Stowarzyszenie Qfant

1
Okej, temat zacznę od małego cytatu z HydeParku, bo sam fakt, że zaczynam temat wielce mnie onieśmiela...
eworm pisze:Hej, guys! Jak myślicie, zakładać jakiś temat w związku z faktem, że Stowarzyszenie Qfant zainteresowało się moją powieścią po przeczytaniu fragmentu i konspektu, a w odpowiedzi na całość przysłała masę konstruktywnej i konkretnej krytyki? W znaczeniu - czy temat związany ze Stowarzyszeniem będzie cokolwiek przydatny. Nie chodzi mi o stworzenie wątku "ponarzekam sobie".
ancepa pisze:eworm, pewnie, że zakładaj.
Chętnie poczytam. :)
Niechaj to posłuży za usprawiedliwienie dla mojego, jakże nieprzyzwoicie śmiałego, czynu.

A teraz do rzeczy - to, o czym jest ten temat, już z grubsza przytoczyłem.

Zainteresowałem się tą ideą - szczytną i słuszną w moim przekonaniu - wspomagania debiutujących, choć bez zgadzania się na byle co, którą propaguje SQ, i ośmieliłem się posłać fragment + koncept wedle ich przykazań. Właściwie zrobiłem to w celu zyskania doświadczenia i może jakichś bardziej profesjonalnych wskazówek niż opinie znajomych - nadziei nie miałem naprawdę wiele.

Całość odbywała się drogą e-mailową. Czekałem, będę szczery, nieco dłużej (+/- tydzień dłużej) niż obiecane przez nich 21 dni, zanim odpowiedzieli. Odpowiedź była... dość vague, niekonkretna. Pozwolę sobie przytoczyć:
Stowarzyszenie Qfant pisze:Dziękujemy za nadesłaną propozycję wydawniczą zatytułowaną tu-był-tytuł. Po analizie konspektu i załączonego fragmentu redaktorzy Stowarzyszenia nie podjęli ostatecznej decyzji dotyczącej publikacji utworu. Uznaliśmy jednak, że jest ona na tyle interesująca, że chcielibyśmy przeczytać całość. Bardzo prosimy o przesłanie całej powieści w formie elektronicznej na adres Stowarzyszenia.

Z poważaniem
Sekretarz Stowarzyszenia Qfant
Cóż, adrenalinka tak mi skoczyła, że nawet nie spostrzegłem z początku błędnego zaimka "ona" wobec słowa "utwór"! Niezwłocznie wysłałem całość i rozpocząłem proces czekania. To była męka, bo choć wiedziałem, że szanse są właściwie żadne, to... cóż, nadzieja umiera ostatnia. Strona Stowarzyszenia obiecuje odpowiedź w przeciągu 40 dni od otrzymania całości. Spodziewałem się podobnego opóźnienia, jak w przypadku odpowiedzi na fragment i konspekt, ale tutaj - niespodzianka! Odpowiedź przyszła ponad tydzień wcześniej, zupełnie niezapowiedzianie...

Była negatywna.

I wtedy uświadomiłem sobie, że tak naprawdę to chyba miałem nadzieję, że mi się nie uda. Po prostu wiedziałem, że debiutując na takim poziomie, na którym znajduję się w tej chwili, dokonałbym samozniszczenia, pisarskiego samobójstwa. Dodatkową radość z porażki dają mi konkretne wskazówki otrzymane w e-mailu od Stowarzyszenia. Błędy zostały mi wytknięte bezlitośnie, ale pedagogicznie. W dodatku zauważyłem, że pisząc o mnie, używali słowa "Autor" - więc nie "ale schrzaniłeś to i tamto", tylko "Autor schrzanił to i tamto". Oczywiście upraszczam.

Tej odpowiedzi nie przytoczę, to zbyt intymna sprawa ;) Zapewniam jednak, że była to bardzo dobra lekcja - teraz w moim interesie i gestii, by zrobić użytek z nowo nabytej wiedzy.
Stowarzyszenie o mojej powieści pisze:Jej główną zaletą jest oryginalność, wadą - wykonanie.
To w pigułce.
Ponadto zasugerowano mi przerobienie mojego dzieła na powieść interaktywną - z pomniejszymi zagadkami dla czytelnika w każdym rozdziale, mapą miejsca akcji, spisem postaci, ich rysunkami i schematem powiązań między nimi, miejscem na notatki czytelnika... Nie wpadłbym na to nigdy, choć muszę przyznać, że coś mogłoby z tego być. Taka fabuła, takie postacie - pasowałyby. Ale nie planuję, przynajmniej nie w przypadku tej powieści. Może kiedyś zrobię taki eksperyment. Jak już będę znany i podziwiany, hłe hłe hłe.

Podsumowując, z mojej strony:
- odpowiedź pierwsza spóźniona, ale niewiele; druga odpowiedź zaskakująco szybka. +
- pomimo porażki uzyskałem informacje o tym, co i dlaczego powinienem poprawić w swoim warsztacie. +
- pomysł, na jaki nigdy bym nie wpadł. To chyba świadczy, że faktycznie zastanawiają się nad tym, co zrobić z otrzymaną powieścią. Zatem tu także +

Tyle o mnie i moim niewielkim doświadczeniu. Ten temat nie ma służyć jednak roztrząsaniu porażki "tego z robalem w nicku". Ma służyć opisywaniu innych opinii i opinii innych o Stowarzyszeniu Qfant. A także doświadczeń innych i innych doświadczeń z nim związanych. Nie znalazłem bowiem na forum wątku na jego temat. Co sądzicie?

2
Ciekawie to opisałeś... Podoba mi się pomysł na powieść interaktywną. I szybkie odpowiedzi. Naprawdę ciekawa sprawa. Można tylko spytać ile stron miała całość?
Nigdy nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, następnie pokona doświadczeniem.
Nienawidzisz mnie? -Fajnie... -Słyszysz te brawa? -Są dla mnie!
ODPOWIEDZ

Wróć do „QFANT - magazyn fantastyczno-kryminalny”