16

Latest post of the previous page:

VV pisze:Pytanie do tych, którzy nie lubią pisać a robią to - dlaczego to robicie?
Najprostszą, i chyba najbliższą prawdy, odpowiedzią jest pospolita trema. Bo pisarze lubią pisać! Traumy związane są z samym procesem przelewania na papier. Wszyscy chcieliby tworzyć rzeczy, jak najlepsze, porywające i bliskie czytelnikom. A żaden na świecie twórca nie stworzył rzeczy wyłącznie wybitnych, są tacy, którzy błysnęli raz, inni przeplatają sukcesy z porażkami. I wszyscy twórcy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Siadając do klawiatury nigdy nie wiadomo, czy efekt końcowy wynagrodzi dni i noce poświęcone pracy, czy nagrodą za coś, czemu poświęciliśmy kawałek życia nie będzie wzruszenie ramionami…

17
Jacek Skowroński pisze:Siadając do klawiatury nigdy nie wiadomo, czy efekt końcowy wynagrodzi dni i noce poświęcone pracy, czy nagrodą za coś, czemu poświęciliśmy kawałek życia nie będzie wzruszenie ramionami…
Napisałeś już drugą książkę. Czy pisało ci się ją inaczej, niż pierwszą, czy podobnie? Czy może łapałeś się na czymś w rodzaju "o w mordę, coś podobnego było w >>Złodzieju<<, muszę przerobić". Innymi słowy czy nie pisałeś jakby pod ciężarem pierwszej powieści, chcąc udowodnić nie tylko, że wciąż potrafisz, ale że będzie lepiej? Wydaje mi się, że właśnie takie dylematy ma Eustachy Rylski z artykułu, któremu debiut poszedł łatwo, a później było gorzej z samym procesem pisania.

[ Dodano: Pią 08 Sty, 2010 ]
Przepraszam za to "ci" małą literą, mam rozdwojenie jaźni, jeśli chodzi o te zaimki, bo w prozie mają być małą. Miało być Ci.

18
Dobrze określiłeś dylematy i niepokoje pojawiające się przy powstawaniu kolejnych tworów literackich. U mnie sprawa jest o tyle specyficzna, że obydwie napisałem przed ukazaniem się „Złodzieja”, więc towarzyszące im emocje były bardzo podobne a sprowadzały się do: Napiszę te historie, bo sprawia mi to cholerną frajdę i zrobię wszystko, by ukazały się drukiem. Nie pamiętam, która powstała pierwsza, wierzcie lub nie, ale choć to było niedawno nie umiem procesu ich powstawania jakoś sobie umiejscowić w czasie. Potrafię przypomnieć sobie większość momentów, gdy obmyślałem fabuły, przywołać tamte chwile wraz z porą dnia i widokami za oknem, ale to wszystko. Jakby pisało się w oderwaniu od realności.
Teraz pracuję nad trzecią i równocześnie nad kilkoma innymi rzeczami, brak czasu na zastanawianie się i walkę z niepewnością. Może to jest sposób, ten przystawiony do skroni pistolet…?

Są oczywiście wskazane przez Ciebie niepokoje, raz słabsze, innym razem silniejsze, i coś mi szepce, że będą zawsze, bo każdą kolejną książkę traktuje się jako tę najważniejszą.

20
Preissenberg, mnie się tak zdarzyło. Często mam tak, że przez cały dzień chodzę po całym domu i myślę, jak by tu coś napisać, żeby wyszło jako tako. Najczęściej słucham wtedy muzyki, żeby się odprężyć, albo szukam też jakichś konkretnych piosenek, które pasowałyby do danych scenek. Wypijam też hektolitry kawy i siedzę do późna w nocy, a i tak suma sumarum przez cały dzień napiszę tylko niecałą połowę strony.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

21
Z tą adrenaliną to różnie jest. Raz pomoże wbić umysł w konkretny tok myślenia, a raz dekoncentruje i myśli latają wszędzie tylko nie wokół interesującego nas tematu. Kawa do pisania? Ojej, potem się lata do kibelka :-P

23
Preissenberg pisze:A propos tremy podczas pisania. Czy komukolwiek z Was zdarzyło się, że poziom adrenaliny wzrósł, serce zaczęło szybciej bić, nerwy itd?
Tremy może nie miałem, ale raz się autentycznie przestraszyłem własnego pomysłu na opowiadanie. Wracałem sobie akurat do domciu wieczorową (no, nocną raczej) porą i cały czas wałkowałem w łebku rozwiązanie tego skąd wziął się pewien konkretny potwór w opowiadaniu. Wyszło mi owo rozwiązanie na tyle przekonujące, że zacząłem się rozglądać dookoła. Włos się na karku jeżył... jak wróciłem do domciu to jeszcze kawałek czasu musiałem siedzieć przy zapalonym świetle - a ja nie jestem z ludzi strachliwych.

Moim skomnym zdaniem - coś takiego wcale nie pomaga przy pisaniu. Zawsze mam prześwietny pomysł na opowiadanie, we łbie całe stada plastycznych wizji scen, które musze tylko opisać... i nic. Zawsze po przelaniu na papier nie wychodzi już tak cudowna rzecz - a wizje z główki wyparowują szybciutko, oj szybciutko.

Muszę dodać, że zmuszenie się do posadzenia swojego szanownego zadka na krześle i pisanie tego, co mniej więcej chcemy przekazać działa. Sprawdzone w ciągu kilku ostatnich dni. Z wolna rodzi się kolejne opowiadanko, znacznie szybciej niż jego dotychczasowi młodsi bracia.

[ Dodano: Sob 09 Sty, 2010 ]
A, w kwestii pomysłów zbyt strasznych, by je opisać - Stephen King, bodajże we wstępie do swojego Danse Macabre, napisał o Poduszce Lovecrafta. Chodził mu po głowie pomysł na opowiadanie o tym, co też śniło się H.P. Lovecraftowi, ale odpuścił jego napisanie, gdyż uznał, że wyszłoby za straszne. Zachęcił za to czytelnika do próby napisania takiego tekstu - pewnego pięknego dnia podejmę rzuconą rękawicę. ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

24
Preissenberg pisze:A propos tremy podczas pisania. Czy komukolwiek z Was zdarzyło się, że poziom adrenaliny wzrósł, serce zaczęło szybciej bić, nerwy itd?
Przed napisaniem "Słonecznej Doliny" miałem coś takiego, jak strach w miejscu, które miałem zamiar opisać... Wyobraźnia ma wielkie oczy... :-)

W czasie pisania "Domu na wyrębach", w pewnej dość istotnej scenie wczułem się w tekst na tyle, że dźwięk telefonu sprawił, że podskoczyłem na krześle... Ale to i tak chyba nieźle, bo jeden z Czytelników napisał mi, że gdy czytał "Dom" i odezwał się sygnał przychodzącego sms-a, omal nie dostał zawału... :-)
Strona autorska: www.stefandarda.pl
Strona na portalu Facebook: http://www.facebook.com/pages/Stefan-Da ... 1627153398

25
Ja zawsze mam tak, że jak się już porządnie rozpiszę, to podskakuję na łóżku i krzyczę: "JEZUS!" jak się wystraszę, zwłaszcza jak mama, ojczym albo brat rozsuwają drzwi i wchodzą do mojego pokoju :P
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

26
Serena pisze:zwłaszcza jak mama, ojczym albo brat rozsuwają drzwi i wchodzą do mojego pokoju
Polecam krótki trening rodziny w kwestiach tego, jak to się puka przed wejściem do pokoju. ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

27
Mich'Ael, właśnie ja im wszystkim tłukę do tych pustych łbów już x czasu, że MAJĄ PUKAĆ PRZED WEJŚCIEM I CZEKAĆ, AŻ POZWOLĘ IM WEJŚĆ, ale gdzie tam! - oni dalej swoje...
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

29
L_J, tjaa, moja piwnica wprost idealnie nadaje się na miejsce pracy - taka z pajęczynami i ohydnymi pająkami i Bóg wie, z czym jeszcze ^^ Tam powinnam mieć full weny do mojego horroru o wampirach-satanistach.. xD
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

30
No to zawsze jeszcze można słuchawki na uszka i się od świata odciąć. Albo po prostu, zastawiaj się szafą :)
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

31
Namrasit, bardziej wykonywalne jest dla mnie to ze słuchawkami :P
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”