Cementary Drive

1
(...)Wiedzieli, jak się nazywam. Jak wyglądam. Jak się zachowuję. Gdzie mieszkam. Czym się zajmuję. I co z tego?

Nie mieli nawet pojęcia, kim jestem.

Nikt mnie nie znał. Chyba nawet ja sam siebie nigdy do końca nie znałem. (...)




* * *



Młoda dziewczyna stała oparta o bramę cmentarza. Kruczoczarne wlosy opadały jej na szczupłą twarz; głowę miała pochyloną. Dochodziła pierwsza w nocy - co ją tu sprowadzało? Na kogo czekała?

Jakby w odpowiedzi chwilę później nieopodal zatrzymał się czarny, niemalże jak noc dookoła, samochód, ale ona wcale nie zwróciła na niego uwagi. Zamyślona, wzrok miała wbity przez cały czas w to samo miejsce, gdzieś w ziemię przed sobą, ale już na pierwszy rzut oka widać było, że myślami była daleko od tego miejsca. Nie obchodził jej nawet papieros, którego trzymała w dłoni, podnosiła go do ust całkowicie automatycznie.



* * *



(...)Aimee. Najpiękniejsze imię na całym tym cholernym świecie.

Boże, ty jeden wiesz, jak bardzo ją kochałem... I że musieliśmy być razem.

To było nasze przeznaczenie. Nasze pieprzone przeznaczenie.(...)




* * *



Dopiero, gdy mężczyzna podszedł do niej położył jej dłoń na ramieniu, dziewczyna podniosła wzrok. Mimowolnie skrzywiła się lekko na jego widok i delikatnie strząsnęła jego dłoń.

- Kiedy ty dasz mi spokój? - powiedziała - Kiedy dasz mi pieprzony święty spokój?! Wyjaśniliśmy już sobie wszystko. Jestem tu tylko po to, aby właśnie to ci powiedzieć - zostaw mnie wreszcie.

Rzuciła papierosa na ziemię i odwróciła się, wbijając wzrok przed siebie, oczekując, aż mężczyzna się odezwie.

- Nigdy, Aimee. Nigdy. Nie potrafię. Ty także nie. Tylko się okłamujesz, że jesteś szcześliwa z kimś innym... - odezwał się cicho po może minucie przerywając ciszę, jaka zapadła wokół nich.

Tu się poznali... Na cmentarzu. Oboje pamiętali ten dzień jakby to było wczoraj. Ona jednak ten dzień przeklinała, on dziękował za niego Bogu.

Dziewczyna, sama nie wiedząc czemu, pozwoliła mu się objąć. To wszystko powodowało, że czuła się bezsilna, jak zresztą zawsze w jego towarzystwie. Wiedziała, że on gada bzdury...

A jednak chciala mu wierzyć. Tak bardzo chciała mu zaufać, sama nie wiedząc właściwie - dlaczego...?

"Co ty robisz, idiotko?" oprzytomniała dopiero jakieś dwie minuty później.

- Nie, Gerard... - odepchnęła go.



* * *



(...)Cmentarze.

Tak, zawsze lubiłem cmentarze. Przypominały mi, gdzie wszyscy kiedyś trafimy. Oraz oczywiście moją ukochaną Aimee...

A teraz, kimkolwiek jesteś... Gdy to czytasz, z pewnością ja i moja ukochana jesteśmy już razem.(...)




* * *



Gerard nie wzrócił większej uwagi na jej zachowanie. Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał głęboko w jej szmaragdowe oczy...

Pocałował ją delikatnie. Aimee oddała pocałunek, po czym odwróciła się o odeszła. Bez słowa.

Bez ani jednego slowa. Gerard wiedział, że idzie do domu. Do cichego, ciemnego, pustego domu.

Postanowił być tam przed nią...



* * *



(...)Nie wiem, czy to, co zrobiłem, było dobre, czy nie. Nie chcę tego oceniać.

To była jedyna rzecz, jaką czułem, że mogę jeszcze zrobić, by ją przy sobie zatrzymać...

I dlatego musiałem to zrobić. Tak, właśnie. Musiałem.(...)






* * *

- Boże! Co ty tu robisz?! Gerard, ja.. Powiedziałam ci już... I nie chcę już cię słuchać, ja... - umilkła w jednej sekuncie.

Nie miała pojęcia, jak udało mu się wejść do jej domu. Faktem jednak bylo, że siedział tam, na schodach, i wpatrywał się niewidzącym wzrokiem gdzieś w przestrzeń przed sobą.

Jednak jej uwagę zwróciło coś innego... Coś, co trzymał w dłoni.

- Po... Po co ci to? Gerard, przestań żartoać. To nie jest zabawne... - w jej głosie wyraźnie usłyszeć można było nutę paniki.

- To nie ma być zabawne... Wcale nie... - wstał i podszedł do niej. położył jej dłoń na policzku. Milczał dłuższą chwilę. - Powiedz mi, że mnie kochasz... - szepnął.

- Dobrze wiesz, że jest inaczej. Nie kocham cię.. Ani nigdy nie kochałam, ja...

Pocałował ją po raz ostatni i szepnął do dziewczynie do ucha "I tak ci nie wierzę..."

Gerard nacisnął spust.





* * *



Dwa ciała, pistolet i list, napisany przez Gerarda. To wszystko, co policja odnalazła w domu Aimee. Czy są teraz razem...? Nikt tego nie wie. Może tylko oni...





---



Cóż, zdaję sobie sprawę jakie to jest krótkie, chaotyczny... i w ogóle... Ale czekam na ocenę. I nie pytajcie o tytuł...

2
----------------------------------------

NA WLASNA ODPOWIEDZIALNOSC - bez obrazania prosze ;-)

======================



No racje masz, jest do krotkie i chaotyczne, zakonczenia mozna sie domyslic juz mniej wiecej w 1/3 czytania. W ogole to o fabule nie moge powiedziec nic, procz tego, ze jest wtorna, chaotyczna i przesiaknieta "filozowaniem". Ciezko sie polapac co i jak.



Odnosnie stylu: nie porywa, ale tragicznie tez nie jest.


Dochodziła pierwsza w nocy - co ją tu sprowadzało? Na kogo czekała?


Pytasz sie nas, czy opowiadasz jakas historie?


Jakby w odpowiedzi chwilę później nieopodal zatrzymał się czarny, niemalże jak noc dookoła, samochód, ale ona wcale nie zwróciła na niego uwagi.


Przekombinowales zdanie.


Zamyślona, wzrok miała wbity przez cały czas w to samo miejsce, gdzieś w ziemię przed sobą, ale już na pierwszy rzut oka widać było, że myślami była daleko od tego miejsca.


Znow to samo, na dodatek za duzo tu wzroku, oczu i "bywania", choc podoba mi sie "cały czas w to samo miejsce, gdzieś w ziemię przed sobą" - nie wiem czemu, po prostu mi sie podoba i juz.


Aimee. Najpiękniejsze imię na całym tym cholernym świecie.


A ja lubie imie Karolina. I co z tego? Ano wlasnie nic.


Dopiero, gdy mężczyzna podszedł do niej położył jej dłoń na ramieniu, dziewczyna podniosła wzrok.


Jaki mezczyzna? To byl tu jakis mezczyzna?


Mimowolnie skrzywiła się lekko na jego widok i delikatnie strząsnęła jego dłoń.


Nie paniemaju.


odezwał się cicho po może minucie przerywając ciszę, jaka zapadła wokół nich.


Pomijajac fatalna konstrukcje, jak dla mnie sztucznie i zupelnie nieudanie wymusiles na czytelniku ta minute ciszy. Trzeba bylo to inaczej zaakcentowac, bo ja najpierw zobaczylam to tak, jakby on odpowiedzial to natychmiast.



Jest jeszcze tego troche (albo i wiecej) ale nie chce mi sie wszystkiego tu wywlekac. Opowiadanie ujdzie, nie jest zle o ile masz do 15 lat ;-) albo dopiero zaczynasz przygode z pisaniem. Jesli piszesz od 10 lat, to jest kiepsko.



Pozdrawiam, przepraszam jesli skrzywdzilam,

Manta

3
Moja opinia nie różni się znacznie od zdania przedmówczyni. Przekombinowane. Miejscami wygląda to tak, jakbyś starała się opisać wszystko w bardzo poważny i dojrzały sposób. Raczej nie wyszło. Chociaż tragicznie nie jest, jak już Manta napisała, jeśli to początki i próby.



Kilka uwag poza powyższymi.



CEMETERY to cmentarz. Nie CEMENTARY. Nie ma w angielskim takiego słowa, albo moje słowniki są wybrakowane. (Ale może chodzi o jakąś nazwę własną, nie wiem; w każdym razie w tekście mowa jest o cmentarzu.)


Dochodziła pierwsza w nocy - co ją tu sprowadzało? Na kogo czekała?


Wynikałoby z tego, że coś sprowadzało pierwszą w nocy i to pierwsza w nocy na kogoś czekała.


Gerard, ja.. Powiedziałam ci już...


Nie ma czegoś takiego jak dwie kropki. Jedna, trzy, ale nie dwie.


umilkła w jednej sekuncie.


Khem. SekunDZie. Jest sekunDa a nie sekunTa.


przestań żartoać.


? :wink:


położył jej dłoń na policzku.


Położył dłoń dziewczyny na jej policzku czy dłoń dziewczyny na swoim policzku? Myślę, że miało tutaj być: "położył SWOJą dłoń na jej policzku".



To takie najbardziej widoczne niedociągnięcia.



PS (do Manty):


A ja lubie imie Karolina. I co z tego? Ano wlasnie nic.


Miło mi. :wink:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”