Mówią na mnie Jezus. Jedni we mnie wierzą, inni przeklinają, a jeszcze inni w ogóle się mną nie przejmują.
Zmiany odkryłem całkiem niedawno, przestałem się bać ataków terrorystycznych, dziury ozoneowej i wzrastającej przestępczości. Przestałem bać się śmierci swojego ciała, ponieważ poczułem obumieranie mojego ducha.
Przyszłość przestała dla mnie istnieć, liczy się tylko teraźniejszość. Liczy się moment, w którym kładę się na łóżku, tak jak teraz.
Mówią na mnie Jezus. Widzę swoje leżące ciało, unosze się nad nim. Szarość pokoju i miasta za oknem wbija się klinem w moją głowę. Drażni i wyczerpuje. Wyobrażam sobie światło, intensywne, narastające, oślepiające. Pochłonęło mnie, otuliło ciepłym kocem.
- Mama, to ty?- mój głos dobiega z oddali.
- Nie, to tylko złudzenie Jezusie, tak się czuje dziecko w łonie matki.- odpowiada światło.
Czarno, jestem w jakimś pokoju. Zegar miarowo odmierza czas, wskazówki poruszają się do tyłu. Wstaje i lekko szurając nogami przechodzę do drugiego pokoju.
- Cześć Maciek.- głos znajomy, kobiecy, dochodzący spod okna. To Ewa.
- Ewo zaczeli na mnie mówić Jezus. Ale nie potrafię robić cudów, ani nie kocham bliźnich.
-Jesteś przecież człowiekiem, musisz się tego nauczyć, masz czas.- mówiąc to, Ewa jednocześnie strącała wielką miotłą śniego z pobliskiego drzewa, do pasa wychylając się przez okno. Do grubej wełnianej czapki przymocowaną miała wieką czarną parasolkę, która to na wypadek wypadnięcia z okna służyłaby za spadochron.
Mówią na mnie Jezus, chociaż nie chodzę do kościoła. Jestem samotny i to samotnością najgorszą. Jestem sam, mimo, że otoczony tysiącem ludzi. Każdy z nich zagląda do mnie przez okno w dachu. Brzęczą przy tym, jak stado much. Obserwują mnie, naśladują, ale nikt z nich nie chce nic powiedzieć.
Mówią na mnie Jezus, moim ulubionym kolorem jest czarno-biały. Bo czarno-biały właśnie jest tunel, którym przechodzę często w nicość. Ale nie jest to zwykła nicość. Widzę w niej wszystkich tych, których kocham i na których mi zależy. Widzę ich tak, jak się widzi księżyc odbity w stawie, słyszę ich tak, jak się słyszy huk niedalekiego wodospadu. Gdy tylko się pojawiają, zaczynam krzyczeć, jak najgłośniej potrafię, ale nigdy mnie nie słyszą.
-Małgośka, Jezus z dwójki znowu ma padaczkę!- ten głos zawsze mnie budzi.
- Szybko podajcie mu 2 mg tripotasinu i przywiążcie do łóżka.
Jedyne co chcę teraz zrobić, to umrzeć. Każde z następnych przebudzeń, jest coraz boleśniejsze. Nie chcę się obudzić, znowu miec mdłości i zwiotczałych mięśni, nie chcę słyszeć krzyków innych pacjentów, nie chcę...!
Mówią na mnie Jezus, zanim trafiłem do zakładu dla psychicznie chorych nr.2 w łodzi, byłem. Po prostu byłem. Jadłem, spałem, wydalałem, kochałem i nawet pracowałem. Zdiagnozowano u mnie schizofrenię, ja sam dopisuje sobie jeszcze różne manie, prześladowczą i porządku. Kiedy umarła Ona, wszystko straciło sens, coraz więcej spałem. Na początku były sny krótkie, szarpane, niepokojące, które przerodziły się z czasem w długie wizje. Teraz mam czasami problem, czy to co widzę to sen, czy jawa.
Mówią na mnie Jezus, jestem małą podporą innych pacjentów, według niektórych, moje sny to przepowiednie. Słuchają się mnie i podziwiają. Inni wręcz przeciwnie plują na mnie i wyzywają, chociaż do niczego ich nie zmuszam, ani nawet nie rozmawiam.
Mówią na mnie Jezus, jestem zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, jestem zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, jestem zamknięty w zakładzie psychiatrycznym. Nie mam pomysłu na dalsze życie.
Lubię tylko, jak ptaki przelatują nad moim oknem.
Znowu krótko i ble i fuj.
3
Rzetelny tekst.
Wystarczająco ciekawy, żeby przebrnąć. Dla mnie bez niespodzianki, ale jednak z jajem. No, powiedzmy z jajkiem.
Nie przepadam za opowiadaniami o niczym, a mam takie wrażenie po przeczytaniu tego... Sam się dziwię, bo nie potrafię się do tego tekstu jakkolwiek ustosunkować, a to mi się rzadko zdarza.
Jakkolwiek: Dobry tekst. Chcę więcej. Aha - a że krótko? To akurat dobrze.
Wystarczająco ciekawy, żeby przebrnąć. Dla mnie bez niespodzianki, ale jednak z jajem. No, powiedzmy z jajkiem.

Nie przepadam za opowiadaniami o niczym, a mam takie wrażenie po przeczytaniu tego... Sam się dziwię, bo nie potrafię się do tego tekstu jakkolwiek ustosunkować, a to mi się rzadko zdarza.
Jakkolwiek: Dobry tekst. Chcę więcej. Aha - a że krótko? To akurat dobrze.