Komiks[horror]

1
Tekst zawiera wulgaryzmy

Komiks




WWWSławek zerknął na zegarek i z satysfakcją stwierdził, że zbliża się szesnasta.
W końcu do domu- powiedział do siebie i zaczął upychać w szufladzie walające się po biurku dokumenty. W poniedziałek i tak wszystko będzie musiał powyciągać, więc nie zaprzątał sobie głowy układaniem.
- Szefie...
Nawet nie usłyszał, kiedy Paweł wszedł do biura i na dźwięk jego głosu zamarł bez ruchu, po czym zerknął w kierunku drzwi. Wyraz twarzy musiał mieć naprawdę głupawy- podwładny uniósł brwi ze zdziwieniem, po czym lekko się uśmiechnął.
- Szefie jest sprawa- zaczął ponownie.
- No to mów, tylko szybko bo zaraz idę do domu.
- Jest tu taki gość, Sawicki. Od tygodnia wydzwania, że musi przyjść na rozmowę. Ma jakiś projekt komiksu, czy coś takiego.
- Kurwa nie mogłeś go spławić?
- No właśnie robię tak od tygodnia, ale dzisiaj przyszedł osobiście i przecież nie powiem mu, że szefa nie ma jak go widzi przez szybę.
- Sławek spojrzał przez przeszklone drzwi na korytarz. Na krześle rzeczywiście siedział jakiś facet. Na kolanach miał teczkę którą trzymał obiema rękami. Co chwilę zerkał na nich nerwowo.
- Dobra dawaj go- była za pięć czwarta.
Paweł wyszedł i gestem zaprosił Sawickiego do środka.
- Witam, Adrian Sawicki- powiedział zamykając za sobą drzwi.
Na oko ledwo po studiach, albo w trakcie. Chudy, z rozbieganymi oczami. Sławek nie miał wątpliwości, że musiał być już u kilku innych wydawców. W końcu jeżeli uważał, że to co robi jest cokolwiek warte, na pewno zaczął od większych w tym biznesie.
- Witam serdecznie- Sławek uśmiechnął się i uścisnął wyciągniętą dłoń, próbując zachować spokój.- Markowski, kierownik działu. Rozumiem, że ma pan coś do pokazania. Projekt komiksu zapewne?- wyciągnął rękę po szkice.
- Tak oczywiście...
Kiedy usiedli Sławek otworzył teczkę. Zawartość sugerowała jakąś opowieść o policjancie, czy może kryminologu...
- Zna pan może profil naszego wydawnictwa?- spojrzał na Sawickiego znad szkiców.
- W sumie to...
Markowski uśmiechnął się.
- Mówią coś panu tytuły "Cztery wesela i orgia", albo "Podziemny trójkąt"?
- Nie za bardzo- Sawicki wyglądał na zbitego z tropu.- To brzmi jak tytuły por...
- Właśnie! To są komiksowe pornosy- zegarek wskazywał szesnastą.- Tak więc chyba trafił pan pod niewłaściwy adres, nie sprawdził pan wcześniej czym się zajmujemy?
- Nie ale przecież jeżeli coś jest dobre, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to wydać. Nawet jeśli odbiega od tematyki zazwyczaj poruszanej w waszych publikacjach.
- Panie Adrianie- Sławek był zniecierpliwiony- ja rozumiem, że to dla pana ważne i widzę nawet, że całkiem dobrze idzie panu rysowanie. Jakbym miał wolne miejsce to kto wie czy bym pana nie zatrudnił. Pana projekt jednak nie pasuje do naszej serii wydawniczej. Przecież pański bohater...
- Superbohater- wtrącił Sawicki.
- Nieważne, nie przypomina nawet typowego bohatera komiksów. To jest -zerknął na pierwszy z brzegu szkic- to jakiś kurwa Harry Potter. Niech mnie pan źle nie zrozumie, ale nie przekona mnie pan do tego.
Zerknął na Sawickiego i zorientował się, że chyba za bardzo się zagalopował. Chłopakowi drgał podbródek i wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Żałosne- pomyślał Sławek.
Sawicki szybkim ruchem wyrwał mu z rąk teczkę i wyszedł trzaskając drzwiami.
Sławek odetchnął. Z sąsiedniego biura wyszedł Paweł.
- Wszystko OK szefie?
- Tak, to jakiś świr. Koleś jest niezrównoważony, wiesz, myślał że ma coś zajebistego i wciskał mi to na wszelkie sposoby.
- Zdarza się, do poniedziałku szefie.
- Do poniedziałku...
Po kilku minutach Sławek był już na parkingu. Dopalił papierosa i wsiadł do auta.
Jeszcze tylko postać w korkach i weekend- pomyślał i odpalił silnik.

WWWW domu był o szóstej. Kiedy zdejmował kurtkę jego wzrok spoczął na akwarium. W środku pływało do góry brzuchem kilka rybek. Porywane podmuchami bąbelków z filtra wyglądały prawie jak żywe.
No nie, to jest jakiś kurewski pech- podejrzewał, że rybki zdechły z głodu. Przed świętami w wydawnictwie mieli niezły młyn i przez ostatni tydzień siedział w pracy do późna. Kompletnie zapomniał o karmieniu ryb.
Zrezygnowany powlókł się do kuchni wrzucić pizzę do mikrofali. Kiedy włączał urządzenie usłyszał dzwonek do drzwi.
- To już przegięcie.
Otworzył. Przed nim stał wysoki, szczupły człowiek w płaszczu.
- Dobry wieczór. Czy poświęciłby mi pan kilka minut?
- A o co chodzi?- Sławek czuł jak opuszczają go resztki sił.
- Chciałbym porozmawiać z panem o Bogu.
- O czym?- wytrzeszczył na faceta oczy.
- O Bogu. W dzisiejszym świecie konsumpcji i wyścigu szczurów warto czasem zatrzymać się i zastanowić nad swoim życiem.
Miał ochotę udusić gościa. Doszedł jednak do wniosku, że zachowa spokój. Już raz dzisiaj puściły mu nerwy.
Dzwonek zasygnalizował, że pizza już jest gotowa.
- Niech pan posłucha. Jestem zmęczony, właśnie robię kolację. Niech pan przyjdzie innym razem, albo później, jak pan chce. Ostrzegam jednak, że to będzie pięć minut z zegarkiem w ręku.
- Oczywiście.
- Do tego jestem ateistą.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia.
Zamknął drzwi i westchnął. Pokroił pizzę i rozsiadł się przed telewizorem.

WWWPół pizzy później, a zarazem w momencie, kiedy pogromcy mitów sprawdzali właśnie, czy kanapka częściej spada na podłogę masłem w dół, usłyszał dzwonek do drzwi.
- Kurwa mać- odłożył nadgryziony kawałek i poszedł otworzyć.
Nie zobaczył nawet kto przyszedł- jego oczy poraził gaz pieprzowy. Wydał z siebie jęk i zaczął wycierać twarz. Poczuł silny cios w głowę i stracił przytomność.

WWWOcknął się z silnym bólem głowy. Po chwili zorientował się, że ktoś posadził go na krześle i związał ręce za plecami. Do jego świadomości docierało coraz więcej bodźców. Słyszał końcówkę reklam, na Discovery zaczęły się superkonstrukcje. Teraz już nie dowie się jak to jest z tymi kanapkami, chociaż jeżeli puszczą powtórkę...
Otworzył oczy i podniósł głowę. Przed nim siedział Sawicki.
- I co teraz palancie?
Sławek doszedł do wniosku, że uraził faceta bardziej niż mu się wydawało.
- Myślisz że to przyjemne łazić tak po redakcjach i gadać z bucami twojego pokroju?
- Ale...
- Którzy nie potrafią docenić dobrego pomysłu i mają w dupie czyjąś twórczość?
Zauważył, że Sawicki nie rozstawał się ze swoją teczką. Może to był jakiś fetysz. Ta myśl go rozbawiła, ale zaraz ochłonął. Chłopak w drugiej ręce trzymał nóż.
- Spokojnie, może faktycznie za ostro zareagowałem...
- Może?!
- Na pewno za ostro, ale to nie zmienia faktu, że u mnie nikt by tego nie wypuścił- silił się na uspokajający ton.- Zrozum, że nie jestem właścicielem i wywaliliby mnie, gdybym przyjął twoje prace.
- No tak...- zdawało się, że Sawickiemu trochę przeszedł bojowy nastrój. Nagle jakby się ocknął i wyciągnął w jego stronę rękę z nożem- ale mogłeś mi to powiedzieć spokojnie. Porozmawiać jak z człowiekiem, a co usłyszałem? Wyśmiałeś to co robię. Teraz ja ci kurwa pokażę podziemny trójkąt zboku pierdolony.
Zrzucił go z krzesła, po czym podniósł do pozycji klęczącej- z głową na łóżku, a nogami na podłodze.
Sławek był zdezorientowany. Wpadł jednak w panikę, kiedy poczuł że Sawicki knebluje go taśmą, po czym ściąga mu spodnie.
- Ten świr chce mnie wydymać- pomyślał. Odwrócił głowę tak, żeby widzieć co robi jego oprawca.
Sawicki pojawił się ze statywem w ręce, do którego po chwili zamocował kamerę.
- Kiedy z tobą skończę, może nakręcą o tym pornosa. Powinieneś być dumny, przyczynisz się do rozwoju branży. W każdym razie do twojej redakcji dotrze kopia, możesz być pewien.
Znów zniknął mu z pola widzenia, po czym pojawił się z długim drewnianym kołkiem i sporej wielkości młotkiem. Położył wszystko na podłodze, po czym wyjął jakiś szkic ze swojej teczki.
Sławek był już pewien, że Sawicki do normalnych nie należał. Gdyby był dla niego milszy pewnie i tak niczego by to nie zmieniło.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Sławek próbował wydobyć z siebie głos, ale Sawicki zakneblował go solidnie. Mógł tylko bezradnie patrzeć.
- Słucham pana?- Sawicki odezwał się do kogoś za drzwiami.
- Dobry wieczór. Czy poświęciłby pan kilka minut na rozmowę o Bogu?- Sławek usłyszał znajomy głos.
- Co?! Panie odpierdol się pan.
- W takim razie, czy mógłby pan poprosić tego drugiego pana? Jakąś godzinę temu umawiał się ze mną na rozmowę.
- Tu nikogo nie ma! To moje mieszkanie i mieszkam sam!- Chłopak wydzierał się machając ręką w której trzymał szkic.
- Czy to Harry Potter?- usłyszał Sławek zza drzwi.
- Co?!- Sawicki patrzył na przemian na szkic i na gościa za drzwiami.-Ty skurwysynu!- Sawicki puścił rysunek i rzucił się na faceta.
Sławek nie widział co się dzieje, ale słyszał szamotaninę i postękiwanie. Po chwili przez drzwi wtoczył się Sawicki. Podniósł z podłogi nóż i machnął nim z góry w stronę faceta, który również wszedł do środka. Na szczęście zdążył zasłonić się biblią jak tarczą, po czym błyskawicznie wykręcił Sawickiemu rękę, z której wypadł nóż. Chłopak dostał jeszcze kilka ciosów w szczękę i padł nieprzytomny. Gość od biblii rozejrzał się po pokoju i zauważył Sławka. Podszedł do niego i zerwał taśmę blokującą usta.
- Teraz chyba zgodzisz się na dłuższą rozmowę, prawda?

2
- Dobra dawaj go- była za pięć czwarta.
Na dzień dobry: Zapoznaj się z zasadami poprawnego zapisu dialogów. Wiele mówiło się o tym na forum, więc informacje na ten temat masz pod ręką.
Zerknął na Sawickiego i zorientował się, że chyba za bardzo się zagalopował.
...że chyba się zagalopował.
- Wszystko OK szefie?
Okay. Przecież nie powiedział skrótem.
Jeszcze tylko postać w korkach i weekend- pomyślał i odpalił silnik.
Tutaj myślałam, że pisząc "postać", masz na myśli jakiegoś bohatera, osobę.
Nie zobaczył nawet kto przyszedł- jego oczy poraził gaz pieprzowy. Wydał z siebie jęk i zaczął wycierać twarz. Poczuł silny cios w głowę i stracił przytomność.
Lakonicznie to opisujesz i nie ma w tym emocji. Krótka, sucha relacja bez życia.
Sławek nie widział co się dzieje, ale słyszał szamotaninę i postękiwanie. Po chwili przez drzwi wtoczył się Sawicki. Podniósł z podłogi nóż i machnął nim z góry w stronę faceta, który również wszedł do środka.

Najpierw informujesz o nożu, który opada, a dopiero potem o tym, że jest tam mężczyzna, który ma otrzymać tym nożem cios - wygląda to, jakby cios wymierzony został w powietrze, a potem dopiero potem zmaterializował się tam cel.

Dość plastyczny tekst, ale pozbawiony emocji. Początek jest interesujący - fragment z komiksem niesie ze sobą pewną obietnicę - ale potem spływa wszystko w kierunku pewnego schematu. Mamy tutaj takie elementy jak: krzesło, związanie sznurem, oprawca z chęcią zemsty i sporą pochyłością "pod sufitem". Całość uratowałoby zakończenie, które jest pomysłowe, jednak opisane tak lakonicznie i sucho, że nie wywiera większego wrażenia.
Mam mieszane uczucia. Opowiadanie nie jest ani złe, ani dobre. Nie plasuje się nawet gdzieś pośrodku - jest po części takie, a po części takie. Najbardziej przeszkadza to, że tak pędzisz, nie starasz się zbudować klimatu, napięcia, zagadki - co w trillerze jest bardzo ważne - trillerze, bo tekst z pewnością nie jest horrorem.

3
Rozumiem, że w dialogach spacja ma być po obu stronach myślnika.
Czy "twoje" okay można pisać również fonetycznie okej?

4
Rozumiem, że w dialogach spacja ma być po obu stronach myślnika.
Zgodnie z zasadami zapisu dialogów:
- Dobra, dawaj go. - Była za pięć czwarta.
Fragment po myślniku nie odnosi się do wypowiedzi bohatera, dlatego też powinien stanowić odrębne zdanie.
Inaczej jest przy atrybutach mowy: powiedział, burknął, zapytał, wymamrotał, oburzył się:
- Dobra, dawaj go - powiedział X i spojrzał na zegarek. Była za pięć czwarta.

Czy "twoje" okay można pisać również fonetycznie okej?
Może być "okej".

Pozdrawiam.

5
Uwaga: Wtrącenia przekleństw wydzielamy przecinkami od zdania właściwego.
- Dobra dawaj go- była za pięć czwarta.
nie tak, panie nie tak. Wpierw określ wypowiedź, a narrację wklej w nową scenę, aby zwrócić uwagę czytelnika na uciekający czas. Zobacz na:
- Dobra dawaj go - warknął niechętnie.
Zegar wskazywał za pięć czwartą.

- Panie Adrianie- Sławek był zniecierpliwiony-
nie pisz, jaki był, tylko pokaż to.
- Panie Adrianie - Sławek niecierpliwił się coraz bardziej - ...
- Żałosne- pomyślał Sławek.
a to jest wypowiedź. Usuń myślnik z przodu.
Żałosne - pomyślał Sławek.
Sławek odetchnął. Z sąsiedniego biura wyszedł Paweł.
- Wszystko OK szefie?
nowa scena - nowy akapit.

Cholera, ale świetny tekst. Nie dość, że oszczędny to trafiony prawie w każdym zdaniu. Szef działu jest żywa postacią, zwraca uwagę na pierdoły, ale to jego pierdoły. Myśli pokracznie, ale to jego myśli - stworzyłeś konsekwentnie postać od a do z. Wprawnie poprowadziłeś całą narrację: tylko te detale ważne dla historii. Ręce na teczce, kilka min, reszta w słowach. Doskonale. Oczywiście, jest wiele błędów: interpunkcja leży, zapis dialogów także, ustawienie (wyważenie akapitów) wymaga szlifu, nie mniej to wszystko jest do poprawki. Fabuła, chociaż leci na łeb na szyję jest doskonale opracowana, połączyłeś 3 postaci przy jednych drzwiach i wyszło nietuzinkowo. Zakończenie jest bez mała - boskie! Popracuj nad tekstem, a będzie genialny. Tako rzekłem.
Perełka:
Kiedy zdejmował kurtkę jego wzrok spoczął na akwarium. W środku pływało do góry brzuchem kilka rybek. Porywane podmuchami bąbelków z filtra wyglądały prawie jak żywe.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Dzięki za opinie. Z tego co widzę większość błędów jest czysto techniczna (związana z formą zapisu, ewentualnie interpunkcją). To podnosi na duchu ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”