31

Latest post of the previous page:

Zgadzam się z Preissenbergiem.
Szatynko, ilu znasz pisarzy, o których możesz powiedzieć, że zawsze pisali dobrze?
Po pierwsze należy pamiętać, że pojęcia typu "dobre", "złe", "mocne", "słabe" itd.,itp. są terminami względnymi. Możemy rozmawiać o powieściach, która powszechnie uważane są za "dobre", ale - założę się - każdy z nas będzie odbierał je nieco inaczej. Rzecz gustu - o tak.
Drugie - postąp bardzo mechanicznie i przeanalizuj życiorysy pisarzy (albo w ogóle twórców - filmowców / muzyków...) Którzy z nich zawsze pisali / komponowali / malowali na poziomie?
Nie jest tak, że dobry pisarz nie potrzebuje weny czy - jak mówisz - inspiracji. Dobrego pisarza reprezentuje znakomity warsztat i z byle pomysłu potrafi stworzyć ciekawą, na przykład, etiudkę. Ale taki pisarz co najwyżej pracuje nad swoim rzemiosłem.
Kiedyś mi powiedziano (tak trochę zboczę z tematu), że dobry pisarz nie może być czysty jak łza. I to tyle.

32
gabim, Tobie też dziękuję za opinię. Ogólnie mogę napisać, że słówko "wena" mnie nieco irytuje, bo kiedyś stwarzało mi wymówkę: nie mam weny, więc nie ma się co brać do roboty, bo po co, przecież bez weny nic nie zdziałam... A tak naprawdę by przećwiczyć warsztat mogłabym choćby napisać rozprawkę na temat wyższości zieleni nad różem :D. Zawsze to jakaś praca, bo i trzeba pomyśleć, jak to zrobić, co przekazać... potem z rozprawki może wyjść esej ;) Dlatego "wenę" zastępuję "inspiracją", którą mogę spotkać nawet w Polo Markecie na dziale warzywnym.
dobry pisarz nie może być czysty jak łza
Bardzo fajne zdanko.
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." - Margarita Laux-Antille

33
Dziękuję. ;)
I chyba w tym rzecz.
Wena... Ja tak odpowiadam, kiedy ktoś mi proponuje wspólne napicie się, tzn. spożycie napojów wyskokowych :D "Nie mam weny, przepraszam, nie spiszę się". ;)

34
Myślę, że ten artykulik może pasować (przynajmniej po części) do tego tematu:

9 sposobów na opowiadanie

Z mojego (i nie tylko) doświadczenia wynika, że tzw. "brak pomysłów" czy też "brak weny" to często tak naprawdę "brak szkieletu koncepcyjnego, z którego mogłaby powstać fabuła". Kiedy ma się rusztowanie, w które można byłoby je wpasować, albo chociaż fragmencik rusztowania, pomysły wykluwają się same.

Jedna z koleżanek udzielających się na Wery zaczyna wszystkie swoje teksty od szczegółowego wymyślenia postaci łącznie z życiorysem - dopiero z tego rodzą się jej historie. W moim przypadku kilka razy sprawdziło się pisanie "dla kogoś".
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

35
Fajny artykuł. Ja najczęściej stosuję się do punktów: trzeciego, szóstego, siódmego i dziewiątego. Bez czwórki w ogóle nie zaczynam. Jedynka i dwójka nie sprawdzają się u mnie zupełnie, natomiast przy ósemce pracuje mi się fajnie, ale efekty są mizerne. :)

Hehe, jaki szyfr! Teraz możemy rozmawiać jak tajni agenci!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

36
Artykuł interesujący. Mnie zwykle wystarcza najpierw punkt 6, a potem muszę go przerobić punktem 8 :). Reszta pojawia się już sama.

37
Hihi, dobre z tym szyfrem :D

Ja się stosuję do pierwszych czterech (z poprawką na to, że większość moich tekstów rozgrywała się w jednym z dwóch światów "wielokrotnego użytku" ;) ), przy czym najważniejsze są 4 i 1, a 3 zwykle konstruuje się "sam" wstecznie (wymyślam konflikt tak, żeby dał takie zakończenie, jakie chcę mieć).

Wielokrotnie zdarzało mi się wykorzystać 5, 7 (ale zwykle do epizodów) i 9. W sumie chyba najlepiej mi się zawsze pisało pod punkt 5.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

38
u mnie podstawa 6. Obraz, motyw poetycki, motyw muzyczny.
i oczywiście 7 - uwielbiam samotnie siedzieć, spacerować i podglądać ludzi. Wymyślam im historie. Czasami inspiruje mnie podsłuchany dialog, nawet jedno zdanie. Lubię słuchać opowieści. Podsłuchiwać.
8 i 5 - całkiem nie.
3 - nie rozumiem idei - wymyśl konflikt. Konflikt się rozsnuwa w bohaterze, świecie, zdarzeniach - jest niejako celem nie przyczyną.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

39
Hmm, może "wymyśl konflikt" powinno raczej być ujęte jako "nazwij konflikt". To mógłby być w zasadzie materiał na odrębny artykulik :)

Kolokwialnie mówiąc, w fabule powinno "o coś chodzić", nie tylko o ciąg obrazów/scen. (Wiem, że użycie słowa "powinno" jest tu trochę ryzykowne, ale przez cały czas skupiam się na literaturze nazwijmy to tradycyjnej, nie na eksperymentach). Natomiast dla autora, zwłaszcza młodego stażem, nie zawsze jest oczywiste, co konkretnie dzieje się w tekście, tzn. co jest osią konfliktu. Stąd się biorą takie błędy, jak zbędne sceny, brak napięcia, nagle przesuwający się środek ciężkości, czy wręcz zarzut, który Esensja podsumowuje jako "brak fabuły" :)

Pytania pomocnicze: do czego dąży bohater? na czym polega jego zwycięstwo/porażka/przemiana? oraz: co ma wynikać z całej historii?

Może jeszcze inaczej - jeśli autora porównać do fotografa, to "wymyśl konflikt" będzie odpowiednikiem "ustal, co chcesz zawrzeć w kadrze; wybierz ujęcie".
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

40
Fajny artykuł ;)
Zwykle korzystam z punktów od jeden do cztery, często też z szóstki. Inspiruje mnie muzyka, obrazy, ludzie i ich historie (a więc chyba i siódemka). Dziewiątki nigdy nie próbowałam, ale to mogłoby być ciekawe ;D Trzeba tylko znaleźć coś niedokończonego na dysku.
<i>Pisarz nigdy nie jest osobą godną zaufania.</i>
Carlos Ruiz Zafón
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”