aby uzyskać potrzebne informacje. Nie szukaj wszystkiego naraz. Szukaj konkretnych odpowiedzi, a to oznacza, że musisz umieć sprecyzować pytania.



Przykład: snajper siedzi na dachu i strzela. Do celu ma ok 2000 metrów. Zadaj sobie pytania, z jakiej broni, jakie modele, jakiej klasy musi to być specjalista, na co ew musi zwrócić uwagę. Musisz jako Autor wcielić się w niego i uporać się z pewnymi założeniami: jest ciemno (potrzebujesz noktowizora), cel i snajpera mogą odzielać np szyby kuloodporne. Zastanawiasz się, jak to obejść - myk do internetu i czytasz o szybach kuloodpornych. Rób notatki. Rezygnuj lub zmieniaj rzeczy, nad którymi nie możesz zapanować. Dokonuj wyborów - w końcu to Ty decydujesz, jak potoczy się historia, którą opowiadasz.



Budując sceny nie musisz sprzedawać całej swojej wiedzy, jaką zdobyłeś. To, że nauczysz się nazw wszystkich części, z jakich składa się kałasznikow nie znaczy, że wszystkie one muszą się pojawić w tekście. Ale jeśli już wprowadzasz jakieś dane, które Czytelnik może zweryfikować - sprawdź je w drugim, trzecim czytaniu tekstu, tak jak sprawdzasz błędy ortograficzne i gramatyczne.



Warto poprosić kogoś doświadczonego o przeczytanie tekstu i wskaznie ew luk, błędów, nielogiczności itd - np policjanta, żołnierza, lekarza. Może się okazać, że powie: no tak, powinno się to robić tak, jak opisałeś/aś ale naprawdę robi się to tak i tak (np obchodzi procedury) - to bardzo cenne spostrzeżenia, które NAPRAWDę uwiarygodnią tekst.

Bardzo przydatne, choć tak niedoceniane są artykuły prasowe na temat np błędów lekarskich, błędów w śledztwach itd - pokazują nie tak jak powinno być ale jak bywa (czasem po prostu jak jest) - przez to lepiej się rozumie specyfikę zawodu i ludzi go wykonujących.



Oczywiście, trudno znaleźć mafioza czy szpiega, by dał takie cenne rady - tu trzeba posłuchać swojej intuicji i starszych od siebie pisarzy, którzy powiadają, że książki zawsze opowiadają o innych książkach :) czyli nie bójmy się czerpać od innych pisarzy - ale twórczo!



Tak myślę :)

Pozdrawiam
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

29
Do celu ma ok 2000 metrów.


Mierzysz bardzo blisko światowego rekordu odległości strzału w warunkach bojowych. Rada szczegółowa: Odetnij jedno zero. Nawet sto metrów to duża odległość. Bardziej ogólna: żeby historia była dobra, a bohater ujmujący nie musi być super-uber-specem-bogiem w swojej dziedzinie. Z reguły to nawet przeszkadza. na przykład taki łowca Androidów - to jeden z najlepszych w historii kina bohaterów-koksów, właśnie dlatego, że praktycznie kosem nie jest.



Ale poza tym zgadzam się w całej rozciągłości. Dobrze jest wejść i poczytać fora wojskowe. Są polskie fora Legii cudzoziemskiej, jest forum BDsZ. Tam często jedni żołnierze piszą do innych żołnierzy. Można wyłapać maniery językowe (jest zresztą masa słowników slangu wojskowego, ale to uważam za daremne, bo jednak pisze się dla ludzi, którzy tego nie znają).



A, jeszcze jedna rada. Zastanów się, gdzie pracują członkowie Twojej rodziny. Może masz jakiegoś wujka marynarza albo dziadka ochlapusa. Warto czasem przysłuchiwać się jak siedzą przy stole i opowiadają dawne czasy albo podpuszczać ich.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

30
Swoją drogą, pisanie o snajperach to jeden z najtrudniejszych tematów dla laika. Ludzie przyzwyczajeni do "snajpienia" w grach komputerowych, gdzie w najlepszym razie celownik tylko lekko pływa w dwóch płaszczyznach, ewentualnie do "Wroga u bram", nie zdają sobie nawet sprawy, jak wiele czynników musi brać pod uwagę współczesny snajper na współczesnym polu walki.

Dodane po 1 minutach:

P.S. A jeszcze trzeba brać pod uwagę ryzyko, że taki czytelnik, kiedy przeczyta względnie prawdziwy opis pracy snajpera, może mruknąć "a co mi ten tutaj wymyśla...?".
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

31
Jedyny taki przypadek-prawdziwy wywiad z istotą pozbawioną sumienia.
Ale nie wiemy jaką autorka chce dokładnie stworzyć postać. Jest mnóstwo różnic między osobnikami bez sumienia, a takimi u których sumienie zagłuszono. Ci pierwszy, to materiał nie tylko na zło, ale i na czystą esencję zła. Natomiast drudzy dają wiele możliwości ukazania przemiany czarnego charakteru, np. pod wpływem miłości (przegadane, bo przegadane, ale to tylko obrazowy przykład)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron