Latest post of the previous page:
Ancepa, z tymi modelami bingo! To jest dokładnie to! Dziękuję ogromnie!Właśnie! Chodzi mi o to, żeby to było coś niewinnego, a resztę (której ona wcale nie miała na myśli) on sam sobie dopowie. Zakładam, że kochająca i jako tako empatyczna kobieta nie będzie się czepiała łysienia czy drobnej postury albo wypominała błędów w nieskończoność, bo wie, że to może sprawić przykrość. Ale niech ona niechcący kilka razy chlapnie coś, co w nim zostanie na długo (albo i na zawsze). Właśnie takie sytuacje jak lepiej poczekajmy z tym na mojego brata informatyka albo opowieść Ancepy o modelach i śmierdzącym kleju idealnie pasują.uncle.kat pisze: i mężczyźni i kobiety mają to do siebie, że słyszą to, co chcą. Jeżeli nie są zupełnie pewni siebie, odbiorą to jako potwarz.
Przypomniałam sobie jeszcze przy okazji własną historyjkę: kupiliśmy dodatkowy regał na książki, bo się nie mieściły i stosy zaczęły rosnąć na podłodze. I ja się napaliłam na układanie tych książek (to dla mnie dość miła czynność) aż tu nagle widzę, że mąż zaczął układać. No to mówię: Zostaw, ja chcę to sama zrobić. A on zrobił dziwną minę, pomilczał chwilę, po czym zapytał: A co ja mógłbym przy tym układaniu zrobić źle? Oczywiście nic. Czy on by poukładał, czy ja - byłoby dobrze. Ja w ogóle nie myślałam o efekcie, tylko o czynności - chciałam mieć uciechę z układania. I już miałam powiedzieć: A cóż tu niby można zrobić źle? Ale się ugryzłam w jęzor, bo nagle sobie uświadomiłam, z jaką myślą on zostanie, jeżeli ja tego nie wyjaśnię do końca. Jemu by zostało w głowie: Ona myśli, że ja zrobię źle nawet to, czego się nie da zrobić źle. A tak naprawdę, to ja w ogóle nie myślałam o dobrze/źle, tylko o tym, że mi zabiera zabawki, którymi ja akurat miałam chęć się pobawić.

I tu widzę zaletę bezpośredniej komunikacji i gry w otwarte karty. On miał odwagę zapytać, przyjąć ewentualną krytykę (gdybym ja rzeczywiście uważała, że zrobi to źle) i dzięki temu ja mogłam wyjaśnić, że to nie tak. Gdyby nic nie powiedział, to ja bym nigdy nie wpadła na to, że on może tak pomyśleć.
Gdyby mąż Ancepy zapytał, czy ona chce, żeby przestał sklejać modele, to ona mogłaby powiedzieć: W żadnym wypadku, model rzecz święta, pośmierdzi i przestanie, jakoś to przeżyję, sklejaj! Ale on nic nie powiedział, tylko przestał. Bo faceci nie mówią, tylko robią. To jest męskie. I zazwyczaj OK. Ale czasem nie. On bez sensu spędził rok bez swojego hobby, a ona tego w ogóle nie zauważyła (więc mógł się jeszcze na dodatek poczuć niedoceniony: takie poświęcenie i zero reakcji!). A jej chodziło o wywietrzenie, a nie o zaprzestanie sklejania.