To moje pierwsze opowadanie na tym forum. Zdaję sobie sprawę, że zaprezentowany tekst nie jest idealny ale wkleiłem go tu właśnie po to aby móc doskonalić swoje umiejętności. Rozdział 1 nie jest dokończony.
Dobro. Moc. Zło. Potęga.
Czym jest dobro?
Czym jest zło?
Czym tu się przejmować?
Czy losy świata zależą ode mnie?
Czy ja mogę coś zmienić?
Dobro.
Dawanie z siebie komuś.
Nic w zamian.
Zło.
Czynienie krzywdy innym.
Bez powodu.
Moc i Potęga.
Czy ja mogę czegoś dokonać?
Ja marne ziarno, wśród łanów...
Liczy się tylko Moc i Potęga.
Prolog
Stary człowiek siedzi pochylony nad zmurszałą księgą. Długie siwe włosy opadają mu delikatnie na ramiona. Ogień pochodni rzuca słabe światło na jego pooraną bliznami twarz. Twarz zmęczonego życiem maga, dla którego liczy się tylko potęga. Nie interesują go konflikty, wojny, uciechy cielesne... życie doczesne przemija, a potęga trwa. Tylko ona się liczy. Nic innego. Czymże są te „problemy” dzisiejszych ludzi...! Jak oni niczego nie rozumieją... Czarodziej zacisnął pięści spoglądając na ścianę komnaty. Jego uszy wychwyciły cichy szelest za sobą. Odwrócił się szybko i spojrzał zdziwiony. Stał przed nim młody mężczyzna w długiej czarnej szacie. Jego oczy były puste, bez wyrazu. Zdawał się widzieć nie patrząc. Mag wstał powoli. Zdziwienie zastąpiła chęć poznania tajemniczego przybysza. Wyglądał jak człowiek ale to były tylko pozory i on o tym wiedział...
-Wiele o Tobie słyszałem Argath. Podobno nie istnieje dla Ciebie dobro i zło. – powiedział i skłonił się lekko
-Tak... – Czarodziej skinął głową i położył rękę na oparciu krzesła.
-Pragniesz stać się wcieleniem potęgi? – wsunął rękę pod połę szaty. Stary człowiek przyglądał mu się chwilę po czym skiną ponownie głową.
-Owszem...
To stało się w ułamku sekundy. Przybysz jednym płynnym ruchem wydobył z pochwy sztylet i przebił nim maga. Strużka krwi spłynęła po runicznym ostrzu, które zalśniło lekko w półmroku. Ciało osunęło się delikatnie na ziemię. Twarz konającego nie wyrażała niczego. Zamknął powoli oczy i oddał się w ręce losu.
Rozdział 1
Powoli otworzył oczy. Leżał w bezruchu czekając aż jego źrenice przyzwyczają się do ciemności panujących wokoło. Czół chłód przenikający jego ciało. Nie czół strachu. Nic nie czół. Niespiesznie wyciągnął rękę przed siebie dotykając wieka trumny. Przejechał dłonią po jej powierzchni. Chwycił za jej brzeg i odsunął na bok. Pokrywa opadła z głuchym łoskotem na ziemię. Usiadł pomału i wyciągnął ręce przed twarz. Obracał je chwilę nie wyrażając żadnych emocji. Nie było w nich widać śladów życia. Były blade, wręcz białe pokryte wstrętnymi bruzdami. Dotknął nimi swojej twarzy. Wyczuł, że musi wyglądać podobnie. Z wolna rozejrzał się po pomieszczeniu. Była to niewielka zaniedbana komnata. ściany zbudowane z wielkich kamiennych bloków uformowanych niezdarnie a posadzka zrobiona z niewielkich płyt. Wokoło walały się poprzewracane świeczniki. Przeklęci złodzieje... Ale czy to na pewno złodzieje? Wstał i przekręcił głową na boki. Zrobił niewielki krok na przód. Mógł się poruszać. Schylił się złapał boku trumny i ześlizgnął na dół. Pod jego stopami zachrzęściła stłuczona wcześniej fiolka po jakiejś miksturze. Skierował wzrok na przebitą stopę. Nie leciała krew. Wyjął szkło i odrzucił je na bok. Popatrzył przed siebie na uchylone drewniane wrota. Powłócząc nogami zrobił kilka kroków na przód spoglądając beznamiętnie. Otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Była noc. Stał na opuszczonym cmentarzysku gdzie żadna istota przy zdrowych zmysłach się nie zapuszcza. Wszędzie leżały połamane nagrobki i złamane symbole bogini Elan. Odwieczna obrończyni dobra i światłości... Ludzie szczególnie ukochali ją sobie bo pozwalała im wierzyć, że ciągle jest na tym świecie coś prawdziwego i szlachetnego. Wszędzie leżały zaschnięte liście opadłe z obumarłych drzew. Jeżeli gdzieś była jeszcze trawa to były to zeschnięte kępy z dawnych czasów gdy tereny te należały do ludzi. Ruszył powoli omijając kamienne płyty pokryte warstwą ziemi. Dostrzegł bramę cmentarzyska gdy nagle usłyszał cichy jęk dobiegający go blisko gdzieś spod nóg. Spojrzał w tym kierunku i ujrzał kogoś swojego rodzaju. Nieumarły... Pochylił się nad obcym i przyjrzał mu się. Nieliczne płaty skóry wisiały na nim beznamiętnie. Kości wychodziły na wierzch. Brakowało mu także jednej z nóg.
- Przeklęty... Zapomniany... Opuszczony przez wszystkich... Cierpi... Błagam... – wymamrotał cicho obcy.
- Kim jesteś? – powiedział ponurym grubym głosem Argath.
- Imiona... Czy one naprawdę są ważne...? życie... Ono przemija... Liczy się pamięć... A oni zapomnieli...
- Kto zapomniał?
- Ludzie... żywi... Oni przeklęli... Odrzucili... Strach... Taaak...
- żywi? Ktoś się ciebie bał strzępie bytu? – Argath spojrzał z pogardą na nieznajomego, który wykrzywił wargi w ponurym uśmiechu
2
Ja. Ty. On. My. Moc. Wy. Oni - ten poczatek mnie rozbil, niestety w zlym tego slowa znaczeniu.
Dalej ... Pierwsze co sie rzuca w oczy i to nachalnie - zmiany czasow. Powinienes pisac w jednym czasie, wybrac go na poczatku i nie zmieniac do konca, bo robi sie sieczka. Tu siedzi, tam wstal ...
Przecinki!
ROTFL
Ble, z kontekstu wcale tak nie wynika. Musisz napisac wczesniej, dlaczego zdawal sie widziec, choc mial puste (?) oczy a czytelnik potem niech to sobie skleci sam, bedzie mala uciecha.
Zero dramatyzmu, zero ciekawosci, dynamiki i jeszcze kilku rzeczy.
Chyba jednak musiala cos ta twarz wyrazac. A oddal, to sie chyba w rece smierci ... Ok, czepiam sie
Chyba raczej oczy ogolnie (sie przyzwyczaja), bo zrenice odpowiadaja za ilosc wpuszczonego swiatla, wiec one reguluja, a nie przyzwyczajaja sie. Takie kolejne czepialstwo.
I blagam Cie, kup sobie slownik, bo bledy bija po oczach jak wredny usmiech Kurskiego.
Uwazaj na powtorzenia.
I tak dalej, i tak dalej. Jeszcze bledow jest, ale nie chce mi sie wymieniac.
Ogolnie styl na mocna 3. Widze, ze przychodza tu coraz lepsi autorzy, bo kiedys przede wszystkim ze stylem bylo fatalnie. Troche minusow z logiki, poza tym nie jest zle. Fajnie budujesz zdania, tylko musisz dodawac im wiecej dynamizmu, zeby bylo ciekawiej. I nie wykladaj wszystkiego na tacy, niech sie czytelnik domysla, przeciez to musi byc dla niego zabawa. Fabuly nie oceniam, bo jest na poziomie przedszkolaka, wiec mam nadzieje, ze to jak napsiales: opowiadanie, a nie powiesc.
Pozdrawiam
Dalej ... Pierwsze co sie rzuca w oczy i to nachalnie - zmiany czasow. Powinienes pisac w jednym czasie, wybrac go na poczatku i nie zmieniac do konca, bo robi sie sieczka. Tu siedzi, tam wstal ...
Przecinki!
Jego uszy wychwyciły cichy szelest za sobą.
ROTFL

Zdawał się widzieć nie patrząc.
Ble, z kontekstu wcale tak nie wynika. Musisz napisac wczesniej, dlaczego zdawal sie widziec, choc mial puste (?) oczy a czytelnik potem niech to sobie skleci sam, bedzie mala uciecha.
Zdziwienie zastąpiła chęć poznania tajemniczego przybysza. Wyglądał jak człowiek ale to były tylko pozory i on o tym wiedział...
Zero dramatyzmu, zero ciekawosci, dynamiki i jeszcze kilku rzeczy.
Twarz konającego nie wyrażała niczego. Zamknął powoli oczy i oddał się w ręce losu.
Chyba jednak musiala cos ta twarz wyrazac. A oddal, to sie chyba w rece smierci ... Ok, czepiam sie

Leżał w bezruchu czekając aż jego źrenice przyzwyczają się do ciemności panujących wokoło.
Chyba raczej oczy ogolnie (sie przyzwyczaja), bo zrenice odpowiadaja za ilosc wpuszczonego swiatla, wiec one reguluja, a nie przyzwyczajaja sie. Takie kolejne czepialstwo.
I blagam Cie, kup sobie slownik, bo bledy bija po oczach jak wredny usmiech Kurskiego.
Uwazaj na powtorzenia.
I tak dalej, i tak dalej. Jeszcze bledow jest, ale nie chce mi sie wymieniac.
Ogolnie styl na mocna 3. Widze, ze przychodza tu coraz lepsi autorzy, bo kiedys przede wszystkim ze stylem bylo fatalnie. Troche minusow z logiki, poza tym nie jest zle. Fajnie budujesz zdania, tylko musisz dodawac im wiecej dynamizmu, zeby bylo ciekawiej. I nie wykladaj wszystkiego na tacy, niech sie czytelnik domysla, przeciez to musi byc dla niego zabawa. Fabuly nie oceniam, bo jest na poziomie przedszkolaka, wiec mam nadzieje, ze to jak napsiales: opowiadanie, a nie powiesc.
Pozdrawiam
3
Manta pisze:Ja. Ty. On. My. Moc. Wy. Oni - ten poczatek mnie rozbil, niestety w zlym tego slowa znaczeniu.
Mi ten frament akórat się podoba... :(
Manta pisze:Dalej ... Pierwsze co sie rzuca w oczy i to nachalnie - zmiany czasow. Powinienes pisac w jednym czasie, wybrac go na poczatku i nie zmieniac do konca, bo robi sie sieczka. Tu siedzi, tam wstal ...
Przecinki!
No cuż ee... przecinki? Next! :wink: A co do czasów... Spróbuje popracować.
Argath pisze:Jego uszy wychwyciły cichy szelest za sobą.
Manta pisze:ROTFL
Mmm... Rzeczywiście to jest do zmiany

Argath pisze:Zdawał się widzieć nie patrząc.
Manta pisze:Ble, z kontekstu wcale tak nie wynika. Musisz napisac wczesniej, dlaczego zdawal sie widziec, choc mial puste (?) oczy a czytelnik potem niech to sobie skleci sam, bedzie mala uciecha.
A wcale nie muszę napisać dalczego zdawał się nie widzieć.


Argath pisze:Zdziwienie zastąpiła chęć poznania tajemniczego przybysza. Wyglądał jak człowiek ale to były tylko pozory i on o tym wiedział...
[quote="Manta']Zero dramatyzmu, zero ciekawosci, dynamiki i jeszcze kilku rzeczy.[/quote]
Postaram się popracować chodź nie za bardzo wiem jak.

Argath pisze:Twarz konającego nie wyrażała niczego. Zamknął powoli oczy i oddał się w ręce losu.
[quote="Manta"Chyba jednak musiala cos ta twarz wyrazac. A oddal, to sie chyba w rece smierci ... Ok, czepiam sie

Po to dałem tu tą prace, żeby się do niej ludzie czepiali. :wink:
Argath pisze:Leżał w bezruchu czekając aż jego źrenice przyzwyczają się do ciemności panujących wokoło.
Manta pisze:Chyba raczej oczy ogolnie (sie przyzwyczaja), bo zrenice odpowiadaja za ilosc wpuszczonego swiatla, wiec one reguluja, a nie przyzwyczajaja sie. Takie kolejne czepialstwo.
No cuż mój ewidenty bład. wiem na przyszłość.
Manta pisze:I blagam Cie, kup sobie slownik, bo bledy bija po oczach jak wredny usmiech Kurskiego.
nie :wink:
Manta pisze:Uwazaj na powtorzenia.
Zawsze się staram, nie zawsze wychodzi.

Manta pisze:Ogolnie styl na mocna 3. Widze, ze przychodza tu coraz lepsi autorzy, bo kiedys przede wszystkim ze stylem bylo fatalnie. Troche minusow z logiki, poza tym nie jest zle. Fajnie budujesz zdania, tylko musisz dodawac im wiecej dynamizmu, zeby bylo ciekawiej. I nie wykladaj wszystkiego na tacy, niech sie czytelnik domysla, przeciez to musi byc dla niego zabawa. Fabuly nie oceniam, bo jest na poziomie przedszkolaka, wiec mam nadzieje, ze to jak napsiales: opowiadanie, a nie powiesc.
Chm... Mocna 3 to zdaję się dobrze jak na 15 latka z osiedla Yo Zi00mAli

Jesteśmy otoczeni? Wspaniale! Możemy atakować we wszystkich kierunkach!
4
Fabuła zupełnie nie wyróżniająca się z tłumu.... Ot kolejny Tekst Mocy. Ten początek to wygląda jak z pudełka płatków śniadaniowych.... Pseudo-mocny.
Ot, przeciętny tekst. Popracuj nad fabułą.... i to co mnie najbardziej boli - rozdział długości miniatury:/ Albo napisz opowiadanie, albo coś naprawdę dłuższego. Określenie "Rozdział" robi się nazbyt wyświchtane....
Ot, przeciętny tekst. Popracuj nad fabułą.... i to co mnie najbardziej boli - rozdział długości miniatury:/ Albo napisz opowiadanie, albo coś naprawdę dłuższego. Określenie "Rozdział" robi się nazbyt wyświchtane....
[img]http://runmania.com/f/a77c6d394b43ef1fb846d372d7693f5d.gif[/img]
"Do pewnych spraw dobrze jest mieć dystans. Najlepiej długi"
"Do pewnych spraw dobrze jest mieć dystans. Najlepiej długi"
Re: Dobro. Moc. Zło. Potęga.
5Argath pisze:Rozdział 1 nie jest dokończony
Jesteśmy otoczeni? Wspaniale! Możemy atakować we wszystkich kierunkach!