Ciężka Bania

1
Zimną wodą przemywałem twarz, oczy szczypały mnie jak cholera. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem cień człowieka. Z niedowierzaniem pokręciłem głową i nie spuszczając wzroku z odbicia własnych oczu, próbowałem przypomnieć sobie, co też się wczoraj wydarzyło. “Jakaś ciężka bania”, pomyślałem.

Cały dzień zleciał szybko, jak zwykle kiedy wstaję po dwunastej. W okolicach dziewiętnastej dostałem smsa od Goni, żebym załatwił towar bo ma dla mnie niespodziankę. Wrzuciłem kurtkę, wsiadłem na rower i pojechałem do Rudego. Poprosiłem o dobre gówno, jak zawsze. Był w wyjątkowo dobrym humorze, pewnie na niezłym haju, i odpalił mi jakiegoś “zajebistego gratisa”. Nigdy nie byłem wybredny, a jak Rudy daje coś za darmo, to nie wypada odmówić.

Wróciłem na chatę i walnąłem piwo. Nie chciałem ruszać towaru, Gonia różnie na mnie potem patrzyła, przeważnie krzycząc coś o “pieprzonych ćpunach”. Poza tym, cały czas miałem na uwadze, że to przecież dwudziestego pierwszego lutego, jej imieniny. Do tego momentu wszystko się zgadzało. Wszystko po staremu, tak jak zawsze. I wtedy zadzwoniła do drzwi Gonia.

- Siemano - palnąłem jak zwykle, a ona zamiast przybić piąstkę, wtuliła się we mnie. Starałem się nie tracić głowy i przeszedłem do rzeczy - Słuchaj, wolałbym żeby twój boy nie zobaczył nas w takiej scence, wiesz o co chodzi? Lubię moją twarz taką, jaką jest teraz - spróbowałem się uśmiechnąć, ale i tak wiedziałem, że wyglądałem jakbym się zesrał. Zresztą, wcale niedużo zabrakło.

Ona natomiast spojrzała na mnie z jakimś takim dziwnym, nieokreślonym wyrazem twarzy.

- Nie, nie zapomniałem - rzekłem trochę spokojniejszy - Wszystkiego naj-naj-najlepszego w dniu imienin, Goniu.

Znowu się wtuliła. Stwierdziłem, że wystarczy tego cyrku. Znamy się od przedszkola i nigdy jej tak nie odbijało, więc musiało się coś stać. A ja wcale nie chciałem mieć z tym nic wspólnego. Odklejając od siebie obie jej ręce, poszedłem do lodówki i wyjąłem cały towar, wraz z gratisem.

- Hej, Rudy dorzucił małego gratisa od siebie - rzekłem starając się nadać standardowego brzmienia swojemu głosowi - Nie wiem, co to, ale mówił że to dobre gówno. Całość jest dla ciebie, przyjmij to jako prezent ode mnie na imieniny - chyba mi odbiło!? Ale faktycznie, powiedziałem to i nerwowo przełykając ślinę, z nadzieją zerknąłem na pozostałą piątkę z sześciopaku bronków w lodówce. “No chłopaki, dziś będziecie musieli wystarczyć”, pomyślałem.

- Dziękuję - rzekła spokojnie biorąc oba woreczki.

- Nie ma o czym mówić - odparłem, w duchu wrzeszcząc, “Idź już! Na litość! Idź już sobie!”.

Pochyliłem głowę i zacząłem powolnym krokiem odprowadzać ją do drzwi. Każdy krok był dla mnie osobną męczarnią, ale wiedziałem, że to droga, z której nie ma już powrotu. Ona też musiała to czuć. Tak było lepiej. Pójdzie sobie, wróci do Ostrego, a ja poczytam książkę, zaleję się piwami i zarzygam w łóżku.

- Jest coś jeszcze - zatrzymała się - Mam dziś imieniny i chęć na coś jeszcze.

- Na co?

Chwyciła moją dłoń i włożyła w nią paczkę prezerwatyw.

- Na ciebie.

Reszta jest bardzo rozmazanym wspomnieniem. Nie zadawałem pytań, zresztą, nie było na to czasu. Wszystko działo się tak szybko, tak strasznie szybko. Zaczęliśmy od gratisa, popijając go piwami i to była ostra bomba. Kochaliśmy się jak para nienasyconych szympansów z zoo. Kiedy bania opadała, wzięliśmy standardowy towar i wróciliśmy do łóżka. Co się działo dalej, nie byłem w stanie sobie przypomnieć.

Czułem otłuczony ból w lewej ręce i zagryzając zęby rzuciłem okiem w okolice łokcia. Chybiony strzał, to się czasem zdarza. Rana się zagoi, to cierpienie ustąpi. Cały się pociłem i zginałem przez skurcze w żołądku i jelitach. Znów puściłem wodę w umywalce i przemyłem twarz, ale to było za mało. Z nadzieją zerknąłem na zawaloną wiadrami i miskami wannę. O tak, to było coś, czego bardzo potrzebowałem. Gorąca kąpiel, to mi na pewno pomoże!

Rozłożywszy się na całej rozciągłości poczułem dobroczynne skutki wrzącej niemal wody. Rudy zawsze powtarzał, że na zjazd najlepsza jest “święta TrójKa” - kąpiel, ketonal i kima. Uszło ze mnie całe zmęczenie, a i umysł odzyskał względną trzeźwość. Wtedy właśnie do łazienki weszła Gonia. Wyglądała jakby czuła się o niebo lepiej ode mnie, zawsze mnie tym zadziwiała. Nieco zażenowany, przekręciłem się w wannie.

- No, no, spałeś ze mną, a teraz się wstydzisz?

Tylko się uśmiechnąłem, bo cóż mi pozostało? Znaliśmy się tyle czasu i nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że no… że ja i ona, kiedykolwiek…

- Właśnie wychodzę, ale mam prośbę.

Uniosłem tylko brwi, usiłując skupić wzrok na tej wyższej części ciała, gdzie znajdowały się oczy. Bez skutku.

- Możesz nie patrzeć mi na cycki, kiedy do ciebie mówię o poważnych sprawach?

- Na Boga, staram się!

- To się nigdy nie wydarzyło, rozumiesz?

- Nigdy?

- Nigdy. Nie miało miejsca, nie istniało.

W zasadzie było mi to i na rękę, choć odezwała się we mnie jakaś taka pycha, męska duma. A może była to i ciekawość? Dlatego zapytałem:

- Czyli już nigdy więcej, my…?

- Nigdy.

Kiwnąłem tylko głową, a ona wyszła. Poczułem wtedy taką pustkę, straszliwą samotność i ryk gdzieś w odmętach moich wnętrzności. O to kobieta mojego życia, która dała mi nadzieję jednego dnia i ubiła ją doszczętnie dnia następnego. “Chyba się rozklejam”, pomyślałem, a łzy powoli i jakby z niedowierzaniem spłynęły mi po policzkach. Kiedy tak pogrążałem się w otchłani swoich myśli, jakby z zaświatów dobiegł do mnie dźwięk jej głosu - “Dziękuję, było cudownie, ale sam wiesz… Tak będzie lepiej” - i zamykanych drzwi.

- Ciężka Bania - mruknąłem.

2
Pomysł: 3

Nie żeby był beznadziejny, po prostu nie przypadł mi do gustu i tyle.



Styl: 4+

Tu już lepiej. Płynnie się prześlizgnąłem przez te kilka zdań :P A tak poważnie, to widać, ze co nie co umiesz.



Schematyczność: 3


Ludzie jakoś lubią czepiać się kontrowersyjnych tematów. Czy już nikt nie chce pisać o rzeczach zwykłych i błahych?



Błędy: 4

Dwa interpunkcyjne i, o ile sie orientuję, powinno być "chuj" a nie "huj". Ale, by mieć pewność trzeba by zapytać Miodka :P



Ogólnie: 3+

Moim zdaniem, nie licząc stylu, bez większych rewelacji.



Jestem na tak.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

3
Pomysł: 3

Wygląda mi to jak scena jakiegos zwyczajnego filmu amerykanskiego, nakreconego przez jakiegos nienzanego reżysera. Nic ciekawego.



Styl: 4

ładnie, potrafisz dobrz ułorzyc zdania, zeby czytaly sie lekko. Ale, lekkie braki widac, coz pozostaje dopracowac.



Schematycznosc: 3

Hmmm, milosci, szybki seks i seks oraz milosc, ktore nie maja prawa istniec. Czy my juz tego nie widzielismy.



Błędy: 3+

Interpunkcja dwa razy i ten "huj", moim zdaniem to powinno byc z kolei "chój", dodatkowo nie lubie wulgaryzmow w opowiadaniach, wiem, ze czasem sa potrzebne i tez ich uzywam, ale raza mnie w oczy.



Ogólnie: 3+

Ujdzie, ale rewelacji nie ma, ratuje Cie styl.



Jestem na tak
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

4
ogólnie to zgadzam się z poprzednikami. Chciałam jednak dodać, że jest to twój pierwszy tekst, który udało mi się spokojnie przeczytać. Naprawdę, pokazałeś mi, że jednak umiesz pisać normalnie i dobrze ci to idzie. Nie to, żeby pomysł mi się podobał, ale sposób pisania - tak, jak zauważył Hansu: ratuje cię styl.
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

5
Nie no, ja chyba nie dowidzę. że się tak brzydko wyrażę - pokażcie mi tego ch**a w tekście palcem bo ni ch**ja go nie widzę!



Dzięki za pozytywy. Chciałem zamieścić "Pucybuta", ale to opowiadanie to jedno wielkie przekleństwo, więc nie będę się nad Wami znęcał :)
HADRET'S.BLOG || UNIVERSUM || LAST.FM || deviantART

6
Szczerze H*ja nie spotkalem i chyba go nie ma, ale inny weryfikator zauwazyl to ie podzielilem uwagą, ze chyba sie pisze to slowo jeszcze inaczej ;)
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

7
Qrcze, ja też nie mogę tego h*ja znaleźć. Pewnie to jakiś mały h*j być musiał :P
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”