normalnie?

1
-Co z nim zrobiłaś?- zapytała krojąc pomidora.

-O czym mówisz?- odparlam zdziwona.

-On widział. Widział jak coś piszesz. Mówił, że wciąż coś bazgrałaś w tym swoim notatniku.

-O co ci chodzi?- rzuciłam już podirytowana wstając od kuchennego stołu.

-Piszesz pamiętnik? Piszesz jaką złą masz matkę? Piszesz o kobietach ojca? O czym ty kurwa piszesz?- zapytała bez wyrazu wciąż stojac tyłem do mnie. Wyszłam. Dogoniła mnie na schodach. Jej twarz była wciąż taka sama. Puste oczy patrzące przed się. Zapadnięte policzki. Popękane usta.

-Gdzie on jest? No gdzie?- ponowila pytanie nie usłyszawszy odpowiedzi.

-Spaliłam.- odetchnelam z ulga.- To nie był pamietnik, to były wiersze. Wiersze o nim, o jego bezsilności, o twoich oczach bez wyrazu, o moim smutku, ale też o uśmiechu nieznajomego w autobusie, o tym ptaku którego uratowała pani Sadowska, o zapachu wanilii na babcinym cieście, o tym wszystkim co do dziś trzyma mnie przy życiu. -nie powiedziała nic, odwróciła się tylko na pięcie i udała w stronę kuchni. Chwilę potem słyszałam już jak kroi pomidory.



Były wakacje, lecz ona wciąż pracowała. Czy gdyby została on wciąż by żył? Skąd miałam wiedzieć, miałam tylko 10 lat.

-Mamo, nie jedź do pracy! Nie dziś!- prosiłam ciągnąc ją za rękę. Nie została. Nigdy nie zostawała. Przepraszała i z hukiem zatrzaskiwała drzwi samochodu. Nie robiła nam kanapek do szkoły. Nie czytała na dobranoc. Była, po prostu była i za to ją kochaliśmy, bo kocha się mimo wszystko, prawda? Nie oczekując nic w zamian, a dając i mając nadzięje jedynie, że kiedyś się otrzyma, czy to ciepły uśmiech czy to szczere słowo. Tego dnia ojciec został pilnie wezwany do pracy. Kolejny wypadek. Głośne syreny, wrzaski poszkodowanych w wypadku, przerażenie w oczach ich bliskich. Uczestniczył w tym na codzień. Ostry dyżur. Nie cierpałam jego pracy, może dlatego, że przeraźliwie bałam się śmierci. Miałam 7 lat kiedy w wypadku samochodowym zginęła moja rówieśniczka. Nie wiem czy to, co nas łączyło nazwać można przyjaźnią, ale co dnia wspólnie bawiłyśmy się w piaskownicy. Rodzice powiedzieli mi tylko, że Ania jest teraz z aniołkami, ale ja wiedzialam swoje. Widziałam ją w tej okropnej drewnianej skrzyni. Później jacyś panowie zasypali ją piaskiem. Nie widziałam aniołów. Nie widziałam boskiej jasności. Nie widziałam nic, prócz małej dziewczynki z na wpół zdartą w wypadku twarzą, w ciemności, 2 metry pod ziemią, gdzie nikt już nie mógł jej pomóc. Była tam zupełnie sama, podobnie jak ja kiedy piję. I choć żyję zwyczajnie, to tylko z pozoru, zawieszona w rzeczywistości przypominajacej trumnę, z której wydostać się nie potrafię.



*****



I znowu wylądowałam w klubie. Nocne światła, głośna muzka, mocne alkohole, szybki seks. świat pędzi do przodu nie czekając na potykających się więc trzymam równowagę. I znowu ktoś do mnie podszedł, postawił drinka, jednego, drugiego, piątego...ale ja odeszłam. świeże powietrze. ”ono ci nie pomoże”- odezwał się głos. I wiecie co? Miał rację. Wrociłam. Wystarczyło, że weszłam a już stali koło mnie. Nie spojrzałam na żadnego, usiadłam tylko przy barze i zaciągnęłam się dymem, kiedy zobaczyłam go. Podrzucał butelki, przelewał alkohole, a wszystko to patrząc wciąż na mnie.

-My się skadś znamy.- zagadał w końcu wesoło.

-żałosny podryw.- rzuciłam tylko zbierając się do wyjścia.

-Nie idź.- odparł wybiegając zza baru. Nie poszłam, sama nie wiem na co liczyłam...może na odrobinę normalności? Normalności, której nie dostałam. Rozmowa, taxówka, pocałunki na klatce schodowej, szybki stosunek i już go nie było. Zostalam sama...znowu. Odarta ze złudzeń, odarta z uczuć, ale nikogo to nie obchodziło. Liczył się hajs, liczyły sie prochy, wódka i inne gówna, nie liczył się już człowiek...już nie, z reszta, czy liczył się kiedykolwiek?
hola holaa

2
Hm... sama nie wiem. Nie chcę być subiektywna, ale po prostu nie przepadam za tego typu tekstami (w sensie tematyki). Ogólnie nie zachwyciło ani nie zaciekawiło mnie zbytnio to opowiadanie. Styl masz całkiem niezły, parę błędów znalazłam, ale niezbyt ,,poważnych". ;) No i cóż... mam nadzieję, że to nie Twoja ostatnia praca. :)

Powodzenia i pozdrawiam. :)
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

3
Mam takie zdanie jak winky.



Pozdrawiam
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

4
Pomysł: 3+

W zasadzie nic konkretnego się nie dzieje i niczego ten tekst nie wnosi. Może przydałby się go jakoś rozwinąć (nie ukrywam, że jest dość krótkawy).



Styl: 4

Styl masz całkiem niezły. Płynnie sie czyta i w ogóle. Ukłuło mnie tylko jedno zdanie:
Puste oczy patrzące przed się.


Schematyczność: 3

Tekstów o cierpieniu i bólu istnienia jest masa, ale to MASA. Nie żebym miał coś przeciwko takiej tematyce, ale dobrze by było jakoś inaczej do tego podejść. Albo chociaż umiejętniej to ukazać.



Błędy: 2

Jak na tak krótki tekst było ich stanowczo zbyt wiele. Sporo interpunkcyjnych i ortograficznych. Głownie związanych z polskimi literami.

Masz może Worda? Tam jest taka opcja sprawdzania ortografi.



Zawsze czytaj kilka razy każdy swój tekst zanim uznasz, że jest ukończony. Powtarzamy to wszystkim forumowiczom i powoli zaczynam się zastanawiać czy nie powinno się to znaleść w regulaminie :P



Ogólnie: 3

Tekst nie jest zły, tylko te błedy...



Mogę być na malysieńkie tak.



Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

5
dzięki za słowa krytyki. heh, to prwada, ortografii nie przestrzegałam nigdy i chyba nigdy przestrzegać nie będę. To tylko malusieńki fragment tekstu bo całość to 60 stron A4 a to nawet nie 1/3 książki, bo dopiero zaczynam. Czasami ciężko się połapać bo piszę na zasadzie teraźniejszość-wspomnienia, gdzie granica nie zawsze jest widoczna, ale po prostu podoba mi się takie ujęcie tematu. Fragment, który przedstawiłam miał być z założenia taki jaki jest, czyli smutny itp itd, natomiast cały tekst jest utrzymany w nieco innym nastroju.
hola holaa

6
Pomysł: 2



Wydaje mi się, że zadaniem takiego opowiadania jest przykuć uwagę czytelnika, przedstawić mu konkretną historię, oryginalną, ciekawie przedstawioną... no dobra, zagalopowałem się. W każdym razie chodzi mi o to, że ten tekst jest o niczym. Rozumiem, że to tylko jakiś fragment Twojej opowieści, ale dla mnie to wciąż tylko trzy akapity traktujące kompletnie o niczym. Na dodatek o nieciekawym niczym.



Styl: 4-



Dość ładny, podoba mi się. Widzę, że też lubisz krótkie zdania.


Była, po prostu była i za to ją kochaliśmy, bo kocha się mimo wszystko, prawda? Nie oczekując nic w zamian, a dając i mając nadzięje jedynie, że kiedyś się otrzyma, czy to ciepły uśmiech czy to szczere słowo. Tego dnia ojciec został pilnie wezwany do pracy. Kolejny wypadek.


Nie wydaje Ci się, że tutaj powinien być nowy akapit? Chodzi mi o te zdanie "Tego dnia ojciec(...)".



Schematyczność: 3=



No nic tu odkrywczego nie widzę.



Błędy: 3+



Literówki typu "chcialam", no i masa interpunkcyjnych. Z racji jednak na moje samopoczucie, nie raczę ich tutaj wytykać.



Ocena ogólna: 3



Historia mnie kompletnie nie zaciekawiła, ale styl masz dobry i to skłania mnie do bycia na małe tak.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”