Od dłuższego czasu mam pomysł na napisanie powieści obyczajowej, ale praca idzie powoli, bardzo powoli (na razie zbieram potrzebne materiały). Tymczasem często spotykam się z taką opinią że ,,Cóż to jest napisać książkę". No właśnie cóż to jest: politycy gdy schodzą ze sceny politycznej chwytają za pióra i piszą...o sobie, polityce, świecie itp; gwiazdki telewizyjne i estradowe w którymś momencie dochodzą do wniosku: Piszę książkę! I piszą ( i nie mam tu broń Boże na myśli autobiografii, życie tych kochanych ojczystych gwiazd nie jest jeszcze tak bogate by pisać dzieje swojego życia - mam na myśli powieści i książki obyczajowe), znani piłkarze po przejściu na emeryturę (przydałoby się napisać książkę o swojej karierze), kucharze, ochroniarze, asystenci gwiazd i innych znanych osobistości - piszą książki o swoich pracodawcach (po jakże by inaczej), w końcu same gwiazdy i różnego rodzaju celebrity biorą w końcu sprawy we własne ręce ( tak! Paris Hilton wydała książkę pt ,,Wyznania dziedziczki", tylko czekać aż zacznie jej się marzyć science-fiction - najlepiej z nią w roli głównej, ot co; również Madonna swego czasu napisała bajkę dla dzieci).
I teraz zadaje sobie pytanie: czy to jest sztuka (literacka) czy tylko błaznowanie?
2
Błaznowanie. Jak dla mnie.
Rzecz jasna, wszyscy "artyści", dopatrujący się sztuki w byle bohomazach, dopatrzą się jej i tutaj. Mimo to, jeśli przyjmiemy jakiekolwiek reguły (formalista ze mnie?), bajka dla dzieci i pamiętniczek gwiazdeczki-kobiety wyzwolonej dzieli przepaść od powieści albo opowiadań Kinga, Sapkowskiego czy Whartona.
Rzecz jasna, wszyscy "artyści", dopatrujący się sztuki w byle bohomazach, dopatrzą się jej i tutaj. Mimo to, jeśli przyjmiemy jakiekolwiek reguły (formalista ze mnie?), bajka dla dzieci i pamiętniczek gwiazdeczki-kobiety wyzwolonej dzieli przepaść od powieści albo opowiadań Kinga, Sapkowskiego czy Whartona.
3
Odnoszę wrażenie, że to nowy trend w pop-modzie. Ludziom sławnym napisanie książki, a raczej wydanie jej, przychodzi niezwykłe lekko, a wszystko to przez znane nazwisko i warunki finansowe. Część to tacy, którzy zostawiają po sobie ślad w księgarniach jedynie dla szpanu, może dla pieniędzy (fani kupią, nawet nie przeczytawszy krótkiego streszczenia z tyłu).
Pisanie to wielka odpowiedzialność. Albo ktoś ma powołanie, i przekazuje pewne wartości, albo... no cóż, albo tworzy chłam sprzedawany za grubą kasę. Mniejsza o treść - liczy się nazwisko na okładce. I sława, rzecz jasna.
Pisanie to wielka odpowiedzialność. Albo ktoś ma powołanie, i przekazuje pewne wartości, albo... no cóż, albo tworzy chłam sprzedawany za grubą kasę. Mniejsza o treść - liczy się nazwisko na okładce. I sława, rzecz jasna.
4
Dla mnie to krzywdzenie literatury. To straszne, kiedy ludzie, którzy nie mają pojęcia o pisaniu, wydawają swoje książki. Utalentowani, ale nieznani ludzie żyją w cieniu sław, które piszą po to, żeby zarobić. Rzygać mi się na to chce. Na dodatek ludzie to kupią. Z ciekawości. Nie obchodzi ich zupełnie to, że krzywdzą literaturę swoimi wyborami.
Gwiazdy - plaga tego świata.
Na szczęście nie jest takich typów wiele, a my i tak będziemy zaczytywać się w prawdziwych pisarzach a nie w ... gwiazdach z big brothera.
Gwiazdy - plaga tego świata.
Na szczęście nie jest takich typów wiele, a my i tak będziemy zaczytywać się w prawdziwych pisarzach a nie w ... gwiazdach z big brothera.
Czas na budyń
5
Czy ja wiem, czy to krzywdzenie literatury? Teksty gwiazd i prawdziwych pisarzy, to dwie różne rzeczy, nie ma się na te pierwsze co wściekać, bo to tak jakby sprzedawca koparek wnerwiał się, że po drugiej stronie ulicy otworzyli salon ferrari.
Poza tym politykom, sportowcom, gwiazdom itp. naprawdę jest łatwo napisać książkę ze względu na tematy. Oni nie tworzą przecież światów, misternych intryg, nie kreują bohaterów, tylko opisują to, co robią, lub z czym się zetknęli. To nie jest tworzenie, tylko spisywanie, wyznaniom Paris Hilton jest bliżej do dokumentu niż do książki fabularnej.
Poza tym politykom, sportowcom, gwiazdom itp. naprawdę jest łatwo napisać książkę ze względu na tematy. Oni nie tworzą przecież światów, misternych intryg, nie kreują bohaterów, tylko opisują to, co robią, lub z czym się zetknęli. To nie jest tworzenie, tylko spisywanie, wyznaniom Paris Hilton jest bliżej do dokumentu niż do książki fabularnej.
6
Piszą, bo może mają o czym...o czymś co z racji ich pozycji, stanowiska, może zainteresować. Oni nie muszą wyrabiać sobie nazwiska, ich wydrukuje się właśnie przez samo nazwisko, bo to sie opłaca. Niedostatki warsztatowe da się zniwelować bez problemu, jeśli wydawca wie, że mu sie to opłaca. Np. Monika Luft, byla dziennikarka napisała powieść (podobno nie jest oparta na faktach), ale fakty wplotła w treść. Kto się trochę orientuje w kulisach tv, ten te smaczki wyłapie. Chwytliwe przecież, więc czemu miałaby nie napisać skoro ma o czym i ma potencjalną grupę odbiorców. Książka to dla wydawcy po prostu produkt do zarabiania pieniążków. Pieniązki zawsze później może zainwestować w...debiutanta np?
Czyli z korzyścią i dla nas chyba.

7
Jak ktoś ma znane nazwisko, to i jego książka jest znana. Nie sądzę zresztą, żeby taka Paryż sama coś pisała- ma od tego ludzi (tak jak nieznany jest dotąd tajemniczy autor autobiografii Borysa Jelcyna).
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
8
oj dzieci dzieci...
polityk czy gwiazdka z reguły nie są w stanie napisać książki.
Robi sie to tak: bierze się literata lub doświadczonego dziennikarza.
Ten bierze dyktafon i sporządza listę pytań ukierunkowujących.
potem siadają przy lampce wina.
Dziennikarz pyta.Polityk odpowiada. Dziennikarz zadaje pytania dodatkowe ktore mu sie nasuwają w trakcie.
polityk opowiada.
wszystko sie nagrywa. Potem ktoś to przepisuje. (zazwyczaj kilku studentów, dzieli sie robotą) Dziennikarz wygładza stylistycznie i zaznacza sobie miejsca gdzie trzeba uzupełnić.
Idzie do polityka na kolejną sesję.
potem łata dziury np opisy odwiedzanych PGR-Ow.
w końcowym etapie usuwa sie pytania dzięki czemu całość wygląda na spontaniczny poryw duszy autora. (jeśli literat albo dziennikarz jest równie znany lub słynniejszy niż polityk pytania sie zostawia a ksiazka nosi wtedy podtuytuł "wywiad - rzeka" )
wreszcie polityk dostaje maszynopis - juz zredagowany i wygładzony stylistycznie. Nanosi sie ostatnie uwagi i na maszyny.
Dzieki temu ksiażkę z wspomnieniami z kilku kadencji doświadczony zespół może przygotować w ciągu np. tygodnia(!!!)
literatury na szczescie nie da się tak pisać.
polityk czy gwiazdka z reguły nie są w stanie napisać książki.
Robi sie to tak: bierze się literata lub doświadczonego dziennikarza.
Ten bierze dyktafon i sporządza listę pytań ukierunkowujących.
potem siadają przy lampce wina.
Dziennikarz pyta.Polityk odpowiada. Dziennikarz zadaje pytania dodatkowe ktore mu sie nasuwają w trakcie.
polityk opowiada.
wszystko sie nagrywa. Potem ktoś to przepisuje. (zazwyczaj kilku studentów, dzieli sie robotą) Dziennikarz wygładza stylistycznie i zaznacza sobie miejsca gdzie trzeba uzupełnić.
Idzie do polityka na kolejną sesję.
potem łata dziury np opisy odwiedzanych PGR-Ow.
w końcowym etapie usuwa sie pytania dzięki czemu całość wygląda na spontaniczny poryw duszy autora. (jeśli literat albo dziennikarz jest równie znany lub słynniejszy niż polityk pytania sie zostawia a ksiazka nosi wtedy podtuytuł "wywiad - rzeka" )
wreszcie polityk dostaje maszynopis - juz zredagowany i wygładzony stylistycznie. Nanosi sie ostatnie uwagi i na maszyny.
Dzieki temu ksiażkę z wspomnieniami z kilku kadencji doświadczony zespół może przygotować w ciągu np. tygodnia(!!!)
literatury na szczescie nie da się tak pisać.
14
No to taki przykład dałem, żeby pokazać, że każdy mikromóżdżek może "napisać książkę" z taką właśnie pomocą. Chyba nawet jeszcze nie ma czegoś takiego jak biografia Paryż
Czytałem o tym też w kontekście biografii Ozzy'ego Osbourne'a. Zresztą to i tak fucha tylko dla zawodowych writerów, rzemieślników słowa, którzy wiedzą jak pisać. A co pisać - to zależy od zlecenia.
Widziałem też kiedyś na stronie jakiejś amerykańskiej agencji literackiej coś, co mnie wprawiło w osłupienie - brzmiało to mniej więcej tak: "jeśli masz dobry pomysł na książkę, ale nie wiesz jak to napisać, nie masz umiejętności, cokolwiek, to my ją napiszemy za ciebie - książka będzie oczywiście podpisana twoim imieniem i nazwiskiem, ale ty tylko dostarczasz pomysł. Resztę zrobi za ciebie ghostwriter"
Czy to nie cudowne? Nawet nie trzeba umieć pisać, trzeba mieć tylko kasę na opłacenie rzemieślnika. :]

Widziałem też kiedyś na stronie jakiejś amerykańskiej agencji literackiej coś, co mnie wprawiło w osłupienie - brzmiało to mniej więcej tak: "jeśli masz dobry pomysł na książkę, ale nie wiesz jak to napisać, nie masz umiejętności, cokolwiek, to my ją napiszemy za ciebie - książka będzie oczywiście podpisana twoim imieniem i nazwiskiem, ale ty tylko dostarczasz pomysł. Resztę zrobi za ciebie ghostwriter"

15
dGrey pisze:King raz dał rade chyba w 2 tygodnie.
Masterton napisał "Manitou" w pięć dni, ale wydawnictwo kazało poprawić zakończenie, co podobnież zajęło mu więcej czasu niż napisanie jej całej.