5
autor: Horrigan
Pisarz domowy
Gdy tylko przeczytałem temat, nasunął mi się cytat Marka Hłaski z "Sowy, córki piekarza" (a może i w czymś pomoże):
"W noc przed egzekucją próbują zwykle sznur szubienicy. Do tego celu bierze się worek z piaskiem o wadze delikwenta i spuszcza się go trzy razy, aby sprawdzić, czy wytrzyma sznur. Potem kat idzie do skazanego i dokonuje oględzin badając jego wagę, grubość jego kości, bierze nawet pod uwagę jego zawód i siłę fizyczną, po to, aby dobrać odpowiednią pętlę. Za cienki sznur może się zerwać, a grubym nie złamią mu kręgosłupa. A więc ogląda go i mierzy grubość jego szyi centymetrem, potem prowadzą go na wagę i ważą w obecności dyrektora więzienia po raz drugi. To jest pierwsza część ceremonii. Potem biorą wór, napełniają go piaskiem i patrzą czy wytrzyma sznur. Jeśli sznur jest w porządku, zostaje komisyjnie zapieczętowany w kopercie i oddany na przechowanie dyrektorowi. Potem następuje ranek, wchodzą do jego celi, wyprowadzają go, i idą korytarzami, które muszą być puste, ponieważ do idącego na śmierć nie wolno się odzywać i nawet jeśli stoją tam strażnicy, muszą się odwrócić twarzami do ściany. Więc nikogo już nie zobaczył, nikogo nie usłyszał, nawet nikt nie uśmiechnął się do niego i nie skinął mu głową. Potem krępują mu ręce i wtedy jest już koniec. Zakładają mu na szyję sznur, który musi być ponad lewym uchem. Kiedyś dyrektor mówił do kata: „Przekazuję panu tego oto człowieka, by za pomocą szubienicy przeprowadził go pan od życia do śmierci”. Teraz już tego nie robią i w chwilę potem zostaje po nim tylko zapach ekskrementów, i to jest wszystko, co tam, o nas, ludziach pamiętają."
Bowling is a man's sport.
If God had wanted women to bowl,
he would have put their breasts on their backs
so we would have something to watch while waiting our turn.
- Al Bundy