"Czy w fantasy można wszystko?" - takie pytanie zadałem sobie i nie umiem sam na nie odpowiedzieć. Nurtuje mnie to z powodu innego pytania, które pojawiło się najpierw: czy bohater fantasy o zdolnościach magicznych potrafiłby (właśnie dzięki magii) ustrzec się bólu (np. wydłubanie sobie oka) oraz czy moze być zdolny (znowu dzięki magii) włożyć sobie do oczodołu inne oko, które by od razu się przyjeło i pracowało jak własne?
To pierwsza rzecz, która mnie dręczy. Z pewnością będzie tego więcej, o czym tu napiszę.
2
Zależy od autora.
To wszystko zależy od autora (odnośnie Towjego poprzedniego tematu o magach), nie rozumiem Twoich wątpliwości, jeśli chcesz żeby TWóJ mag w TWOIM fantasy był nieśmiertelny i miał córkę Lidzie, to tak zrób. Jeśli chcesz, żeby TWóJ mag nie odczuwał bólu to tak zrób. Kto Ci broni?
Rozumiałbym gdybyś poruszał się po z góry narzuconym gruncie, np. pisałbyś fanfick w śródziemiu, czy innym neverlandzie, gdzie KTOś już określił jakieś ZASADY, ale jeśli to ma być TWOJE fantasy to wszystko zależy od CIEBIE.
Pozdrawiam.
To wszystko zależy od autora (odnośnie Towjego poprzedniego tematu o magach), nie rozumiem Twoich wątpliwości, jeśli chcesz żeby TWóJ mag w TWOIM fantasy był nieśmiertelny i miał córkę Lidzie, to tak zrób. Jeśli chcesz, żeby TWóJ mag nie odczuwał bólu to tak zrób. Kto Ci broni?
Rozumiałbym gdybyś poruszał się po z góry narzuconym gruncie, np. pisałbyś fanfick w śródziemiu, czy innym neverlandzie, gdzie KTOś już określił jakieś ZASADY, ale jeśli to ma być TWOJE fantasy to wszystko zależy od CIEBIE.
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
3
Fantasy jest plastyczne. Jak cholera. Hmm... Tam chyba nie ma ograniczeń. Ja takowych nie widzę.
Napisz sagę o wściekłych garnkach, nikt ci nie broni.
Nie ma zasad odnoście fantasy.
Niech mag przyklei sobie siedem oczu i trzy ręce. Kto ci broni?
No właśnie. Niech twój mag wzrokiem roztrzaskuje kamienie i ma moc do ściągnięcia z nieba słońca i złamania na kolanie!
Wolno ci wszystko!
Napisz sagę o wściekłych garnkach, nikt ci nie broni.
Nie ma zasad odnoście fantasy.
Niech mag przyklei sobie siedem oczu i trzy ręce. Kto ci broni?
No właśnie. Niech twój mag wzrokiem roztrzaskuje kamienie i ma moc do ściągnięcia z nieba słońca i złamania na kolanie!
Wolno ci wszystko!
Are you man enough to hold the gun?
5
pytania dotyczyły raczej pewnych standardów wyznaczonych przez wielkich pisarzy fantasy i o to czy je zmieniając nie popełniałbym jakiegoś "wykroczenia".
Ty wręcz musisz popełniać te "wykroczenia". Nie, powiem dobitniej:
TY MUSISZ WYMYśLAć ORYGINALNE RZECZY, A NIE POWIELAć SCHEMATY.
TY MUSISZ WYMYśLAć ORYGINALNE RZECZY, A NIE POWIELAć SCHEMATY.
TY MUSISZ WYMYśLAć ORYGINALNE RZECZY, A NIE POWIELAć SCHEMATY.
Napisz sobie to ze 100 razy na tablicy, puszczaj na kasecie przed snem, czy coś.

Fantasy jest właśnie takim gatunkiem, gdzie musisz zastosować 101% swojej wyobraźni, nie możesz chodzić utartymi ścieżkami, bo tego jest krocie (polecam artykuł Ninetonguesa w Warsztat->Jak pisać? pt. "Zanim napiszesz fantasy" bodajże. Lektura Ci się przyda. Mur beton, stawiam swoje szczękoczułki.)
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
6
światy i inne rzeczy "mistrzów" kopnij na bok i ostrzelaj z karabinu. Ta wypaczona wizja będzie pewnie oryginalna, możesz jej użyć XD
Patren bardzo dobrze to opisał. Jeśli się nie ma tej wyobraźni, to trzeba pisać w dzisiejszych realiach. Tu wszystko jest wiadome.
Ja sobie powtórzę:
W FANTASY WSZYSTKO JEST DOZWOLONE! PISARZU, WOLNO CI WSZYSTKO!
Kurczę, Patrenowi wyszło lepiej ;P
P.S. Nine ma link do tematu w podpisie.
Patren bardzo dobrze to opisał. Jeśli się nie ma tej wyobraźni, to trzeba pisać w dzisiejszych realiach. Tu wszystko jest wiadome.
Ja sobie powtórzę:
W FANTASY WSZYSTKO JEST DOZWOLONE! PISARZU, WOLNO CI WSZYSTKO!
Kurczę, Patrenowi wyszło lepiej ;P
P.S. Nine ma link do tematu w podpisie.
Are you man enough to hold the gun?
7
Oczywiście, możesz robić wszystko po swojemu... ale do pewnego stopnia. No to może podam przykład: nie napiszesz o mieczu ze złota, bo złoto jest zbyt miękkim metalem. Oczywiście, jeśli będzie wzmocnione jakąś magią, lub po prostu napiszesz, że jest inne, to OK. Ale jeśli nic takiego nie ma w tekście, to ktoś może ci zarzucić nierealność (a nie ma co potem się poprawiać w komentarzach, że może "to złoto jest jakieś inne", trzeba było napisać w tekście :wink: ). A poza tym to wszystko dozwolone 

8
Swego czasu, w "Magii i Mieczu" [wikać, kto nie wie co to za pismo] pojawił się artykuł, bodajże Kołodziejczaka o magii. I ten artykuł zmienił moje życie. No, a na pewno miał ogromny wpływ na moje rozumienie wyobraźni, i tego, do czego może posłużyć.
Ponieważ nie chcę przepisywać, napiszę swoją wersję, posiłkując się zapamiętanymi przykładami.
* * *
Magia jest tym, co definiuje gatunek fantasy. Jako taka, wypełnia nasze sesje RPG i książki, które czytamy, a dla naszych bohaterów staje się codziennością. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą nową powieść fantasy, a kule ognia, zaklęcia niewidzialności, czy inne transmutacje będą niemal wyskakiwać ze stron.
Jako fan raczej science fiction niż fantasy zawsze miałem pewien drobny problem z magią, bo z nią jest prawie jak u Pratchetta: Kiedy zaczynasz myśleć jak to działa, to nagle dochodzisz do wniosku, że to niemożliwe. Więc albo nie myślisz, albo nie masz magii. Proste? Nie do końca.
Zarówno ja, jak i wielu świetnych autorów książek i twórców gier proponuję rozwiązanie pośrednie. Nie tylko dlatego, żeby koniecznie wciskać naszą logikę do światów fantasy, ale też dlatego, że jak sami zobaczycie, logiczne myślenie o magii podsuwa tysiące doskonałych pomysłów.
Zacznijmy od przykładu, który uwielbiam. Przykład nie jest mój - pisał o nim chyba Kołodziejczak właśnie w jednym ze starych numerów "Magii i Miecza". Dotyczy on zaklęcia/mikstury niewidzialności.
Na pierwszy rzut oka wszystko jest proste.
Mag rzuca na siebie zaklęcie niewidzialności i sprawia, że jego ciało przestaje być postrzegane.
Zastanówmy się, jak może to zaklęcie działać? Czym jest niewidzialność?
Dojdziemy do dwóch najprostszych wniosków:
a) Mag wymazuje swój obraz i działania z mózgów postronnych istot
b) Ciało maga przestaje odbijać promienie świetlne, przez co te promienie nie wracają do oka obserwatora.
Opcja a) jest ciekawa sama w sobie. Ma w sobie coś z technik hipnotyczno-psionicznych, i kto wie do czego by nas poprowadziła.
Ale skupmy się na bardziej klasycznej opcji b). Ciało przepuszczające światło. Każdy, kto umie kojarzyć fakty nagle klepnie się w czoło i wykrzyknie, że...
...Niewidzialny człowiek byłby całkiem ślepy!
Dlaczego? Widzenie polega na tym, że odbite promienie światła skupiają się w oczach obserwatora, i są dalej przekazywane jako impulsy elektryczne do mózgu. Jeśli oczy obserwatora nie pochłaniają, tylko przepuszczają światło, to osoba niewidzialna ślepnie.
Oczywiście można by powiedzieć, że postać "widzi magicznie" albo inne "bla, bla, bla". Jednak spójrzcie na to, jak wiele nowych opcji stwarza taki logiczne (do pewnego stopnia) spojrzenie na magię.
Wyobraźcie sobie elitę zabójców, szkolonych latami do walki. Na najwyższym stopniu otrzymują formułę mikstury niewidzialności. I poznają jej cenę - jeśli jesteś niewidzialny - ślepniesz.
Czy więc jak komiksowy Daredevil, czy inny Zatoichi nauczą się infiltrować wrogie miasta korzystając z innych zmysłów? Czy raczej zaprzęgniemy znów magię, i na przykład damy każdemu symbionicznego ptaka, który magicznie będzie przekazywał obraz z góry do mózgu naszego assasyna..?
Zaczynacie łapać? Logiczne traktowanie magii pozwoli wymyślać niezwykłe sytuacje i powiązania - a to prowadzi w ostateczności do stworzenia niesamowitego, naprawdę innego świata fantasy.
Tylko pomyślcie jeszcze o magii. Latanie. Na jakiej zasadzie się to odbywa? Przywoływanie jedzenia. Czy magiczne jedzenie w ogóle nasyci? A może nasyci za bardzo? Elfy mają długie uszy - to znaczy że lepiej, czy gorzej słyszą?
Zaklęcie gigantycznego wzrostu, które powiększa nas czterokrotnie? Niby normalka, ale wcale nie! Już potrojenie wzrostu człowieka, sprawiłoby, że nogi załamały by się pod nim jak suche patyki. Spójrzcie na dinozaury, jakie miały klocowate giczoły - fizyka jest tu nieubłagana.
Tak samo w drugą stronę. Biedronka nie zginie spadając na asfalt z wysokości pięciu metrów. Tak samo pomniejszony bohater.
Podsumowując zachęcam do stawiania pytań odnośnie podstaw fantasy. Jakie konkretnie moce dałby Frodowi Jedyny Pierścień, gdyby wcześniej uległ jego namowom? Jak działa kula ognia? Eksplozja gazów? Przywołanie małego żywiołaka ognia..? Czym jest taki żywiołak? Inteligentny ogień..?
I tak dalej, i tak dalej. Zobaczycie, jak wiele rzeczy można wymyślić podczas takiego logicznego ciągu.
Pozdrawiam
Ponieważ nie chcę przepisywać, napiszę swoją wersję, posiłkując się zapamiętanymi przykładami.
* * *
Magia jest tym, co definiuje gatunek fantasy. Jako taka, wypełnia nasze sesje RPG i książki, które czytamy, a dla naszych bohaterów staje się codziennością. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą nową powieść fantasy, a kule ognia, zaklęcia niewidzialności, czy inne transmutacje będą niemal wyskakiwać ze stron.
Jako fan raczej science fiction niż fantasy zawsze miałem pewien drobny problem z magią, bo z nią jest prawie jak u Pratchetta: Kiedy zaczynasz myśleć jak to działa, to nagle dochodzisz do wniosku, że to niemożliwe. Więc albo nie myślisz, albo nie masz magii. Proste? Nie do końca.
Zarówno ja, jak i wielu świetnych autorów książek i twórców gier proponuję rozwiązanie pośrednie. Nie tylko dlatego, żeby koniecznie wciskać naszą logikę do światów fantasy, ale też dlatego, że jak sami zobaczycie, logiczne myślenie o magii podsuwa tysiące doskonałych pomysłów.
Zacznijmy od przykładu, który uwielbiam. Przykład nie jest mój - pisał o nim chyba Kołodziejczak właśnie w jednym ze starych numerów "Magii i Miecza". Dotyczy on zaklęcia/mikstury niewidzialności.
Na pierwszy rzut oka wszystko jest proste.
Mag rzuca na siebie zaklęcie niewidzialności i sprawia, że jego ciało przestaje być postrzegane.
Zastanówmy się, jak może to zaklęcie działać? Czym jest niewidzialność?
Dojdziemy do dwóch najprostszych wniosków:
a) Mag wymazuje swój obraz i działania z mózgów postronnych istot
b) Ciało maga przestaje odbijać promienie świetlne, przez co te promienie nie wracają do oka obserwatora.
Opcja a) jest ciekawa sama w sobie. Ma w sobie coś z technik hipnotyczno-psionicznych, i kto wie do czego by nas poprowadziła.
Ale skupmy się na bardziej klasycznej opcji b). Ciało przepuszczające światło. Każdy, kto umie kojarzyć fakty nagle klepnie się w czoło i wykrzyknie, że...
...Niewidzialny człowiek byłby całkiem ślepy!
Dlaczego? Widzenie polega na tym, że odbite promienie światła skupiają się w oczach obserwatora, i są dalej przekazywane jako impulsy elektryczne do mózgu. Jeśli oczy obserwatora nie pochłaniają, tylko przepuszczają światło, to osoba niewidzialna ślepnie.
Oczywiście można by powiedzieć, że postać "widzi magicznie" albo inne "bla, bla, bla". Jednak spójrzcie na to, jak wiele nowych opcji stwarza taki logiczne (do pewnego stopnia) spojrzenie na magię.
Wyobraźcie sobie elitę zabójców, szkolonych latami do walki. Na najwyższym stopniu otrzymują formułę mikstury niewidzialności. I poznają jej cenę - jeśli jesteś niewidzialny - ślepniesz.
Czy więc jak komiksowy Daredevil, czy inny Zatoichi nauczą się infiltrować wrogie miasta korzystając z innych zmysłów? Czy raczej zaprzęgniemy znów magię, i na przykład damy każdemu symbionicznego ptaka, który magicznie będzie przekazywał obraz z góry do mózgu naszego assasyna..?
Zaczynacie łapać? Logiczne traktowanie magii pozwoli wymyślać niezwykłe sytuacje i powiązania - a to prowadzi w ostateczności do stworzenia niesamowitego, naprawdę innego świata fantasy.
Tylko pomyślcie jeszcze o magii. Latanie. Na jakiej zasadzie się to odbywa? Przywoływanie jedzenia. Czy magiczne jedzenie w ogóle nasyci? A może nasyci za bardzo? Elfy mają długie uszy - to znaczy że lepiej, czy gorzej słyszą?
Zaklęcie gigantycznego wzrostu, które powiększa nas czterokrotnie? Niby normalka, ale wcale nie! Już potrojenie wzrostu człowieka, sprawiłoby, że nogi załamały by się pod nim jak suche patyki. Spójrzcie na dinozaury, jakie miały klocowate giczoły - fizyka jest tu nieubłagana.
Tak samo w drugą stronę. Biedronka nie zginie spadając na asfalt z wysokości pięciu metrów. Tak samo pomniejszony bohater.
Podsumowując zachęcam do stawiania pytań odnośnie podstaw fantasy. Jakie konkretnie moce dałby Frodowi Jedyny Pierścień, gdyby wcześniej uległ jego namowom? Jak działa kula ognia? Eksplozja gazów? Przywołanie małego żywiołaka ognia..? Czym jest taki żywiołak? Inteligentny ogień..?
I tak dalej, i tak dalej. Zobaczycie, jak wiele rzeczy można wymyślić podczas takiego logicznego ciągu.
Pozdrawiam
9
Podsumowując zachęcam do stawiania pytań odnośnie podstaw fantasy. Jakie konkretnie moce dałby Frodowi Jedyny Pierścień, gdyby wcześniej uległ jego namowom? Jak działa kula ognia? Eksplozja gazów? Przywołanie małego żywiołaka ognia..? Czym jest taki żywiołak? Inteligentny ogień..?
Przez takie właśnie pytania zabiłam sobie zapał do pisania jednego z moich projektów. Ciągle się zastanawiałm czy to ma sens? czy tak jest dobrze? No i doigrałam się. A tak bardzo chciałam żeby wszystko było idealnie...
Moim zdaniem: są czasem rzeczy nad którymi nie warto się zastanawiać bo po co? przeciętny czytelnik powie sobie "to magia" i nie będzie drążył dalej. Tak myślę

10
Nawet najbardziej klasyczna magia musi mieć swoje zasady. Od "Czarnoksiężnika z Archipelagu" po "Elantris" - magia jest formą nauki. Wiedzy tajemnej, owszem, ale jednak wiedzy.
I wszystkie najlepsze klasyczne powieści powstały dzięki takim pytaniom. Pisząc fantasy piszesz o magii, tego nie da się rozgraniczyć. A jeśli piszesz o magii, musisz do pewnego stopnia odpowiedzieć sobie na pytanie: czym będzie magia w moim świecie i jak będzie działać?
Czy są to słowa w starożytnym języku bogów, które mają moc zmieniania rzeczywistości?
Czy symbole kreślone powietrzu, które stają się bramą zdolną do wypuszczenia magicznej energii z innego wymiaru?
A może to ukryte zdolności umysłowe ludzi, psionika i telepatia, może pirokinetyka, wszystko brane przez ludzi za tajemnicze moce?
Zadając sobie pytanie "czym jest magia" tworzysz kawał świata, mnóstwo ciekawych wątków i zachęcasz czytelnika. Czytelnika trzeba zaskoczyć! Trzeba i już!
Postacie w Twoim świecie mogą nie wiedzieć jak działa magia. Nawet Twoi czytelnicy nie muszą znać całej prawdy. Ale Ty, jako autor - nie tylko musisz to wiedzieć, ale musisz budować swój świat na tychże zasadach magii. To jest Twój fundament.
Jeśli weźmiesz bloczki Ytonga (czytaj:pseudo-klasyczne rozwiązania magiczne, niedomówione, przyjęte przez tłuszczę za oczywiste bzdury) na ten fundament, to całość będzie wyglądała paskudnie, nudno i sztampowo.
Logika musi być siłą wyższą niż magia. Jeśli tak nie jest, to piszemy bajeczkę, a nie fantasy.
Piszesz Regino, że przez takie pytania zabiłaś w sobie zapał do projektu. A ja mówię - to bardzo dobrze! Powtórzę po raz setny: Nie ma sensu pisanie fantasy tylko po to, żeby napisać fantasy! Jeśli gdzieś w jakimś momencie dochodzisz do wniosku, że coś jest nie tak - nie dłub w tym, tylko to olej, albo zmień konwencję. Lepiej napisać niezły kryminał, niż kolejne sztampowe fantasy w którym rżniemy wszystko z innych książek (dwóch innych) jak leci, a jedyna rzecz, która różni nasz neverland to nowy łańcuch górski i bonusowa autorska rasa Zielonych Elfów We Fioletowe Cętki.
Te pytania są konieczne. A odpowiedzi na nie mogą powstawać latami! Klasyka nie powstała z dnia na dzień - chcecie pisać wielkie, świeże, wspaniałe fantasy? Dajcie sobie parę lat na wymyślenie czegoś oryginalnego. Moje wciąż jeszcze nieudolne, niedorobione Arch Inverted powstawało lat jedenaście, a przede mną jeszcze wiele pracy.
Nawet jeśli na takie pytania trudno sobie odpowiedzieć, to nie powód, żeby pisać bezmyślnie, byle tylko "fantazy, fantazy", jak wielu współczesnych polskich autorów nieudolnie naśladujących Sapkowskiego i Tolkiena. Tych nam już wystarczy, dziękujemy.
I wszystkie najlepsze klasyczne powieści powstały dzięki takim pytaniom. Pisząc fantasy piszesz o magii, tego nie da się rozgraniczyć. A jeśli piszesz o magii, musisz do pewnego stopnia odpowiedzieć sobie na pytanie: czym będzie magia w moim świecie i jak będzie działać?
Czy są to słowa w starożytnym języku bogów, które mają moc zmieniania rzeczywistości?
Czy symbole kreślone powietrzu, które stają się bramą zdolną do wypuszczenia magicznej energii z innego wymiaru?
A może to ukryte zdolności umysłowe ludzi, psionika i telepatia, może pirokinetyka, wszystko brane przez ludzi za tajemnicze moce?
Zadając sobie pytanie "czym jest magia" tworzysz kawał świata, mnóstwo ciekawych wątków i zachęcasz czytelnika. Czytelnika trzeba zaskoczyć! Trzeba i już!
Postacie w Twoim świecie mogą nie wiedzieć jak działa magia. Nawet Twoi czytelnicy nie muszą znać całej prawdy. Ale Ty, jako autor - nie tylko musisz to wiedzieć, ale musisz budować swój świat na tychże zasadach magii. To jest Twój fundament.
Jeśli weźmiesz bloczki Ytonga (czytaj:pseudo-klasyczne rozwiązania magiczne, niedomówione, przyjęte przez tłuszczę za oczywiste bzdury) na ten fundament, to całość będzie wyglądała paskudnie, nudno i sztampowo.
Logika musi być siłą wyższą niż magia. Jeśli tak nie jest, to piszemy bajeczkę, a nie fantasy.
Piszesz Regino, że przez takie pytania zabiłaś w sobie zapał do projektu. A ja mówię - to bardzo dobrze! Powtórzę po raz setny: Nie ma sensu pisanie fantasy tylko po to, żeby napisać fantasy! Jeśli gdzieś w jakimś momencie dochodzisz do wniosku, że coś jest nie tak - nie dłub w tym, tylko to olej, albo zmień konwencję. Lepiej napisać niezły kryminał, niż kolejne sztampowe fantasy w którym rżniemy wszystko z innych książek (dwóch innych) jak leci, a jedyna rzecz, która różni nasz neverland to nowy łańcuch górski i bonusowa autorska rasa Zielonych Elfów We Fioletowe Cętki.
Te pytania są konieczne. A odpowiedzi na nie mogą powstawać latami! Klasyka nie powstała z dnia na dzień - chcecie pisać wielkie, świeże, wspaniałe fantasy? Dajcie sobie parę lat na wymyślenie czegoś oryginalnego. Moje wciąż jeszcze nieudolne, niedorobione Arch Inverted powstawało lat jedenaście, a przede mną jeszcze wiele pracy.
Nawet jeśli na takie pytania trudno sobie odpowiedzieć, to nie powód, żeby pisać bezmyślnie, byle tylko "fantazy, fantazy", jak wielu współczesnych polskich autorów nieudolnie naśladujących Sapkowskiego i Tolkiena. Tych nam już wystarczy, dziękujemy.
11
U mnie rzucanie czarów składa się: z maga i mocy.
Mocy, która jest w całym świecie. W kamulcach, drzewach, ogniu, etc.
A mag po prostu zbiera tę energię i coś jej rozkazuje. Energia jest posłuszna magowi, oczywiście, zależnie od jego siły ;D
Ale to akurat teraz, w "Poza Zasięgiem".
Czemu: "akurat teraz"? Bo jeszcze nie wymyśliłem swojego świata ;P
Cały czas tworzę nowe...
Ale to chyba nie miejsce na to
Mocy, która jest w całym świecie. W kamulcach, drzewach, ogniu, etc.
A mag po prostu zbiera tę energię i coś jej rozkazuje. Energia jest posłuszna magowi, oczywiście, zależnie od jego siły ;D
Ale to akurat teraz, w "Poza Zasięgiem".
Czemu: "akurat teraz"? Bo jeszcze nie wymyśliłem swojego świata ;P
Cały czas tworzę nowe...
Ale to chyba nie miejsce na to

Are you man enough to hold the gun?
12
Hu! Ile ja takich światów już miałam i ze wszystkich po kolei rezygnowałam. Najpierw świat Fantazji (banał i kicz), potem planeta Gwendolyn podążająca za Ziemią na jednej orbicie (tragedia, poza systemem portali łączących oba światy - jedyny dobry pomysł XD), następnie Atlantyda, która miała być łan end onli, ale i tu wszystko zaczęło się sypać. Obecnie jest średniowieczna Europa, co pewnie też nie skończy się dobrze, ale spróbować nie zaszkodzi. świta mi jeszcze pomysł pewnego świata, ale muszę jeszcze się podszkolić w pisaniu, by zbudować odpowiedni dlań, pesymistyczno-marazmowy klimat. Tylko co mi po świecie bez jakiejś historii? XD
Dobrze prawicie, Nine, a propos magii. Winky też tak ma: wszędzie stara się znaleźć jakieś logiczne i racjonalne wytłumaczenie.
Dobrze prawicie, Nine, a propos magii. Winky też tak ma: wszędzie stara się znaleźć jakieś logiczne i racjonalne wytłumaczenie.
Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
13
A u mnie magia jest bliźniaczo podobna. Tyle, że pomysły na czary, magowie czerpią z książek Sapka, dokładniej "Wiedźmina". A jakby się kłócić, to z fragmentu, gdzie Yennefer wyjaśnia Ciri, że magię można czerpać dosłownie sewsząd, np. wody, ognia.U mnie rzucanie czarów składa się: z maga i mocy.
Mocy, która jest w całym świecie. W kamulcach, drzewach, ogniu, etc.
A mag po prostu zbiera tę energię i coś jej rozkazuje. Energia jest posłuszna magowi, oczywiście, zależnie od jego siły Mr. Yellow
Ps. Wiem, jestem okropny, ale po prostu muaisłem to napisać

"Seks bez miłości to puste doświadczenie" - Woody Allen (chudy alien).
14
Argh.
Ludzie, więcej inwencji! Testudos, Belwar - z jakiej mocy? I czemu do cholery ogień - zjawisko fizyczno-chemiczne ma mieć coś wspólnego z kamienieniem - zlepkiem minerałów, albo wiatrem - efektem ruchu obrotowego ziemi i zmian atmosferycznych?
Ja rozumiem, że fajnie iść na łatwiznę, powielając schematy. Empedokles z Almagas wymyślił teorię, że cały wszechświat składa się z żywiołów - rozumiem, ale ile lat można do cholery eksplorować jedną, jedyną, w dodatku tak nudną i tak wydumaną opcję?
Dlatego większość fantasy w dzisiejszych czasach jest takie słabe - brak nowych pomysłów. A zobaczcie, że nawet nowe, wielkie dzieła fantasy, jak Elantris, starają się znajdować nowe odpowiedzi na stare pytania. Bo o tym traktuje fantastyka:
NOWE ODPOWIEDZI!
[Nine się rozjuszył
]
Ludzie, więcej inwencji! Testudos, Belwar - z jakiej mocy? I czemu do cholery ogień - zjawisko fizyczno-chemiczne ma mieć coś wspólnego z kamienieniem - zlepkiem minerałów, albo wiatrem - efektem ruchu obrotowego ziemi i zmian atmosferycznych?
Ja rozumiem, że fajnie iść na łatwiznę, powielając schematy. Empedokles z Almagas wymyślił teorię, że cały wszechświat składa się z żywiołów - rozumiem, ale ile lat można do cholery eksplorować jedną, jedyną, w dodatku tak nudną i tak wydumaną opcję?
Dlatego większość fantasy w dzisiejszych czasach jest takie słabe - brak nowych pomysłów. A zobaczcie, że nawet nowe, wielkie dzieła fantasy, jak Elantris, starają się znajdować nowe odpowiedzi na stare pytania. Bo o tym traktuje fantastyka:
NOWE ODPOWIEDZI!
[Nine się rozjuszył

15
Umh. Nine... W porządku? Ok. Dobra nasza.
Właśnie jestem w trakcie tworzenia świata. Jest on cholernie malutki (glob znacz) i składa się głównie z wysp (są trzy kontynenty, jeden wielkości Australii, drugi o połowę mniejszy, trzeci troszkę większy).
Nie, nie wzorowałem sie na Ziemiomorzu. Raczej an Grecji ;P
Rasy są dość ubogi: ludzie (podzieleni na ludzi "zwykłych" i Wikingów [z norweską mitologią etc.])
Do tego dochodzą krasnoludy (nie zrezygnuję z tego ;P), żyjące w ścisłym związku ze smokami. Mają nawet Smocze Szwadrony Krasnoludów (nazwa nie do końca obmyślona...).
Nie ma elfów, niziołków, innego tałatajstwa.
Zagrożeniem dla ludzi, smoków i krasnoludów są demony. Demony miały być początkowo z Otchłani, ale odwiódł mnie od tego Belwar.
Obmyśliłem więc, że demony będą z głębi oceanu, a czemu by nie? Do tego dochodzą trolle i giganci i coś na kształt orków, na razie bez nazwy (też z głębin).
Chcą oni pobić świat (jakież to trudne do wydedukowania...).
Została mi tylko magia do wymyślenia. I za cholerę nie wiem jak się za to zabrać. Mam tylko takie ogólnikowe "używanie magii".
Krasnoludy będą stosować czary poprzez metal i kamień, ludzie czerpać moc z energii gwiazd (ambitne, nie ma co...). I tu jest pewien szkopuł. Muszę daną gwiazdę widzieć
U krasnoludów nasilenie czaru zależy od jakości metalu i jego mocy (zaznaczam: stal jest najsilniejsza
) oraz od szlachetności kamienia (diamenty i rubiny najmocniejsze). Jest kolejny problem. Przedmiot, z którego moc jest czerpana, ulega zniszczeniu.
Smoki nie czarują
A Wikingowie? Składają ofiary bogom, którzy zsyłają na nich łaskę. Jednak trwa to trochę, więc nie będzie rzucanych spontanicznie fajerboli, raczej rytuały.
Mam zamiar dołożyć jeszcze enty z jakąś-tam-potężną mocą, tyle, że nie wiem jaką.
Ale ogólnie ta magia wydaje mi się sztampowa dość. Jak to ulepszyć?
Właśnie jestem w trakcie tworzenia świata. Jest on cholernie malutki (glob znacz) i składa się głównie z wysp (są trzy kontynenty, jeden wielkości Australii, drugi o połowę mniejszy, trzeci troszkę większy).
Nie, nie wzorowałem sie na Ziemiomorzu. Raczej an Grecji ;P
Rasy są dość ubogi: ludzie (podzieleni na ludzi "zwykłych" i Wikingów [z norweską mitologią etc.])
Do tego dochodzą krasnoludy (nie zrezygnuję z tego ;P), żyjące w ścisłym związku ze smokami. Mają nawet Smocze Szwadrony Krasnoludów (nazwa nie do końca obmyślona...).
Nie ma elfów, niziołków, innego tałatajstwa.
Zagrożeniem dla ludzi, smoków i krasnoludów są demony. Demony miały być początkowo z Otchłani, ale odwiódł mnie od tego Belwar.
Obmyśliłem więc, że demony będą z głębi oceanu, a czemu by nie? Do tego dochodzą trolle i giganci i coś na kształt orków, na razie bez nazwy (też z głębin).
Chcą oni pobić świat (jakież to trudne do wydedukowania...).
Została mi tylko magia do wymyślenia. I za cholerę nie wiem jak się za to zabrać. Mam tylko takie ogólnikowe "używanie magii".
Krasnoludy będą stosować czary poprzez metal i kamień, ludzie czerpać moc z energii gwiazd (ambitne, nie ma co...). I tu jest pewien szkopuł. Muszę daną gwiazdę widzieć

U krasnoludów nasilenie czaru zależy od jakości metalu i jego mocy (zaznaczam: stal jest najsilniejsza

Smoki nie czarują

A Wikingowie? Składają ofiary bogom, którzy zsyłają na nich łaskę. Jednak trwa to trochę, więc nie będzie rzucanych spontanicznie fajerboli, raczej rytuały.
Mam zamiar dołożyć jeszcze enty z jakąś-tam-potężną mocą, tyle, że nie wiem jaką.
Ale ogólnie ta magia wydaje mi się sztampowa dość. Jak to ulepszyć?

Are you man enough to hold the gun?