Za co lubimy głównych bohaterów?

1
Zastanawiam się, od czego to zależy, czy postać jest interesująca, czy obojętna dla czytelnika. Wiadomo, że zwłaszcza główny bohater nie powinien być przesadzony w żadną stronę - ani kryształowo biały, dobry, ani całkowicie czarny, zły.
Dotychczas wydawało mi się, że dopracowałam swoją bohaterkę jak należy. Ma wiele wad, bo zaczyna jako "ta zła", ma coś dobrego. I okazuje się, że wyszła nijaka, obojętna właśnie...
Co, w waszym odczuciu, sprawia, że nawet postać, która nie jest uosobieniem życzliwości ma szanse być lubiana przez czytelników?
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.

2
Mam nadzieję, że nie chodzi Ci tylko o własnych głównych bohaterów ;)

Pamiętam, jak czytając serie "Skrytobójca" i "Złotoskóry" bardzo przywiązałem się do bohatera do tego stopnia, że jego przyjaciele budzili u mnie radość, a wrogowie gniew i nienawiść. Bastard - główny bohater - został przedstawiony od małego dzieciaka, aż po dorosłego faceta w trakcie tych czterech tysięcy stron. Miał bardziej pod górkę w życiu, niż z niej. A relacje międzyludzkie autorka przedstawiła bardzo realnie.

Ciekawym elementem też były drobne i w sumie mało ważne sytuacje, które jednak nadają charakteru jak na przykład było w tym przypadku - zrywanie kawałków skóry z palców w trakcie dużego stresu. Czasami mi się to też zdarza, więc ta więź między mną, a bohaterem już zawężała po takich opisach, bo bardziej rozumiałem go.
Do tego emocje. Główna postać musi tętnić emocjami, jakie by one nie były.
A black secret in the shadows of ancient times
Forgotten knowledge the rocks now teach me
About the Trollking's war against a poisonous pig
The stone whispers, but it tells no lie.

3
Nefryt pisze:Wiadomo, że zwłaszcza główny bohater nie powinien być przesadzony w żadną stronę - ani kryształowo biały, dobry,
A dlaczego bohater nie może być całkowicie dobry? Szczególnie w obecnie panującej modzie mam ochotę poczytać o pozytywnym protagoniście.
Co, w waszym odczuciu, sprawia, że nawet postać, która nie jest uosobieniem życzliwości ma szanse być lubiana przez czytelników?
Cyniczni, podli, styrani przez życie i zmęczeni życiem bohaterowie bez celu całkowicie do mnie nie przemawiają. Czyli jakieś 80% bohaterów obecnie wydawanych książek. Nie jestem wstanie także przekonać się do negatywnych charakterów jako głównych postaci. Tak już po prostu mam.
A jaki powinien być bohater przede wszystkim konsekwentnie prowadzony. Jeżeli jest bardzo dobrym karciarzem to niech nie przegrywa z byle kim, jeżeli jest genialnym strategiem to należy ten geniusz pokazać, a nie otaczać go wianuszkiem postaci pobocznych, które służą głównie temu aby czytelnik nie zapomniał o geniuszu głównego bohatera. A czy czytelnik go polubi to już od czytelnika zależy. Nie da się dogodzić wszystkim.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

4
Ciekawy temat i dobre pytanie, ale chyba możesz się spodziewać bardzo różnych odpowiedzi, bo mam wrażenie, że ludzie lubią bohaterów, w których odnajdują cechy w jakimś stopniu bliskie sobie (np. cechy, które lubią u siebie lub cechy, które chcieliby posiadać).

We mnie wzbudzają sympatię postacie - nazwijmy to - niehollywoodzkie, nieschematyczne, za to tchnące autentyzmem. A murowany patent na to, żebym znielubiła bohatera, to jeśli zacznie się zachowywać w sposób budzący moją irytację/pogardę. Irytujące są też postacie cierpiące na syndrom Supermana/Mary Sue, zbyt przefajnowane, zbyt wspaniałe.

Myślę, że postać negatywna zaczyna budzić sympatię, kiedy w pewnych sytuacjach objawia dobro i współczucie, np. wiąże ją szczera i pozytywna relacja z jakąś pojedynczą osobą. Na myśl przychodzi mi Jei z cyklu o Usagim Yojimbo: bezlitosny morderca, który opiekuje się małą dziewczynką.

Względnie - kiedy zły jest tak cholernie charyzmatyczny, że po prostu nie da się go/jej nie lubić :) Pomurnik z trylogii husyckiej jest świetnym przykładem, jak dla mnie. Drań jak sto pięćdziesiąt, a i tak mu kibicowałam :)

Może Twoja bohaterka wyszła po prostu za mało wyrazista, za słabo opisana?
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

5
Ja nie znoszę bohaterów- idiotów. Przykładem tu może być bohaterka książki "Biała Masajka". Ta baba jest tak durna, że aż mnie zęby bolą na samą myśl. Książki nie doczytałam do końca. Nie byłam w stanie.
Ignite pisze:mam wrażenie, że ludzie lubią bohaterów, w których odnajdują cechy w jakimś stopniu bliskie sobie (np. cechy, które lubią u siebie lub cechy, które chcieliby posiadać).
Dużo w tym prawdy, chociaż zdarzają się bohaterowie, którzy są zupełnie inni niż ja, a mimo to bardzo ich lubię. Takim jest np.: Roland Deschain z "Mrocznej Wieży". Uwielbiam go i sama nie wiem dlaczego.
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

6
Przemawiają do mnie bohaterowie, którzy są kierowani jakimś logicznym motywem do działania. Polubię czarny charakter, jęśli czyni zło po coś - nigdy nie zrozumiem motywu niszczenia świata, bo... bo tak;-) Bo jestem zły i sobie mogę zniszczyć świat. Dla mnie za konkretnym działaniem i zachowaniem musi stać powód, który nie będzie wzięty z kosmosu, żeby tylko bohater zachował się, jak autor tego od niego chce. To bardzo dobrze czuć, kiedy akcja zaczyna toczyć się naturalnie, tak samo jak łatwo można wyczuć, kiedy bohater jest fałszywy i sztuczny.

7
Magic pisze:Ja nie znoszę bohaterów- idiotów.
Zdecydowanie. Dodam jeszcze od siebie bohaterów, którym wszystko się udaje, są uniwersalnie piękni (różnorodne, szerokie grono adoratorów) i niczym postaci z filmów zawsze wstają z łóżka w pełnym makijażu. To element oderwania od realiów, na które zwracam w danej powieści uwagę. Wolę poczytać o kimś, kto stawia czoła problemom i czasami ponosi klęskę - jak w życiu.

Denerwuje mnie też popularny schemat głównego protagonisty - zazwyczaj biały/a, szczupły/a, wysoki/a, o inteligentnym spojrzeniu i nienagannej fryzurze itd. Czy tylko takim przytrafiają się przygody? Otóż nie. Chętniej poczytam o chwiejnym moralnie krasnoludzie bez ucha niż o przystojnym paladynie bez skazy ;)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

9
Seprioth pisze:
Magic pisze:Ja nie znoszę bohaterów- idiotów.
A taki "Idiota" Dostojewskiego? :mrgreen:
Dostojewski to nie moje progi :mrgreen:
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

10
Bohater idiota jest trudny do przełknięcia, chyba że autor wykreował go takim celowo i zrobił to umiejętnie. Ale to niestety rzadkie zjawisko.

Jak dla mnie przykładem tekstów z naprawdę świetnie wykreowanymi bohaterami są libretta Michaela Kunze, który sam kiedyś podkreślił w jednym z wywiadów, że nie stara się tworzyć postaci ani białych, ani czarnych. Jego bohaterowie są po prostu realistyczni, ludzcy. Z takimi łatwo jest się identyfikować.

Zdecydowanie nie lubię postaci szablonowych, przewidywalnych. Albo wręcz przeciwnie, robiących coś "bo tak!", bez żadnej przyczyny.
No i "ideałów", takich co to np. wchodzą bez broni do pomieszczenia pełnego bandziorów i w ciągu minuty robią z nimi porządek, wychodząc z tego bez najmniejszego zadrapania.
W takich przypadkach za nic nie potrafię się z nimi identyfikować ani nawet z zainteresowaniem śledzić ich losów.
"Kein kommen ohne geh'n"

11
W sumie, ja nie przepadam za jednym typem bohatera. Jest to pasywna, płaczliwa dziewczyna, której los nie szczędzi cierpień wszelakich, a na końcu książki dostaje swojego księcia czy inną nagrodę, tylko dlatego, że już się dość wycierpiała. Nie przekonuje mnie to wcale. Ogólnie zresztą wolę na pierwszym planie bohaterów niż bohaterki, ale oczywiście zdarzają się wyjątki. :)
Czasem też pojawia się bohater, którego uważam za bardzo ciekawego, chociaż nie jestem w stanie go ani trochę polubić (o identyfikowaniu się nie wspominając), np. taki Grenouille z „Pachnidła”. Książkę przeczytałam za jednym podejściem, mimo braku sympatii do bohatera.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

12
Witajcie,

Po pierwsze proszę o zdefiniowanie bohatera idioty, bo kompletnie nie rozumiem o czym się mówi. Prawie każdy bohater literacki ma chwilę kiedy zachowuje się jak idiota (co dodatkowo urealnia postać, bo każdy to zna ze swojego doświadczenia) i prawie żaden nie zachowuje się tak przez cały czas.

Co do do pytania głównego. Zgadzam się z Ignite:
Względnie - kiedy zły jest tak cholernie charyzmatyczny, że po prostu nie da się go/jej nie lubić Pomurnik z trylogii husyckiej jest świetnym przykładem, jak dla mnie. Drań jak sto pięćdziesiąt, a i tak mu kibicowałam
Miałem tak samo z Puszczykiem i Bonhartem w sadze, a drażnili mnie w husyckiej trylogii ci stworzeni do lubienia (Samson - dla prostych zwolenników prawości, i Szarlej - dla zwolenników "uroczego cwaniactwa).

Moi ulubieni? Na pewno Garret Cook'a. Jego cynizmu nie da się nie lubić, to cynizm dojrzały i wesołkowaty, ale w sposób inteligentny (zresztą Cook w ogóle kreśli wspaniałe postacie). Marlow Chandlera (standard). Król Clavell'a. Burke Vachss'a (ale to mało kto zna). Caine, Berne - Stover'a (przerysowane ale celowo i genialnie). Mnóstwo tego.

Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

14
Godhand pisze:Po pierwsze proszę o zdefiniowanie bohatera idioty, bo kompletnie nie rozumiem o czym się mówi.
Główny bogater Trylogii Husyckiej Sapkowskiego. Reinmar irytuje mnie straszliwie. Ja wiem, że główny bohater ma przeżywać przygody, ale to w jaki sposób ta persona pakuje się w kłopoty sprawia, że czeka się, żeby wreszcie ktoś go ukatrupił. A do tego BARDZO często znienacka nadchodzi ratunek. Wielokrotnie sytuacja wydaje się beznadziejna, aż tu nagle pojawia się, np. kolega ze studiów Reinmara, tylko po to, by go uratować, spuścić wpiernicz wrogom i zniknąć.
http://dolinarozpusty.wordpress.com/

15
Hej,

A to już rozumiem.
Jednak motywacja bohatera - miłość naiwna i idiotyczna, robiąca z niego błazna - paradoksalnie dodaje mu wiarygodność.
Wszak błaznów takich widujemy często i wpadają oni w kłopoty cały czas jak Reinmar.
I po namyśle - też go nie lubię.

Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”