[W]Fantasy - brak tytułu

1
Krótko co i jak. Od paru tygodni me myśli zaprząta pewien pomysł na powieść fantasy, dopracowany świat fantasy itd. No i zacząłem pomału bazgrać, ale co ja tam wiem o pisaniu, żaden ze mnie pisarz. Każdą krytykę przyjmę z pokorą na klatę. Ten pomysł/plan to coś bardziej poważnego, no ale potrzeba mi słów krytyki. A w szczególności jednej odpowiedzi. Czy ja w ogólę się do tego nadaję? :hm:
Na razie brak tytułu. No to wrzucam krótki rozdziałek. ;)

***

Coś się kończy, a coś się zaczyna. Często wypowiadane słowa matki brzmiały w głowie Seyi, gdy biegła przed siebie poprzez gęsty las. Mrok otaczał ją z każdej strony, a gęsta mgła otulała ją jak ciepły kocyk. Las Mgieł potrafił jednocześnie oczarować jak i przerazić. W szczególności nocą, która w tej chwili potrafiła przyprawić ciału dreszczy. W tle za nią dobiegało szczekanie psów gończych. Obejrzała się, w oddali ujrzała jasne kłęby światła przebijające się pomiędzy koronami drzew. Są blisko, teraz nie ma odwrotu, pomyślała w duchu. Ile by dała, by mieć to już za sobą. Ile by dała, by ostatnie 3 miesiące nie miały w ogóle miejsca. Ale teraz nie czas na żale, musi się skupić i dotrzeć do miejsca, w którym czeka ją wolność.
Wyciągnęła dłoń przed siebie.
- Halem'are dun. - wyszeptała, a jej dłoń zabłysnęła jasnym światłem oświetlając jej drogę. Przystanęła przed gęstymi krzakami i asekurując się obiema rękoma weszła w nie jak w paszczę bestii. Coniektóre gałęzie były obrośnięte ostrymi jak sztylet kolcami. Przedzierając się robiła, co mogła by nie zawyć z bólu, co mogło źle się skończyć zdradzając jej pozycję. Na jej białej więziennej koszuli zaczynały pojawiać się tu i ówdzie czerwony plamki krwi. Jeszcze trochę i będzie wolna, te słowa dodawały jej sił i determinacji. Za plecami doszło ją głośne szczekanie i żelazne pobrzękiwanie zbroji. Są tuż za nią.
- Idźcie naokoło! Ruchy! - ryk jednego z rycerzy uderzył jak grom z nieba.
Ciało Seyi obleciało dreszczami. Jeśli ją dopadną, z pewnością ją zabiją. Desperacko spojrzała przed siebie. Między gałęziami ujrzała błysk słabego światła dyndającego to na lewą, to na prawą stronę. Jeszcze parę kroków. Chwilę później wyskoczyła z tego zabójczego buszu i upadła na ziemię. Krople potu kapały z jej czoła na ziemię. Jej ciało drżało, obolałe i poharatane od kolców. Uniosła powoli głowę. Kilka kroków przed nią ujrzała rzekę, a na niej płynącą bezszelestnie łódź.
Tak jak mówił, będzie tutaj, a w jej głowie pojawił się płomyk nadziei. Na jej pięknej, choć strasznie wycieńczonej twarzy zagościł uśmiech. Resztką sił podniosła się z ziemi i ruszyła ku małemu pomostowi przy brzegu rzeki, do którego dopływała łodź.
- Seya, chodź szybko! Te cholerne psy już prawie tu są! - krzyknął mężczyzna na łodzi.
Dotarła na koniec pomostu, lewą ręką oparła się o pal przybity do drewnianej poręczy, na szczycie, którego zwisała paląca się stara lampa olejna. Z buszu wyskoczyły dwa psy, warcząc zajadliwie. Przystanęły i spojrzały w stronę Seyi, po czym mknęły w jej stronę. Dziewczyna wzięła dwa głębokie oddechy i wskoczyła do łodzi. Z lewej i prawej strony widać było zbliżające się pochodnie, trzymane w dłoniach rycerzy biegnących równo wzdłuż brzegu rzeki. Co sił, mężczyzna wbił wiosło w drewnianą belę pomostu. Łódź ruszyła ku środkowi rzeki.
- Ruchy, kurwa! Wskakuj do wody, za nią! - krzyknął jeden z rycerzy w czerwonej zbroji, który właśnie wkroczył na drewniany pomost.
Seya spoglądała jak jeden z nich wchodzi do rzeki, ale po chwili zawrócił na brzeg. Puszczenie w pościg ludzi w zbrojach było kiepskim pomysłem, pomyślała i zarazem się zaśmiała. Śmiech odbił się echem o tafle wody docierając do goniących jej ludzi. Gdy w spokoju oddalali się, widziała jak ten w czerwonej zbroji huknął pięścią w twarz jednemu z jego podwładnych. To tak wygląda wolność? Dobre i to, pomyślała.
- Jesteś cała? - zapytał mężczyzna, wiosłując rytmicznie.
- Tak, Rovenie. Mój wybawco. - zachichotała, ale po chwili pisknęła delikatnie z powodu piekącego ją bólu od ran na jej ciele.
- Kera się tobą zajmie, gdy dotrzemy do domu. - spojrzał na nią opiekuńczo.
- Domu? Z tego, co pamiętam to spalono nasz kochany dom.
- Dom jest tam, gdzie my. - Roven zarzucił stanowczo.
- Czyli gdzie dokładnie? - zapytała zaciekawiona.
- Apograd.
- Apograd? No ładnie. Wolne miasto. Tyle możliwości. - przypomniały się jej opowieści matki o tym mieście. Wolnym mieście, jedynym takim na zachodzie, graniczący z królestwem Aranii. Własna autonomia, kwitnąca kultura, sztuka, no i co najważniejsze dla Seyi, intrygi. - Jakim cudem się tam znaleźliście? - zapytała zaintrygowana.
- Dowiesz się wszystkiego na miejscu, a teraz wypoczywaj. - rozkazał, ale to była bardziej prośba, bo uparta jak osioł Seya nie poddaje się rozkazom.
Wiedziała, że nic z niego teraz nie wyciągnie. Więc położyła się na kocu ułożonym w łódce i rozmyślała o Apogradzie, miejscu, który zawsze chciała odwiedzić. W oddali roznosiło się echo wycia wilków. Po tym, co przeżyła przez ostatnie 3 miesiące, te dźwięki brzmiały jak kołysanka. Zarzuciła drugi koc na siebie i zamknęła oczy. Po chwili całkiem odpłynęła w głębokim śnie.

Fantasy - brak tytułu

2
Apoca pisze: gdy biegła przed siebie poprzez gęsty las.
Zbędne. Przecież nie biegła do tyłu.
Apoca pisze: Mrok otaczał z każdej strony, a gęsta mgła otulała jak ciepły kocyk
Nie.
Apoca pisze: potrafiła przyprawić ciału dreszczy
Kalekie mi się zdaje to sformułowanie.
Apoca pisze: by ostatnie 3 miesiące nie miały w ogóle miejsca
Liczebniki w beletrystyce, poza uzasadnionymi wyjątkami, piszemy słownie.
Zdanie powinno być napisane inaczej, nie wiem, żeby wydarzenia ostatnich trzech miesięcy okazały się snem, igraszką bogów lub po prostu nieprawdą?
Apoca pisze: wyszeptała, a jej dłoń zabłysnęła jasnym światłem oświetlając jej drogę
1. Wcześniej biegła po ciemku? Czemu nie odpaliła światełka wcześniej?
2. Skoro ktoś ją goni, dlaczego włącza magiczną latarkę?
Apoca pisze: Coniektóre
https://www.google.pl/search?q=Coniekt% ... e&ie=UTF-8
Apoca pisze: Przedzierając się (1)robiła, co mogła(2) by nie zawyć z bólu, co mogło źle się skończyć(4)zdradzając jej pozycję
1. Tu powinien być przecinek.
2. Tutaj też.
3. Przegadane i zbędne.
4. Już ją zdradziła latarką z dłoni.
Apoca pisze: zbroji
Ok, mam zasadę, że nie czytam poza pierwszy błąd ortograficzny.
Jeśli nie jesteś pewien pisowni, nie wahaj się wpisać dane słowo w Google i sprawdzić. Ja też nie wiem wszystkiego, np. dzisiaj sprawdzałem pisownię słowa "złorzeczyć".
No chyba że samemu nie widzisz błędów ortograficznych, wówczas przed okazaniem tekstu do weryfikacji wypadałoby dać go komuś do poprawienia, kto lepiej się wyznaje na ortografii. Moja siostra dawała mi prace domowe do sprawdzenia, żaden wstyd.
Na koniec - dać tekst z takim błędem do weryfikacji, to jak iść na randkę i się nie umyć. Niby można, ale wątpię, żeby randka poszła pomyślnie.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

[W]Fantasy - brak tytułu

3
Wybaczcie, przyznaję, że przeoczyłem parę rzeczy. Albo jestem ślepy, albo napadł mnie atak niedbalstwa. Z tą "zbroją" i innymi rzeczami to przyznam, że nie byłem pewny i zamiast właśnie wygooglować i się upewnić, to machnąłem na to ręką. ;) A z tą "latarką", to masz także rację. Gafa w fabule. To trzeba zmienić.

[W]Fantasy - brak tytułu

4
Cóż, na razie nie jest najlepiej. Jak na tak krótki fragment to natłok błędów - interpunkcyjnych, stylistycznych, składniowych, nawet ortograficznych - porażający.
Apoca pisze: Mrok otaczał ją z każdej strony, a gęsta mgła otulała ją jak ciepły kocyk.
Dziewczyna ucieka, ścigają ją, może w każdej chwili zginąć, a Ty mi tu wyskakujesz z otulaniem ciepłym kocykiem? Skutecznie psuje to nastrój. Nocna mgła może się kojarzyć z kocem, ale nie kocykiem, w dodatku ciepłym.
Apoca pisze: W szczególności nocą, która w tej chwili potrafiła przyprawić ciału dreszczy.
Mówi się "przyprawić (kogoś) o dreszcze". A zatem: "W szczególności nocą, która w tej chwili potrafiła przyprawić o dreszcze."?
Apoca pisze: W tle za nią dobiegało szczekanie psów gończych.
To znaczy, że ona jest na tym obrazie na pierwszym planie, a w tle artysta uwiecznił szczekanie psów gończych?
Apoca pisze: Są blisko, teraz nie ma odwrotu, pomyślała w duchu.
To można pomyśleć coś nie w duchu? Można wprawdzie "głośno myśleć", ale myślenie przeważnie odbywa się w naszych głowach.
Apoca pisze: Ile by dała, by ostatnie 3 miesiące nie miały w ogóle miejsca.
Liczby w tekście zapisujemy zwykle słownie. No i samo zdanie trochę mi zgrzyta. Co powiesz na: "Ile by dała, by wydarzenia ostatnich trzech miesięcy nie miały w ogóle miejsca."?
Apoca pisze: - Halem'are dun. - wyszeptała, a jej dłoń zabłysnęła jasnym światłem oświetlając jej drogę.
Po co? Żeby ścigający widzieli ją już z daleka? No i po "światłem" postawiłbym przecinek.
Apoca pisze: asekurując się obiema rękoma
Osłaniając się obiema rękoma?
Apoca pisze: Coniektóre gałęzie
Co niektóre. Samo "niektóre" zresztą w zupełności by wystarczyło.
Apoca pisze: Przedzierając się robiła, co mogła by nie zawyć z bólu, co mogło źle się skończyć zdradzając jej pozycję.
Może: "Przedzierając się, robiła co mogła, by nie zawyć z bólu, zdradziłaby bowiem wówczas swoją pozycję."?
Apoca pisze: Na jej białej więziennej koszuli zaczynały pojawiać się tu i ówdzie czerwony plamki krwi.
CzerwonE plamki krwi.
Apoca pisze: Jeszcze trochę i będzie wolna, te słowa dodawały jej sił i determinacji.
"...ta myśl dodawała jej sił i determinacji."?
Apoca pisze: Za plecami doszło ją głośne szczekanie i żelazne pobrzękiwanie zbroji.
"Zza pleców" zamiast "za plecami". No i - bój się Boga! - "zbroi", nie "zbroji"!
Apoca pisze: Ciało Seyi obleciało dreszczami.
Dreszcz mógł JĄ oblecieć, a jej ciało mógł PRZESZYĆ.
Apoca pisze: Między gałęziami ujrzała błysk słabego światła dyndającego to na lewą, to na prawą stronę.
Dyndającego światła? W sensie, tam jakaś lampa wisiała na gałęzi?
Apoca pisze: - Seya, chodź szybko! Te cholerne psy już prawie tu są! - krzyknął mężczyzna na łodzi.
JP na 100%!
Apoca pisze: pal przybity do drewnianej poręczy
Ja bym raczej poręcz przybił do pali, ale co ja się znam.
Apoca pisze: poręczy, na szczycie, którego
W tym wypadku przed "którego" nie stawiasz już przecinka.
Apoca pisze: zwisała paląca się stara lampa olejna
A więc jednak była tam jakaś lampa!
Apoca pisze: Z buszu wyskoczyły dwa psy, warcząc zajadliwie.
Zajadliwie? Jest w ogóle takie słowo? Może chodziło Ci o "zajadle" albo "zjadliwie"?
Apoca pisze: Co sił, mężczyzna wbił wiosło w drewnianą belę pomostu.
Miałeś chyba na myśli, że odbił od pomostu. A bela to może być słomy.
Apoca pisze: Puszczenie w pościg ludzi w zbrojach było kiepskim pomysłem, pomyślała i zarazem się zaśmiała.
Rzeczywiście kiepskim.
Apoca pisze: - Tak, Rovenie. Mój wybawco. - zachichotała
Poczytaj sobie, jak się zapisuje dialogi. Tu akurat nie powinno być kropki po "wybawco".
Apoca pisze: - Z tego, co pamiętam to spalono nasz kochany dom.
Z tego, co pamiętam, to spalono nasz ukochany dom.
Apoca pisze: - Czyli gdzie dokładnie? - zapytała zaciekawiona.
- Apograd.
Wołgograd. Przepraszam, musiałem odreagować.
Apoca pisze: - przypomniały się jej opowieści matki o tym mieście. Wolnym mieście, jedynym takim na zachodzie, graniczący z królestwem Aranii. Własna autonomia, kwitnąca kultura, sztuka, no i co najważniejsze dla Seyi, intrygi. - Jakim cudem się tam znaleźliście? - zapytała zaintrygowana.
Pierwsze zdanie wypadałoby zacząć wielką literą. Nie mam pojęcia, o co chodzi w drugim zdaniu. Zamiast "graniczący" powinno być chyba "graniczącym", ale co właściwie graniczy z królestwem Aranii? Miasto czy tajemniczy "zachód"? O Seyi wiemy już tyle, że lubi intrygi i łatwo ją zaintrygować. Intryguje mnie ta zaintrygowana intrygantka.
Apoca pisze: - Dowiesz się wszystkiego na miejscu, a teraz wypoczywaj. - rozkazał, ale to była bardziej prośba, bo uparta jak osioł Seya nie poddaje się rozkazom.
Mieszasz czasy. Może coś w stylu: "- Wszystkiego dowiesz się na miejscu, a teraz wypoczywaj - rozkazał, choć była to bardziej prośba, bo uparta jak osioł Seya nie słuchała niczyich rozkazów."?
Apoca pisze: Więc położyła się na kocu ułożonym w łódce
Położyła się więc na kocu ułożonym w łódce (...).
Apoca pisze: i rozmyślała o Apogradzie, miejscu, który zawsze chciała odwiedzić.
Albo "rozmyślała o Apogradzie, miejscu, które zawsze chciała odwiedzić" albo "rozmyślała o Apogradzie, który zawsze chciała odwiedzić".
Apoca pisze: W oddali roznosiło się echo wycia wilków.
Niosło się?

Uf. Dotarłszy do końca, czuję nie mniejszą ulgę niż uratowana Seya.
Apoca pisze: Czy ja w ogólę się do tego nadaję?
Na to pytanie Ci nie odpowiem...
Apoca pisze: Od paru tygodni me myśli zaprząta pewien pomysł na powieść fantasy
...zaryzykuję natomiast stwierdzenie, że zabrałeś się za swoje opus magnum trochę za wcześnie...
Apoca pisze: dopracowany świat fantasy itd.
...i - to już moje osobiste zdanie - niejako od d*py strony. Stoję na stanowisku, że powinno się zacząć od interesujących postaci i fabuły, a całą resztę, czyli świat przedstawiony, dobudowywać stopniowo. Jeśli zaczniesz od kreacji świata i świat ten okaże się ciekawy, ale sama historia już nie za bardzo, możesz w rezultacie stworzyć ładną wydmuszkę. Wydaje mi się, że jak na razie brakuje Ci pomysłów i wszystko jest jeszcze w powijakach, czego dowodzi chociażby brak jakiegokolwiek tytułu dla tekstu. Parę tygodni to trochę mało czasu na opracowanie fabuły powieści. Ja nad pierwszą historią, którą postanowiłem spisać, myślałem chyba z rok, robiłem dużo notatek, zanim w końcu na poważnie zasiadłem do pisania.

Nie zrozum mnie źle - pomimo tych wszystkich uszczypliwości i przytyków z całego serca życzę Ci powodzenia. Nie zrażaj się, bo podejmując próby literackie, nie możesz na tym stracić. W najgorszym razie czegoś się nauczysz. ;)

Added in 15 minutes 57 seconds:
Bartosh16 pisze: Zbędne. Przecież nie biegła do tyłu.
Nie zgadzam się. "Przed siebie" to nie to samo, co "do przodu". "Biegła przed siebie" sugeruje, że biegła nie patrząc, gdzie właściwie biegnie, że była spanikowana i chciała po prostu uciec jak najdalej. Inna sprawa, że to kłóci się z podaną później informacją, iż Seya miała spotkać się w umówionym miejscu z Rovenem.

[W]Fantasy - brak tytułu

5
BollyBoss pisze: Nie zrozum mnie źle - pomimo tych wszystkich uszczypliwości i przytyków z całego serca życzę Ci powodzenia. Nie zrażaj się, bo podejmując próby literackie, nie możesz na tym stracić. W najgorszym razie czegoś się nauczysz. ;)
Aż mi wstyd. :ups: Szczerze, to nie oczekiwałem pochwał. Tak jak pisałem, ja to przyjmuję z pokorą na klatę. I nie zrażę się. Będę nadal szlifował me bazgroły, aż zaszlifuję się na amen. Mam pomysł i czuję, że coś w tym jest. Ale to dopiero pierwszy krok. Sama ciekawość, co mnie czeka dalej, daje mi motywację do działania. Dzięki za poświęcony czas. ;)

[W]Fantasy - brak tytułu

6
dopracowany świat fantasy
a gęsta mgła otulała ją jak ciepły kocyk.
To kompletnie psuje klimat. Gęsta mgła w majestatycznym lesie może budzić przyjemne odczucia, ale nie u zbiega, który unika pościgu rycerzy z psami.
Obejrzała się, w oddali ujrzała jasne kłęby światła przebijające się pomiędzy koronami drzew.
Mam nadzieję, że tu nie chodzi o ścigających ją ludzi, tylko o więzienie.
Są blisko, teraz nie ma odwrotu
Wątpię. Albo Seya nie potrafi biegać, albo ci rycerze to jacyś niezniszczalni sprinterzy trenujący pościgi w zbrojach. Z tego co dowiadujemy się później, mowa tu o ciężkich zbrojach, więc podejrzewam, że pisząc ten fragment, miałeś na myśli zbroje płytowe.
- Halem'are dun. - wyszeptała, a jej dłoń zabłysnęła jasnym światłem oświetlając jej drogę.
Głupota.
robiła, co mogła by nie zawyć z bólu, co mogło źle się skończyć zdradzając jej pozycję.
Nie musi się martwić, przecież i tak świeci się jak latarnia morska wskazując drogę rycerzom.
Na jej białej więziennej koszuli
To, nie licząc przecinka, jest oczywiście poprawne, ale... Chyba chodzi tu o słowo "więzienny". W połączeniu z tymi światłami przebijającymi się przez korony drzew, bardzo kojarzy mi się to z ucieczką ze współczesnego "więzienia", a nie średniowiecznego "lochu", bo chyba o coś takiego chodziło? Może niepotrzebnie się czepiam, ale mam takie prawo, więc wybacz :D
żelazne pobrzękiwanie zbroji.
To może potwierdzać ciężar jaki niosą na garbach nasi sprinterzy.
- Idźcie naokoło! Ruchy! - ryk jednego z rycerzy uderzył jak grom z nieba.
Przecież Seya błyszczy jak klejnot! Dokładnie ją widzą! Po co mają jeszcze próbować ją otoczyć, skoro znają jej położenie, a do tego są wolniejsi od niej i chyba zdają sobie z tego sprawę, chociaż ten w czerwonej zbroi to kompletny idiota i może to stąd jego durne rozkazy. Pościg w zbrojach...
Kilka kroków przed nią ujrzała rzekę, a na niej płynącą bezszelestnie łódź.
Jej wybawca musiał manewrować łodzią, by podbić do pomostu. Nie jestem przekonany co do bezszelestności podobnych zabiegów, ale to twój świat.
- Seya, chodź szybko! Te cholerne psy już prawie tu są! - krzyknął mężczyzna na łodzi.
To, w połączeniu z innymi skojarzeniami ze współczesnym więzieniem, wydało mi się śmieszne :D
lewą ręką oparła się o pal przybity do drewnianej poręczy, na szczycie, którego zwisała paląca się stara lampa olejna.
Jest las, kilka kroków dalej przystań, a na niej bujająca się na wietrze lampa olejna, ale nie ma nikogo, kto mógłby o nią zadbać. Też niby nie ma błędu, ale kojarzy mi się to bardzo z Władcą Pierścieni, gdy Frodo pakował się do łódki uciekając przed Nazgulami, nie sugerowałeś się przypadkiem tym fragmentem filmu? :D
Dziewczyna wzięła dwa głębokie oddechy i wskoczyła do łodzi.
To stosunkowo długi okres czasu, a sprinterzy w zbrojach siedzieli jej na ogonie...
Z lewej i prawej strony widać było zbliżające się pochodnie, trzymane w dłoniach rycerzy biegnących równo wzdłuż brzegu rzeki.
Znając pozycję naszej latarenki nie musieli aż tak się rozpraszać, ale jak już wiemy, nasz Czerwony Baron to głąb, więc wybaczam.

Poza tym są dobre momenty. Zbudowałeś swego rodzaju klimat, ale nie mogłem się wczuć w tę ucieczkę, gdzie największym zagrożeniem dla Seyii były kolce wbijające się w skórę. Skoro rycerze mieli psy, a nie mieli szans dogonić dziewczyny i do tego mieli zamiar ją zabić, po co trzymali ogary na uwięziach? Jedyne dreszcze jakich zaznałem, to te na skórze Seyii, o czym kilka razy mi przypomniałeś.
Za to bardzo utkwił mi w głowie obraz zamczyska sterczącego ponad korony drzew i świateł migających w najwyższych komnatach, bo mam nadzieję, że o to ci chodziło, gdy pisałeś "jasne kłęby światła przebijające się przez korony drzew", a to dobry znak, bo choć klimat był nieco sztywny, przywodził na myśl pewne wizje, o których wspominać wcale nie musiałeś.

[W]Fantasy - brak tytułu

7
Z tym dopracowanym światem, niech no wyjaśnię. Bardziej mi chodziło, że to dopiero mam w planach, a na tę chwilę to wszystko jest takie porozrzucane na wszystkie strony w mojej głowie. ;)
Słowik pisze: Jest las, kilka kroków dalej przystań, a na niej bujająca się na wietrze lampa olejna, ale nie ma nikogo, kto mógłby o nią zadbać. Też niby nie ma błędu, ale kojarzy mi się to bardzo z Władcą Pierścieni, gdy Frodo pakował się do łódki uciekając przed Nazgulami, nie sugerowałeś się przypadkiem tym fragmentem filmu?
Może to magiczna lampa. :D
Słowik pisze: Poza tym są dobre momenty. Zbudowałeś swego rodzaju klimat, ale nie mogłem się wczuć w tę ucieczkę, gdzie największym zagrożeniem dla Seyii były kolce wbijające się w skórę. Skoro rycerze mieli psy, a nie mieli szans dogonić dziewczyny i do tego mieli zamiar ją zabić, po co trzymali ogary na uwięziach? Jedyne dreszcze jakich zaznałem, to te na skórze Seyii, o czym kilka razy mi przypomniałeś.
Psy na smyczy nie były. Teraz sam się zastanawiam, dlaczego nie dopadły Seyi. :D
Słowik pisze: Za to bardzo utkwił mi w głowie obraz zamczyska sterczącego ponad korony drzew i świateł migających w najwyższych komnatach, bo mam nadzieję, że o to ci chodziło, gdy pisałeś "jasne kłęby światła przebijające się przez korony drzew", a to dobry znak, bo choć klimat był nieco sztywny, przywodził na myśl pewne wizje, o których wspominać wcale nie musiałeś.
Teraz to się chyba załamiesz, ale mi nie chodziło o więzienie czy zamczysko czy co tam jeszcze. Te kłęby światła to pochodnie, które mieli z sobą ci rycerze. :D
Słowik pisze: Przecież Seya błyszczy jak klejnot! Dokładnie ją widzą! Po co mają jeszcze próbować ją otoczyć, skoro znają jej położenie, a do tego są wolniejsi od niej i chyba zdają sobie z tego sprawę, chociaż ten w czerwonej zbroi to kompletny idiota i może to stąd jego durne rozkazy. Pościg w zbrojach...
Seya wybrała krótsza drogę przez krzaki. Ci rycerze woleli iść naokoło. Może się bali, że już z nich nie wyjdą. :D

Dzięki za poświęcony czas na ten niewypał. ;)

Największy minus to błędy. Przyznaję, że korekta to było tylko szybkie rzucenie okiem i tyle. Następną wrzutkę ogarnę na błysk. Mam taką nadzieję.
Dzięki waszym komentarzom widzę to, czego nie widziałem wcześniej. Właśnie tego oczekiwałem od tego forum i teraz wiem nad czym trzeba popracować. Błędy fabularne, nijakie opisy akcji itd. Oby następna wrzutka była lepsza. Praktyka czyni mistrza. ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron