Opiekun. Wampirza historia

1
No nic. Obiecalem, ze wrzuce cos od siebie, to wrzucam.

Najpierw jednak opowiem wam ogolna historie calej tej mojej powiesci, bo w podanym fragmencie przedstawione jest glebsze tlo calej historii.

Otoz jest sobie wampir - jego imie brzmi Xander. Jak kazdy ze swojego gatunku, ma wlasnego opiekuna, ktory towarzyszy mu nonstop - kto to jest? Ano to jest element tajemnicy, ktora zostanie ujawniona na koncu utworu ;). Pewnej nocy objawia mu sie anielica i uswiadamia mu, ze jest jedyna osoba, ktora moze powstrzymac przebrzydla Bestie przed zniszczeniem wszechrzeczy (wiem banalne - bohater ratujacy po raz kolejny swiat przed zniszczeniem...). Wampir wyrusza w podroz po Europie szukajac mentorow, wytypowanych przez stworzenie niebieskie. Trafia do Paryza, Barcelony, Wenecji, Puli (Chorwacja), Aten i Wiednia, gdzie uczy sie od przedstawicieli roznych gatunkow - wampirow, ludzi, morfow, lizardow, wiedzm, magow. Przy okazji pomaga im zwalczac ich wrogow (np. w Wenecji bierze udzial w potyczce z wilkolakami itp). Ostatecznie walczy z Bestia, ale... no zakonczenia nie bede podawac, bo nie lubie tego robic, a poza tym co pewien czas formuje sie w mojej glowie inne. Dodam, ze wszystkie lokacje, ktore odwiedza bohater zwiedzilem osobiscie :D wiec np. kiedy wchodzi na Wieze Eiffel'a, to widzi Paryz takim, jaki istnieje naprawde. No dobrze koniec tych wstepow, oto kawalek tla historii:



Xander skończył pić i, jakby od niechcenia, wyrzucił trupa przez ławkę w dół, w krzaki. Wyskoczyłem za nim i szybko się posiliłem, by za chwilę znów stać koło swego podopiecznego.

Wampir usiadł na ławce i pogrążył się w zadumie. O ile na początku naszej przygody nie mogłem czytać w jego myślach, teraz przychodziło mi to bez większych problemów. Czasem tylko jakaś informacja zdawała się bardziej zaszyfrowana od innych, jednak po kilku chwilach i ją dawało się odczytać. Usiadłem obok niego.

Niespodziewanie Plac Stu Kolumn rozjaśnił się niesamowitym blaskiem bijącym z jego centrum. Wiedziałem co się dzieje, wiedziałem kto się pojawił. Po chwili błysk zamienił się w niebiańską aurę, w którą spowita była potężna anielica. Podleciała do nas.

- Witaj Xanderze! – pozdrowiła wampira.

Wampir w geście szacunku skinął głową. Milczał.

- Nie mam dla ciebie dobrych wieści. Niestety – zasmuciła się. – Bestia zabiła jednego z twoich mentorów. Throbara z Monte Carlo, więc nie masz już nawet po co tam jechać. Od razu udaj się do innej miejscowości. Oprócz tego muszę ci powiedzieć, że Bestia cofnęła się później do Paryża i prawdopodobnie poluje teraz na Tervicka, jednak już go o tym powiadomiłam i wyleciał do Stanów.

Wampir patrzył na nią nie zdradzając żadnych emocji, w jego myślach przeczytałem, że los jego nauczycieli jest mu zupełnie obojętny.

- Masz jeszcze jakieś wieści dla mnie? – spytał znużony.

- Nie. To wszystko co chciałam ci teraz przekazać. Wracam do nieba. Do zobaczenia wkrótce – uśmiechnęła się ciepło, mimo kiepskich informacji, które mu przekazała, jednak wampir nie odwzajemnił tego.

- Poczekaj – krzyknął, podrywając się z miejsca, gdy anielica już zaczęła znikać.

- Tak? – zmaterializowała się z powrotem. – Chciałeś jeszcze o coś zapytać? – wodospad jej pięknych włosów zafalował, gdy trącił go lekki zefirek.

- Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz powiedziałaś, że wszystkie legendy o stworzeniu świata jakie słyszałem to bujdy – usiadł. – Mogłabyś mi opowiedzieć prawdziwą historię?

- Więc chcesz ją znać? – zapytała.

- Tak. Opowiedz mi wszystko. Noc jest jeszcze długa, więc mam dużo czasu.

- Zatem uczynię to, skoro tak bardzo chcesz – i zaczęła snuć niebywałą historię.



* * * * * * * * * * * * * * *

Na początku był bezład. Ogólnie pojęty chaos. Albo też po prostu otchłań. W niej zatopiona była bogini – wyjątkowy element chaosu, mogła manipulować tym, co ją otaczało, czyli nicością. Z bezładu ulepiła więc gigantyczną kulę, którą spowiła żywiołami, dzięki swojej niezwykłej mocy. Powstała przy tym procesie energia utworzyła materię, która jest teraz nazywana wszechświatem. Ilość wytworzonej energii była tak wielka, że kula implodowała, a jej fragmenty rozsypały się po całym wszechświecie, tworząc ciała niebieskie – gwiazdy, planety, komety i tym podobne. Bogini nie zdawała sobie jednak sprawy, że zużyła całą swoją moc i nie mogła niczego więcej wykreować.

Natura, jak miała na imię bogini, czuła się samotna dryfując po stworzonym przez siebie olbrzymim świecie. Uczucie było tak silne, że momentami pragnęła zniszczyć wszystko i zacząć od nowa, tworząc przy okazji dla siebie towarzystwo. Nie zastanawiała się nad tym długo, gdyż perspektywa wiecznej wewnętrznej pustki była przerażająca. Natura marzyła, by stworzone przez siebie dzieło mógł ktoś obejrzeć.

Rozpoczęła więc dzieło zniszczenia, coś, co nie było do niej podobne, mimo iż była elementem chaosu. Na pierwszy rzut poszły komety, gdyż były najmniejsze i najłatwiej je było obrócić z powrotem w nicość, by odzyskać energię. Następnie planety – większe, jednak zniszczone nie dawały wystarczających pokładów mocy. Gwiazdy, emanujące wręcz energią dostarczyły Naturze wystarczająco sił. Znów zanurzona była tylko w bezkresnej otchłani nicości i z ulgą postanowiła na nowo zmierzyć się ze stworzeniem wszechrzeczy. Coś jednak się zmieniło. Podczas dzieła zniszczenia narodziło się dużo nowej energii. Energii, która uformowała nowy byt. Dziecko destrukcji, pana śmierci, władcę zła, krzewiciela zepsucia. Lucyfer. Oto pierwsze słowo, wypowiedziane przez stworzenie stało się jego imieniem. Natura okrzyknęła go swym synem i od razu z radością zabrała się za tworzenie wszechświata, by móc objawić jego piękno Lucyferowi.

Znów wykorzystała całą swoją moc na stworzenie gigantycznego tworu, którego implozja ukształtowała wszystko, co teraz widzimy wokół siebie. Rezultat był jeszcze wspanialszy, gdyż dzięki radości stworzycielki wszystko stało się piękniejsze. Lucyfer, któremu dedykowane było dzieło, był zachwycony.

Lecz ponownie ilość energii była większe, niż użyta przez boginię. Ponownie uformował się z niej byt. Dziecko stworzenia, pan życia, władca dobra, krzewiciel pomyślności. Jahwe. Młodszy brat Lucyfera i drugi syn Natury.

Dziecko destrukcji stało się zazdrosne, bało się o to, że Natura nie będzie już tworzyć tych wszystkich cud tylko dla niego. Pan śmierci okrzyknął swojego brata największym wrogiem i wykorzystując moc, która zaczęła się w nim rodzić postanowił go zniszczyć. Jahwe jednak nie pozostawał mu dłużny. Przyjął wyzwanie brata.

Natura wiedziała, że jej synowie nie są w stanie stworzyć czegoś tak ogromnego i idealnego jak ona, toteż oddała im jedną ze swych planet, by na niej zamieszkali. Ta planeta, jak się pewnie domyślasz, to Ziemia. Bogini jednak nie spuszczała dzieci z oczu, wciąż przemawiając im do rozsądku, by przestały ze sobą rywalizować, bo brak w tym najmniejszego sensu, a sprawiają jej tylko ból i przykrość.

I rzeczywiście, dochodząc do porozumienia, zawiesili broń, by razem studiować tajniki planety. Chcieli się dowiedzieć jak samemu stworzyć coś podobnego dla siebie, coś co by odpowiadało charakterowi każdego z osobna. Ziemia bowiem była ciemną planetą, albowiem nie było jeszcze wtedy gwiazdy – Słońca i to odpowiadało mrocznemu Lucyferowi, jednak porośnięta była zielonymi roślinami i zatopiona była w większej części przez błękitne morza i oceany, co z kolei odpowiadało Jahwe.

Po długim okresie badania planety w końcu udało im się stworzyć swoje królestwa. Jahwe nazwał swoje Niebem, a Lucyfer swoje Piekłem. Natura, widząc to, ograniczyła ich prawo do ingerencji w sprawy Ziemi i stworzyła z dostępnych tam składników zwierzęta podporządkowane jej woli. Gdy Jahwe zobaczył tak idealne stworzenia, zapragnął, by po Ziemi kroczyły również jego twory. Matka zgodziła się na to i wtedy Jahwe ulepił pierwszego człowieka z ziemskich pierwiastków, lecz użył jeszcze resztek bezładu, który panoszył się gdzieś na granicy materii. Dzięki tym śladowym wręcz ilościom chaosu, ludzie zyskali wolną, niezależną od Jahwe, wolę. Dobry bóg zdecydował jednak, że zaopiekuje się tworami, by nie zniszczyły nic w świecie jego matki.

Na prośbę Jahwe bogini stworzyła kolejną gwiazdę, którą nazwała Słońcem. Powstała ona po to, by ludziom łatwiej było żyć, albowiem ciemności nie służyły ich organizmom.

Wolność człowieka wykorzystał Lucyfer, który podstępnie przeciągnął pewną grupę na swoją stronę. Skusił ich nadludzkimi umiejętnościami. I rzeczywiście je otrzymali, jednak gdy Natura dowiedziała się o podstępie Lucyfera, przeklęła jego ludzi, tak, że nie mogli znieść widoku Słońca.

Władca Piekieł pragnął się za to zemścić, aczkolwiek nie mógł zaatakować matki, gdyż od razu zostałby zniszczony. Pozostało mu więc napaść na brata. Nie mógł jednak wyjść na Ziemię, a już tym bardziej wejść do Nieba. Wtedy zadecydował, że jego podwładni dokonają dzieła zniszczenia – zarażą swą klątwą ludzi Jahwe, żywiąc się ich krwią i dając im własną. Tak narodziło się zło, a żeby panowała harmonia w świecie, to od razu powstało również dobro z inicjatywy Jahwe. Bracia do dziś toczą walkę o władzę na Ziemi, jednak tak naprawdę nigdy nie będą na niej panować do końca, gdyż nie pozwoli na to Natura.

W ostatnim czasie narodziła się trzecia strona konfliktu (Natura jest bowiem neutralna i nie liczę jej). Okrutna Bestia nie reprezentuje ani dobra, ani rodzaju zła krzewionego przez Lucyfera. Tępi obie te strony, więc nie jest też neutralna. Jej zło jest bardziej przenikliwe i zepsute, niż to reprezentowane przez pana śmierci.

Tyle jeśli chodzi o historię powstania świata. Teraz może coś o kluczowych postaciach.

Zacznijmy od Jezusa Chrystusa. Wielu twierdzi, że jest on Synem Jahwe, który pojawił się, by zmazać grzechy ludzkości. To jednak nie jest prawdą. Nie jest on synem boga, jest po prostu kolejnym jego tworem, tyle że dużo bardziej zbliżonym do ideału. Rzeczywiście potrafił nawet wskrzeszać, ale nie został stworzony do tego o czym mówi się na Ziemi. Tak naprawdę miał po prostu zniszczyć cały piekielny pomiot panoszący się po planecie. Zdołał nawet pokonać potężnego wampira – Kaina. Bo tak naprawdę Kain był pierwszym człowiekiem, który przystał do Lucyfera za co dostał niezwykłe moce. Abel jednak tego nie chciał, toteż brat zabił słabszego od siebie człowieka i wkrótce związał się z Lilith, która tak jak on była wampirem.

Jezus Chrystus nie zginął na krzyżu, ale owszem został do niego przykuty. śmierć poniósł jednak w wyniku walki z najpotężniejszym wampirem jakiego nosił ten świat – Draculą, który mógł przebywać na Słońcu bez żadnych konsekwencji. Do dziś dnia nikt nie poznał jego tajemnicy, a sam hrabia zniknął bez śladu. Mówi się, że dorównał mocą samemu Lucyferowi i stworzył idealny świat, w którym wampiry żyją jak w raju, ale są to tylko spekulacje.

Jeśli chodzi o anioły to są one podwładnymi Jahwe w Niebie. Możemy oczywiście podróżować na Ziemię, jednak nasza ingerencja w sprawy na planecie są niewielkie, bo na nic więcej nie zezwala Natura.

Diabły to z kolei twory Lucyfera i mają one takie same uprawnienia na Ziemi jak stworzenia niebieskie.



* * * * * * * * * * * * * * *

Xander siedział chwilę rozmyślając o tym, co usłyszał od anielicy. Ona pożegnała go, dodając kilka słów otuchy i zniknęła.

Znałem historię stworzenia świata, jednak za każdym razem, gdy ją sobie przypominałem, byłem pod jeszcze większym wrażeniem.

Zbliżał się świt, więc musieliśmy wracać do domu. Wampir wstał i pognał co sił w nogach do domku z czerwonej cegły, by w tamtejszej piwnicy ułożyć się na zimnej, wilgotnej podłodze i zasnąć.
Yet another mind of the Devil's design....

2
Kim jest narrator?
Znałem historię stworzenia świata, jednak za każdym razem, gdy ją sobie przypominałem, byłem pod jeszcze większym wrażeniem.

Zbliżał się świt, więc musieliśmy wracać do domu. Wampir wstał i pognał co sił w nogach do domku z czerwonej cegły


Wcześniej był fragment, gdzie narrator usiadł obok wampira. A wampir co? Nie zauważył go? Nie porozmawiali? Potem musieli wracać do domu, ale wrócił tylko wampir. Może wszystko powinno być w formie 3-osobowej?

Stwarzasz własną mitologię i nawet nieźle Ci to wychodzi. Nudna są kawałki o planetach, za to "kluczowe postacie" zaskakują.

Brakuje mi lepszego przedstawienia bohatera.

3
dwuoka dzięki za przeczytanie i opinię. To jest fragment wycięty z kontekstu. Narrator jest niewidzialnym, bezimiennym (przynajmniej na razie), bezkształtnym opiekunem wampira. Póki co Xander nawet nie wie o jego istnieniu, mimo, że ten podąża za nim zawsze i wszędzie. Z przedstawieniem bohatera chodzi ci o Xandera? On jest lepiej przedstawiony w innej części 'powieści'. Umieszczając ten fragment chodziło mi bardziej o waszą opinię nt. stworzenia świata.
Yet another mind of the Devil's design....

4
jednak nasza ingerencja w sprawy na planecie są niewielkie
jest niewielka





Jeśli chodzi o stworzenie świata, nie jest wcale jakieś super oryginalne, wręcz przeciętne i przewidywalne. Zaskoczył mnie jedynie pomysł walki Jezusa z Drakulą, ale zaskoczył w taki sposób, że prychnęłam w myślach ze śmiechu.

I coś mało było o tej Bestii. Po co została stworzona? żeby tępić obie strony konfliktu, tak? Czemu matka stworzyła coś, co miało tępić jej synów? Chyba więc nie była taka neutralna. Nie mogła sama ingerować?

5
Bestia jest postacią, o której czytelnik dowiaduje się pewnych rzeczy w trakcie czytania (to tutaj to jest tylko fragment). Tutaj przedstawione było tylko stworzenie Natury, Lucyfera i Jahwe.
Yet another mind of the Devil's design....

6
Mnie drażnią nazwy wykorzystane aż do granic wytrzymałości, dokładniej chodzi mi o: bestię, Jahwe itp.



Dlaczego używasz tak pretensjonalnych "imion"?

W Biblii istnieje wiele nazw Boga, do których należą np. Adonai, Elohim.

Do reszty pewnie też znmalazłoby się kilka ciekawych odpowiedników.



Co do treści i stylu nie potrafię się wypowiedzieć po tak krótkim fragmencie.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

7
Nie znam tych nazw boga, które podałeś. Przeciętny czytelnik też raczej nie ma o nich pojęcia, a właśnie chodzi mi o to, żeby miał ;P Bestia ma swoje imię, ale jest ono ujawnione dopiero później.
Yet another mind of the Devil's design....

8
Wydaje mi się, że ta nieznajomość dodałaby trochę smaku do opowiadania. Czytelnik nie jest głupkiem, któremu trzeba od razu wszystko dawać na tacy. Kilka nazw i pojęć, których nie zna nie czynią opowiadania gorszym.



Nic to, takie jest moje zdanie, każdy ma inne.



Czekam na jakiś dłuższy fragment.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

9
Ależ miks...



No nie wiem.



Myślę, że bardziej podobałaby mi się całkiem nowa mitologia, z nowymi bogami i demonami niż taki koktail. Ostrzegam, że taka żonglerka Jezusami, Naturą i Jahwe morze odrzucić niektórych orientujących się nieco w teologii czytelników. To się nie trzyma kupy, brzmi jak słaba opowiastka. Musisz być przekonujący, żeby stworzyć nową mitologię.



Dlatego powtarzam - byłoby chyba fajniej wymyśleć całkiem nową mitologię od zera.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

10
eerieoz pisze:Nie znam tych nazw boga, które podałeś. Przeciętny czytelnik też raczej nie ma o nich pojęcia, a właśnie chodzi mi o to, żeby miał ;P Bestia ma swoje imię, ale jest ono ujawnione dopiero później.
Szczerze? Ja wiedziałam, że Bóg to inaczej Adonai.

Ale to, na co chciałam Ci, Eerieoz, zwrócić uwagę, to książki, które mogą Ci pomóc rozwinąć tę historię, to trylogia P. Pullmana "Mroczne materie" ("His Dark Materials"), szczególnie części II i III, czyli "Zaczarowany nóż" i "Bursztynowa luneta". Autor tworzy tam własne światy, ale sprawy religii kręcą się wokół chrześcijaństwa, Boga, aniołów i tak dalej, jest to jednak oryginalna i, muszę przyznać, dość kontrowersyjna żonglerka. Jeśli nie chcesz tworzyć swojej mitologii, zastanów się nad wykrzesaniem czegoś świeżego ze swojej książki.

11
Jak najbardziej.



Tym bardziej że w tradycji judeo-chrześcijańskiej jest mnóstwo miejsca na wszelki mistycyzm, wampiryzm (potomkowie Kaina) i tak dalej.



Bardzo sprytnie wybrnął Masterton, który kiedyś napisał powieść, w której wychodzi na to, że Szatan i jego diabły to wampiry.



Oto przykład:



Według żydowskich kabalistów aniołowie mogli spółkować z ludzkimi kobietami. Siedmiuset a nich za bardzo pokochało ziemskie przyjemności i za karę Bóg strącił je na ziemię w śmiertelnych ciałach. Tych siedemset przeklętych aniołów na kilkaset lat przejęło Ziemię we władanie, a rządzili z olbrzymiej góry, która znajdowała się tam, gdzie teraz jest morze martwe. Spłodzili mnóstwo potomków z ludźmi, a ich krew trwa do dzisiaj.



Tę legendę wykorzystano w jednym z odcinków Archiwum X. Wiąże się ona też jeszcze z legendami o gigantach (np. Goliat o sześciu palcach - symbol bycia potomkiem aniołów) i wieży babel.



Jak widzisz, można użyć tego, co już istnieje, niż zaprzeczać i mieszać ze sobą kilka różnych mitologii, łącząc jakiegoś Drakulę z Jezusem (sic!).



Albo - powtarzam - stworzyć coś nowego. Lego się udało [Bionicle] - może udać się i Tobie. ;)
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

12
Dzięki za wszystkie rady :D na pewno się nad tym wszystkim zastanowię i poczytam jeszcze trochę, a potem przerobię to, co mam (albo stworzę od zera, chociąz wątpię).
Yet another mind of the Devil's design....
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron