Osoba niesłysząca

1
Jak osoba niesłysząca odbiera dźwięki własnego ciała? Jak się drapiemy po głowie, to nie tylko to czujemy, ale i słyszymy, a osoba niesłysząca? Jak odbiera własny oddech? Zgrzytanie zębami? Odczuwa tylko dotyk czy jakieś wibracje, na przykład?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

2
Zrób tak: Zatkaj sobie uszy watą, zaklej je, owiń badarzem załóż czapkę, nauszniki/ duże słuchawki. Ignoruj odgłosy wewnętrzne i rób te wszystkie rzeczy, o które tu pytałaś.
Tak właśnie mają niesłyszący.
tl;dr

Kawa moim bogiem.

3
LubieCię pisze:Zrób tak: Zatkaj sobie uszy watą, zaklej je, owiń badarzem załóż czapkę, nauszniki/ duże słuchawki. Ignoruj odgłosy wewnętrzne i rób te wszystkie rzeczy, o które tu pytałaś.
Tak właśnie mają niesłyszący.
absolutnie nie! Właśnie o to chodzi, że percepcja jest zupełnie inna, bo inna jest zmysłowość. Niesłyszący nie słyszy świata, ale nie na sposób słyszącego, który zatkał sobie uszy (porównaj testy egzaminacyjne dla niesłyszących - pisemne!
A pytanie Thany mnie zaintrygowało - jako wyzwanie literackie, wyzwanie wyobraźni... (i wiedzy)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
Natasza pisze: jako wyzwanie literackie, wyzwanie wyobraźni... (i wiedzy)
Otóż właśnie. Zaczęłam takie zadanie realizować i stanęłam niemal od razu. Bo ja sobie potrafię wyobrazić, co wynikałoby w moim odbiorze świata z tego, że nie słyszę własnego oddechu, własnych kroków itp. Ale jak to się ma do prawdziwej percepcji osoby niesłyszącej? To jest: wczuwam się czy zwyczajnie zmyślam? Nie mam nikogo, kto by się podzielił wiedzą, jak to jest naprawdę.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Wiesz... Zrobiłam krótkie przeszukanie i też stanęłam na samym początku - narrator od wewnątrz osoby niesłyszącej całkowicie odpada. Poszłam w sztukę niesłyszących, chcąc zobaczyć świat bez tego zmysłu. Na razie szukam furtki...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
Smoke, dziękuję bardzo. Czasem najtrudniej wpaść na najprostsze rozwiązanie. :)
Bardzo ciekawy wątek jest na tym forum, które zalinkowałeś: Jak myślą niesłyszący od urodzenia http://www.deaf.pl/index.php?topic=13846.0
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

9
Rubio, bardzo ciekawe! Dziękuję. Evelyn Glennie niezwykła, naprawdę! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

10
Mogę dać jakiś obraz jako osoba niedosłysząca. Noszę aparaty słuchowe, ale często zdarza mi się chodzić bez nich. Bez nich nie słyszę własnego oddechu, a jedynie czuje powietrze przeciskające się przez nozdrza. Drapiąc się po głowie nie słyszę szurania włosów czy skrobania paznokci o skórę, a czuję zwykły dotyk. Zgrzytając zębami czuję jedynie ruchy szczęk i drganie czaszki.
Kiedyś czytałem o eksperymencie polegającym na zamknięciu badanej osoby w ciemnu pokoju zdolnym wygłuszyć 99,9% dźwięków. Człowiek siedział w absolutnej ciszy, którą zakłócał jedynie hałas jego własne ciała. Zaczynał słyszeć szum własnej krwi, co w końcu doprowadzało go do szału. Cóż, ja bym siedział spokojnie :)

11
Dziękuję, Climbatize. A jak wpływa (i czy w ogóle) używanie (lub nie) aparatów na Twoją zdolność koncentracji? Czy np. łatwiej jest Ci się skupić bez aparatów, bo wtedy dźwięki nie rozpraszają, czy to nie ma znaczenia?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

12
Brak aparatów rzeczywiście może sprzyjać koncentracji. Mniej dźwięków rozprasza uwagę. Jednak rozdzieliłbym tutaj dwa typu ludzi. Na tych, jak ja, którzy aparaty noszą od dzieciństwa i są przyzwyczajone do życia w świecie dźwięków generowanych cyfrowo, a jednocześnie potrafią i myślę, że lubią od czasu do czasu wyciszyć się zdejmując aparaty. Drugi typ, to ludzie, którzy są zmuszeni nosić aparaty w ciągu dorosłego życia w wyniku np. wypadku czy choroby powodującej ubytek słuchu. Takim osobom strasznie trudno jest się przyzwyczaić do nowych (starych) dźwięków, które mogą już nie brzmieć tak samo.
Mam znajomego, który już jako nastolatek zaczął stopniowo tracić słuch w jednym uchu. Ubytek słuchu zatrzymał się na określonym poziomie i był przekonany, że nie musi go podnosić aparatami. W końcu żona przekonała go, aby zakupił aparaty. Przeze mnie zresztą, gdy mnie poznali i zobaczyli, że funkcjonuję normalnie dzięki wsparciu technologi. Spełnił jej prośbę, kupił aparaty i nie nosi. Jego argument? Nie może się skoncentrować, bo nagle zaczęły mu przeszkadzać dźwięki, których wcześniej nie słyszał: brzęk szklanek, gwizd, głośny stukot czyli głównie wysokie tony.

13
climbatize pisze:Kiedyś czytałem o eksperymencie polegającym na zamknięciu badanej osoby w ciemnu pokoju zdolnym wygłuszyć 99,9% dźwięków. Człowiek siedział w absolutnej ciszy, którą zakłócał jedynie hałas jego własne ciała. Zaczynał słyszeć szum własnej krwi, co w końcu doprowadzało go do szału. Cóż, ja bym siedział spokojnie :)
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/9021 ... szalenstwa

Strasznie mnie intryguje to zjawisko, chciałbym się przekonać na własnej skórze jak to wygląda :)
http://futurystycznyblog.blogspot.com/

mój blog o science-fiction i nie tylko :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”