„SZTUKA ZNAJDOWANIA”
Któregoś ciepłego wieczoru, doszedłem wreszcie do pewnego wniosku. Pisywałem głębokie teksty ballad, ale nie potrafiłem wcielić ich w życie. Właśnie tego wieczoru poczułem nieodpartą potrzebę znalezienia miłości.
Nigdy nie sądziłbym, że miłość to taka prosta sprawa. Ona jak wierny piesek, którego właśnie się zawołało, przydreptała do mnie, na dodatek z wielką kością w zębach.
Dokładnie po miesiącu od tamtej nocy, poznałem ją.
Pozwoliła mu się objąć w pasie. Szli po rozgrzanym asfalcie jednej z polnych dróg, nad którą od czasu do czasu przelatywały nisko bociany. żar lejący się z nieba i brak chociażby kawałka cienia nie był dla nich jedną z większych przeszkód. A właściwie nie był żadną przeszkodą, ponieważ tą drogą jeszcze nigdy nie szli. Byli już we wszystkich pobliskich lasach, na wszystkich łąkach i nad wszystkimi jeziorami, ale tutaj- jeszcze nie.
Szli objęci blisko siebie, od czasu do czasu ocierając się biodrem o biodro. Patrzyła uważnie, jak on wdycha świeże powietrze. Obserwowała czubki jego butów i rytmiczny krok. On za to przyglądał się jej rzęsom, które pospiesznie cięły powietrze.
- Lubię cię - powiedziała, przez chwilę zagłuszając tym samym stukot malutkich obcasów jej sandałków. Czuł jak wstrzymuje oddech i spuszcza głowę, by za zasłoną blond włosów ukryć rumieńce.
- To dobrze, bo ja ciebie też - mówi, odgarniając jej kosmyki włosów, po czym zbliża nos do jej policzka, by poczuć zapach świeżych pomarańczy, które jadła przed wyjściem.
~*~
Powoli tracąc cierpliwość, poprawił gitarę na swoich kolanach. Ona objęła go od tyłu i powoli pokazała mu chwyt.
- Masz to zrobić tak! Kiedy ty to pojmiesz? - westchnęła i po raz kolejny wytknęła mu błędy. Mimo wszystko, był słodki w swojej niewiedzy i panicznych ruchach palcy po strunach. Głupi w swoich kolejnych, nędznych próbach zagrania prostego utworu i ukradkowych spojrzeniach w nuty, udając, że naprawdę coś z nich rozumie. Po chwili jednak idealne brzmienie, do którego cały czas dążyli, wydobyło się z instrumentu i przerwało jej rozmyślania. Razem zaśmiali się z radości, tym samym rozluźniając atmosferę.
- Kocham cię - powiedziała odgarniając mu włosy, które opadały na ramię.
- To dobrze, bo ja… - przerwał, gdy akustyczna gitara ześlizgnęła się z jego kolan i z hukiem spadła na panele.
~*~
Nalał do kieliszków białego wina, po czym odstawił butelkę na najniższą półkę. Odwrócił się i podał jej jeden z nich. Siedziała po turecku na łóżku, z bosymi stopami, mnąc jego czerwona, atłasową narzutę. Jej włosy były potargane, zapewne od licznych zmian pozycji siedzenia, a bluzka pomięta, zapewne za jego sprawą. Zanurzyła krwistoczerwone usta, które kontrastowały z włosami, w trunku i głośno go przełknęła. On wspiął się na miejsce obok niej, niezdarnie wylewając trochę wina z wypełnionego nim po brzegi kieliszka, na swoje spodnie. Upił trochę i odstawił trunek na szafkę obok łóżka.
- Daj, bo zaraz i ty wylejesz - zabrał z jej wątłych dłoni naczynie i postawił obok swojego. Ona niewzruszenie nadal siedziała w tej samej pozycji, jakby w ogóle nie zauważała jego ruchów. Szeroko otwartymi oczami obserwowała za to akcję, która działa się za dużym, plazmowym ekranem telewizora. Chłopak przyglądał się jej z uśmiechem, lecz po chwili rozdrażniony kolejnymi morderczymi strzałami w filmie, złapał za pilota i przyciszył tak, że teraz słychać było jedynie szmery. Ona obrzuciła go wściekłym wzrokiem, lecz widząc jego twarz, mina jej złagodniała.
- Kocham cię - szepnęła prawie bezgłośnie, tak, że jej słowa zmieszały się ze szmerami w telewizorze.
- To dobrze, bo ja potrzebuję miłości. Kochaj mnie, kochaj.
~*~
Drewno zaskrzypiało lekko pod ciężarem dwóch osób, wchodzących na most. Uśmiechali się do siebie i nawet księżyc, który bez skrupułów to podglądał, nie onieśmielił ich. Jak zwykle obserwowała jego każdy krok, jego każde szczególne znaki, mimo, że tak dobrze je już znała. To jak jego czarny płaszcz powiewa delikatnie na wietrze, to jak oblizuje różowe wargi, czy to jak przekłada zimną monetę między palcami.
- Kocham cię - zdecydowała się powiedzieć to znowu, głośno nabierając wcześniej powietrza do płuc. Mimo ciemności, która między nimi panowała, udało jej się dostrzec blady uśmieszek na jego twarzy.
- To dobrze. Kochaj mnie, kochaj - odpowiedział, opierając się o drewnianą poręcz mostku i opuszczając głowę w dół, by spojrzeć na rwącą rzekę. Od kilku miesięcy czuł się naprawdę spełnionych jej deklaracjami. Jego miłość była naprawdę wierna.
- Dlaczego ty nigdy nie powiesz, że mnie kochasz?
Jej pytanie zakłóciło ciszę, która między nimi panowała i ścięło chłopaka z nóg. Mozolnie oderwał się od poręczy, o którą się opierał i odwrócił się w jej stronę, by spojrzeć na nią zaintrygowanym wzrokiem.
- Bo ja cię nie kocham.
Odeszła.
Przecież mówiłem, że potrzebuję miłości. Tylko miłości, a nie dawania jej. Nie mówiłem przecież, że cokolwiek komuś ofiaruję. Potrzebowałem tylko znaleźć miłość.
Umiej kochać, a znajdziesz kochanie.
Eitai edit: Dopiero sobie przypomniałam, że mamy nieoznaczony gatunek. Dam "obyczaj/romantyczne", ale na przyszłość proszę Cię bardzo, zwracaj uwagę na ten zwyczaj.
2
Miłość? Kobietę?Dokładnie po miesiącu od tamtej nocy, poznałem ją.
Polna droga i rozgrzany asfalt? Jedno kłóci się z drugim.Szli po rozgrzanym asfalcie jednej z polnych dróg,
Też mi się to kłóci. Bocianów jak na lekarstwo ostatnio, a jak już, to trzymają się w parach, stadami jeszcze nie widziałam;) Jejku, czepiam się jak Dukaj...nad którą od czasu do czasu przelatywały nisko bociany.
Do przeredagowania. Niezgrabne, chrzęści w zębach;)żar lejący się z nieba i brak chociażby kawałka cienia nie był dla nich jedną z większych przeszkód. A właściwie nie był żadną przeszkodą, ponieważ tą drogą jeszcze nigdy nie szli.
Nie wiem czemu, ale skojarzyło mi się to z niedźwiedziem ocierającym się o drzewo;) Może lepiej bez „się”?Szli objęci blisko siebie, od czasu do czasu ocierając <b>się</b> biodrem o biodro.
Jakieś takie medyczne.Patrzyła uważnie, jak on wdycha świeże powietrze.
To oni biegli? Zakochani chyba spacerują, a wtedy dwa słowa raczej nie zagłuszają stukotu obcasów;) Małe obcasy ważne w opisie, ale tu bym ich nie wciskała.- Lubię cię - powiedziała, przez chwilę zagłuszając tym samym stukot malutkich obcasów jej sandałków.
Nie, to już groteskowe... Zapachniało mi Baudelairem;) Poza tym, najpierw ona powiedziała, a teraz on mówi? Brak konsekwencji, jeśli chodzi o czas narracji.- To dobrze, bo ja ciebie też - mówi, odgarniając jej kosmyki włosów, po czym zbliża nos do jej policzka, by poczuć zapach świeżych pomarańczy, które jadła przed wyjściem.
O.O!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jakie „PALCY”?panicznych ruchach palcy po strunach.
Spojrzenie w nuty nie może udając. Podmiot może coś robić, udając. Zdanie do poprawienia, niegramatyczne.ukradkowych spojrzeniach w nuty, udając, że...
Takie trochę masło maślane. Wiem, o co chodziło, ale brzmi nieciekawie.Razem zaśmiali się z radości
Złośliwie mam ochotę zapytać: siedziała na głowie?;)Jej włosy były potargane, zapewne od licznych zmian pozycji siedzenia
A to mi się kojarzy z tekstem Panka o Józku;) Jeśli to przełknięcie miało budować atmosferę, to chyba sobie z tym zadaniem nie poradziło;)Zanurzyła krwistoczerwone usta, które kontrastowały z włosami, w trunku i głośno go przełknęła.
obserwowała za to akcję, która działa się za dużym, plazmowym ekranem telewizora.
Może raczej na ekranie? Chyba że coś działo się za telewizorem.
Mina widziała jego twarz? A do tego zaimki, wycinać do nogi;)Ona obrzuciła go wściekłym wzrokiem, lecz widząc jego twarz, mina jej złagodniała.
Szczególne znaki? Nie rozumiem.Jak zwykle obserwowała jego każdy krok, jego każde szczególne znaki, mimo, że tak dobrze je już znała.
To tak brzmi, jakby uczucie było wierne, nie dziewczyna.Jego miłość była naprawdę wierna.
Taki był zaskoczony? Swoją drogą, nie wyobrażam sobie takiej sceny w życiu. Zapachniało Werterem. ścięło z nóg to kolokwializm, tak a propos.Jej pytanie zakłóciło ciszę, która między nimi panowała i <b>ścięło chłopaka z nóg</b>. Mozolnie oderwał się od poręczy, o którą się opierał i odwrócił się w jej stronę, by spojrzeć na nią <b>zaintrygowanym</b> wzrokiem.
- Bo ja cię nie kocham.
Odeszła.
Hmm... Ta pointa trochę średnia. W sumie on kochanie znalazł, tyle czasu go niby kochała, a jakoś on kochać nie umiał wcale. Poza tym cały wątek jest prowadzony tak, jakby to on ją kochał naprawdę, a ona była nim ciągle rozczarowana. Tyle o kochaniu;)Umiej kochać, a znajdziesz kochanie.
Tekst nie przypadł mi do gustu. Szanuję próbę autora/autorki przekazania jakiegoś głębszego sensu. Pomysł może i jest ciekawy. Dość zaskakujące zakończenie tej historii, dzięki zabiegom autora. Temat romantyczny, grający na najsilniejszych ludzkich uczuciach. Za to plus. Jednak realizacja...
Dużo karygodnych potknięć stylistycznych, które totalnie rozwalają klimat. Co łatwo zobaczyć po moich pierwszych skojarzeniach podczas czytania;)
Utwór zbyt egzaltowany, pozbawia to historię realności. (Stąd nasunął się Werter) Plus do tego zbyt słabe zgłębienie tematu. Dzisiaj talentem musi się wykazać autor, który próbuje pisać o miłości tak, by nie wyszedł z tego banał. Dlatego temat ten uważam za bardzo odważny. Niestety, twórca powrócił z boju na tarczy.
Sposób opowiedzenia historii... wszystko podane czytelnikowi na tacy, jak w telenoweli.
Postaram się polecić w najbliższym czasie książki, które mogłyby autorowi pokazać, jak wielcy piszą o ciemnych stronach ludzkiej osobowości... Bo teraz coś mi się kołacze tuż pod granicą świadomości.
Zachęcam do pisania. I czytania wielokrotnie swoich tekstów. I zaznaczam, że skoro czepiam się tak bardzo, to znaczy, że tekst już jakiś wyższy poziom osiągnął;) Zwykle przy beznadziejnych tekstach ograniczam się do błędów stylistycznych i gramatycznych:) To tak na pocieszenie, bo wiem, że byłam brutalna.
Pozdrawiam
kognitywna
Dodane po 2 minutach:
P.S. Starasz się pisać pięknym, barwnym językiem, poruszać istotne tematy. I super! Ale musisz poważne popracować nad językiem, stylem pisania, przemyśleć każde słowo, zanim je zaakceptujesz. Ogromnie dużo czytać. Polecam klasykę literatury pięknej, żeby uczyć się od najlepszych, jak pisać o sprawach ważnych i tego nie zepsuć. Jakoś tak czuję, że literatura XIXw. to akurat dla Ciebie;)
Re: Sztuka znajdowania.
3Idziem z oceną.
Bez przecinka, zaś to "któregoś" jest takie... bajkowe? "Za górami, za lasami...". Nie wiem, dość niezgrabne, jakoś mi zgrzyta.
"Ona, jak wierny piesek, którego właśnie się zawołało, przydreptała do mnie, na dodatek z wielką kością w zębach".
Kognitywna - ja pozwolę sobie obstawiać, że jednak chodzi o miłość, ale sama nie mam pewności.
Przecinek po "czuł".
Ponawiam sugestię - zmany czasów. Jakieś takie nieładne, jak mówiła mi już moja polonistka - "Przeskoki w czasie mogą się pojawić w historii tylko wtedy, gdy jest to mocno uzasadnione rozwojem wypadków w ciągu przyczynowo-skutkowym".
Wybacz, może nie jest to tak zgrabne wytłumaczenie, jak zapach Budelaira...
Bez przecinka.
Przecinek po "powiedziała".
Bez drugiego przecinka.
Powtórzenia "i". A nie mogłoby być bodaj "oraz"?
"Za ekranem"? Chyba raczej "na ekranie".
Bez przecinka po "mimo".
"To, jak jego czarny płaszcz powiewa delikatnie na wietrze, to, jak oblizuje różowe wargi, czy to, jak przekłada zimną monetę między palcami".
"Spełnionych jej deklaracjami"? Zgrzyta i jest dla mnie niejasne. Odczuwał spełnienie, zadowolenie wewnętrzne tym, że ona jest wierna? Dziewczyna wypełniała deklaracje i się tym cieszył?
Jeśli chodzi o moje wrażenia, popieram Kognitywną. Niechętnie podchodzę do tematów o miłości, gdyż trudno z nich wydobyć coś naprawdę dobrego, ale... Bardzo dużo straciłaś na realizacji, głównie na potknięciach stylistycznych i wynikających z tego niezrozumiałościach, przeszkadzających w odbiorze tekstu. Styl podobałby mi się nawet, gdyby nie to, że moim zdaniem wprowadził do Twojej historii sporo sztuczności, przesadzenia, z trudem wczuwałam się w Twoje postaci. Może, zresztą, poświęciłaś im nieco zbyt mało czasu. Opowiedziałaś historię (z niezłym zakończeniem, choć dla mnie pointa nie zgrywała się nieco z zamknięciem, być może kwestia interpretacji czytelnika), choć nie posiadała ona... ludzkiej otoczki, nie wiem, czy rozumiesz, co mam na myśli. Zastanawiam się, czy zrobiłaś to celowo, by nie ujawniać rozterek bohaterów, które łatwiej doprowadziłyby do odkrycia finału przed jego wypełnieniem, czy wszystko jest kwestią warsztatu.
Podsumowując: pracuj, spóbuj skupić się na charakterze bohaterów, może odłóż na jakiś czas opowiadania o miłości, wykorzystaj swój styl do czegoś innego, pobaw się nim, zastanów, co chciałabyś jeszcze ulepszyć (lekkość? Zwięzłość?), czytaj.
Pozdrawiam i życzę Ci powodzenia.
Któregoś ciepłego wieczoru, doszedłem wreszcie do pewnego wniosku.
Bez przecinka, zaś to "któregoś" jest takie... bajkowe? "Za górami, za lasami...". Nie wiem, dość niezgrabne, jakoś mi zgrzyta.
Ona jak wierny piesek, którego właśnie się zawołało, przydreptała do mnie, na dodatek z wielką kością w zębach.
"Ona, jak wierny piesek, którego właśnie się zawołało, przydreptała do mnie, na dodatek z wielką kością w zębach".
Dokładnie po miesiącu od tamtej nocy, poznałem ją.
Kognitywna - ja pozwolę sobie obstawiać, że jednak chodzi o miłość, ale sama nie mam pewności.
Czuł jak wstrzymuje oddech i spuszcza głowę, by za zasłoną blond włosów ukryć rumieńce.
Przecinek po "czuł".
- To dobrze, bo ja ciebie też - mówi, odgarniając jej kosmyki włosów, po czym zbliża nos do jej policzka
Ponawiam sugestię - zmany czasów. Jakieś takie nieładne, jak mówiła mi już moja polonistka - "Przeskoki w czasie mogą się pojawić w historii tylko wtedy, gdy jest to mocno uzasadnione rozwojem wypadków w ciągu przyczynowo-skutkowym".
Wybacz, może nie jest to tak zgrabne wytłumaczenie, jak zapach Budelaira...

Głupi w swoich kolejnych, nędznych próbach
Bez przecinka.
- Kocham cię - powiedziała odgarniając mu włosy, które opadały na ramię.
Przecinek po "powiedziała".
On wspiął się na miejsce obok niej, niezdarnie wylewając trochę wina z wypełnionego nim po brzegi kieliszka, na swoje spodnie.
Bez drugiego przecinka.
- Daj, bo zaraz i ty wylejesz - zabrał z jej wątłych dłoni naczynie i postawił obok swojego.
Powtórzenia "i". A nie mogłoby być bodaj "oraz"?
Szeroko otwartymi oczami obserwowała za to akcję, która działa się za dużym, plazmowym ekranem telewizora.
"Za ekranem"? Chyba raczej "na ekranie".
Jak zwykle obserwowała jego każdy krok, jego każde szczególne znaki, mimo, że tak dobrze je już znała.
Bez przecinka po "mimo".
To jak jego czarny płaszcz powiewa delikatnie na wietrze, to jak oblizuje różowe wargi, czy to jak przekłada zimną monetę między palcami.
"To, jak jego czarny płaszcz powiewa delikatnie na wietrze, to, jak oblizuje różowe wargi, czy to, jak przekłada zimną monetę między palcami".
Od kilku miesięcy czuł się naprawdę spełnionych jej deklaracjami. Jego miłość była naprawdę wierna.
"Spełnionych jej deklaracjami"? Zgrzyta i jest dla mnie niejasne. Odczuwał spełnienie, zadowolenie wewnętrzne tym, że ona jest wierna? Dziewczyna wypełniała deklaracje i się tym cieszył?
Jeśli chodzi o moje wrażenia, popieram Kognitywną. Niechętnie podchodzę do tematów o miłości, gdyż trudno z nich wydobyć coś naprawdę dobrego, ale... Bardzo dużo straciłaś na realizacji, głównie na potknięciach stylistycznych i wynikających z tego niezrozumiałościach, przeszkadzających w odbiorze tekstu. Styl podobałby mi się nawet, gdyby nie to, że moim zdaniem wprowadził do Twojej historii sporo sztuczności, przesadzenia, z trudem wczuwałam się w Twoje postaci. Może, zresztą, poświęciłaś im nieco zbyt mało czasu. Opowiedziałaś historię (z niezłym zakończeniem, choć dla mnie pointa nie zgrywała się nieco z zamknięciem, być może kwestia interpretacji czytelnika), choć nie posiadała ona... ludzkiej otoczki, nie wiem, czy rozumiesz, co mam na myśli. Zastanawiam się, czy zrobiłaś to celowo, by nie ujawniać rozterek bohaterów, które łatwiej doprowadziłyby do odkrycia finału przed jego wypełnieniem, czy wszystko jest kwestią warsztatu.
Podsumowując: pracuj, spóbuj skupić się na charakterze bohaterów, może odłóż na jakiś czas opowiadania o miłości, wykorzystaj swój styl do czegoś innego, pobaw się nim, zastanów, co chciałabyś jeszcze ulepszyć (lekkość? Zwięzłość?), czytaj.
Pozdrawiam i życzę Ci powodzenia.
4
->Eitari Coro: Baudelaire skojarzył mi się po przeczytaniu o zapachu pomarańczy, które jadła przed wyjściem;) Klimat wiersza "Padlina";) Polecam, niezły jest. A co do "i" i "oraz" to w niektórych sytuacjach "oraz" może zabrzmieć zbyt oficjalnie, jakby na siłę. Więc z takimi zamiennikami też trzeba uważać.
Pozdrawiam
kognitywna
Pozdrawiam
kognitywna
5
Większość błędów już wyłapana, zatem wyjątkowo przyczepię się tylko fabuły, stylu i takich tam. (Powiedz po prostu, że nie chce ci się lawirować między błędami wyłapanymi a niewyłapanymi. Nie chce mi się lawirować między błędami wyłapanymi a niewyłapanymi. Zadowolona?
No... w miarę.)
Zgadzam się z kognitywną (przyznam bez bicia, że musiałam kopiować i wkleić, bo coś mi nie szło przeliterowanie tego słowa
) i Eitai w kwestii telenowelowatości i niewielkiego przywiązania wagi do samych bohaterów, w których nijak nie można się wczuć. Dość sztywno i sucho: powiedziała, upił łyk wina, dotknęli się biodrami, pitu-pitu, pierdu-pierdu. A trochę mało w tym uczuć, mimo wszystko. Jakoś nie widzę tych bocianów, nie czuję dotyku atłasowej pościeli ani nie mam ochoty zabić faceta, który jak gdyby nigdy nic oznajmia, że nie kocha.
I znowu powtórzę za poprzedniczkami: dużo czytaj i patrz, jak to robią inni. Nie żeby po nich kopiować, ale by wyciągnąć wnioski.
Pozdrawiam.

Zgadzam się z kognitywną (przyznam bez bicia, że musiałam kopiować i wkleić, bo coś mi nie szło przeliterowanie tego słowa

I znowu powtórzę za poprzedniczkami: dużo czytaj i patrz, jak to robią inni. Nie żeby po nich kopiować, ale by wyciągnąć wnioski.

Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
6
Nie martw się, winky. Większa część polskiego społeczeństwa reaguje na nazwę kierunku moich studiów "Kogni, ku...a, co?!". Dlatego podziwiam Dukaja, że jestem już w połowie Ciemnych oceanów, a nie przyłapałam go jeszcze na żadnej wpadce:D Wręcz przeciwnie - zaimponował mi wykorzystywaniem pewnych teorii i twierdzeń, o których nam wspominano jedynie w formie ciekawostki. Swoją drogą, polecam wszystkim tę powieść. Nie bez powodu dostała nagrodę im. Zajdla.
Pozdrawiam
kognitywna
Pozdrawiam
kognitywna