Męczę się z pewnym fragmentem. Streszczę w paru zdaniach całą scenę, nie chcę wklejać kilku stron

Wincenty właśnie próbował się powiesić. Supeł na belce był nieumiejętnie zawiązany, toteż przeżył próbę samobójczą, i chwilę potem rozległo się pukanie - był to mężczyzna z którym załatwiał jakieś tam interesy (robi dla Wincentego pewien research, a przyszedł bo chciał poprosić o wcześniejszą wypłatę pierwszej raty, i przy okazji przynieść dobrą nowinę, że research idzie pomyślnie. Wincenty się zgodził).
Wincenty wciąż miał pętlę na szyi, ale po targnięciu się na życie był oszołomiony, więc otworzył drzwi i rozmawiał jak gdyby nigdy nic.
Dla przybyłego gościa była to sytuacja kapkę niecodzienna - odwiedza partnera biznesowego w domu, ten otwiera drzwi z pętlą wisielczą na szyi, i rozmawiają o interesach. Mężczyzna jest skonsternowany, i przez całą scenę, przy kontakcie wzrokowym, stara się patrzeć prosto w oczy aby uniknąć krępującego spojrzenia na pętlę. Mężczyzna ma świadomość, że Wincenty próbował się powiesić właśnie przez słabo idący biznes, (chociaż przyniósł mu w tym momencie dobrą nowinę). W pewnym momencie, przy kolejnym nawiązaniu do interesów, nie wytrzymuje i zerka na pętlę.
Każdemu (sic

Aha, co najważniejsze - w zamyśle tekst ma charakter satyryczny

"Gość skończył przeliczać monety. Zawiązał worek i wstał. Zaraz po nim podniósł się Wincenty.
- Jestem panu bardzo wdzięczny – mężczyzna uścisnął dłoń Wincentemu. – Jeżeli moja teoria się potwierdzi, wróci pan do sytuacji sprzed roku.
- To więcej niż oczekiwałem. Nie ma pan pojęcia, ile to dla mnie znaczy – puścili swoje dłonie.
Pojęcia może i nie miał, ale wyobrażenie miał całkiem spore. I niestety, wyobraźnia wzięła górę, przez co tuż przed odejściem, podczas wymieniania ostatniego uśmiechu, stojąc z Wincentym twarz w twarz, nie powstrzymał się i spojrzał wprost na pętlę wisielczą.
Mężczyzna wiedział, że nie wypadało patrzeć na pętlę. Jego bezwolny mechanizm który także to wiedział, postanowił się zrehabilitować i skierował wzrok prosto w oczy Wincentego - oznaka dobrych intencji. Co jednak mówiły przyglądające się mu oczy Wincentego?
Udawałeś że nie widzisz pętli, ja udawałem że ci wierzę. W porządku. Ale w tym momencie, wyraźnie popatrzyłeś na pętle. Co teraz? Jak to mówią, nie mieszamy się do cudzych spraw? Czy może jak człowiek, zaproponujesz pomoc, lub chociaż spróbujesz porozmawiać?
Choć w pełni urojone, to dociekliwe spojrzenie był tak nieprzyjemne, że mężczyzna pokonał bezwolny mechanizm i natychmiast uciekł wzrokiem w lewy bok - aż poczuł mięsień prosty boczny prawego oka.
Wtedy przyszło najgorsze. Nieprzyjemna refleksja, że popatrzył Wincentemu prosto w oczy - oznaka szczerości, i momentalnie uciekł wzrokiem w bok. Oznaka fałszu.
- Daje pan sobie jakoś radę? – zapytał niepewnym głosem. Głowę miał odwróconą gdzieś zupełnie na bok, nie miał już śmiałości aby ponownie spojrzeć Wincentemu w oczy."
Z góry dzięki za wszelakie komentarze, i pozdrawiam

Indy