Spałem trzy godziny, wczoraj przypomina się z każdą chwilą coraz wyraźniej, ten clubbing, jakiś klub, jakieś kobiety, jakiś wypity alkohol. Głowa brzęczy, kręci się karuzela poranka. Wiem jedno, za trzy godziny mam czytać wiersz, jest konkurs i w tym konkursie mam wziąć udział. Szybki prysznic i szybko w metro aby się wyrobić, jestem jeszcze pijany i jestem mocno zmęczony.
Wsiadłem do pociągu kierunek plac bankowy. W metrze staram się przeczytać wiersz, z którym dziś startuję, nie udaje się. Droga się dłuży, jest niedziela i współtowarzysze podróży wyglądają inaczej niż ja, wędrówki do: kościół, market; o godzinie dziewiątej rano charakteryzują ludzi ze świeżością, ja jestem nieświeży.
Godzina dziewiąta trzydzieści i jestem na Mariensztacie i widzę, że jest jeszcze pusto, siadam na ławeczce i zapalam drugiego dziś papierosa. Czekam na kolegę, który miał mi przynieść śniadanie, czekam i myślę o wczoraj, staram się sobie przypomnieć co się działo. Widzę, że wczoraj wygląda marnie w pamięci, sama mgła, czuję się jakbym stał na środku jezdni i nie wiedział czemu wszystkie samochody jadą w moim kierunku, jest ciężko.
Przychodzi kolega, mówi, że na śniadanie jest popcorn, mówi, że dostał od koleżanki. Zjadam popcorn i coś czuję, że to nie jest prawidłowe śniadanie, że stać nas na coś więcej. Mówię o tym koledze, kolega przyznaje mi rację i kolega ma pieniądze, kierujemy się więc w kierunku spożywczego. W spożywczym bułka chleb i jogurty. Zasiadamy na ławce z zamiarem skonsumowania śniadania, jemy i obserwujemy jak budzi się środowisko literackie, wszyscy skatowani jak my.
Jestem w namiocie jednego z wydawnictw i nie wiem jak tutaj dotarłem, nadal jem, nadal czuję się pijany, milczę.
Coś się zmienia, chyba zaczyna się konkurs jednego wiersza, który ma nagrody i na te nagrody sporo osób poluje, słyszałem, że coś około osiemdziesięciu osób, dużo. Mam czytać jako szósty i na nieszczęście przed wejściem trzeźwieję i zaczyna się stres, ręce zaczynają drżeć jak na ostrym kacu, boję się. I wtedy wyczytują moje imię z błędem, wkurwiam się i coraz bardziej obawiam się wejścia.
Jestem na scenie, mam kaca i to będzie ciężkie przedsięwzięcie to całe czytanie. Z moich ust wylatują słowa jak dym, automatycznie, z każdą sekundą jest raczej ciężej, zawodzą mnie oczy i nie wiem czy doczytam, tekst się rozmazuje. Doczytałem.
Po mnie ma czytać jeszcze siedemdziesiąt trzy osoby a po dziesięciu mam już dość i zaczyna mnie suszyć. Naprawdę bardzo mnie suszy i nie mogę zebrać swoich myśli, umieram, chcę kawy, chcę być żywy. Mówię to na głos i okazuje się, że kilka osób mnie słucha, usłyszał to mój kolega i odpowiada, że ona może ze mną pójść, ona mówi tak. Wychodzimy na starówkę.
Ona ja i jej koleżanka, trójka osób, mamy zrobić jeszcze zakupy dla tych co zostali, wiem jedno chcę kawy i mam gdzieś innych, chociaż ona mi się podoba. Po kilku przystankach docieramy do fajnej kawiarni z dobrą reputacją i z dużym wyborem najróżniejszych napojów z kofeiną, zasiadamy. Jej koleżanka po drodze nas opuściła, powiedziała, że dojdzie, nie musi dochodzić, jest fajnie i bez niej. Zamawiamy: ja kawę, ona deser. Przez okno słychać śpiew, jest romantycznie bo za oknem występuje chór warszawski i mamy dobre miejsca do słuchania. Zaczynamy rozmowę.
***
Czy świat zwariował, czy to tylko my? Świat. Tu i teraz. Pędzi, zmienia kierunki, robi zwody. Nie wiem czy chcę za tym nadążać, pędzić, gonić. Nie wiem czy w ogóle chcę.
To były pierwsze spotkania i pierwsze rozmowy. Dziś jak to piszę to wiem, że zrobiliśmy błąd z tą kawą, herbatą, rozmową. Z tym naszym postanowieniem, trochę głupim. Otóż, Proszę Państwa, otóż wszyscy jesteśmy tacy samotni, chwiejni. To powietrze nas przytłacza, wygina na strony i ciężko jest ustać kolejne zdania przechodniów, kolejne powiewy jesiennego wiatru. Lepiej stawiać czoło we dwójkę. Lepiej się tulić, wyzwalać ciepło. Mówić i słuchać, ocierać się o słowa, o skórę. Wspólnie pić poranną kawę i wspólnie się budzić w tym łóżku. Zimę trzeba jakoś przeżyć, my postanowiliśmy we dwójkę.
I nie wiem od czego zacząć. Pomimo, że tych zdań we mnie jest multum. Jestem galaktyką niewypowiedzianych słów, gwiazdozbiorem traumy. I pomimo tego czuję taką pustkę, kiedy to wreszcie ma ze mnie wypłynąć. Gdyby zburzyć tamę na Solinie to by się działo. Wyszłyby zalane wioski i zalały kolejne, i byłaby śmierć. Pewnie dużo śmierci. W telewizji zaś byłoby dużo reportaży i pytań. Nie wiem czy tu nie będzie podobnie.
Jak już jesteście, w tym miejscu - nazwijmy je teatr. Rozsiądźcie się wygodnie, zapalcie papierosy, przygotujcie drinki bo to będzie długa sztuka. Długa podróż.
***
To miejsce, wcale niedaleko tak, gdzie ty i ja.. Wyłączam komputer, gasną głośniki, muzyka. Ubieram się, jak zawsze spóźniony. Biegnę, i jest zimno, jak się biegnie to trochę cieplej. Kierunek centrum. Samo centrum. Pałac Kultury i Nauki. Wysiadam z metra, ona już jest i za chwilę będę przy niej.
Och jak zwykle plątanina myśli w głowie. Totalny chaos. Od czego zacząć? Jak to się potoczy? Czy ma się toczyć, czy to my jak żuk u Pielewina powinniśmy to toczyć? Spacer. Ona jest elegancka. Klasa. Uśmiecha się nieśmiało, nieśmiało stawia kroki placem wokół pkinu. Obok niej ja.
To są zawsze miłe chwile. Ten początek, wschód słońca i fale morza. Poranny powiew morskiej bryzy i patrzysz zauroczony na czerwień słońca. Czujesz, że coś znaczysz, bo jesteś częścią tego świata. Budzisz się razem ze słońcem i masz jego moc. Jesteś obywatelem wszechświata i piękno nieba jest też gdzieś w tobie. Nie wiem gdzie, lecz gdzieś - nie wiem gdzie, bo rzadko to widać. Wschód słońca.. Za każdym razem, gdy to widzisz czujesz się jak dziecko zauroczone prezentem. Prezentem od natury.
To są zawsze miłe chwile. Choć jest zimno jak na polską jesień i trochę marzniesz. Chciałbym cię przytulić, lecz prawie cię nie znam. Do tego ten dystans, pomimo piękna chwili. To jest te kilka minut, kilka godzin, kiedy nie ma problemów, a są nadzieję. Kiedy nie ma JA jest być może MY, być może jest o te 36,6 cieplej.
- Wiesz, czuję się tak dziwnie. Bo ja nadal go kocham, ale wiem, że to nie ma sensu. Nigdy nie będzie miało.
- To tak jak ja. To już nie wróci. To było takie toksyczne.
Ludzkie losy są poprzeplatane tymi samymi nićmi. Nigdy nie wiesz kiedy najdą na siebie. Wszystko się wije. Chodźmy więc tą ścieżką ku Wiśle, chodźmy gdzieś byle płomień nadziei nie zgasł. Byle czuć coś i byle mówić, kiedy ktoś słucha i stara się zrozumieć.
Jest nić porozumienia. Jest jakaś przeszłość. Coś w nas, co przyciąga. Są ciała, jej aksamit i moja szorstkość. Jest wreszcie ten spacer. Para z ust gdy coś mówisz i gdy ja coś mówię. To ciężka rozmowa, bo o przeszłości. Być może o przyszłości również.
- Tak sobie myślę, że we dwójkę jest łatwiej. Wiesz, wracam do domu i pustka.
- Cztery ściany, komputer, syf.
- Syf.
Patrzę na zmarzniętą płytę chodnikową. I ona też patrzy. Trzymam ją za rękę. Czasem wszystko staje się takie niewinne. Zapalam papierosa. Wzrok kieruje w jej oczy.
- Co masz na myśli?
- Bo wiesz lubię cię. Ty mnie chyba też.
Mój świat w tej chwili to moje rozszerzone źrenice. Zaciągam się i uśmiecham. Nie wiem co mam powiedzieć, ale wiem, że w tej chwili MY ma większe znaczenie niż JA. Choć może i ona i ja myślimy tylko o sobie.
- M. jesteś sympatyczna i inteligentna. Jasne, że cię lubię.
- Posłuchaj, ja wiem, że chciałbyś abyśmy byli razem. I w sumie to ok. Ale ustalmy, że dla mnie i dla ciebie to prawdopodobnie etap przejściowy. Lubimy się. Oboje jesteśmy po przejściach. Wspólnie łatwiej się zregenerować.
***
2
Przepraszam, ale nie dałem rady doczytać do końca. Starałem się bardzo, ale nie mogłem.
Wrazenie miałem takie, jak po przeczytaniu tekstu przetłumaczonego przez translator komputerowy. Totalny chaos, brak ładu i składu. Gramatycznie i stylistynie nie do przyjęcia, a tym bardziej do przetrawienia.
Nie wiem, co można napisać więcej. Tekst fatalny. W poprzednim moim poście, przy innym żle napisanym tekście stwierdziłem się, że wszystko da się naprawić. Oj, chyba się myliłem.
Wrazenie miałem takie, jak po przeczytaniu tekstu przetłumaczonego przez translator komputerowy. Totalny chaos, brak ładu i składu. Gramatycznie i stylistynie nie do przyjęcia, a tym bardziej do przetrawienia.
Chętnie posłucham... No i proponuję bohatera wysłać do "Mam talent"salq pisze:Głowa brzęczy
Super zdanie.salq pisze:niedziela i współtowarzysze podróży wyglądają inaczej niż ja, wędrówki do: kościół, market; o godzinie dziewiątej rano charakteryzują ludzi ze świeżością, ja jestem nieświeży.
I co tam robią? Tańczą, czekają na kupienie, oglądają telewizję?salq pisze:W spożywczym bułka chleb i jogurty.
To moje ulubione zdanie. A nie lepiej zapolować na konkursa, to w końcu on ma te nagrody. Koszmarek...salq pisze:Coś się zmienia, chyba zaczyna się konkurs jednego wiersza, który ma nagrody i na te nagrody sporo osób poluje, słyszałem, że coś około osiemdziesięciu osób, dużo.
I jeszcze jedno wysokiej klasy.salq pisze:Mówię to na głos i okazuje się, że kilka osób mnie słucha, usłyszał to mój kolega i odpowiada, że ona może ze mną pójść, ona mówi tak.
Nie wiem, co można napisać więcej. Tekst fatalny. W poprzednim moim poście, przy innym żle napisanym tekście stwierdziłem się, że wszystko da się naprawić. Oj, chyba się myliłem.
Dariusz S. Jasiński
3
Przeczytałem bardzo pobieżnie. Ze względu na poprzedniego komentatora. Bardzo chciałem zobaczyć, co w tym tekście jest tak... drastycznie! złego? Poza ciekawie prowadzoną narracją, powiedziałbym - nie konwencjonalną, wyłamującą się spod pewnych schematów, brakiem pewnego fundamentu fabularnego, że tak powiem, i nikłą spójnością, znalazłem pewien - i tu użyję kolejnego nietypowego zwrotu - akumulator filozoficzny, ewentualnie agregat, który napędza cały fragment. I mówię, całkiem szczerze, mając niewielki procent alkoholu w organizmie: kurde, to jest dobre. Mówię o merytorycznym podejściu do tematu, wokół którego chciałeś/aś zarysować całą tę sytuację. Stronie czysto praktycznej, ze względu na ograniczony czas, tak naprawdę nie przyglądnąłem się w stopniu, pozwalającym oceniać warsztat Autora. Jedyne, co mogę powiedzieć i co należy podkreślić grubą czarną linią, to fakt, że masz - jak dla mnie - ciekawy sposób przedstawiania sytuacji. Pomysł to szkic. A wykonanie, w tym wypadku, to pewna doza kolorystyczna, ubarwiająca ten szkic w sposób nader oryginalny.
Tupac Amaru Shakur napisał czy powiedział (?) kiedyś takie słowa:
Nie oceniaj mnie, jeśli mnie nie znasz.
A potem zginął. Widocznie ktoś błędnie go ocenił. Kto? Nie wiadomo.
Nie chciałbym być drugim Tupackiem i wyjaśniać, że takie wnioski w opinie komentującego są niczym innym, jak wyładowaniem napięcia, albo chęcią pokazania czegoś innego, Bóg raczy wiedzieć czego.
Autorze, nie zrażaj się, bo to byłoby tchórzostwo. A Tupac tchórzy nie popierał. Zobaczymy się przy kolejnym tekście.
Revis_Edit:
§ 4. Oceniamy tekst, a nie czyjś komentarz. Można wskazać błąd w czyimś komentarzu, lecz w sposób merytoryczny i konkretny – bez komentowania dalszej części opinii zawartej w poście.
Nie pokazałeś błędu. Jeśli tekst jest źle napisany (tego jeszcze nie wiem) to jest fatalny i tyle. Tutaj nie ocenia się OSÓB tylko ich TEKSTY. To była opinia na temat opowiadania - polecam czytać ze zrozumieniem.
Skąd takie wnioski? Na Boga, skąd!?djas pisze:Nie wiem, co można napisać więcej. Tekst fatalny. W poprzednim moim poście, przy innym żle napisanym tekście stwierdziłem się, że wszystko da się naprawić. Oj, chyba się myliłem.
Tupac Amaru Shakur napisał czy powiedział (?) kiedyś takie słowa:
Nie oceniaj mnie, jeśli mnie nie znasz.
A potem zginął. Widocznie ktoś błędnie go ocenił. Kto? Nie wiadomo.
Nie chciałbym być drugim Tupackiem i wyjaśniać, że takie wnioski w opinie komentującego są niczym innym, jak wyładowaniem napięcia, albo chęcią pokazania czegoś innego, Bóg raczy wiedzieć czego.
Autorze, nie zrażaj się, bo to byłoby tchórzostwo. A Tupac tchórzy nie popierał. Zobaczymy się przy kolejnym tekście.
Revis_Edit:
§ 4. Oceniamy tekst, a nie czyjś komentarz. Można wskazać błąd w czyimś komentarzu, lecz w sposób merytoryczny i konkretny – bez komentowania dalszej części opinii zawartej w poście.
Nie pokazałeś błędu. Jeśli tekst jest źle napisany (tego jeszcze nie wiem) to jest fatalny i tyle. Tutaj nie ocenia się OSÓB tylko ich TEKSTY. To była opinia na temat opowiadania - polecam czytać ze zrozumieniem.
Ostatnio zmieniony pt 22 sty 2010, 16:47 przez Joe, łącznie zmieniany 1 raz.
4
Chwilka - nie komentowałem zdolności autora, tylko tekst, który mogłem sobie przeczytać, więc go znałem!Joe pisze:Tupac Amaru Shakur napisał czy powiedział (?) kiedyś takie słowa:
Nie oceniaj mnie, jeśli mnie nie znasz.
Nie wyładowuję napięcia. Po prostu tekst nie jest napisany polszczyzną i nie rozumiem jak można bronić tak koszmarnych błędów? Przeczytaj tekst uważnie, a potem oceń, na co poświęciłeś czas.Joe pisze:Nie chciałbym być drugim Tupackiem i wyjaśniać, że takie wnioski w opinie komentującego są niczym innym, jak wyładowaniem napięcia, albo chęcią pokazania czegoś innego, Bóg raczy wiedzieć czego.
Dariusz S. Jasiński
5
Drogi Dias,
MARTI edit:
djas od Dariusz Jasiński
Pozwolę sobie odpowiedzieć. Nie będę się spierał czy tekst jest dobry czy zły, bo ciężko oceniać auto gdy się je zobaczy na ulicy, a nigdy się go nie prowadziło, nie spojrzało w parametry, nie obejrzało bagażnika czy też nie czytało opinii użytkowników.
Mam wrażenie, że tutaj jest tak samo. Jest bardzo ubogi wycinek. Więcej nie wklejałem, bo wiadomo użytkownik internetu ominie coś co przeraża długością.
Pierwszy fragment pochodzi sprzed 5 lat. Pozostałe 2, sprzed miesiąca. Jeżeli chodzi o wybrane cytaty to pozwól, że się od nich odniosę.
Pierwszy - faktycznie ogromna niezręczność. Cóż aż dziwi mnie, że czytałem tyle razy tekst i nie zauważyłem tego.
Drugi - coś co wiem, że wygląda nieporadnie i jest nieporadne - fakt faktem, że od dawna to zdanie jest zaznaczone podkreśleniem. Na razie go nie ruszałem, a wkleiłem hmm wraz z nim. A dlaczego? Bo działam spontanicznie.
Pozostałe zostały napisane z pełną premedytacją. Nie ma tam nic co zmieniłbym. Władam na tyle polskim językiem, że jestem głęboko przekonany, że jest to po prostu dobre w tym miejscu.
Wracając do auta. Czekam na przejściu dla pieszych. Przejeżdża Alfa Romeo, podoba mi się. Za nim jedzie kanciasty Mercedes, nie podoba mi się. Idę dalej.
[ Dodano: Pią 22 Sty, 2010 ]
Marti ok - tylko czemu usunąłeś moją erratę?
Marti EDIT:
Nic nie usuwałem
MARTI edit:
djas od Dariusz Jasiński
Pozwolę sobie odpowiedzieć. Nie będę się spierał czy tekst jest dobry czy zły, bo ciężko oceniać auto gdy się je zobaczy na ulicy, a nigdy się go nie prowadziło, nie spojrzało w parametry, nie obejrzało bagażnika czy też nie czytało opinii użytkowników.
Mam wrażenie, że tutaj jest tak samo. Jest bardzo ubogi wycinek. Więcej nie wklejałem, bo wiadomo użytkownik internetu ominie coś co przeraża długością.
Pierwszy fragment pochodzi sprzed 5 lat. Pozostałe 2, sprzed miesiąca. Jeżeli chodzi o wybrane cytaty to pozwól, że się od nich odniosę.
Pierwszy - faktycznie ogromna niezręczność. Cóż aż dziwi mnie, że czytałem tyle razy tekst i nie zauważyłem tego.
Drugi - coś co wiem, że wygląda nieporadnie i jest nieporadne - fakt faktem, że od dawna to zdanie jest zaznaczone podkreśleniem. Na razie go nie ruszałem, a wkleiłem hmm wraz z nim. A dlaczego? Bo działam spontanicznie.
Pozostałe zostały napisane z pełną premedytacją. Nie ma tam nic co zmieniłbym. Władam na tyle polskim językiem, że jestem głęboko przekonany, że jest to po prostu dobre w tym miejscu.
Wracając do auta. Czekam na przejściu dla pieszych. Przejeżdża Alfa Romeo, podoba mi się. Za nim jedzie kanciasty Mercedes, nie podoba mi się. Idę dalej.
[ Dodano: Pią 22 Sty, 2010 ]
Marti ok - tylko czemu usunąłeś moją erratę?
Marti EDIT:
Nic nie usuwałem
Ostatnio zmieniony pt 22 sty 2010, 19:42 przez salq, łącznie zmieniany 2 razy.
6
Nie twierdzę, że nie władasz poprawnie naszym językiem. Twierdzę zaś, że w moim odczuciu język opowiadania jest nieporadny, kolejność słów w zdaniu przypadkowa.salq pisze:Władam na tyle polskim językiem, że jestem głęboko przekonany, że jest to po prostu dobre w tym miejscu.
Oczywiście to Twój styl pisania i nie zamierzam Ci narzucać jego zmiany, ale każdy tak napisany tekst zostanie przeze mnie totalnie skrytykowany. Cóż piszemy i wstawiamy tu teksty po to, by ktoś nas oceniał, a język polski jest nauką i ma swoje zasady. To tak jakbyś w matematyce zamiast 1 + 1 = 2 napisał na przykład = 1 1 + 2. Bez sensu, prawda?
Przyjmuję Twoje wyjaśnienia, ale oceny opowieści w najmniejszym stopniu nie zmieniam.
Miałem nie dokładać już niczego, ale to jeszcze muszę:
Wiesz, co nam dałeś? Cudowny dialog pomiędzy bohaterem, a zmarzniętą płytą chodnikową. Nie dość, że gada, ale ma oczy i przynajmniej jedną rękę. Przepraszam, jeśli jestem złośliwy, ale uczciwie podszedłem to tekstu, poświęciłem czas i przeczytałem go. Innych też zachęcam do wyrażenia opinii, bo na chwilę obecną wychodzi, że zdania są podzielone.salq pisze:Patrzę na zmarzniętą płytę chodnikową. I ona też patrzy. Trzymam ją za rękę. Czasem wszystko staje się takie niewinne. Zapalam papierosa. Wzrok kieruje w jej oczy.
- Co masz na myśli?
- Bo wiesz lubię cię. Ty mnie chyba też.