jeszcze bez tytulu - czesc kolejna

1
OK wrzucam kolejną częśc. Nie zmieniłem narazie formy tzn. oddzielonych opisow i dialogow, ale pamiętam o tym i jak będę miał więcej czasu to poprzerabiam.







Cornelius już od czterech dni siedział w areszcie. Po co zmieniał kod zapytacie. Otóż ten utopista chciał mieć na wyłączność dostęp do broni i namówić załogę do buntu. Zaproponowałby pewnie jakieś pieniądze każdemu i przejął kontrolę nad statkiem. W bardzo optymistycznym skrócie oczywiście. Wtedy sprzedałby aforyzm na czarnym rynku gdzie dostałby trzy razy więcej. Oczywiście to iż było to nielegalne jest tak oczywiste jak to, że trzymam palca w dupie. Miałby statek i kupe chajcu, kto by szukał po galaktykach. Nie zdążył niestety. Nie przypuszczał, że tak szybko potrzebne będzie mega działo. Wtedy wydało się, że kod został zmieniony. Musiał się przyznać. Potem komisja przesłuchała go aby określić czy wydany wyrok jest słuszny. Oto wyciąg z zapisu procesu.





- Sprawa nr 49 889 743, boże, że też to się ludziom nie nudzi… Zbieram międzygalaktyczny sąd alternatywny. Wstać bo sąd galaktyczny idzie!

- Witam wszystkich zgromadzonych. Proszę do barierki pana Corneliusa Astropopengsa.

- Jestem wysoki sądzie.

- Został pan oskarżony o zdradę załogi statku Cyrculus i jawny bunt przeciwko władzy zwierzchniej poprzez zmianę kodu aktywacji mega działa na owym statku. Czy przyznaje się pan do zarzuconego czynu, a jeśli nie to co pan ma na obronę?

- Ej daj spokój, jak ma się nie przyznać, tyle świadków było jak się przyznawał na statku, akt nie czytałeś czy co?

- Zamknij mordę, ja mówię. Przyznaje się pan czy nie?

- Tak, przyznaję się.

- żałuje pan?

- Tak, bardzo.

- A ładną pan ma żonę?

- Sprzeciw, to nie ma związku ze sprawą.

- Stul pysk, ja o tym decyduje, proszę odpowiedzieć.

- Yy, nie mam żony wysoki sądzie.

- No tak, mogłem się domyśleć. Przez kapitana statku została panu wymierzona kara 45 lat pozbawienia wolności, zaraz zweryfikujemy słuszność tej kary. Drogi kolego co myślisz o długości kary?

- Ja jestem za wydłużeniem do dożywocia.

- Ty to każdemu byś dał dożywocie, porąbańcu, a drugi kolega co myśli?

- Dowódca najwyraźniej działał pod wpływem dużych emocji co widać po wymierzonej karze, która jest nieadekwatna do popełnionego czynu, zastanawiałbym się nad odebraniem uprawnień do wymierzenia wstępnej kary temu kapitanowi, zazwyczaj sędziowie zgadzają się z osądem kapitanów tym razem jednak musze stanowczo zaprotestować. Myślę, że odpowiednia będzie kara 12 lat pozbawienia wolności i dożywotnie zawieszenie uprawnień lotniczych.

- Dziękuję za wyczerpującą wypowiedź, nie chce mi się dzisiaj myśleć więc chyba zgodzę się z kolegą i skazuje pana na 12 lat pozbawienia wolności i dożywotnie zawieszenie pańskich uprawnień do uczestniczenia w wyprawach transportowych i zresztą jakichkolwiek, po prostu zakaz wstępu na jakikolwiek statek. Zresztą zróbmy jeszcze głosowanie. Kto jest za? Kto jest za przykręceniem grzejników? Kto ma to w dupie?

- Dziękuję. Oskarżony nie ma prawa do apelacji i musi zgodzić się z wyrokiem jeśli nie zostanie oskarżony dodatkowo o sprzeciwianie się sędziemu. Ok., zamykam sprawę i idziemy na śniadanie.





Cornelius wcale nie zamierzał odsiedzieć tego wyroku. Dobrze wiedział, że gdy dolecą do Omnibubu, zostanie wydany w ręce władzy. A więc sprawa jest prosta jak sikanie choć to nie dla każdego jest takie proste. Przed dotarciem do planety trzeba się powinąć. Ale jak? Nad tym Cornelius długo się zastanawiał. Na pokładzie były trzy statki ratunkowe w razie potrzeby ewakuacji. Można by wykorzystać któryś z nich ale tego raczej ciężko nie zauważyć nie mówiąc już w ogóle o dotarciu do nich. Mógł liczyć, że na szlaku Andromedy statek natrafi na rebeliantów i obrona nie będzie łatwa. Gdyby wykorzystać zamieszanie, jest szansa na wolność. Taka opcja była jednak mocno wątpliwa. Szansa jak 1 do 14897. Nie dało się uciec pod pokład bo eskorta do kabiny myjącej była zbyt duża. Krótko mówiąc przed Corneliusem nie było ciekawych perspektyw.





- Deszcz meteorytów jest bardzo gęsty. Nie damy rady, trzeba zawracać i okrążyć to jakoś lub zaczekać aż się przerzedzi.

- Co robimy?

- Nie wiem, zawiadom dowódcę.

Po chwili…

- Mówiłem do jasnej cholery, że nie lubie jak mi ktoś przeszkadza gdy pije rozpuszczalnik i czytam „Głos Gwiezdny”. Lepiej, żeby to było coś poważnego.

- Mamy problem dowódco.

- No rzesz kurwa, czy ty nie możesz od razu powiedzieć o co chodzi tylko ta gra wstępna i czekanie na moje pytanie…

- Deszcze meteorów jest za gęsty nie przejedziemy, możemy okrążyć lub zaczekać.

- Czekać to można u lekarza w poczekalni. Nie ma czasu na czekanie. Okrążamy.

- Dowódco, nie znam tamtych szlaków, mogą być niebezpieczne.

- Trudno.

- Ale…

- WYKONAC powiedziałem do jasnej dupy.

- Tak jest.





- I jak szlak?

- Na razie dobrze. Ale na godzinie trzeciej zauważyłem podejrzane cztery statki. Być może rebelianci.

- W razie co przygotować się do obrony. Mamy jeszcze plutonowe granaty?

- Cały zestaw.

- świetnie.

- Idę do kajuty. Co godzinę informuj mnie co i jak.

- Tak jest.

Po godzinie…

- Dowódco!

- Tak, słucham?

- Na razie intruzi nie zdradzają złych zamiarów, choć są uzbrojeni.

- To mi śmierdzi. Możesz rozpoznać jaką mają broń?

- To chyba jądrowe balisty.

- Rozumiem, włącz pole magnetyczne.

- Tak jest.

Po chwili…

- Dowódco! Sytuacja kryzysowa, otworzono przeciw nam ogień.

- Jaki masz problem, pełne uzbrojenie i ognia ile wlezie.

- Mają przewagę, dwóch wali od tyłu i dwóch z przodu.

- A mega działo? Zakurzyć się ma czy może zrobisz z niego użytek?

- Tu jest korytarz powietrzny, nie mogę go użyć.

- O rzesz w dupe…

- Długo się nie oprzemy.

- Musimy. Nie oddam ładunku tym patafianom.

- Nie ma szans, tracimy silniki. Już dwa poszły, zostały drugie dwa.

- Granatami ich.

- Mają osłony, nie mamy silników. Spadamy, zostają nam tylko prymitywne silniki awaryjne na paliwo.

- Włączyć i uciekajmy na najbliższą planetę.

- W tych okolicach są tylko prymitywne osady.

- To jedyna szansa.

- Najbliżej są wyspy Troglofazów.

- I tam się kierujemy.





Rebelianci widząc gdzie kieruje się transportowiec byli troszkę mądrzejsi i zaniechali pogoni, gdyż nawet nie dogonili by ich przed lądowaniem, a po drugie uważali lądowanie na tej wyspie za samobójstwo. Tymczasem Cyrculus przygotowywał się do awaryjnego lądowania na swojej „ziemi obiecanej”.





- Wylądujemy na obrzeżach, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Może uda się szybko naprawić silniki jeśli zniszczenia nie są zbyt duże. Mamy ośmiu inżynierów mechaniki. W nich nadzieja.

- Oby. Czarno to widzę szczerze mówiąc. To mało cywilizowane miejsce, same prymitywne osady… raczej nie ma tu przyjaznych stworzeń

- Wysunąć podwozie!

- Zrobione.

- Lądujemy.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

2
Poprzedniej części nie czytałem. Będę za to może bardziej subiektywny.


Po co zmieniał kod, zapytacie

W bardzo optymistycznym skrócie oczywiście.
Jakoś nie podoba mi się to wyrażenie: "optymistyczny skrót".


Wtedy sprzedałby aforyzm na czarnym rynku, gdzie dostałby trzy razy więcej.
Sprzedałby. Dostałby. Teoretycznie to nie powtórzenie, ale brzydko wygląda w jednym zdaniu.


Oczywiście to, iż było to nielegalne, jest tak oczywiste jak to, że trzymam palca w dupie.
A po co on trzymał tego palca w dupie? Ech, nieważne.

"Oczywiście to, iż było to..."


Miałby statek i kupe chajcu, kto by szukał po galaktykach.
Ee, szukał czego?


Potem komisja przesłuchała go, aby określić, czy wydany wyrok jest słuszny.

Zbieram międzygalaktyczny sąd alternatywny. Wstać, bo sąd galaktyczny idzie!
Nazwa takiej instytucji powinna być zapisywana z dużej litery. Sąd sądem, nieważne gdzie.


Czy przyznaje się pan do zarzuconego czynu, a jeśli nie, to co pan ma na obronę?
"To co ma pan na obronę". Lepiej uściślić czyją obronę.


- Ej, daj spokój, jak ma się nie przyznać, tyle świadków było jak się przyznawał na statku, akt nie czytałeś, czy co?
Przyznał - przyznał. Się - się.


Przyznaje się pan, czy nie?

- Yy, nie mam żony, wysoki sądzie.

- No tak, mogłem się domyśleć.
W tym wypadku, zamiast "domyśleć", powinno być "domyślić".


Przez kapitana statku została panu wymierzona kara 45 lat pozbawienia wolności, zaraz zweryfikujemy słuszność tej kary. Drogi kolego, co myślisz o długości kary?
Kara-Kary.


- Ty to każdemu byś dał dożywocie, porąbańcu, a drugi kolega co myśli?
"Ty to każdemu dałbyś dożywocie..."

To pytanie lepiej zacząć od nowego zdania.


- Dowódca najwyraźniej działał pod wpływem dużych emocji, co widać po wymierzonej karze, która jest nieadekwatna do popełnionego czynu, zastanawiałbym się nad odebraniem uprawnień do wymierzenia wstępnej kary temu kapitanowi, zazwyczaj sędziowie zgadzają się z osądem kapitanów, tym razem jednak musze stanowczo zaprotestować. Myślę, że odpowiednia będzie kara 12 lat pozbawienia wolności i dożywotnie zawieszenie uprawnień lotniczych.
Nie: "dużych emocji", ale raczej "silnych".

"...do popełnionego czynu, zastanawiałbym się..."

Czemu dalej ciągniesz wszystko w jednym zdaniu? Nienawidzę wyolbrzymiania pojęcia "zdanie złożone". Takie coś miesza wątki, nie chce się czytać plątaniny.

"...zastanawiałbym się nad odebraniem uprawnień..." - jakich?

"...kary temu kapitanowi, zazwyczaj sędziowie...". J/W


- Dziękuję za wyczerpującą wypowiedź, nie chce mi się dzisiaj myśleć, więc chyba zgodzę się z kolegą i skazuje pana na 12 lat pozbawienia wolności i dożywotnie zawieszenie pańskich uprawnień do uczestniczenia w wyprawach transportowych i z resztą jakichkolwiek, po prostu zakaz wstępu na jakikolwiek statek.
Chyba będę po cichu nazywał robienie czegoś takiego "zdaniem przesadnie złożonym". Podoba mi się to określenie ;)

"Zresztą" | "Z resztą"

"...po prostu zakaz wstępu na jakikolwiek statek". Brakuje czegoś. Np. "MA PAN po prostu...". Jednakże to sprawa sądowa, więc wyrok dopiero BęDZIE obowiązywał. "Będzie pan miał po prostu...".

No, no, no! Nie wolno robić czegoś takiego, co Ty zrobiłeś z tym "i". To wygląda na łączenie zdań pojedynczych przez zamianę kropki na "i". Jedno "i" na zdanie! Oj, bo będzie karny jeżyk!


- Dziękuję. Oskarżony nie ma prawa do apelacji i musi zgodzić się z wyrokiem jeśli nie zostanie oskarżony dodatkowo o sprzeciwianie się sędziemu.
"Jeśli nie zostanie..." - od nowego zdania. Namotałeś tu. Zdanie wygląda tak: "nie ma prawa do apelacji, musi zgodzić się z wyrokiem o ile nie zostanie dodatkowo oskarżony". No, albo: musi zgodzić się z wyrokiem, ale tylko, jeśli nie zostanie dodatkowo oskarżony". A chodziło raczej o fakt, że dodatkowe oskarżenia zostaną wniesione w wypadku, gdy oskarżony się NIE zgodzi.

"- Dziękuję. Oskarżony nie ma prawa do apelacji i musi zgodzić się z wyrokiem. Jeśli tego nie zrobi, zostanie oskarżony dodatkowo o sprzeciwianie się sędziemu". Z innej strony... nadal nie mam pewności, czy dobrze zrozumiałem sens tego zdania, hehe.


Dobrze wiedział, że gdy dolecą do Omnibubu, zostanie wydany w ręce władzy.
W ręce władz. Nie: władzy.


A więc sprawa jest prosta jak sikanie, choć to nie dla każdego jest takie proste.
Prosta - proste. Nie wygląda na zamierzone powtórzenie.


Przed dotarciem do planety trzeba się powinąć.
Poświęciłem chwilkę na to zdanie i... mimo wszystko nie doszukałem się tu sensu. Czyt. nie wiem o co chodzi.


Na pokładzie były trzy statki ratunkowe w razie potrzeby ewakuacji.
Czyli gdy nie nikogo nie ewakuowano, statków tam nie było?


Można by wykorzystać któryś z nich, ale tego raczej ciężko nie zauważyć, nie mówiąc już w ogóle o dotarciu do nich.
Ciężko nie zauważyć faktu, że można je wykorzystać? Hm.


Nie dało się uciec pod pokład, bo eskorta do kabiny myjącej była zbyt duża.

Krótko mówiąc przed Corneliusem nie było ciekawych perspektyw.
Po "krótko mówiąc" musi być przecinek lub dwukropek.


- Mówiłem, do jasnej cholery, że nie lubie jak mi ktoś przeszkadza, gdy pije rozpuszczalnik i czytam „Głos Gwiezdny”. Lepiej, żeby to było coś poważnego.
Ciekawa sprawa, bo... ten człowiek rozmawiał z jasną cholerą! Nikomu się to jeszcze nie udało ;)


- No rzesz k***a, czy ty nie możesz od razu powiedzieć o co chodzi? Tylko ta gra wstępna i czekanie na moje pytanie…
Nie: rzesz, ale: żeż. Wiem, dziwne, ale to jedyna forma poprawna (nie licząc wzmocnionej partykuły, tam są nieco inne "zasady").


- Deszcze meteorów jest za gęsty, nie przejedziemy, możemy okrążyć lub zaczekać.

- Czekać to można u lekarza w poczekalni. Nie ma czasu na czekanie. Okrążamy.
Czekać - czekanie.


- WYKONAC, powiedziałem do jasnej dupy.

- Na razie dobrze. Ale na godzinie trzeciej zauważyłem podejrzane cztery statki. Być może rebelianci.
"... zauważyłem cztery podejrzane statki".


- W razie czego przygotować się do obrony. Mamy jeszcze plutonowe granaty?

- To mi śmierdzi.
Niestety "to mi śmierdzi", nie oznacza tego samego, co "coś mi tutaj śmierdzi". "To mi śmierdzi", to po prostu fakt odczuwania smrodu przez bohatera. "Coś mi tu śmierdzi" to przenośnia, przy której zmiana formy oznacza zniekształcenie znaczenia.


- Mają przewagę, dwóch wali od tyłu i dwóch z przodu.
Tamtych dwóch wali też: "od" przodu.


- A mega działo? Zakurzyć się ma, czy może zrobisz z niego użytek?

- O rzesz w dupe…
Już było.




- Nie ma szans, tracimy silniki. Już dwa poszły, zostały drugie dwa.
Lepiej byłoby:

"... zostało drugie tyle".


- Mają osłony, nie mamy silników. Spadamy, zostają nam tylko prymitywne silniki awaryjne na paliwo.
Skoro nie mają silników, to jak lecieli? Z resztą od kiedy w kosmosie (bo chyba tam dzieje się akcja - w tej chwili) można spaść?

Powtórzenie - silniki.


Rebelianci, widząc gdzie kieruje się transportowiec byli troszkę mądrzejsi i zaniechali pogoni, gdyż nawet nie dogoniliby ich przed lądowaniem, a po drugie uważali lądowanie na tej wyspie za samobójstwo.
"Po drugie" - a gdzie było "po pierwsze"?

Byli troszkę mądrzejsi... Od?

W następnym zdaniu jest znowu "lądowanie" - powtórzenie.


Może uda się szybko naprawić silniki, jeśli zniszczenia nie są zbyt duże.

Czarno to widzę, szczerze mówiąc.

To mało cywilizowane miejsce
Karny jeżyk? Takie określenie nie może zaistnieć. Mógłbyś to zastąpić poprzez, na przykład: słabo ucywilizowane/niezbyt ucywilizowane.



Pomysł: Nie jest źle, czuć zalążki fabuły.

Styl: Ciężko ocenić.

Schematyczność: Nie rozumiem tego. Chodzi o to, czy ktoś wymyślił nowy gatunek literacki?

Błędy: Interpunkcja leży. Literówek sporo, jednak nie zwracałem na nie uwagi. Uznałem, że wina leży po stronie klawiatury i zjada niektóre polskie ogonki.

Ocena ogólna: Dałbym 2. Sam pomysł nawet mi się podobał, czyta się toto lekko, jednak, na przykład: kompozycja. Oddzielasz dialogi od opisów? Co to ma być!? Karny jeżyk x 10! Po za tym odsyłam do informacji na temat budowy dialogów. Zapis rozmowy bohaterów nie polega na zwykłym stawianiu myślnika i tekstu. Mimo wszystko chętnie przeczytam Twoją następną pracę, o ile nie będzie miała tej samej formy. Wystarczy popracować ;)

Pozdrawiam.

3
Miałby statek i kupe chajcu, kto by szukał po galaktykach.
Zjadłeś jakiś wyraz.


Ok., zamykam sprawę
Bez kropki po "ok". Zresztą, chyba lepiej by było, jakbyś napisał "okej".


A więc sprawa jest prosta jak sikanie choć to nie dla każdego jest takie proste.
Powtórzenie.


Już dwa poszły, zostały drugie dwa.
Jakieś niefortunne to określenie, może lepiej "pozostałe dwa"?



Też mi się nie podoba to oddzielanie opisów od dialogów, które zresztą są tak skrajnie uproszczone. Gdybyś określił sposób mówienia w kilku miejscach, mogłoby być znacznie zabawniej, wtedy dochodziłby komizm sytuacyjny, a nie sam słowny.

Określenia "po chwili... po godzinie... po chwili...." są z deczka denerwujące.



No a jeśli chodzi o humor, to jak już mówiłam, byłoby lepiej, gdybyś wprowadził więcej zabawnych sytuacji, a nie same wypowiedzi bohaterów, które w większej mierze opierają się na przekleństwach i dzięki temu mają być śmieszne.

4
Bez kropki po "ok". Zresztą, chyba lepiej by było, jakbyś napisał "okej".
OK to się pisze chyba wielkimi literami... Oll Korekt ^^


Miałby statek i kupe chajcu, kto by szukał po galaktykach.
Ja bym to widział:

Miałby statek i kupę hajcu (no właśnie, samo H). Kto by go szukał po galaktykach?


- O rzesz w dupe…
Ożeż.



Podsumowanie opowiadanko.

Em, tego no... Mogę się zgodzić tylko z poprzednikami...
Are you man enough to hold the gun?

5
cóż ja mogę więcej dodać. wypisywanie błędów, których było bez liku (zwłaszcza interpunkcja uniemożliwiająca rozumienie niektórych zdań) jest już raczej bez sensu.

Pomysł: 3

wiesz, nie bardzo różni się to od wszystkich opowiadań sf. jakie zdarzyło mi się przeczytać.

Styl: 3

nie jest źle, czyta się całkiem dobrze, ale (przy czym to ale jest dość duże) twoje dialogi to sama wymiana zdań, nie przedstawiasz nam żadnej sytuacji, nie pokazujesz bohaterów. piszesz sztuke teatralną, czy opowiadanie - zdecyduj się. Do tego ilość wulgaryzmów charakterystyczna dla polskiej sztuki ostatnich czasów - naprawdę nie wiem skąd to się bierze...

Schematyczność: 2

Błędy: 2

Ogólnie: 2

niestety, nie udało ci się wzbudzić mojego zainteresowania, los bohaterów jest mi całkiem obojętny, a świat obcy,



pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

6
Wiesz co? Strasznie skąpo wszystko opisałeś. Czyta się na takiej zasadzie - co? hę? co?



Kolejny tekst, w którym na pierwszym planie są przekleństwa. Nie potrafi już nikt ich stosować z umiarem? Chyba właśnie sobie wymyśliłem kolejny apel - o zmniejszenie wulgaryzmów w tekstach.



Historyjka krótka aczkolwiek nużąca. Końcówka nie zaskoczyła, a miałem taką nadzieję. Rozprawa, no cóż odstraszyła mnie od czytania tekstu, jednak się przemogłem. Nie wiem czy to dobrze.



Błędy wypisali inni, również skomentowali więc nie będę przedłużał i wystawię tylko oceny.



Pomysł:2-

Styl:2

Schematyczność:2

Błędy:2

Ocena ogólna:2-




Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron