k.sikora pisze:"W tydzień się nie da - powieść to 450-500 tyś znaków - nie wysiedzisz dzień w dzień 16 godzin przed monitorem i popękają Ci paznokcie od stukania w klawisze

"
Andrzeju, racja. Ale już w dwa pewnie tak.
powiedzmy tak - da się 190 stron znormalizowanych w 11 dni
Da się 40 stron znorm. w ciągu jednej doby.
Sam to zrobiłem.
bez aplikacji.
Tym bardziej, że połowę już masz. Aplikacja ją za Ciebie odwaliła;D
khm... wiesz takie "silniki fabuł" były wymyślone już w latach 80-tych.
red. Parowski w książce "czas fantastyki" to opisywał... (i dla jajec pod okładką umieścił taki schemat - generator wątków fabularnych...)
Potem to już kwestia dogrania nieścisłości. Zresztą spójrzmy prawdzie w oczy aplikacja mogłaby też domykać wątki (to wszystko można zaprogramować).
A autor tylko siada i szlifuje. Mało tego każdy autor dopina dzieło po swojemu. Emocje każdy ma własne, inne kierują nim motywy postępowania, kodeks moralny, a nawet sposób wyrażania się jest indywidualny.
wydaje mi się że wyjdzie Ci z tego coś na poziomie harlekina - ale cóż...
walcz.
już grupy autorów korzystających z APLIKACJI wykryć się nie da;D
hmmm... liczy się zasadniczo efekt końcowy - jakby się rypłonikt im kuku nie zrobi
[ Dodano: Czw 26 Wrz, 2013 ]
k.sikora pisze:Rubia,
To eksperyment. No i chodzi o czas. Wieczorami tworzysz wiekopomne dzieła, a o świcie na nieprzytomnego trzepiesz na APLIKACJI na akord;D
hmmm... pozwolę sobie zachować daleko posunięty sceptycyzm co do możliwości spylenia takiej pulpy nie mówiąc już o produkowaniu jej na akord
Co do tych wiekopomnych dzieł - hmmm... Wydaje mi się ze produkcja sieczki dość skutecznie zamula umysł...
[ Dodano: Czw 26 Wrz, 2013 ]
k.sikora pisze: a im więcej człowiek napisze, nawet jeżeli miałby tylko szlifować po APLIKACJI, tym większe prawdopodobieństwo, że któreś z tych dzieł okaże się być genialne;D
to bardzo optymistyczne założenie - ale nie wydaje mi się.
jak masz fermę kur to raz na milion urodzi się kurczak z trzema nogami, albo dwiema głowami. Ale na narodziny papugi bym nie liczył...
Kto wie, to apropos zabijania rynku wydawniczego, czy pisanie własnej powieści nie stało by się dla "Kowalskiego" bardziej pobudzające intelektualnie niż czytanie cudzych.
raczej nie - bo piszemy albo o rzeczach które przeżyliśmy albo o rzeczach które wymyśliliśmy.
Rocznie wychodzi ok 4 tyś tytułów.
Powiedzmy taki kowalski przeczyta 40-50 książek.
Kowalski nie przeżyje tyle co 50-ciu kolesi ani nie przemyśli tyle co 40-tu.
Teraz się boi sklecić choćby zdanie, ale przy pomocy APLIKACJI mógłby się wreszcze odważyć;D A potem zamęczać rodzinę wieczorną lekturą dzieł "wybitnych":D:D:D
dawniej żeby jechać na wojnę trzeba było dobrze władać szablą. Teraz byle leszczowi można dać kałacha...
Twoj pomysł sprowadza się mniej więcej do tego.
Uwielbiam spiskować. To co, kto wchodzi w pisanie słownika?;D
Na mnie kompletnie nie licz
