Czerwony samochód

1
Miłego (?) czytania.

Jechali drogą prostą jak strzała, a kurz ciągnął się daleko za nimi i powoli opadał. Samochód rzęził i podskakiwał na dziurach. Słońce grzało mocno, kładąc na czerwonej karoserii oślepiający blask. Słońce, pole kukurydzy, kurz i czerwony samochód.
On pił coca colę i śpiewał najnowszy przebój Thousand Lies. Fałszował niemiłosiernie, a ona śmiała się z niego. Wyłożyła bose nogi na deskę rozdzielczą i gryzła źdźbło trawy. Pamiętała, jak robiła to w dzieciństwie. Na wiele lat zapomniała ten smak. Było to tak dawno temu! Upalny dzień oblewał potem ich czoła i wdzierał się dusznym powietrzem przez uchylone szyby.
Uciekali przed miastem, przed showbiznesem i tym całym zgiełkiem. On miał duży dom wypoczynkowy na peryferiach. Z basenem, labiryntem z żywopłotu i innymi uciechami dla bogatych. Żaden paparazzi ich tu nie znajdzie. Będą leżeć na leżakach i pić drinki z parasolkami, będą się kochać każdej nocy, a rano robić sobie jajecznicę i kakao.
Dziwna to była miłość. Spotkali się na jakimś bankiecie. Z jakiej okazji? Już zapomnieli. Byli zdenerwowani i znudzeni. Spojrzeli na siebie obojętnie. O, jest ten aktor bez talentu. O, jest ta marna piosenkarka. Rzucił jakąś drwiącą uwagę. Riposta była cięta i dobitna. Godzinę później zdzierał z niej srebrzystą sukienkę, już we własnym mieszkaniu, i wpijał się ustami w jej szyję.
Odkryli się na nowo. Przestali być dla siebie tylko ludźmi z ekranu. Zauważył, że śpiew wyzwala z niej dużo emocji, że w swych piosenkach zawiera całą swoją duszę. Ona ujrzała w nim coś więcej, niż tylko odtwórcę ról. Poza planem filmowym nigdy nie kłamał. Nawet tego nie umiał. Byli ludźmi sukcesu, mogli mieć wszystko. Skrzyżowały się ich ścieżki, tak przecież różne. On karierę oparł na ciężkiej pracy, ona kiedyś poszła do łóżka z kimś, kto dziś już nie jest nikim ważnym. A potem znaleźli nowe fascynacje. Trzydziestosześciolatka szalała jak uczennica na wagarach, a czterdziestolatek ukradł czerwony samochód. Kupili sobie gumę balonową. I czym prędzej pojechali do willi za miastem.
Zaczęli cudowne życie, dokładnie takie, jakie sobie wyobrażali, pędząc przed siebie czerwonym autem. Kochała go, gdy śpieszył się przy śniadaniu i miał jajko na brodzie. Kochał ją, gdy poranek ukazywał jej wieczorny makijaż jako zamazane, czarne smugi pod oczami. Budził ją wtedy śpiewem, deformując trudną melodię: You fed me your lies, thousand lies! Ze śmiechem biła go poduszkami, a potem kazała się zanieść na taras. Z czasem coś zaczęło się psuć. Ty nigdy nie pościeliłeś za sobą łóżka. Ty ani razu nie pojechałaś na zakupy. Potrafisz grać tylko w serialach. Umiesz zaśpiewać najwyżej piosenkę na jasełkach. Jedyną przyszłością było miejsce, z którego uciekli.
On wrócił tydzień przed rozpoczęciem zdjęć do nowego filmu. Wszyscy byli zdenerwowani, bo ostatnio nie dawał znaku życia. Ona musiała przesunąć datę trasy koncertowej. Rzuciła się w wir pracy. Jeździła z miasta do miasta, wychodziła na scenę i śpiewała Thousand Lies, ale już bez fascynacji, jakby mechanicznie i rutynowo. Po miesiącu dowiedziała się o jego śmierci w wypadku. Siedziała akurat w garderobie i przygotowywała się do występu. Wzruszyła ramionami. Zdarza się, był jednym z ludzi showbiznesu, znała wielu takich.
Ale on nie był taki, jak wszyscy. Zginął w czerwonym kradzionym samochodzie, na zakurzonej drodze wśród pól kukurydzy.

2
Luka w pamięci pisze:Jechali drogą prostą jak strzała, a kurz ciągnął się daleko za nimi i powoli opadał.
Pierwsze wyrazy źle brzmią, lecz gdyby tak zmienić ich kolejność...
Jechali prostą jak strzała drogą.
Better. :)
Podziel to zdanie jeszcze na dwa i będzie dobrze.
Luka w pamięci pisze:Słońce, pole kukurydzy, kurz i czerwony samochód.
Zamiast powtarzać 3/4 lepiej napisać zdanie wprowadzające kukurydzę.
Luka w pamięci pisze:Fałszował niemiłosiernie, a ona śmiała się z niego.
Ona wyśmiewała nieczyste dźwięki, które wypełniły auto.
Jeżeli zaczniesz od "ona", jest bardziej kontrastowo w moim odczuciu.
Luka w pamięci pisze:Na wiele lat zapomniała ten smak. Było to tak dawno temu!
Powtarzasz się.
Luka w pamięci pisze:Z basenem, labiryntem z żywopłotu i innymi uciechami dla bogatych.
Pogrubienie do kasacji.
Luka w pamięci pisze:Będą leżeć na leżakach[1] i pić drinki z parasolkami[2], będą się kochać każdej nocy, a rano robić sobie jajecznicę i kakao.
[1] "Leżenie na leżakach" kiepsko brzmi.
[2] Kropka i od wielkiej litery.
Luka w pamięci pisze:O, jest ten aktor bez talentu. O, jest ta marna piosenkarka.
- O, jest ten aktor bez talentu.
- O, jest ta marna piosenkarka.

Te myśli warto wyrwać z akapitu.
Luka w pamięci pisze:Kupili sobie gumę balonową.
Jedną na dwójkę?
Luka w pamięci pisze:I czym prędzej pojechali do willi za miastem.
Bez "i" na początku.
Luka w pamięci pisze:Ty nigdy nie pościeliłeś za sobą łóżka. Ty ani razu nie pojechałaś na zakupy. Potrafisz grać tylko w serialach. Umiesz zaśpiewać najwyżej piosenkę na jasełkach.
Wypadałoby to zapisać jako dialog.

Tekst czyta się dosyć lekko. Co prawda przydałyby się poprawki, ale i bez nich jest do przeczytania. Myślałem już, że zwalisz zakończenie, ale było dobre. Można powiedzieć, że całość przypadła mi do gustu. ;) Pisz dalej!

Pozdrawiam!
Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku

Land of Fairy Tales

Eskalator.exe :batman:

3
O, widzę że w większości kosmetyczne poprawki i takie dosyć dyskusyjne. Tak jak Twoja podana propozycja:
Ona wyśmiewała nieczyste dźwięki, które wypełniły auto.
wydaje mi się tu nie pasować, bo jest zbyt hmm... udziwniona, skomplikowana, a opowiadanie ma prostszy język. Dialogi celowo nie są od myślników.
Uhh, dziękuję za ocenę.

4
Luka w pamięci pisze:a rano robić sobie jajecznicę i kakao.
ktoś tam jeszcze z nimi był, że podkreślasz "sobie"? niepotrzebne słowo
Luka w pamięci pisze:a czterdziestolatek ukradł czerwony samochód. Kupili sobie gumę balonową. I czym prędzej pojechali do willi za miastem.
Zaczęli cudowne życie, dokładnie takie, jakie sobie wyobrażali, pędząc przed siebie czerwonym autem.
powtórzenia. trochę ich w tekście jest
Luka w pamięci pisze:Ze śmiechem biła go poduszkami, a potem kazała się zanieść na taras.[tu od nowego akapitu]Z czasem coś zaczęło się psuć.
Luka w pamięci pisze:Ty nigdy nie pościeliłeś za sobą łóżka. Ty ani razu nie pojechałaś na zakupy. Potrafisz grać tylko w serialach. Umiesz zaśpiewać najwyżej piosenkę na jasełkach.
to może w jakich cudzysłowach albo cuś.

Końcówka mnie nie przekonała. Mało wiarygodna ta jej zlewka, ani nie wiem do końca dlaczego on nie był taki, jak wszyscy.
Luka w pamięci pisze:wydaje mi się tu nie pasować, bo jest zbyt hmm... udziwniona, skomplikowana, a opowiadanie ma prostszy język.
z tym się zgadzam.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

5
Luka w pamięci pisze:wydaje mi się tu nie pasować, bo jest zbyt hmm... udziwniona, skomplikowana, a opowiadanie ma prostszy język.
To był tylko przykład. Chodziło mi przede wszystkim, żeby zdanie zaczynało się od wyrazu "ona".
Luka w pamięci pisze:Dialogi celowo nie są od myślników.
Wiem, ale wg mnie lepiej byłoby, gdybyś je zapisał inaczej.
Uhh, dziękuję za ocenę.
Nie ma sprawy. :)
Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku

Land of Fairy Tales

Eskalator.exe :batman:

6
padaPada pisze:Końcówka mnie nie przekonała. Mało wiarygodna ta jej zlewka, ani nie wiem do końca dlaczego on nie był taki, jak wszyscy.
Interpretację już pozostawiam czytelnikom. Ja miałam na myśli to, że dla niej to była miłostka, ciekawa odmiana, ale w gruncie rzeczy jej miejsce jest w "wielkim świecie". Natomiast on już nie chciał do niego wracać i dalej szalał ukradzionym samochodem.

7
Luka w pamięci pisze:
padaPada pisze:Końcówka mnie nie przekonała. Mało wiarygodna ta jej zlewka, ani nie wiem do końca dlaczego on nie był taki, jak wszyscy.
Interpretację już pozostawiam czytelnikom. Ja miałam na myśli to, że dla niej to była miłostka, ciekawa odmiana, ale w gruncie rzeczy jej miejsce jest w "wielkim świecie". Natomiast on już nie chciał do niego wracać i dalej szalał ukradzionym samochodem.
ok. mógłbyś to w takim razie trochę w tekście pokazać, tzn ten okres, gdy ich drogi zaczynają się rozchodzić, mógłbyś przedstawić mocniej, dłużej, coś w ten deseń.

generalnie spoko
Leniwiec Literacki
Hikikomori

8
Pamiętała, jak robiła to w dzieciństwie. Na wiele lat zapomniała ten smak. Było to tak dawno temu!
Ten fragment jest napisany na zasadzie "czkawki". Można to trochę wyprostować:

Robiła to w dzieciństwie, tak dawno temu! Na wiele lat zapomniała ten smak.

Skasowałam "pamiętała" – logiczne, że pamięta, jest to przecież wspomnienie.
Żaden paparazzi ich tu nie znajdzie.
Tam ich nie znajdzie.
Spotkali się na jakimś bankiecie. Z jakiej okazji? Już zapomnieli.
Niepotrzebne to "jakimś", skoro dalej piszesz, że nie pamiętają co to był za bankiet – wyciąć.
Byli zdenerwowani i znudzeni.
Człowiek z reguły może się zdenerwować, kiedy coś się stanie. Bardziej pasowałoby podenerwowanie, irytacja.
Ona ujrzała w nim coś więcej, niż tylko odtwórcę ról.
Kogoś – odtwórca ról to nie rzecz.
Zaczęli cudowne życie, dokładnie takie, jakie sobie wyobrażali, pędząc przed siebie czerwonym autem.
Nie bardzo tak "przed siebie" - zmierzali przecież w konkretne miejsce.
Kochał ją, gdy poranek ukazywał jej wieczorny makijaż jako zamazane, czarne smugi pod oczami.
Smugi raczej nie mogą być niezamazane.


Opowiadanie zaczęło się świetnie. Z pierwszych dwóch akapitów aż wyciekał klimat. Bardzo fajnie pokazałaś historię za pomocą takich elementów jak guma balonowa, pola kukurydzy, bitwy na poduszki.
Nie przepadam za opowiadaniami tego typu – tak opisanej historii nie można przeżyć, można jedynie poczytać o tym co się wydarzyło, niemniej podobało mi się – radzisz sobie ze słowem. Ciekawa jestem innych Twoich tekstów.
padaPada pisze: ok. mógłbyś to w takim razie trochę w tekście pokazać, tzn ten okres, gdy ich drogi zaczynają się rozchodzić, mógłbyś przedstawić mocniej, dłużej, coś w ten deseń.
Zgadzam się z padaPadą. Tekst toczy się tak sobie z górki, aż w końcu swobodnie dobija do zakończenia. We wspomnianym fragmencie warto by jednak narobić trochę hałasu.

9
Rzadko kiedy na Wery zdarzają sie oceny naprawdę konstruktywne.
Z reguły jest to rozczłonkowywanie zdań na subiektywne wersje. Sztuczne i nietrwałe.
Poza tym, iż jest to miniatura z błędami, to jest to tekst bardzo dobry. Szczególnie końcówka, która nie łapie za ryj, nie czesze mózgu, nie wali po pysku, a jest po prostu solidnym zakończeniem klawej historii.
Ode mnie szacun za prostą, bardzo amerykańską historię tak nieprawdziwa i tak nierealną, jak powinna być literatura. Za bardzo przyzwyczailiśmy się do zdań, iż ma się to zbliżać do życia, czy byc wiarygodne. Bzdura! Sztuka ma życie obrzydzać, lub upiększać. Nie BYĆ ŻYCIEM.
Jeśli ktoś mysli inaczej, jest w błędzie i powinien zająć się sobą, a nie pisaniem o czyimś życiu.
Klawa miniatura, ale z błedami literalnymi. A od nich masz komputer, nie Weryfików. Oni winni oceniać Twoją robotę merytorycznie, nie technicznie.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

10
Bardzo dziękuję wszystkim oceny.

W powitaniu pisałam, że czytam forum od dawna i wielu z was, że tak powiem, "znam".
kanadyjczyka czytam szczególnie chętnie (i to bez wazeliny, broń Boże), ale jego opinia szczególnie mnie cieszy. Niekoniecznie ze względu na pochwałę. Zauważył w miniaturce dokładnie to, co ja sobie wyobrażałam, pisząc. A w zasadzie - pisałam pod wpływem jakiegoś amerykańskiego filmu i pewnej piosenki:) I było to jedyne opowiadanie, któremu dałam się "ponieść", miało być tylko klimatyczne.

Jejuuu, ale bałam się waszych opinii.

11
Luka w pamięci pisze:Jejuuu, ale bałam się waszych opinii.
Przecie nie gryziemy, a przynajmniej nie do krwi. ;)

A i chyba gdzieś wyżej napisałem do Ciebie jak do faceta, sorki. Ale w sumie miniaturka męska taka trochę, jak dla mnie. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

12
Dziwna ta miniaturka. I dobra i zła. Podoba mi się rozwinięcie od pierwszej sceny - ciąg przyczyn, wydarzeń jest przedstawiony w subtelny i dużo mówiący sposób (charakterystyka postaci!), następnie przekazujesz detale z ich życia, które rzutują na dalszą część w sposób równie delikatny, ale dużo mówiący. Ale druga część ich życia, po tej podróży leci z górki - za szybko. Już mniej tam pokazujesz - czułem niedosyt. Oczywiście, to dobry zabieg, bo podkreśla odwieczna prawdę "buduję się długo, niszczy szybko", ale czy faktycznie tak szybko? Bardziej brakuje mi "co" ich zniszczyło. Tutaj jest to niewyraźne.

Co się zaś zdań tyczy, niektóre są udziwnione, ale większość ci wskazano. Mi natomiast rzuciło się w oczy:
...wrócił tydzień przed rozpoczęciem zdjęć do nowego filmu.
Tutaj rozpoczęcie zdjęć jest jakaś niesprecyzowaną datą, a fakt, że wrócił na plan ma ukazać, iż zrobił to wcześniej, aby uciec przed kobietą? Tak? Jeśli tak, to zobacz na to:
...wrócił do nowego filmu tydzień przed rozpoczęciem zdjęć.

Co złego jest w miniaturze? Tytuł - punkt zaczepny - rozwój marzeń, nadziei w drodze do domku, eksplozja emocji ma nieść symbolikę poprzez czerwony samochód, ale ona leży wg mnie zupełnie w innym miejscu - w ich głowach. Dla mnie ta podróż jest ucieczką, której narzędziem jest czerwony samochód.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”