Latest post of the previous page:
mnie nie raza takie sztampowe wyrazenia, sztuka jest przybrac je w taka otoczke, zeby wygladaly ladnie i zgrabnie. zawsze mozna cos wycisnac z takich cudow jak:- aksamitna ciemnosc,
- zaklopotany usmiech,
- blady usmiech,
- wzniesc oczy do nieba,
- potok krwi,
- losy tego swiata,
- cierpienie, ktore wyskacza poza skale.
zreszta czlowiek zwykle nie zwraca uwagi na takie wyrazenia, po prostu ludzie zajmujacy sie pisaniem czy jakies trolle sie czepiaja. ja na przyklad zawsze patrze na tekst pod katem technicznym, co jest strasznie meczace. przestaje, jesli autor jest dobry i tresc mnie wciaga, sprawiajac, ze zapominam o formie. chociaz oczywiscie ona tez musi byc przystepna.
co do tego fragmentu podanego wyzej, nie podoba mi sie pierwsze zdanie, ale fakt, forma wymusza zaczytanie, poetycznosc zastosowana ze smakiem i umiarem. ale jednak dalej widac bledy interpunkcyjne i to nieszczesne pierwsze kulawe zdanie. czego by normalny czytelnik nie zauwazyl.
i dlatego trudno jest napisac cos, co zachwyci i czepialskiego, i osobe, ktora pierwsza raz siega po ksiazke fabularna inna niz lektura szkolna, a do tych zwykle ma sie negatywne nastawienie, wszak nie lubimy, kiedy sie nam cos narzuca. chociaz ja uwazam za sukces pisarza, kiedy czlowiek doczyta ksiazke do konca, chocby i po to, zeby sie poczepiac. nasze dzielo wzbudza kontrowersje i zmusza do myslenia - swietnie. ale bledow technicznych byc nie powinno.
ale musimy pamietac, ze czytanie powinno sprawiac przyjemnosc, bez sensu pisac takie twory, ktore przykuwaja uwage forma. czytelnik ma sie zaczytac, zapomniec, ze nie jest jednym z bohaterow tekstu, poczuc sie czescia calej maskarady. i to nieswiadomie.
w kazdym razie to, czy sztampa za sztampe zostanie uznana, zalezy od zdolnosci autora. nie mozna z gory powiedziec, ze slowa ''blask switu'' sa be.
to brzmi, jakby w Transylwanii byly wampiry. xpNavajero pisze:on teraz jest nieuchwytny, na wakacjach w Transylwanii - zbiera materiały do opowiadania o wampirach
ja teraz jestem w Ekwadorze i podziwiam widoki. mam zamiar wykorzystac w opowiadaniach sporo informacji tutaj pozyskanych, ale przesada byloby powiedziec, ze zbieram materialy. jak dla mnie bez sensu jest jechac do innego kraju, zeby moc napisac cos dobrego, wlasnie chodzi o to, zeby cudo powstalo w czterech scianach, za pomoca zeszytu, dlugopisu i wyobrazni. po co budzic sie o czwartej nad ranem, coby opisac swit? lepiej samemu wymyslic rewie kolorow i zapach rzeskosci. realistycznosc rzadko sie sprawdza - ''niebo rozblyslo roznobarwnoscia, a slonce wychylilo sie zza horyzontu'' brzmi lepiej niz ''wstalo slonce, bylo potwornie zimno i pokasaly mnie muchy''. takze sztampa tez sie przydaje.