Królowa śniegu [fantasy]

1
Hej, tym razem krótszy scenariusz do gry dla dzieci, który napisałem z kilka miesięcy temu. Zapraszam do oceniania, no i jak komuś się spodoba to zapraszam do ocenienia "rezydenta" (gdzieś tam jest niżej na forum). :twisted:



Królowa śniegu



Widzimy znudzonego świetlika Bazylego, który pije przez słomkę zimne mleko. Obraz powoli oddala się ukazując biurko, przy którym siedzi zmęczony Skrzat Sam oraz okno, za którym widzimy padający śnieg. Cały czas słyszymy też myśli świetlika Bazylego.



- Od samego wieczoru wigilijnego intuicja nie dawała mi spokoju i wiedziałem, że dzisiaj wydarzy się coś niezwykłego. Siedzieliśmy jak zwykle - to znaczy ja, świetlik Bazyli i mój wierny, poczciwy towarzysz, świąteczny detektyw Skrzat Sam - przy szklance zimnego mleka czekając na kolejne zlecenie, gdy nagle pojawiła się ona...



Słyszymy stukanie do drzwi, które po chwili otwierają się z trzaskiem i w progu widzimy powoli wchodzącą do środka zwalistą, niezbyt urodziwą elfkę. Skrzat Sam i świetlik Bazyli przestraszeni zrywają się z krzeseł.



- Brunhilda... główny komisarz do spraw zabawek... nie przyszłaby tu bez ważnego powodu! - myśli świetlik Bazyli.



- Podobno jesteście najgorszymi poszukiwaczami zagubionych zabawek w tej krainie, ale święty Mikołaj kazał mi się zwrócić do wszystkich! Kilka dni temu ktoś włamał się do Kombinatu Zabawkarskiego i ukradł drewnianego konika na biegunach. To pierwsza i najcenniejsza zabawka jaką w nim wyprodukowano. Musicie ją odnaleźć albo osobiście dopilnuję, aby odebrano Wam cały świąteczny przydział zimnego mleka! - krzyczy Brunhilda.



Las śnieżny



Znajdujemy się przed biurem zabawek znalezionych. Widzimy padający powoli śnieg oraz otaczającą nas, ośnieżoną knieję. Brunhilda stoi obok nas.



- Najpierw skierujcie się w stronę Osady Skalnej. Mieszkają tam łase na świecidełka, podstępne krasnoludy, które mogą mieć coś wspólnego z kradzieżą. Ja rozejrzę się w tym czasie po Kombinacie Zabawkarskim. - mówi stanowczo Brunhilda.



Widzimy jak Brunhilda wyjmuje teleskopową miotłę, rozwija ją, siada na niej i wzlatuje ku niebu.



- Do stu baryłek zsiadłego mleka, ta kobieta to wiedźma... - mówi przestraszony Bazyli.



Teraz możemy iść wzdłuż drogi prowadzącej przez ośnieżony las, co jakiś czas będąc atakowanymi przez Gormoki Cherlawe. Po jakimś czasie, przeskakując po lodowych krach ponad rwącymi potokami i wdrapując się po niewielkich wzniesieniach dotrzemy do niewielkiej polany na której spotkamy płaczącego Czerwonego Kapturka.



- Znowu zgubiłam się w tym ogromnym lesie w drodze do babci! Ahh... jestem taka osamotniona i zziębnięta! - dramatyzuje dziewczynka.



- Lepiej na nią uważaj, coś źle jej z oczy patrzy... - wtrąca po cichu świetlik Bazyli.



- Pomożemy Ci odnaleźć drogę do domu... trzymaj się blisko nas! - mówi Skrzat Sam.



Teraz możemy iść w dalszą drogę, walcząc co jakiś czas z Gormokami Cherlawymi, aż w końcu trafimy na niewielką polanę na której znajduje się dom babci oraz niewielka komórka na opał. Po wejściu do domu zauważymy ogromne łóżko na którym leży przebrany za babcię wilk.



- Witaj... ekhm... witaj Czerwony Kapturku... pokaż szybko co przyniosłaś mi w swoim koszyczku... ooo, widzę podgrzybki i kacze udka smażone w cukrze! - mówi najpierw swoim prawdziwym, a po chwili zmienionym głosem wilk.



Teraz widzimy jak wilk zabiera koszyk, po czym zjada całą jego zawartość.



- Amciu... chrup... mlask... pyszne... ślurp... wy dwaj... przynieście mi teraz maliny! - krzyczy zmienionym głosem wilk.



- Maliny? O tej porze roku? - mówi zdziwiony Skrzat Sam.



Teraz musimy wyjść i skierować się ku znajdującej się przy polanie ścianie skalnej, po której możemy się wspinać, co jakiś czas idąc drogami, skacząc ponad rozpadlinami i unikając kamiennych lawin. W końcu dochodzimy na ośnieżony szczyt, na którym znajduje się niewielki krzak z malinami. Po powrocie do domku możemy dać niewielki koszyk malin wilkowi przebranemu za babcię, jednocześnie zauważając, że w pokoju nie ma już Czerwonego Kapturka.



- Amciu... mlask... tak... dobre... bardzo dobre... przynieście mi więcej! - mówi zadowolony wilk.



- Zaczynam mieć tego dość... nie widzę też nigdzie Czerwonego Kapturka... coś musiało się stać. - szepcze Skrzat Sam.



Teraz wychodzimy z domu i możemy wejść do pobliskiej komórki w której znajdziemy związaną babcię i Czerwonego Kapturka. Widzimy jak Skrzat Sam je rozwiązuje, po czym wszyscy możemy wrócić do domku w którym widzimy leżącego wilka.



- Ten brzuchaty wilk opróżnił całą moją spiżarnię! Już ja się z nim policzę! - krzyczy zirytowana babcia.



- Chwileczkę... co to ma znaczyć? Gdzie moje maliny? Ostrzegam, że wilki są pod ochroną! – krzyczy swoim prawdziwym głosem wilk.



Teraz widzimy domek i słyszymy odgłos zadanego ciosu, po czym widzimy jak wilk wylatuje ku niebu przez komin, cały czas krzycząc. Ponownie przenosimy się do domku, gdzie widzimy naszych bohaterów.



- Jeżeli chcecie dostać się do Osady Skalnej, otworzę dla was bramę do mojego ogródka. Zaraz za nim jest droga, która zaprowadzi Was prosto do celu! - mówi szczęśliwa babcia.



Osada Skalna



Znajdujemy się w ogrodzie przez który musimy przejść, aż trafimy do tylnej bramy za którą znajduje się niewielka droga prowadząca do Osady Skalnej. Następnie przedzieramy się przez śnieżne zaspy wśród ponurej kniei i walczymy co jakiś czas z atakującymi nas Gormokami Mizernymi. Po jakimś czasie trafiamy na przepaść i pobocze prowadzące w dół po którym możemy zejść, przeskakując co jakiś czas rozpadliny, skacząc po półkach skalnych i trafiając ostatecznie na wykute w skale kamienne schody, które zaprowadzą nas do zawieszonej nad przepaścią Osady Skalnej. Jest ona cały czas rozbudowywana, więc idąc przez nią musimy unikać ruchomych elementów, niedokończonych odcinków i korzystać z linowych mostów oraz roboczych wind. Po jakimś czasie trafiamy do dzielnicy handlowej w której spotykamy zamieszkujące to miejsce krasnoludy oraz dziewczynkę z zapałkami.



- Do kaduka! Dziewczynka z zapałkami weszła w akwizycję... miejmy się lepiej na baczności! - mówi przerażony Bazyli.



- Mogłabyś nam pomóc? Szukamy informacji o skradzionej zabawce z fabryki świętego Mikołaja! - mówi Skrzat Sam.



- Co będę jak głupia informacje za darmo rozdawać, jak mogę je sprzedać z zyskiem! Odzyskajcie zabraną mi przez Gormoki paczkę z przemycanymi zapałkami w tawernie „Pod Pachą Gormoka” to może zacznę mówić, motyla noga! - mówi zadziornie dziewczynka.



Teraz możemy iść do zawieszonej nad przepaścią tawerny w której znajdziemy skrzynkę z zapałkami oraz pilnujące ją Gormoki Mizerne. Po ich pokonaniu możemy zabrać towar i oddać go Dziewczynce z zapałkami.



- Udało Wam się odzyskać moje zapałki! W takim razie zdradzę Wam, że w opuszczonym warsztacie mają kryjówkę krasnoludy, które mogą mieć z tą kradzieżą coś wspólnego! Weźcie jeszcze w prezencie to pudełko importowanych zapałek! - mówi szczęśliwa dziewczynka.



Teraz możemy otworzyć drzwi do opuszczonego warsztatu na skraju Osady Skalnej. Kiedy wejdziemy do środka zostaniemy zaatakowani przez Gormoki Mizerne, a po ich pokonaniu będziemy mogli porozmawiać ze stojącym w pobliżu krasnoludem



- Mów wszystko co wiesz o kradzieży pierwszej zabawki huncwocie albo pokażę Ci gdzie Gormoki zimują! - mówi groźnie zza pleców Skrzata Sama świetlik Bazyli.



- W porządku... wobec jawnej przemocy ustępuję... kradzież pierwszej zabawki została zlecona przez Gormoki, a my powierzyliśmy to zadanie Kotu w butach. Nieuchwytnemu złodziejowi, który ukradł pierwszą zabawkę z Kombinatu Zabawkarskiego świętego Mikołaja... nic więcej nie wiem! - mówi buńczucznie krasnolud.



- Musimy się stąd wydostać i udać się do Kombinatu Zabawkarskiego. Skorzystajmy z tej windy... na pewno zawiezie nas na sam szczyt góry. - mówi Skrzat Sam.



Teraz widzimy jak Skrzat Sam i świetlik Bazyli wchodzą do windy, uruchamiają ją i jadą do góry zostawiając w warsztacie opuszczonego krasnoluda, którego widzimy w oddaleniu z góry.



- Sniff... niech mnie ktoś przytuli... - mówi zmartwiony krasnolud.



Kombinat Zabawkarski



Dojeżdżając drewnianą windą na szczyt widzimy obrzeża lasu i wiodącą do niego drogę, którą możemy następnie iść, walcząc co jakiś czas z atakującymi nas Gormokami Dorodnymi i wchodząc w końcu na teren Kombinatu Zabawkarskiego, gdzie zauważymy wchodzącą tylnym wejściem do fabryki elfkę Brunhildę.



- To Brunhilda! Spróbujemy ją dogonić! Może dowiedziała się czegoś o kradzieży! - mówi Skrzat Sam.



Teraz możemy wejść przez otwartą bramę i iść krętymi korytarzami w fabryce zabawek, co jakiś czas omijając zapadnie i przesuwając dźwignie otwierające kolejne drzwi. W końcu trafiamy do sali, gdzie na piedestale stoi mieniąca się, drewniana lokomotywa.



- Nie widzę nigdzie Brunhildy... coś musiało się stać... - szepcze Skrzat Sam.



Nagle widzimy jak przez komnatę przelatuje trzymający się liny Kot w butach, po czym zabiera zabawkę i ląduje na najwyżej położonej półce.



- Ha, ha! Czyżbym zwrócił swą nietuzinkową gracją uwagę okolicznych szaraczków? Jam Kot w butach, słynny margrabia, smakosz i hultaj, a Wy? Kimże jesteście pocieszne ludziki? - krzyczy ze swadą Kot w butach.



- Co zrobiłeś Brunhildzie złoczyńco? - pyta zirytowany Skrzat Sam.



- Na pewno jej nie porwał, przecież to wiedźma... - szepcze świetlik Bazyli.



Nagle na wysokiej półce po przeciwnej stronie sali pojawiają się Gormoki Dorodne i związana przez nie elfka Brunhilda.



- Proszę, proszę... następni śmiałkowie próbują pokrzyżować nam plany! Brać ich! Zabierzcie też Kotu w butach drewnianą lokomotywę... zrywamy z nim naszą umowę! - krzyczy jeden z Gormoków.



Teraz musimy walczyć z Gormokami Dorodnymi, którzy wychodzą z różnych stron, obserwując w międzyczasie jak Kotu w butach zostaje odebrana skradziona przez niego zabawka. W tym czasie kilka Gormoków ucieka, zabierając ze sobą związaną elfkę Brunhildę. Po wygranej walce widzimy jak Kot w butach zeskakuje z półki i podchodzi do naszych bohaterów.



- Do stu tysięcy kartaczy, wyrolowali mnie... ahh... poczułem się jak zwykły dachowiec! - dramatyzuje zrozpaczony Kot w butach.



- Musisz nam pomóc! Wiesz gdzie Gormoki zabrały elfkę Brunhildę? - pyta przejęty Skrzat Sam.



- Ich siedziba znajduje się na końcu Szlaku Kryształowego. Najszybciej dopłyniecie tam Rzeką Lodową znajdującą się niedaleko stąd. Ja pójdę tam swoimi kocimi drogami. Mam z Gormokami rachunki do wyrównania... - mówi złowieszczo Kot w butach.



Teraz widzimy jak bohaterowie rozstają się i odchodzą w różne strony.



Rzeka Lodowa



Znajdujemy się przed wejściem do Kombinatu Zabawkarskiego skąd możemy iść drogą prowadzącą przez ośnieżony las, aż trafimy w pobliże Rzeki Lodowej. Przy brzegu, niedaleko niewielkiej, rybackiej chatki zauważymy drewnianą łódź, którą możemy zepchnąć do wody i do niej wsiąść. Następnie, płynąc w dół rzeki i omijając pływające kry oraz wystające z wody kamienie, wpłyniemy do niewielkiej odnogi przy której spotkamy Brzydkie Kaczątko.



- Trzy dni dryfuję po tym akwenie, kurczę pieczone! Weźcie mnie ze sobą to pomogę Wam przebrnąć przez tą rzekę! - mówi Brzydkie Kaczątko.



- Lepiej uważaj... to na pewno sprzedawczyk na usługach wroga... - szepcze wystraszony świetlik Bazyli.



- Przecież to biedne kaczątko jest całe przemarznięte! - mówi zmartwiony Skrzat Sam.



Teraz widzimy jak Brzydkie Kaczątko wchodzi na łódkę i co chwilę mówi którą odnogą rzeki musimy płynąć oraz umila nam czas różnymi komentarzami.



- Ahoj, na sterburtę... znaczy na prawo!

- Na lewo albo rzucę Was rekinom na pożarcie!

- Wiosłować hałastro!

- Szybciej, bando Gormoków lądowych!

- Dalej! Musimy dopaść ten galeon wypełniony po brzegi kruszcem!



W końcu dopływamy do brzegu widząc jak z łodzi zamiast Brzydkiego Kaczątka wychodzi wspaniały łabędź.



- Proszę jak wyładniałem! Jestem teraz ważną i grubą personą! W takim zaś razie zrywam naszą przyjaźń i sobie odpływam! - mówi pyszniący się łabędź.



Teraz możemy wyjść na brzeg i idąc przez pewien czas po zamarzniętej rzece oraz walcząc z Gormokami Nadętymi docieramy do pilnowanej przez nich ponurej jaskini.



Szlak Kryształowy



Znajdujemy się teraz w podziemiach i idąc Kryształowym Szlakiem gdzie, omijając liczne rozpadliny, podziemne jeziora, opuszczone, krasnoludzkie kopalnie oraz walcząc z Gormokami Zwalistymi, trafiamy w końcu na idących w naszym kierunku Siedmiu Krasnoludków, niosących kryształową trumnę z Królewną śnieżką.



- Oo... trumna... - mówi z konsternacją świetlik Bazyli.



- Do Królowej śniegu to w tym kierunku? - pyta jeden z krasnoludów.



- Królowa śniegu w pobliżu siedziby Gormoków? W takim razie to ona za tym wszystkim stoi... a kim jest niewiasta, którą do niej niesiecie? - pyta przejęty Skrzat Sam.



- To Królewna śnieżka. Znowu przeleżała cały dzień na sofie, pachnąc i objadając się czekoladkami, więc zamknęliśmy ją w paczce i postanowiliśmy zanieść Królowej... może jej wleje do tej jej głowy trochę oleum! - mówi zirytowany krasnolud.



- Hej! Może sami ją do niej zaniesiecie? Damy Wam dużo złota... mhihi, tak, tak... dużo skarbów i świecidełek! - krzyczy inny, wyraźnie rozbawiony krasnolud.



Teraz widzimy jak natłok przekrzykujących się krasnoludów próbuje oddać kryształową trumnę Skrzatowi Samowi i świetlikowi Bazylemu podczas gdy nasi bohaterowie coraz bardziej przeciwko temu protestują. Nagle widzimy jak na jednej z półek skalnych pojawia się Kot w butach, trzymający w jednej z łap linę.



- Witajcie moje pocieszne szaraczki! Ja, Kot w butach, wybawię was z rąk tych hultajów! - krzyczy radośnie Kot w butach.



Teraz widzimy jak Kot w butach wpada w sam środek krasnoludów, walcząc z nimi i unikając w zwolnionym tempie ich ciosów, ostatecznie wpadając jednak na naszych bohaterów, lądując wspólnie z nimi w pustej, kryształowej trumnie i ześlizgując się w pobliską, lodową dziurę. Teraz możemy kierować zjeżdżającą po zboczu trumną, unikając co jakiś czas lodowych przeszkód i ostatecznie lądując w ogromnej jaskini.



- Yyy... to ja już sobie może pójdę... trzymajcie się kochani, wyślę Wam śpiewający telegram z wakacji, serwus! - krzyczy zakłopotany Kot w butach.



Teraz możemy wejść na pokład znajdującego się w pobliżu zamarzniętego okrętu pirackiego na którym, walcząc z Gormokami Zwalistymi, trafimy w pobliże ogromnego działa.



- Musimy jakoś rozkruszyć tę lodową bramę, która oddziela nas od Jaskiniowej Warowni Gormoków! Wykorzystajmy to stare, pirackie działo! - krzyczy Skrzat Sam.



- Dobrze, że mamy importowane zapałki od tej dziewczynki z Osady Skalnej. - zauważa świetlik Bazyli.



Teraz widzimy jak Skrzat Sam ładuje z trudem kulę do lufy, po czym zapala lont. Po chwili działo wystrzeliwuje kulę która niszczy lodową bramę, odsłaniając wejście do Warowni Jaskiniowej.



Warownia Jaskiniowa



Znajdujemy się przy zniszczonej bramie przez którą możemy przejść i idąc dalej przez podziemne jaskinie, rozpadliny i niewielkie, kręte tunele trafiamy do Warowni Jaskiniowej. Omijając drewniane budynki i walcząc co chwilę z Gormokami Opasłymi oraz ich mniejszymi kompanami i co jakiś czas otwierając przy pomocy dźwigien kolejne wrota trafiamy na drugi koniec warowni w pobliże lodowego pałacu. Tutaj, idąc korytarzem i unikając wysuwających się, lodowych kolców, trafiamy do ogromnej, śnieżnej sali w której spotykamy trzymającą w dłoni drewnianego konika na biegunach Królową śniegu oraz uwięzioną przez nią elfkę Brunhildę w zawieszonej na linie klatce.



- Złóżcie mi pokłon, albowiem to ja władam zimą! - mówi podniesionym głosem Królowa śniegu.



- Sam... mdleję... - mówi zdenerwowany świetlik Bazyli.



- Królowo śniegu! Oddaj nam drewnianego konika na biegunach i uwolnij Brunhildę! - krzyczy Skrzat Sam.



- Jak śmiesz zwracać się do mnie tym tonem? Ta zabawka ma wielką moc! Dzięki niej stanę się jeszcze potężniejsza, a nad światem zapanuje wieczna zima! - krzyczy Królowa śniegu.



Teraz widzimy jak w jednym z lodowych okien pojawia się Kot w butach.



- Ha, ha! Chyba nie myśleliście, że zostawię moich kompanów w potrzebie? - mówi Kot w butach.



Teraz widzimy jak Kot w butach zeskakuje z okna i uruchamia znajdujący się w ścianie mechanizm dzięki któremu otwiera się klatka z więzioną elfką.



- Dalej! Musimy naruszyć te cztery ogromne kolumny podtrzymujące salę! - krzyczy Kot w butach.



Teraz jako Skrzat Sam musimy kilka razy uderzyć w każdą z czterech lodowych kolumn, co jakiś czas odpierając ataki nadchodzących Gormoków. Kiedy naruszymy konstrukcję ostatniej z nich cała sala zacznie się trząść.



- Udało się! Uciekajmy zanim lodowy pałac zostanie doszczętnie zniszczony! - krzyczy Skrzat Sam.



Widzimy teraz jak wszyscy nasi bohaterowie uciekają z lodowego pałacu przez powstałą w ścianie wyrwę po drodze zabierając upuszczonego przez zdezorientowaną Królową śniegu drewnianego konika na biegunach.



- Nie! Mój wspaniały dom letniskowy... to się nie może tak skończyć! - krzyczy zrozpaczona Królowa śniegu.



Widzimy główne pomieszczenie fabryczne w Kombinacie Zabawkarskim oraz Skrzata Sama, który wręcza drewnianego konika na biegunach świętemu Mikołajowi. W pobliżu stoją świetlik Bazyli, elfka Brunhilda, Czerwony Kapturek, Babcia, Dziewczynka z zapałkami, Kot w butach, łabędź, Królewna śnieżka i Siedem Krasnoludków i kiedy pierwsza zabawka zostaje przekazana świętemu Mikołajowi wszyscy wiwatują i klaszczą na cześć naszych bohaterów. Po chwili obraz powoli zbliża się do świetlika Bazylego i słyszymy jego myśli.



- Po raz kolejny ja i mój poczciwy pomocnik Skrzat Sam uratowaliśmy święta Bożego Narodzenia. Po oddaniu świętemu Mikołajowi pierwszej zabawki i nagrodzeniu rocznym przydziałem zimnego mleka mogliśmy nadal w spokoju wypoczywać... no... przynajmniej do następnego zlecenia.

2
Zastanawiam się co dokładnie mam tu ocenić.

Czy poprawnie zapisujesz dialogi?

Po co, przecież to scenariusz gry.

Czy sceneria wygląda realistycznie?

A musi?

Czy algorytmy odpowiednio się zapętlają?

Nie wiem czego od nas oczekujesz w tym przypadku.

A może mam spojrzeć na warsztat i styl?



Hmm, jeśli to ostatnie to mogę ci powiedzieć, że nadużywasz wielokropka. Jest zbędny w wielu przedstawionych przez ciebie dialogach.


- Lepiej na nią uważaj, coś źle jej z oczy patrzy...
Oczu.



Są powtórzenia, ale nie widzę powodu żeby ich nie miało być.



To jest dla dzieci? Serio? Trochę ciężko mi to pojąć.

Jednak po pokemonach i teletubisiach mają już mocną psychikę, więc luz.



Nie wiem co mam powiedzieć o tym scenariuszu. Nic mi nie przychodzi do głowy. Przeczytałem i... nic. Zero. Pustka.



Możliwe, że nie widzę za bardzo sensu na wyłapywanie potknięć czy błędów stylistycznych i przez to wszystko taka reakcja.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

3
?



W=t*F



o_O



- powiedział Grey.



Nie wiem, co powiedzieć. Gdybym był dzieckiem, pewnie przestałbym grać, dostawszy quest od Wilka. Nie lubię, kiedy ktoś się mną wysługuje bez powodu. Gdybym był ojcem, trzymałbym swoje dzieci z daleka od gry. Nie przemawia do mnie jakoś specjalnie, niczego nie uczy, powiedziałbym nawet, że otępia.



Poza tym zbezcześciłeś postać Dziewczynki z zapałkami. Błąd. Zamiast robić sobie jaja z baśni, stwórz własną, która też coś powie dzieciom. Coś mądrego. Inteligentnego. Niech się, do stu beczek wody święconej, czegoś nauczą! Chociażby pisania dialogów.



Grę ominąłbym łukiem. To wystarczająca opinia.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

4
Weber - tak, chodzi mi o błędy warsztatowe, faktycznie chyba przesadzam z tym wielokropkiem i też to wcześniej zauważyłem. Jak nic Ci nie przychodzi do głowy to chyba dobrze (znaczy, że nie ma rażących błędów). :wink:



Greymoon - gry zazwyczaj polegają na tym, że ktoś się Tobą wysługuje. :twisted:



Ogólnie takie było założenie, gra w stylu Shreka, czyli prześmiewcze (sic!) ukazanie postaci z różnych bajek. Co do zbezczeszczenia to chyba nie ma co histeryzować, to nie erotyk z siedmioma krasnoludkami, wulgaryzmów nie ma, przemoc mieszcząca się w społecznie akceptowalnych normach. :twisted:



Stworzenie własnej... hmm... dobra koncepcja, ale dla mnie to roczek w plecy (jakbym się miał pod czymś podpisać to pewnie miałoby nawet - o zgrozo - te całe walory edukacyjne), a takie zleconko to tydzień. :twisted:



Dzięki za komentarze :twisted:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”