Czy motywacja dla głównego bohatera nie brzmi za naiwnie?

1
Witam

Od jakichś 4 lat bawię się w pisanie własnej powieści. Napisałem już ponad 200 stron (WORDowych) i nagle doszedłem do wniosku, że z motywacją dla głównego bohatera jest coś nie tak. W dodatku sam nie do końca wiem co. Wydaje się jakby za bardzo naiwna i robiona na siłę, mimo iż osobiście nawet mi się podoba. Mam też alternatywną wersję i już chyba z 6 razy przechodziłem między jedną a drugą, nie mogąc się do końca zdecydować. Problem może brzmi jak błahy, ale przez to już rok nie mogę ruszyć z pisaniem reszty, tylko cały czas zmieniam początek xD.

Dlatego chciałbym się Was spytać, która z motywacji brzmi lepiej i dlaczego :). Może pomoże mi zdecydować.

W sumie, by dokładnie zrozumieć o co chodzi, trzeba by te moje wypociny przeczytać, ale postaram się Wam opowiedzieć w dużym skrócie, o czym ma to być powieść i jak wygląda każda z motywacji.

Jest to powieść fantasy osadzona w autorskim świecie. Bohaterem jest młody mag, który jest jeszcze zupełnym nowicjuszem w czarowaniu. Jest on typem marzyciela, który z jednej strony chciałby osiągnąć w życiu dużo, a z drugiej jest nieśmiały, tchórzliwy i stroni od rywalizacji. Pracuje on jako pomocnik starego maga w sklepie, ale pewnego dnia przez przypadek wpada w sam środek konfliktu, który prowadzi do odnalezienia pradawnej relikwii o wielkiej mocy. Ogółem chciałbym by była to powieść mówiąca o przyjaźni, pokonywaniu własnych słabości i realizacji marzeń.

Problem pojawia się w momencie, gdy główny bohater musi podjąć decyzję o tym, że chce zacząć poszukiwania relikwii na własną rękę. Jest to moment, w którym traci on wszystko, co dotąd miał - sklep starego maga idzie z dymem, jak zresztą połowa miasta, w którym mieszkał, sporo osób uważa go za winnego pożaru, a on sam musi chować się w lesie. Mógłby przecież wrócić do rodziców, którzy mieszkają niedaleko albo zwyczajnie uciekać i próbować od nowa ułożyć sobie życie. Ale nie, on postanawia, że wyruszy śladem relikwii i odnajdzie ją. I teraz dlaczego?

Motywacja 1 - Ponieważ, chce dowieść, że jest coś warty i zdobyć jej moc
Główny bohater od małego wierzy, że magia jest dla niego darem, lecz przez cały czas była ona też dla niego źródłem największych kłopotów. Większość obcych ludzi na ogół patrzyła na niego krzywo, wiedząc że para się magią. Z tego powodu nigdy nie miał on wielu przyjaciół, większość osób go unikała i nie darzyła szacunkiem. Na samym początku powieści z tego powodu chcą go nawet zabić, ale udaje mu się ujść z życiem. Dlatego woli ukrywać swój talent, praktykuje go po kryjomu i to bardzo rzadko. Ale też nie poddaje się i ostatecznie opuszcza rodzinny dom, udając się do miasta, by tam pod okiem starego maga rozwijać swoje umiejętności. Gdy dowiaduje się o relikwii, a ludzie wyganiają go z miasta, obwiniając go za pożar, bohater zostaje z niczym.
W tym momencie postanawia, że ma dość ciągłego uciekania i ukrywania się przed innymi. Postanawia ruszyć śladem relikwii, by zyskać chwałę jej znalazcy, a może nawet i pozyskać jej moc, by udowodnić wszystkim, że nie należy z nim zadzierać, i by już nikt więcej nim nie pomiatał. Tym samym chce udowodnić przed samym sobą, że jest czegoś wart i przeżyć przygodę związaną z magią, o jakiej zawsze skrycie marzył.
Ta motywacja wynika z historii bohatera i jego własnych przeżyć emocjonalnych. Boje się, że może brzmieć zbyt naiwnie i zdaję sobie sprawę, że do momentu podjęcia decyzji o poszukiwaniu relikwii musiałbym wystarczająco mocno zarysować psychikę bohatera, by jego wybory miały sens. Dlatego jest też opcja druga:

2. Motywacja 2 - To dla niego jedyny ratunek przed chorobą
W trakcie podróży do miasta bohater zapada na rzadką chorobę, będącą jedną z klątw zsyłaną przez złe bóstwo. Udaje mu się wyleczyć, ale nękają go powikłania. Leczy się w lokalnej świątyni, lecz kapłani (nie chcąc odbierać chłopakowi radości życia) ukrywają przed nim prawdę, iż nie zostało mu wiele lat życia i za jakiś czas zamieni się plugawe, bezrozumne stworzenie. Nie ma też na to żadnego lekarstwa.
Jednakże w dniu spalenia miasta dowiaduje się prawdy o sobie. Jednocześnie odkrywa prawdę o relikwii i o jej cudownej właściwości uzdrawiania. W tym momencie nie ma wyboru i po prostu musi ruszyć jej tropem, jeśli chce przeżyć.
W tym przypadku główny bohater praktycznie zostaje zmuszony do podjęcia działań. Budowanie psychiki bohatera w zasadzie schodzi tu na drugi plan. Z drugiej strony można to też jakoś urozmaicić, na przykład sprawić, iż fakt że jest bohater ma magiczne zdolności, wpływają na proces przemiany i dają mu jakieś specjalne moce (na przykład możliwość widzenia w ciemnościach lub stawania się niewidzialnym).

Dobra, rozpisałem się, mam nadzieję, że nie na darmo. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie :). Osobiście, obecnie skłaniam się ku 1. opcji, aczkolwiek jeszcze 2 miesiące temu była to druga xD.
"Magii się nie pije" (Kruk)

2
Sporo zależy od tego, jak wcześniej (i później) wydarzenia są ułożone, jak Twój bohater się rozwija. Obie motywacje budzą moje wątpliwości, ale jakbym miała jak w teleturnieju postawić na jedną z dwóch, to zdecydowanie na pierwszą.

Druga pasuje mi do mocno liniowego RPGa - jak zmusić bohaterów, żeby ruszyli tyłki z punktu A do punktu B (kasą lub zagrażając im śmiercią czy tam czymś gorszym).
Pierwsza wymaga trochę roboty, ale fajnie by było zobaczyć wiarygodną przemianę bohatera z zahukanego typka w gościa, który spytany, czemu idzie po tę relikwię stwierdzi "bo tak, k**** chcę" ;)

Natomiast tak naprawdę wszystko zależy od wykonania. Tego JAK opiszesz każdą z motywacji (czy tam jak przemycisz w tekście, jaki wydźwięk nadasz kreującym ją wydarzeniom).
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

3
Adrianna pisze:fajnie by było zobaczyć wiarygodną przemianę bohatera z zahukanego typka w gościa, który spytany, czemu idzie po tę relikwię stwierdzi "bo tak, k**** chcę" ;)
O tym samym pomyślałam. Pierwsza opcja motywacji i ruszenia do przodu jest, IMHO, dużo bardziej interesująca;)

4
Też skłaniam się do opcji pierwszej, choć mam wrażenie, ze "to już było".

Traci wszystko i szuka czegoś co ma ogromna moc, aby zdobyć siłę? eee, niczym chociazby Voldemort? :D

Motywacje mogą , być różne i mogą być łączone.

np. prośba
Stary mag prosi, aby go znalazł
np2. z poczucia dziwnego obowiązku
Bohater odczuwa, ze właśnie on musi się sprawa zając
np.3 niepowołane ręce
Tylko bohater wie, ze ktoś na to czyha i musi go ubiec
np.4 na przekór światu
Nie ma nic do stracenia, a może zdobyć ogromna moc.
np.5 z miłosci
Artefakt zrobi wrażenie
np.6 wstyd przed rodzicami, ze nic nie osiagnął.

Kilka przykładów.
Motywacje mogą być tak różne, że na pierwszy rzut oka mogą się wydawać się nieprawdopodobne. Ale tylko Ty dobrze znasz bohatera i samodzielnie możesz ustalić co tak naprawdę skłoniłoby go do takiego czynu. :)

5
Po pierwsze, nie chcę ci podcinać skrzydeł, bo kurde to nie fair. Ale zastanów się co jest kluczem w tej powieści. Artefakt, mag, potęga, bum bum! To tak oklepane schematy, że szok. Dobrze, że szukasz właściwej motywacji, bo to znaczy, że zdajesz sobie sprawę że motywem artefaktu i bumbum! cudów nie zdziałasz. Moim zdaniem kluczem, jeśli w ogóle, będzie tutaj przemiana bohatera, jego psychika, relacje - polot z jakim go opiszesz. Pierwsza motywacja jest IMO niejednoznaczna. Zdobyć uznanie, albo moc, albo to albo tamto. Chce uznanie, żeby go chwalili, żeby powiedzieli miałeś rację, jesteś wielki, bo jest zewnątrz sterowny i jego motywacja pochodzi od innych. Czy może chce zdobyć potęgę, każdego kto go nie lubi zmieść i ma głęboko w dupie co o nim sądzą inni, bo jest wewnątrz sterowny, motywacja wychodzi z jego wnętrza - sam potrafi się motywować, nie potrzebuje do tego zewnętrznych, sprzyjających okoliczności, a o swoje niepowodzenia wini tylko i wyłącznie siebie i sam je pokonuje? Jaki on jest. Zahukany dzieciak, który szuka potwierdzenia swojej wartości na zewnątrz, czy nieśmiały indywidualista, który do działania potrzebuje tylko i wyłącznie pomysłu, czegoś na czym JEMU zależy nie innym. Jest skryty, bo ma ludzi gdzieś, czy jest skryty bo się boi i strasznie mu zależy na ludziach ale się boi odtrącenia.
Druga motywacja (z typologii którą opisałeś wyżej) pozornie rozwiązuje problem. Nie ważne jaki jest, po prostu musi. Wtedy jednak wpisujesz się jeszcze bardziej w oklepany, sztampowy schemat postaci fantasy, która straszne okoliczności (obowiązkowo rzeź jego wioski) zmuszają do osiągnięcia niesamowitych efektów. Moim zdaniem - coś okropnego! Moim.
Nie powiem ci jaką motywację masz nadać bohaterowi. Zastanów się po prostu kim on jest. Pamiętaj o tym co chcesz pokazać w powieści i będzie git.
Pozdrowienia!
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

6
Dzięki za odpowiedzi :). Oczywiście nie chodziło mi o to byście wybrali za mnie. Chciałem tylko wysłuchać waszych opinii.

Nie mam też zamiaru tworzyć niczego nowego. Wiem, że to, co piszę, już kiedyś było i to nie raz, ale mi to pasuje.
Adrianna pisze:Pierwsza wymaga trochę roboty, ale fajnie by było zobaczyć wiarygodną przemianę bohatera z zahukanego typka w gościa, który spytany, czemu idzie po tę relikwię stwierdzi "bo tak, k**** chcę"
Może uda się coś takiego osiągnąć ^^
Konrad Chris pisze:Pierwsza motywacja jest IMO niejednoznaczna. Zdobyć uznanie, albo moc, albo to albo tamto. Chce uznanie, żeby go chwalili, żeby powiedzieli miałeś rację, jesteś wielki, bo jest zewnątrz sterowny i jego motywacja pochodzi od innych. Czy może chce zdobyć potęgę, każdego kto go nie lubi zmieść i ma głęboko w dupie co o nim sądzą inni, bo jest wewnątrz sterowny, motywacja wychodzi z jego wnętrza - sam potrafi się motywować, nie potrzebuje do tego zewnętrznych, sprzyjających okoliczności, a o swoje niepowodzenia wini tylko i wyłącznie siebie i sam je pokonuje?
Właśnie będę musiał ją dokładnie określić. Albo też zwyczajnie wyjdzie to w praniu... Jak dla mnie motywacja nie musi mieć tylko jednego źródła. Presja innych może odgrywać tu sporą rolę i zapewne na początku to właśnie ona będzie nim kierowała. Bohater też ma swoje własne cele, ale chyba dopiero z czasem zacznie rozumieć, czego naprawdę chce, początkowo to raczej bieg wydarzeń będzie kierował nim, niż on biegiem wydarzeń.
"Magii się nie pije" (Kruk)

7
O widzisz? I sam sobie odpowiedziałeś. Dokładnie, ty znasz postać i wiesz co w nim siedzi. Masz odpowiedz na to jak poprowadzić bohatera. :)
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

9
ancepa pisze:Też skłaniam się do opcji pierwszej, choć mam wrażenie, ze "to już było".

Traci wszystko i szuka czegoś co ma ogromna moc, aby zdobyć siłę? eee, niczym chociazby Voldemort?
Oczywiście możesz mieć takie skojarzenie, lecz musze zabrać głos w tej sprawie. Osobiście niesamowicie wkurza mnie to, że wszystko, co obecnie powstaje jest w jakimś stopniu porównywane do Harr'ego Pottera. Scenariuszy na takie historie są miliony i tylko od autora zależy jak je poprowadzi. I wcale nie muszą być one podobne do dzieła Rowling. Pozatym pani J.K. nie byłą pierwsza i nie ostatnia. Przed nią było mnóstwo książek o podobnej tematyce i nawet dzieła, które powstały wcześniej są niekiedy postrzegane, jako inspirowane Potterem. No ale reklama... Tylko gdzie tu sprawiedliwość i możliwość rozwoju sztuki i kultury? Tak nie powinno być! Bowiem wszystko, co jest choć delikatnie zbliżone tematem do tej książki od razu jest mocniej lub bardziej dyskryminowane…

10
Skojarzenia są nieuniknione, podobnie porównania i analogie. Tak funkcjonują nasze mózgi. Nie ma co się oburzać, bo to tak jakby się wkurzać na to, że trzeba jeść, pić i srać. Ale jeść pić jak i srać można na różne sposoby. Tu jest miejsce na kreatywność.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

11
Konrad Chris pisze:Tu jest miejsce na kreatywność.
No i to właśnie próbuję powiedzieć. Że określony wątek można przedstawić na różne sposoby i, że nie jeste on spalony tylko dlatego, ze ktoś kiedyś napisał coś w podobnym kontekście.

12
Zith pisze: A ile Ci wyszło w znakach tego pisadła?
Nie pomyślałem, moglem podać ilość znaków ^^. 755506 znaków (635731 bez spacji)
Konrad Chris pisze:Skojarzenia są nieuniknione, podobnie porównania i analogie.
Dokładnie, zresztą trudno jest obecnie wymyślić coś nowego, czego jeszcze nie było. Często nawet nie wie się, że taki pomysł był już kiedyś użyty. Albo też nieświadomie kradnie się rozwiązania z innych historii. Ja akurat u siebie podobieństwa do "Harrego Pottera" nie widzę, ale za to z czasem oskryłem, że jest ich sporo do "Władcy Pierścieni" xD
No i to właśnie próbuję powiedzieć. Że określony wątek można przedstawić na różne sposoby i, że nie jeste on spalony tylko dlatego, ze ktoś kiedyś napisał coś w podobnym kontekście.
W sumie tak najłatwiej dla początkującego - wziąć jakiś znany wątek i spróbować przedstawić go w jakiś oryginalny sposób.
"Magii się nie pije" (Kruk)

13
Właśnie, czy twoim problemem nie jest przypadkiem to, że motywacja nr 1 "kojarzy się" z czarnym charakterem?
Ależ taki szary bohater, wiedziony niezdrową ambicją, obsesją, chęcią odegrania się - a jednak całkiem "porządny" może być bardzo ciekawy. Uczył się na maga i nagle wszystko stracił? Musiało to dla niego cholernie dużo znaczyć, skoro nie wyparł talentu i rozwijał go mimo zagrożenia życia. Kto mu powiedział, że to dar, czy gdzieś to wyczytał? Czy ten stary mag to jego mentor? Może nawet chłopak pomagał ludziom w tym sklepie, był dobrą duszą, doradzał jakieś ziółka, a jak przyszło co do czego to i tak go obwinili. To od tego jest protagonistą, że nie poleci do domu do mamy, tylko zgrzytnie zębami, złapie co tam ma i wrzaśnie, że jeszcze nie przegrał, mogą sobie wsadzić cokolwiek gdziekolwiek, on im jeszcze pokaże.
No i czytelnik potem obserwuje, kiedy takiego pochłonie mrok, a może jednak ostatecznie bohater okaże się "dobry".
Ja widzę jeden zgrzyt - można zginąć za talent, a jednocześnie funkcjonują całkiem legalne sklepy magiczne. Jakiś Ku-klux-klan tam funkcjonuje? Zły szef wioski, fanatyczny kapłan, młodociana gangsteria? Chłopak zmieniał miejsce zamieszkania na bardziej tolerancyjne?

[ Dodano: Sob 27 Paź, 2012 ]
W sensie - czy ten stary mag był jego mentorem już wcześniej i kto chłopaka uświadomił, że nie jest nasieniem demonów, tylko ma dar.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

14
Wychodzę ostatnio z założenia, że ci wszyscy "szarzy" bohaterowie, tacy jacyś nijacy na początku, i w ogóle to całe od zera do milionera, i komiksowe od zera do superbohatera ratującego świat, ludzkość itede, to nudne jest jak flaki z olejem. Zaczynam szukać innych rozwiązań, bo mnie to szmatławstwo jedne zanudzi na śmierć...
Nie podoba mi się. Oklepane!

[ Dodano: Pon 29 Paź, 2012 ]
p.s. można inaczej, oj można. Nawet wiem chyba jak :)

15
Preissenberg pisze:Zaczynam szukać innych rozwiązań, bo mnie to szmatławstwo jedne zanudzi na śmierć
Może superbohater, który powoli stacza się do zera? ;)

Od siebie autorowi tematu mogę powiedzieć tylko jedno: żaden motyw nie jest naiwny dopóki nie przedstawisz go w naiwny sposób.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron