Witam wszystkich serdecznie!
Eeeee, dobrze zacząłem? Mam nadzieję, że tak. No cóż, jak widzicie to mój pierwszy post tutaj (mam nadzieję, że nie ostatni). Otóż pozwólcie, że przynudzę delikatnie.
Jestem tutaj bo chcę być pisarzem, zgadza się. Powiedzmy, że zawsze marzyłem o tym żeby pisać powieści ale tylko czasem coś pisałem. Teraz mam zamiar wziąść się za to tak całkiem na poważnie. Niestety szukam pomysłu (mam parę ale nie chcę ich wykorzystywać teraz, myślę nad czymś innym) no i z nudów wpisałem sobie 'Pisarstwo' w Googlach. Wszedłem na pierwszą stronę, która mi się wyświetliła (zgadnijcie jaką? ;D), poczytałem parę topiców i postanowiłem zrobić sobie konto. I oto jestem!
Chciałem dać próbkę moich umiejętności. Znaczy nie wiem czy dobrze to nazwałem bo tekst, który zamieszczę napisałem parę miesięcy temu ale z 'braku laku' wydaje mi się, że się nadaje.
Sorry, że się tak rozpisałem, przechodzę do rzeczy. Liczę na opinię, komentarze itp.
PS. Myślę, że warto zaznaczyć iż mam 14 lat i CHCę coś osiągnąć.
No to do rzeczy:
Nieskończone piękno
-Jesteś żałosny Belkethcie…
-Czasy waszej przeklętej kasty dobiegają końca…
-Dzisiaj zawisł Kel Rash, twój znajomek…ile martwych ciał splugawiłeś wraz z nim?
-Zdechniesz w tym lochu jeśli nie zaczniesz współpracować!
Belketh przekręcił się na plecy dysząc ciężko. Ileż razy słyszał tego typu zdania? Ile razy jeszcze je usłyszy?
Niezdarnym ruchem poczłapał na czworakach do kamiennej miski pełnej zimnej wody, która utrzymywała go przy życiu od blisko dwóch tygodni. Zanurzył w niej białe jak kreda dłonie. Skrzywił się na widok kości zamiast palców – skutek nieudanego eksperymentu.
-Brzydzisz się skutkami swych okropnych praktyk? – Belketh gwałtownie odskoczył od misy i opierając się o zimną ścianę spojrzał na wejście swojej celi. Mężczyzna, który tam stał miał posępne spojrzenie, nad którym niczym dwa kruki, górowały gęste, czarne brwi. Jego włosy zakrywał skromny turban koloru jego jasnobrązowej cery. Był wysoki, ubrany w kosztowny strój, a u pasa wisiał piękny, wysadzany brylantami sztylet.
-Nosisz moją broń. – wyszeptał Belketh, który zdążył się już opanować.
-Ano. – przytaknął mężczyzna wchodząc głębiej do celi- Bardzo dobra robota – czyżby elfów z Irollanu? Nie musisz odpowiadać…to było pytanie retoryczne. – stanął metr przed leżącym Belkethem. – Ustaliłeś coś przez te dwa dni?
-Nie będę współpracował. – wychrypiał Belketh ledwo wstając…był wyższy od swojego gościa.- Zadajesz sobie daremny trud Astmyrze przychodząc tutaj. Nic nowego nie usłyszysz.- zapadła długa cisza. Na twarzy Astmyra pojawiły się zmarszczki, prawą rękę położył na rękojeści sztyletu.
-Spójrz na siebie Belkethcie…jesteś wrakiem tego czym się stałeś, bo człowiekiem na pewno już nie jesteś…spójrz na siebie Belkethcie i płacz! – płynnym, kolistym ruchem lewej dłoni wyczarował przed nim zwierciadło. Belketh spojrzał w nie i zobaczył wysoką, bladą istotę. Budową przypominała człowieka lecz połowa jego twarzy była czaszką, druga natomiast pozostałością człowieczej twarzy. Z głowy wyrastały potargane kosmyki długich siwych włosów. Ubrana była w czarną, niegdyś zapewne bardzo dostojną, szatę, która teraz wyglądała jak połatane szmaty. W oczach przygasał blask życia i od całej istoty wręcz biła aura śmierci. śmierci, której poświęcił swe istnienie…śmierci, która niczym wierny pies nie odstępowała jego boku…śmierci, którą zadał wielu ludziom w celu szerzenia swych mrocznych praktyk…praktyk nekromanckich.
Magiczne zwierciadło znikło i Astmyr przemówił spokojnym, acz stanowczym głosem.
-To koniec Belkethcie…większość twoich pobratymców zostało złapanych, prawdopodobnie na wolności przebywa jeszcze jedna grupa. Wy, plugawi nekromanci, niestety macie to do siebie, że potraficie stworzyć sobie armię – wystarczy wam kostnica i parę hektarów cmentarzy. Musimy złapać tą ostatnią grupę i ty nam w tym pomożesz, zresztą nie masz wyboru. Chyba że zgni…
-Myślisz, że boję się śmierci?! – garstką siłą jaka się w nim tliła, Belketh wydał okrzyk przypominający skrzypienie zardzewiałej machiny. – śmierć jest spokojem, ładem! Nieskończonym pięknem! Nawet jeśli umrę to nie zatrzyma mnie przed samym istnieniem na tym marnym globie! Właśnie dlatego nekromancja jest kwintesencją potęgi, siłą, przed którą wy, próżni magowie, drżycie ze strachu gdyż nie znacie jej aspektów! – jego krzyk przeradzał się w ciągły pisk, a oczy, które dotychczas nie zdradzały nic, wypełniły się szaleńczym blaskiem.
-TERAZ TO TY MNIE POSłUCHAJ BELETHCIE!!! – zagrzmiał Astmyr ucinając pisk nekromanty niczym nożyczki. – Przez blisko wiek tolerowaliśmy wasze praktyki, próbowaliśmy nie wtykać nosa w nie swoje sprawy! Tolerowaliśmy to w czasie gdy wy pod naszym nosem ożywialiście zwłoki i fascynowaliście się śmiercią i wszystkim co z nią związane! Nawet ja, jeden z największych przeciwników waszych praktyk przymykałem na to wszystko oko! Pamiętasz Belkethcie?! Pamiętasz jak mnie błagałeś bym nic nie mówił radzie kiedy zobaczyłem co wyprawiasz w swojej pracowni?! Och, tak, musisz to pamiętać!
Belketh pamiętał…
**********
Szkielet, któremu brakowało prawej ręki, niezdarnym ruchem nadchodził w stronę przerażonego mężczyzny – Belketha - dzierżąc w lewej ręce wyszczerbiony miecz.
Nekromanta odbiegł na drugi koniec swej pracowni zbierając myśli. Udało mi się ożywić kości! Na łzy Ashy! Sukces! Lecz jego euforie szybko okrył płaszcz strachu gdyż zrozumiał, że nie kontroluje szkieletu, a ten prawdopodobnie ma mordercze skłonności. Po cholere zostawiłem w pracowni te stare bronie! Głupiec! Belketh był dosyć osłabiony po samym ożywieniu kości, dlatego postanowił zebrać wystarczająco dużo sił aby zniszczyć swe dzieło. Szkielet jednak ani myślał przestać i ponownie zaszarżował na nekromantę z dużą prędkością. Belketh odskoczył na bok lecz wyszczerbione ostrze zdążyło rozpłatać mu ramię. Mężczyzna z krzykiem upadł na ziemię. Zachowując zimną krew obrócił się na plecy i wystawiając dłonie przed siebie wykrzyknął.
-Devardesto!
Szkielet gwałtownie wybuchł, a jego części posypały się po całej pracowni niczym kościany deszcz. Belketh bliski omdlenia zdumiał się, że zaklęcie go nie zabiło. Co się stało? Jak mogłem przeżyć? Odpowiedź dostał parę sekund później.
-Pomóc? – czyjś głos zadudnił w jego pracowni. Belketh półprzytomny spojrzał na wejście i zobaczył w nich Astmyra. Już miał krzyknąć Tak! Pomóż mi! lecz w ostatniej chwili się opanował.
-Nie. Ból to część naszego życia, rana sama się zagoi. – wyszeptał, wstając chwiejnym krokiem. – Pomogłeś mi dając wystarczającą energię magiczną…czemu?
-żebyś mógł przeżyć i powiedzieć mi co do cholery wyprawiasz! – zagrzmiał wściekły Astmyr.- To ma być badanie nowych aspektów magii?! Ta herezja?!- On nie może powiedzieć radzie! Myśl głupcze, myśl! Oszalałe myśli latały po jego głowie.
-To tylko nieudany eksperyment! Planowałem zrobić co innego, nie wyszło!
-Nie okłamuj mnie! Jesteś zaledwie młodzikiem i już babrzesz się w takich śmieciach?! Zastanów się głupcze co wyprawiasz! Osobiście powiadomię o tym radę. Rzeczy, które wyprawiasz ze swoimi wspólnikami posuwają się za daleko!
I wówczas Belketh zaczął błagać…
*******
-O tak, błagałeś mnie. – powiedział zjadliwym tonem Astmyr – I ja niestety cię posłuchałem. Nic nie powiedziałem radzie. Jakiż byłem wtedy głupi…tyle rzeczy mogłoby się inaczej potoczyć…ale nie myślmy o przeszłości. Ważne jest co się dzieje tu i teraz…zaczniesz współpracować nekromanto? – ponownie w celi zapadła cisza, a Belketh przymknął oczy rozmyślając. Blizna po uderzeniu szkieleta nadal znajduje się na moim ramieniu. Wtedy użyłem złej formuły pradawnych słów, a moje myśli były zbyt niedoświadczone. Zaznałem też zbyt mało bólu by móc zapanować nad nieumarłą istotą. Wszystko to złożyło się na to, że szkielet mnie zaatakował. Później były kolejne eksperymenty…co raz lepsze…ach tak, krew często gościła na posadzkach mej pracowni…
Astmyr oczekiwał w milczeniu na odpowiedź i dostał ją. Belketh zebrał ślinę i opluł go prosto w twarz. Oszołomiony mag zaklęciem grzmotnął nekromantę trzy razy o ścianę krzycząc.
-Ty plugawy stworze! Zgnijesz tu albo ja cię zabije!!!
Gdy Astmyr był już przy wyjściu , Belketh resztką sił podZemdlał czując w ustach smak własnej – tak dobrze mu znanej – krwi…
niósł głowę i wykrzywił popękane usta w pogardliwym uśmiechu.
-śmierć to…nieskończone piękno…
4
Odpowiem, chociaż może nie powinnam, bo nie doczytałam do końca. Ale wiem jak istotne są dla autora opinie czytelników
Dlaczego nie doczytałam? Bo mnie ta historia kompletnie nie zaciekawiła. Musisz starać się zindywidualizować tekst! Bo póki co widać, że co prawda umiesz pisać poprawnie, ale nie masz własnego stylu, wybacz nadszczerość, za grosz. nawet gdybyś nie wymienił swoich ulubionych pisarzy, i tak bym ogdadła nazwiska większości z nich. A przecież, chociaż naśladownictwo jest najwyższą formą pochwały, to jednak w literaturze powinno chodzić przede wszystkim o oryginalność. Pisałam to już wiele razy na tym forum, ale powtórzę jeszcze raz: Twoi bohaterzy mnie nie obchodzą bo są kompletnie nieprawdziwi, nieoryginalni, nieludzcy, nie mają żadnych indywidualnych cech. Nie chodzi o to żeby wymyślić fajną historyjkę, bo to nie RPG. Tu chodzi o to JAK się tę historyjkę opowie. A szczególnie w (wybacz) tak oklepanym gatunku jak fantasy, niewiele da się wymyślić by zaintrygowac czytelnika. Bo przecież kanon ogranicza, a ten akurat ogranicza chyba dosyć mocno. Dlatego wszystko zależy od oryginalnego spojrzenia. Nie chcę żebyś to odebrał jako atak, gdybym nie zobaczyła w Tobie potencjału to bym w ogóle się nie siliła na odpowiedź. Pisać poprawnie umiesz, jak już mówiłam, a to już coś! Popracuj teraz nad ciekawym, oryginalnym spojrzeniem, nie zasłaniaj się krwią, nekromancją, machaniem mieczami itd. Zastanów się co czują Twoi bohaterowie, co sobie myślą, co widzą wokół siebie, co słyszą, jakie czują zapachy. Przenieś mnie do ich świata, spraw żebym ja uwierzyła że na świecie istnieje magia. Sapkowski potrafi to zrobić genialnie, bo jego bohaterowie są zindywidualizowani i ludzcy do bólu. Mogę Ci nawet zaproponować ćwiczenie: opisz na początek jakiś banał, np posiłek jedzony przez bohatera albo jego ubranie, ale zrób to tak żebym ja poczuła smak albo fakturę materiału. Szukaj ciekawych, niebanalnych sformuowań, pisz SWOIM językiem, pisz tak jak mówisz, gwarantuję że to będzie dużo ciekawsze niż pisanie jak ktośtam, nawet bardzo szanowany.
Pozwól że coś Ci pokażę:
To ten nikły, stęchły zapach tak go zafascynował. Pachniało jak ławki w kościele i dlatego chciał to polizać, ale wiedział że nie wolno. Więc dotknął, przesunął ręce po gładkości i chłodności i czarności. To miało zęby, długi rząd wielkich białych zębów, ale wiedział że nic mu nie zrobią. A jednak się wahał, był ostrożny. A kiedy wyciągnął palec żeby dotknąć zęba i to zaśpiewało, przewrócił się na pupę i zaczął płakać, bo było żywe.
Po raz pierwszy zagrał na pianinie dlatego, że nie mógł go polizać.
To takie moje coś napisane na konkurs (100 słów na temat pierwszego razu). Wkleiłam żeby zilustrować o co mi chodzi. Można by też było tak:
Mały chłopiec podszedł do fortepianu, chciał go polizać ale się bał, więc dotknął instrumentu, a kiedy ten wydał dźwięk, chłopczyk przestraszył się i zaczął płakać.
Rozumiesz o co chodzi, nie?
Mam nadzieję że nie czujesz się dotkniety, ja kiedyś pisałam tak jak Ty, i sporo czasu zajęło mi dojście do tego co teraz wiem. Dlatego chciałam się podzielić... Zresztą, to tylko moja opinia, nie musisz jej brać poważnie.
Pozdrawiam!

Dlaczego nie doczytałam? Bo mnie ta historia kompletnie nie zaciekawiła. Musisz starać się zindywidualizować tekst! Bo póki co widać, że co prawda umiesz pisać poprawnie, ale nie masz własnego stylu, wybacz nadszczerość, za grosz. nawet gdybyś nie wymienił swoich ulubionych pisarzy, i tak bym ogdadła nazwiska większości z nich. A przecież, chociaż naśladownictwo jest najwyższą formą pochwały, to jednak w literaturze powinno chodzić przede wszystkim o oryginalność. Pisałam to już wiele razy na tym forum, ale powtórzę jeszcze raz: Twoi bohaterzy mnie nie obchodzą bo są kompletnie nieprawdziwi, nieoryginalni, nieludzcy, nie mają żadnych indywidualnych cech. Nie chodzi o to żeby wymyślić fajną historyjkę, bo to nie RPG. Tu chodzi o to JAK się tę historyjkę opowie. A szczególnie w (wybacz) tak oklepanym gatunku jak fantasy, niewiele da się wymyślić by zaintrygowac czytelnika. Bo przecież kanon ogranicza, a ten akurat ogranicza chyba dosyć mocno. Dlatego wszystko zależy od oryginalnego spojrzenia. Nie chcę żebyś to odebrał jako atak, gdybym nie zobaczyła w Tobie potencjału to bym w ogóle się nie siliła na odpowiedź. Pisać poprawnie umiesz, jak już mówiłam, a to już coś! Popracuj teraz nad ciekawym, oryginalnym spojrzeniem, nie zasłaniaj się krwią, nekromancją, machaniem mieczami itd. Zastanów się co czują Twoi bohaterowie, co sobie myślą, co widzą wokół siebie, co słyszą, jakie czują zapachy. Przenieś mnie do ich świata, spraw żebym ja uwierzyła że na świecie istnieje magia. Sapkowski potrafi to zrobić genialnie, bo jego bohaterowie są zindywidualizowani i ludzcy do bólu. Mogę Ci nawet zaproponować ćwiczenie: opisz na początek jakiś banał, np posiłek jedzony przez bohatera albo jego ubranie, ale zrób to tak żebym ja poczuła smak albo fakturę materiału. Szukaj ciekawych, niebanalnych sformuowań, pisz SWOIM językiem, pisz tak jak mówisz, gwarantuję że to będzie dużo ciekawsze niż pisanie jak ktośtam, nawet bardzo szanowany.
Pozwól że coś Ci pokażę:
To ten nikły, stęchły zapach tak go zafascynował. Pachniało jak ławki w kościele i dlatego chciał to polizać, ale wiedział że nie wolno. Więc dotknął, przesunął ręce po gładkości i chłodności i czarności. To miało zęby, długi rząd wielkich białych zębów, ale wiedział że nic mu nie zrobią. A jednak się wahał, był ostrożny. A kiedy wyciągnął palec żeby dotknąć zęba i to zaśpiewało, przewrócił się na pupę i zaczął płakać, bo było żywe.
Po raz pierwszy zagrał na pianinie dlatego, że nie mógł go polizać.
To takie moje coś napisane na konkurs (100 słów na temat pierwszego razu). Wkleiłam żeby zilustrować o co mi chodzi. Można by też było tak:
Mały chłopiec podszedł do fortepianu, chciał go polizać ale się bał, więc dotknął instrumentu, a kiedy ten wydał dźwięk, chłopczyk przestraszył się i zaczął płakać.
Rozumiesz o co chodzi, nie?
Mam nadzieję że nie czujesz się dotkniety, ja kiedyś pisałam tak jak Ty, i sporo czasu zajęło mi dojście do tego co teraz wiem. Dlatego chciałam się podzielić... Zresztą, to tylko moja opinia, nie musisz jej brać poważnie.
Pozdrawiam!
5
Witam, szanuję Twoją opinię chociaż nie do końca się z nią zgadzam.
Myślę, że wogóle źle zrobiłem. Kiedy znalazłem te forum to od razu chciałem coś pokazać i wyskoczyłem z pierwszym lepszym tekstem jaki znalazłem. Mój błąd. Duży błąd.
Mimo to nie rozumiem jak możesz stwierdzić, że bohaterzy są nieludzcy jeśli nie doczytałaś tak krótkiego tekstu jak ten. że niby to aż tak widać po przeczytaniu pierwszych paru wersów?
Jak już pisałem to jest mój duży błąd bo dałem coś co napisałem z nudów jakiś czas temu i nie wiązałem z tym żadnych planów...nie czułem tego. Dziękuje Ci za tą dosyć ostrą krytykę, teraz postaram się napisać coś lepszego.
A jeszcze odnośnie tego dosyć wymęczonego gatunku jakim jest fantasy...wierzę, że da się go odświeżyć i nawet mam już wobec tego plany (zamieszczone tutaj opowiadanie nie ma z tym nic wspólnego ;] ). Wydaje mi się, że jest jeszcze wiele sposobów na 'remont' fantasy.
No cóż, wezmę sobie do serca Twoje rady i postaram się napisać coś co udowodni, że jednak mam swój styl i potrafię zaciekawić czytelnika. życz mi powodzenia
Dziękuje i również pozdrawiam.
Myślę, że wogóle źle zrobiłem. Kiedy znalazłem te forum to od razu chciałem coś pokazać i wyskoczyłem z pierwszym lepszym tekstem jaki znalazłem. Mój błąd. Duży błąd.
Mimo to nie rozumiem jak możesz stwierdzić, że bohaterzy są nieludzcy jeśli nie doczytałaś tak krótkiego tekstu jak ten. że niby to aż tak widać po przeczytaniu pierwszych paru wersów?
Jak już pisałem to jest mój duży błąd bo dałem coś co napisałem z nudów jakiś czas temu i nie wiązałem z tym żadnych planów...nie czułem tego. Dziękuje Ci za tą dosyć ostrą krytykę, teraz postaram się napisać coś lepszego.
A jeszcze odnośnie tego dosyć wymęczonego gatunku jakim jest fantasy...wierzę, że da się go odświeżyć i nawet mam już wobec tego plany (zamieszczone tutaj opowiadanie nie ma z tym nic wspólnego ;] ). Wydaje mi się, że jest jeszcze wiele sposobów na 'remont' fantasy.
No cóż, wezmę sobie do serca Twoje rady i postaram się napisać coś co udowodni, że jednak mam swój styl i potrafię zaciekawić czytelnika. życz mi powodzenia

Dziękuje i również pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
6
życzę!! I trzymam kciuki.
...mhm.
Mężnie zniosłeś krytykę, to się chwali. Jak coś jeszcze pokażesz, to przeczytam do końca, obiecuję.
że niby to aż tak widać po przeczytaniu pierwszych paru wersów?
...mhm.
Mężnie zniosłeś krytykę, to się chwali. Jak coś jeszcze pokażesz, to przeczytam do końca, obiecuję.
8
ok, to teraz ja...
dobrze, że nie jesteśmy w dziale "weryfikacje", bo w ogólnie nie wiedziałabym co napisać.
dialogi, przynajmniej na początku są słabe, powiedziałabym, wyzbyte emocji, sztuczne - widać, że absolutnie tego "nie czułeś"
Jego włosy zakrywał skromny turban koloru jego jasnobrązowej cery
zaimki - w nadmiarze bardzo rażą świadcząc o ubogim słownictwie, poza tym przecinki... błagam... to naprawdę nie jest "duperel" którym zajmie się redaktor - dziś niewiele książek przechodzi korektę.
Ale masz potencjał - i to mnie cieszy. mnie zaciekawiłeś - normalnie jechałam tramwajem i w połowie zapomniałam nanosić na tekst poprawki
. ćwicz, bo warto. zgadzam się z Porceliną, ale nie dokońca. teksty o zbyt "wybujałych opisach" białych zębach, gładkościach i czarnościach męczą.
Co do Fantastyki - jeszcze dużo można wymyślić, wiele można stworzyć - nawet bez rewolucji.
A na koniec wygłoszę kontrowersyjny pogląd - nie sądzę, aby Sapkowski był przykładem jakiegokolwiek geniuszu. Jest dobrym pisarzem, ale tylko dobrym i chyba nic tego nie zmieni.
pozdrawiam
dobrze, że nie jesteśmy w dziale "weryfikacje", bo w ogólnie nie wiedziałabym co napisać.
dialogi, przynajmniej na początku są słabe, powiedziałabym, wyzbyte emocji, sztuczne - widać, że absolutnie tego "nie czułeś"
Jego włosy zakrywał skromny turban koloru jego jasnobrązowej cery
zaimki - w nadmiarze bardzo rażą świadcząc o ubogim słownictwie, poza tym przecinki... błagam... to naprawdę nie jest "duperel" którym zajmie się redaktor - dziś niewiele książek przechodzi korektę.
Ale masz potencjał - i to mnie cieszy. mnie zaciekawiłeś - normalnie jechałam tramwajem i w połowie zapomniałam nanosić na tekst poprawki

Co do Fantastyki - jeszcze dużo można wymyślić, wiele można stworzyć - nawet bez rewolucji.
A na koniec wygłoszę kontrowersyjny pogląd - nie sądzę, aby Sapkowski był przykładem jakiegokolwiek geniuszu. Jest dobrym pisarzem, ale tylko dobrym i chyba nic tego nie zmieni.
pozdrawiam

"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
9
Dzięki za opinię ale wolałbym raczej komentarz nowego tekstu.
To jak już pisałem wrzuciłem tak poprostu, a było napisane już pare miesięcy temu...bez polotu, bez wczucia.
Mimo to serdecznie dziękuje za komentarz, a wszystkie rady wezmę sobie do serca
To jak już pisałem wrzuciłem tak poprostu, a było napisane już pare miesięcy temu...bez polotu, bez wczucia.
Mimo to serdecznie dziękuje za komentarz, a wszystkie rady wezmę sobie do serca

"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"