Karminowe wzgórze - fragment

1
Cześć
Przedstawiony tekst stanowi wprowadzenie (1 Rozdział, bądź prolog) do mojej powieści.
Zapraszam do zapoznania się z tekstem i wyrażenia swojej opinii na jego temat.
Pozdrawiam
_________________________________________________________________________

Ze snu wyrwał go pisk szczura przebiegającego po kawałkach szkła leżących na podłodze. Poczuł szorstki sznur krępujący mu ręce. Delikatny przeciąg ochłodził jego nagie ciało. Chciał krzyczeć, ale usta kneblowała mu stara szmata, służąca kiedyś za koszulę. Mrok panujący w pomieszczeniu sprawił, że przeszedł go lodowaty dreszcz. Chciał się uwolnić. Szarpał związanymi rękami, niemal przewracają się razem z krzesłem.
Zmęczenie dopadło go szybko i odpłynął.

Śnił.

Widział kobietę oplatającą jego ciało w morderczym uścisku. Widział przeszłość. Wspomnienia, które nie chciały opuścić jego głowy. Słyszał głos. Wysoki, przeraźliwy pisk. Wiedział, kim ona jest…

Obudził się.

Ciszę przerwał stuk butów na korytarzu. Stare, drewniane drzwi zaskrzypiały.
- Ktoś tu jest… - pomyślał i zamarł w bezruchu.

Kroki były wyraźne. Tajemnicza postać była coraz bliżej. Poczuł, że flaki podchodzą mu do gardła. Stracił panowanie nad odruchami ciała. Na podłogę, zaczęły spadać krople ciepłego moczu, spływające po jego kościstych udach. Jeszcze nigdy tak się nie bał.

Drzwi otworzyły się bardzo powoli i cicho. Do środka wkroczyła czarna postać. Brak światła nie pozwolił mu rozpoznać jej twarzy.

Nieznajomy wolnym krokiem podszedł do mężczyzny. Zbliżył się do jego twarzy i zaciągnął się powietrzem głęboko w płuca.
- Czuje bicie twojego serca… - wyszeptał.
Ton głosu sprawił ze mężczyzna ponownie popuścił w spodnie. Zaczął się nerwowo szarpać.

Tajemnicza postać wyciągnęła starą, zardzewiałą piłę. Wsunęła ją pod pachę ofiary. Zaczęła ciąć, powoli i dokładnie, delektowała się każdą pojedynczą sekundą stłumionego krzyku mężczyzny.

Poczuł, że traci przytomność. Sekundy zamieniały się w wieczność. Nie mógł się ruszać, usta nie pozwalały krzyczeć. Słyszał tylko bolesny, ale kojący stukot kropel krwi uderzających o brudną posadzkę pomieszczenia.

Kończyna bezwładnie opadła na ziemie. Z miejsca, z którego jeszcze przed chwilą wystawała ręka, leciała krew. Wodospad, pełen rozjuszonej, karminowej cieczy.
Wymiotował resztką zawartości żołądka i krzyczał na przemian. Wyciek krwi powodował powolną utratę przytomności. Tortury przerodziły się w rozkosz.

Błogą, oczyszczającą przyjemność.

Umierał…

___________________________________________________________________________
//Patryk
Ostatnio zmieniony śr 06 kwie 2016, 08:49 przez labalo2, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Poczuł szorstki sznur krępujący mu ręce.
Wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby: szorstki sznur krępował mu ręce. Po prostu.
Chciał krzyczeć, ale usta kneblowała mu stara szmata, służąca kiedyś za koszulę.
Skąd wiadomo, że kiedyś była koszulą? Jest stara, więc nie należała do bohatera, a w takim razie ta wiadomość jest nam do niczego nie potrzebna. To o koszuli bym wycięła.
Poczuł, że flaki podchodzą mu do gardła.
Tak tylko wtrącę, że często używasz słowa "poczuł". Sznur, flaki, potem to o przytomności - za często jak na tak krótki fragment. Plus: nie lepiej flaki zmienić na wnętrzności? Luźna sugestia ;).
Na podłogę, zaczęły spadać krople ciepłego moczu, spływające po jego kościstych udach.
Pierwszy przecinek zbędny. Trochę topornie zbudowane zdanie. Odwróciłabym je i wyrzuciła słówko "ciepłego". Ponadto kościste uda? Kościste są kolana. Ciężko sobie wyobrazić kościste udo. Krople moczu spłynęły po jego kościstych kolanach/nogach i ściekły na podłogę.
Ciszę przerwał stuk butów na korytarzu.
stukot raczej
Do środka wkroczyła czarna postać.
Ok, czarna, ale jak czarna? W czarnym płaszczu, czy po prostu ciemna plama, ewentualnie jakaś maszkara - jeśli to fantastyka :P. Na pewno miał coś na sobie. Rozumiem, że było ciemno, ale wzrok jako tako przyzwyczaja się do ciemności i ogólny zarys widać.
Zbliżył się do jego twarzy i zaciągnął się powietrzem głęboko w płuca.
Cały się zbliżył? :P Może nos? :P
Tajemnicza postać wyciągnęła starą, zardzewiałą piłę. Wsunęła ją pod pachę ofiary. Zaczęła ciąć, powoli i dokładnie, delektowała się każdą pojedynczą sekundą stłumionego krzyku mężczyzny.
Z powietrza? Skądś piłę musiał wyjąć. Dodatkowo, skoro mężczyzna był przywiązany do krzesła, to musiało to być krzesło z oparciem. W takim wypadku ręce miał związane z tyłu, właśnie za oparciem. Nie ma możliwości, żeby oprawca wsunął mu piłę pod pachę i tak po prostu ciął, bo by nie weszła :P. Po drugie to strasznie niewygodne. Jak sobie wyobrażasz cięcie ostrzem (zardzewiałej, znaczy niezbyt ostrej) piły w górę, bez żadnego twardego oparcia/podłoża? Ta scena psuje mi cały tekst, bo jest niewykonalna.
Poczuł, że traci przytomność.
Albo stracił przytomność, albo czuł, że zaraz straci przytomność. Jak można czuć, że teraz (w tej chwili) traci się przytomność? Robi się ciemno i bum, koniec - nieprzytomny :P. Zwłaszcza, że tej przytomności nie stracił, bo z dalszej części tekstu wynika, że piłowali mu rękę starą, zardzewiałą piłą, a ten skurczybyk jednak przetrzymał. Nie znam się może na wielu rzeczach, ale wydaje mi się, że taki ból raczej skutecznie delikwenta zamroczy. :)
Wymiotował resztką zawartości żołądka i krzyczał na przemian. Wyciek krwi powodował powolną utratę przytomności.
Raz: jak mógł wymiotować, skoro miał knebel? Wyciek krwi może powodować powolną utratę przytomności, ale raczej w przypadku szybko zadanej, choćby nawet dużej rany. Ale utrata kończyny? Tutaj bym polemizowała. :)

Ogólnie jest dużo braków, ale jesteś na dobrej drodze. Fragment jest trochę za krótki, żeby powiedzieć coś więcej.
Pozdrawiam.

Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz
Ostatnio zmieniony śr 06 kwie 2016, 08:44 przez SaraMK, łącznie zmieniany 1 raz.

3
Dziękuję za odpowiedź. Zaznaczyłem sobie wspomniane przez Ciebie punkty i postaram się je naprawić.

W przyszłości zamieszczę większy wycinek pracy żeby uzyskać lepszy wgląd w opowieść.
Pozdrawiam i liczę na dalsze porady.

4
Tutaj chyba zaskoczę społeczność Wery oraz twórców kryminału. W ciągu ostatniego roku miał miejsce autentyczny przypadek, gdzie chora psychicznie osoba, około 50-cio letnia odcięła sobie zwykłym nożem stopę w rejonie kostki, nie tracąc przytomności. Do zdarzenia wezwano patrol policji, a zgłoszenie brzmiało, że matka awanturuje się wymachując nożem, przybyli na miejsce gliniarze zastali już leżącą w niewielkiej kałuży krwi, przytomną kobietę, trzymającą w jednej ręce nóż, a w drugiej swoją stopę. Przybyło pogotowie, a według lekarza, osoba była pod bardzo silnym działaniem substancji psychotropowych, amputacji dokonała przez przypadek, fachowo omijając kości, tnąc praktycznie jedynie tkanki miękkie na styku ze stopą. Delikwenta zapakowano do karetki razem z kawałkiem stopy w torbie, ale z tego co mi wiadomo, nie udało się przyszyć kończyny. Autorze, po co o tym piszę? Po to, żebyś pamiętał, że odpowiednio nafaszerowany jeniec, np przez podanie psychotropów rozpuszczonych w wodzie nie będzie specjalnie walczył z kimś , kto chce mu coś obciąć. Pozostaje kwestia miejsca rżnięcia, jeśli chcesz, żeby bohater przeżył, trzeba poznać anatomię człowieka, żeby potem w tekście nie biegał Ci ktoś bez głowy. No chyba, że to będzie znowu fantasy. Prośba osobista. Daj spokój już z tymi szczurami. Chociaż Ty.

[ Dodano: Nie 20 Mar, 2016 ]
Tu masz link do tego artykułu, na dowód, że jak człowiek się postara to może:
http://www.fakt.pl/wydarzenia/kobieta-o ... 58649.html

5
Celem tej sceny jest ukazanie bezlitosnego zabójcy, który ćwiartuje ciało ofiary "na żywca". Mężczyzna ma zginąć i zginie.

Pozdrawiam:)

6
labalo2 pisze:Celem tej sceny jest ukazanie bezlitosnego zabójcy, który ćwiartuje ciało ofiary "na żywca". Mężczyzna ma zginąć i zginie.

Pozdrawiam:)
Niech ginie, co mi tam, ale zastanów się autorze dobrze, w jakich okolicznościach i czym ma zostać porżnięty, żeby z tego komedia nie wyszła.

7
A ja się zastanawiam, skąd ten mężczyzna miał tyle moczu, żeby ciągle sikać.
Ogólnie mi się podoba choć trochę przejaskrawione. Wiadomo, fizjologia zawsze wzbudza silne emocje.
Zwracam uwagę na szczura na szkle, mocz, krew, a akcja - na drugim planie. Popieram Marela: dość szczurów na wery. Są jeszcze do zagospodarowania muchy, karaluchy, pająki.
O błędach już napisano. Gdzieś jeszcze literówka jest "na ziemie", chyba że o chodzi o liczbę mnogą.
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

8
Delikatny przeciąg ochłodził jego nagie ciało. Chciał krzyczeć, ale usta kneblowała mu stara szmata, służąca kiedyś za koszulę. Mrok panujący w pomieszczeniu sprawił, że przeszedł go lodowaty dreszcz.
Tu są dwa odniesienia do odczuwania temperatury, z czego przynajmniej o jedno za dużo. Przeszedł go lodowaty dreszcz, bo w pomieszczeniu jest mrok? To tak jakby napisać: Światło wymierzonej prosto w moje oczy lampy sprawiało, że widziałem słabiej. Natomiast przez zapach lawendy kompletnie oślepłem.
Stare, drewniane drzwi zaskrzypiały.
Drzwi skrzypią zwykle przy otwieraniu, a z dalszej części tekstu wynika, że otworzono je później. Zdanie wprowadza niepotrzebny zamęt.
Ton głosu sprawił ze mężczyzna ponownie popuścił w spodnie.
Zaraz, zaraz, jak w spodnie, skoro facet jest nagi?!
bolesny, ale kojący stukot kropel krwi uderzających o brudną posadzkę pomieszczenia.
Przy amputacji jest chyba na tyle dużo krwi, by nie liczyć jej już w kroplach.
Wodospad, pełen rozjuszonej, karminowej cieczy.
Używanie sformułowań pokroju karminowa ciecz, to nie najlepszy pomysł na uniknięcie powtórzenia słowa krew.


Narracja jest niekonsekwentna. Raz prowadzisz ją z punktu widzenia bohatera ("Do środka wkroczyła czarna postać. Brak światła nie pozwolił mu rozpoznać jej twarzy"), a innym razem opisujesz to, czego on wiedzieć nie może (bo zakładam, ze nie widzi odłamków szkła na podłodze, skoro w pomieszczeniu jest ciemno i nie wie do czego służyła kiedyś szmata, która obecnie jest kneblem). Brakuje jasno określonej perspektywy.

Do tego dwie duże wpadki: spodnie na nagim facecie i wymiotowanie przez knebel. To wygląda tak, jakbyś próbował opisać scenę, której sam sobie do końca nie wyobraziłeś. Nie można wprowadzać pewnych rekwizytów, a później, kiedy już nie pasują do koncepcji, o nich zapominać.

Opis amputacji zupełnie mnie nie przekonuje - czytając miałem wrażenie, że nie wiesz o czym piszesz.

Sporo błędów jak na taki krótki fragment. Całość sprawia wrażenie bardzo wczesnej próby pisarskiej.

10
Mogło być strasznie. Do tego momentu:
labalo2 pisze:Nieznajomy wolnym krokiem podszedł do mężczyzny. Zbliżył się do jego twarzy i zaciągnął się powietrzem głęboko w płuca.
- Czuje bicie twojego serca… - wyszeptał.
Nie szczyny, nie szczurze bobki, ale bicie serca.
labalo2 pisze:Poczuł, że flaki podchodzą mu do gardła.
Jeśli wcześniej jadł flaki i teraz pod wpływem wrażeń mu podeszły, to nie mam nic do tego zdania.

Całość wymaga pieszczot. Takich jakie ten przyjemniaczek zaserwował kończynie ofiary.
Pisz więcej i czytaj więcej.

Pozdrawiam,
Balibor.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”