Miłego (?) czytania.
Jechali drogą prostą jak strzała, a kurz ciągnął się daleko za nimi i powoli opadał. Samochód rzęził i podskakiwał na dziurach. Słońce grzało mocno, kładąc na czerwonej karoserii oślepiający blask. Słońce, pole kukurydzy, kurz i czerwony samochód.
On pił coca colę i śpiewał najnowszy przebój Thousand Lies. Fałszował niemiłosiernie, a ona śmiała się z niego. Wyłożyła bose nogi na deskę rozdzielczą i gryzła źdźbło trawy. Pamiętała, jak robiła to w dzieciństwie. Na wiele lat zapomniała ten smak. Było to tak dawno temu! Upalny dzień oblewał potem ich czoła i wdzierał się dusznym powietrzem przez uchylone szyby.
Uciekali przed miastem, przed showbiznesem i tym całym zgiełkiem. On miał duży dom wypoczynkowy na peryferiach. Z basenem, labiryntem z żywopłotu i innymi uciechami dla bogatych. Żaden paparazzi ich tu nie znajdzie. Będą leżeć na leżakach i pić drinki z parasolkami, będą się kochać każdej nocy, a rano robić sobie jajecznicę i kakao.
Dziwna to była miłość. Spotkali się na jakimś bankiecie. Z jakiej okazji? Już zapomnieli. Byli zdenerwowani i znudzeni. Spojrzeli na siebie obojętnie. O, jest ten aktor bez talentu. O, jest ta marna piosenkarka. Rzucił jakąś drwiącą uwagę. Riposta była cięta i dobitna. Godzinę później zdzierał z niej srebrzystą sukienkę, już we własnym mieszkaniu, i wpijał się ustami w jej szyję.
Odkryli się na nowo. Przestali być dla siebie tylko ludźmi z ekranu. Zauważył, że śpiew wyzwala z niej dużo emocji, że w swych piosenkach zawiera całą swoją duszę. Ona ujrzała w nim coś więcej, niż tylko odtwórcę ról. Poza planem filmowym nigdy nie kłamał. Nawet tego nie umiał. Byli ludźmi sukcesu, mogli mieć wszystko. Skrzyżowały się ich ścieżki, tak przecież różne. On karierę oparł na ciężkiej pracy, ona kiedyś poszła do łóżka z kimś, kto dziś już nie jest nikim ważnym. A potem znaleźli nowe fascynacje. Trzydziestosześciolatka szalała jak uczennica na wagarach, a czterdziestolatek ukradł czerwony samochód. Kupili sobie gumę balonową. I czym prędzej pojechali do willi za miastem.
Zaczęli cudowne życie, dokładnie takie, jakie sobie wyobrażali, pędząc przed siebie czerwonym autem. Kochała go, gdy śpieszył się przy śniadaniu i miał jajko na brodzie. Kochał ją, gdy poranek ukazywał jej wieczorny makijaż jako zamazane, czarne smugi pod oczami. Budził ją wtedy śpiewem, deformując trudną melodię: You fed me your lies, thousand lies! Ze śmiechem biła go poduszkami, a potem kazała się zanieść na taras. Z czasem coś zaczęło się psuć. Ty nigdy nie pościeliłeś za sobą łóżka. Ty ani razu nie pojechałaś na zakupy. Potrafisz grać tylko w serialach. Umiesz zaśpiewać najwyżej piosenkę na jasełkach. Jedyną przyszłością było miejsce, z którego uciekli.
On wrócił tydzień przed rozpoczęciem zdjęć do nowego filmu. Wszyscy byli zdenerwowani, bo ostatnio nie dawał znaku życia. Ona musiała przesunąć datę trasy koncertowej. Rzuciła się w wir pracy. Jeździła z miasta do miasta, wychodziła na scenę i śpiewała Thousand Lies, ale już bez fascynacji, jakby mechanicznie i rutynowo. Po miesiącu dowiedziała się o jego śmierci w wypadku. Siedziała akurat w garderobie i przygotowywała się do występu. Wzruszyła ramionami. Zdarza się, był jednym z ludzi showbiznesu, znała wielu takich.
Ale on nie był taki, jak wszyscy. Zginął w czerwonym kradzionym samochodzie, na zakurzonej drodze wśród pól kukurydzy.
2
Pierwsze wyrazy źle brzmią, lecz gdyby tak zmienić ich kolejność...Luka w pamięci pisze:Jechali drogą prostą jak strzała, a kurz ciągnął się daleko za nimi i powoli opadał.
Jechali prostą jak strzała drogą.
Better.

Podziel to zdanie jeszcze na dwa i będzie dobrze.
Zamiast powtarzać 3/4 lepiej napisać zdanie wprowadzające kukurydzę.Luka w pamięci pisze:Słońce, pole kukurydzy, kurz i czerwony samochód.
Ona wyśmiewała nieczyste dźwięki, które wypełniły auto.Luka w pamięci pisze:Fałszował niemiłosiernie, a ona śmiała się z niego.
Jeżeli zaczniesz od "ona", jest bardziej kontrastowo w moim odczuciu.
Powtarzasz się.Luka w pamięci pisze:Na wiele lat zapomniała ten smak. Było to tak dawno temu!
Pogrubienie do kasacji.Luka w pamięci pisze:Z basenem, labiryntem z żywopłotu i innymi uciechami dla bogatych.
[1] "Leżenie na leżakach" kiepsko brzmi.Luka w pamięci pisze:Będą leżeć na leżakach[1] i pić drinki z parasolkami[2], będą się kochać każdej nocy, a rano robić sobie jajecznicę i kakao.
[2] Kropka i od wielkiej litery.
- O, jest ten aktor bez talentu.Luka w pamięci pisze:O, jest ten aktor bez talentu. O, jest ta marna piosenkarka.
- O, jest ta marna piosenkarka.
Te myśli warto wyrwać z akapitu.
Jedną na dwójkę?Luka w pamięci pisze:Kupili sobie gumę balonową.
Bez "i" na początku.Luka w pamięci pisze:I czym prędzej pojechali do willi za miastem.
Wypadałoby to zapisać jako dialog.Luka w pamięci pisze:Ty nigdy nie pościeliłeś za sobą łóżka. Ty ani razu nie pojechałaś na zakupy. Potrafisz grać tylko w serialach. Umiesz zaśpiewać najwyżej piosenkę na jasełkach.
Tekst czyta się dosyć lekko. Co prawda przydałyby się poprawki, ale i bez nich jest do przeczytania. Myślałem już, że zwalisz zakończenie, ale było dobre. Można powiedzieć, że całość przypadła mi do gustu.

Pozdrawiam!
Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
3
O, widzę że w większości kosmetyczne poprawki i takie dosyć dyskusyjne. Tak jak Twoja podana propozycja:
Uhh, dziękuję za ocenę.
wydaje mi się tu nie pasować, bo jest zbyt hmm... udziwniona, skomplikowana, a opowiadanie ma prostszy język. Dialogi celowo nie są od myślników.Ona wyśmiewała nieczyste dźwięki, które wypełniły auto.
Uhh, dziękuję za ocenę.
4
ktoś tam jeszcze z nimi był, że podkreślasz "sobie"? niepotrzebne słowoLuka w pamięci pisze:a rano robić sobie jajecznicę i kakao.
powtórzenia. trochę ich w tekście jestLuka w pamięci pisze:a czterdziestolatek ukradł czerwony samochód. Kupili sobie gumę balonową. I czym prędzej pojechali do willi za miastem.
Zaczęli cudowne życie, dokładnie takie, jakie sobie wyobrażali, pędząc przed siebie czerwonym autem.
Luka w pamięci pisze:Ze śmiechem biła go poduszkami, a potem kazała się zanieść na taras.[tu od nowego akapitu]Z czasem coś zaczęło się psuć.
to może w jakich cudzysłowach albo cuś.Luka w pamięci pisze:Ty nigdy nie pościeliłeś za sobą łóżka. Ty ani razu nie pojechałaś na zakupy. Potrafisz grać tylko w serialach. Umiesz zaśpiewać najwyżej piosenkę na jasełkach.
Końcówka mnie nie przekonała. Mało wiarygodna ta jej zlewka, ani nie wiem do końca dlaczego on nie był taki, jak wszyscy.
z tym się zgadzam.Luka w pamięci pisze:wydaje mi się tu nie pasować, bo jest zbyt hmm... udziwniona, skomplikowana, a opowiadanie ma prostszy język.
5
To był tylko przykład. Chodziło mi przede wszystkim, żeby zdanie zaczynało się od wyrazu "ona".Luka w pamięci pisze:wydaje mi się tu nie pasować, bo jest zbyt hmm... udziwniona, skomplikowana, a opowiadanie ma prostszy język.
Wiem, ale wg mnie lepiej byłoby, gdybyś je zapisał inaczej.Luka w pamięci pisze:Dialogi celowo nie są od myślników.
Nie ma sprawy.Uhh, dziękuję za ocenę.

Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
6
Interpretację już pozostawiam czytelnikom. Ja miałam na myśli to, że dla niej to była miłostka, ciekawa odmiana, ale w gruncie rzeczy jej miejsce jest w "wielkim świecie". Natomiast on już nie chciał do niego wracać i dalej szalał ukradzionym samochodem.padaPada pisze:Końcówka mnie nie przekonała. Mało wiarygodna ta jej zlewka, ani nie wiem do końca dlaczego on nie był taki, jak wszyscy.
7
ok. mógłbyś to w takim razie trochę w tekście pokazać, tzn ten okres, gdy ich drogi zaczynają się rozchodzić, mógłbyś przedstawić mocniej, dłużej, coś w ten deseń.Luka w pamięci pisze:Interpretację już pozostawiam czytelnikom. Ja miałam na myśli to, że dla niej to była miłostka, ciekawa odmiana, ale w gruncie rzeczy jej miejsce jest w "wielkim świecie". Natomiast on już nie chciał do niego wracać i dalej szalał ukradzionym samochodem.padaPada pisze:Końcówka mnie nie przekonała. Mało wiarygodna ta jej zlewka, ani nie wiem do końca dlaczego on nie był taki, jak wszyscy.
generalnie spoko
8
Ten fragment jest napisany na zasadzie "czkawki". Można to trochę wyprostować:Pamiętała, jak robiła to w dzieciństwie. Na wiele lat zapomniała ten smak. Było to tak dawno temu!
Robiła to w dzieciństwie, tak dawno temu! Na wiele lat zapomniała ten smak.
Skasowałam "pamiętała" – logiczne, że pamięta, jest to przecież wspomnienie.
Tam ich nie znajdzie.Żaden paparazzi ich tu nie znajdzie.
Niepotrzebne to "jakimś", skoro dalej piszesz, że nie pamiętają co to był za bankiet – wyciąć.Spotkali się na jakimś bankiecie. Z jakiej okazji? Już zapomnieli.
Człowiek z reguły może się zdenerwować, kiedy coś się stanie. Bardziej pasowałoby podenerwowanie, irytacja.Byli zdenerwowani i znudzeni.
Kogoś – odtwórca ról to nie rzecz.Ona ujrzała w nim coś więcej, niż tylko odtwórcę ról.
Nie bardzo tak "przed siebie" - zmierzali przecież w konkretne miejsce.Zaczęli cudowne życie, dokładnie takie, jakie sobie wyobrażali, pędząc przed siebie czerwonym autem.
Smugi raczej nie mogą być niezamazane.Kochał ją, gdy poranek ukazywał jej wieczorny makijaż jako zamazane, czarne smugi pod oczami.
Opowiadanie zaczęło się świetnie. Z pierwszych dwóch akapitów aż wyciekał klimat. Bardzo fajnie pokazałaś historię za pomocą takich elementów jak guma balonowa, pola kukurydzy, bitwy na poduszki.
Nie przepadam za opowiadaniami tego typu – tak opisanej historii nie można przeżyć, można jedynie poczytać o tym co się wydarzyło, niemniej podobało mi się – radzisz sobie ze słowem. Ciekawa jestem innych Twoich tekstów.
Zgadzam się z padaPadą. Tekst toczy się tak sobie z górki, aż w końcu swobodnie dobija do zakończenia. We wspomnianym fragmencie warto by jednak narobić trochę hałasu.padaPada pisze: ok. mógłbyś to w takim razie trochę w tekście pokazać, tzn ten okres, gdy ich drogi zaczynają się rozchodzić, mógłbyś przedstawić mocniej, dłużej, coś w ten deseń.
9
Rzadko kiedy na Wery zdarzają sie oceny naprawdę konstruktywne.
Z reguły jest to rozczłonkowywanie zdań na subiektywne wersje. Sztuczne i nietrwałe.
Poza tym, iż jest to miniatura z błędami, to jest to tekst bardzo dobry. Szczególnie końcówka, która nie łapie za ryj, nie czesze mózgu, nie wali po pysku, a jest po prostu solidnym zakończeniem klawej historii.
Ode mnie szacun za prostą, bardzo amerykańską historię tak nieprawdziwa i tak nierealną, jak powinna być literatura. Za bardzo przyzwyczailiśmy się do zdań, iż ma się to zbliżać do życia, czy byc wiarygodne. Bzdura! Sztuka ma życie obrzydzać, lub upiększać. Nie BYĆ ŻYCIEM.
Jeśli ktoś mysli inaczej, jest w błędzie i powinien zająć się sobą, a nie pisaniem o czyimś życiu.
Klawa miniatura, ale z błedami literalnymi. A od nich masz komputer, nie Weryfików. Oni winni oceniać Twoją robotę merytorycznie, nie technicznie.
Z reguły jest to rozczłonkowywanie zdań na subiektywne wersje. Sztuczne i nietrwałe.
Poza tym, iż jest to miniatura z błędami, to jest to tekst bardzo dobry. Szczególnie końcówka, która nie łapie za ryj, nie czesze mózgu, nie wali po pysku, a jest po prostu solidnym zakończeniem klawej historii.
Ode mnie szacun za prostą, bardzo amerykańską historię tak nieprawdziwa i tak nierealną, jak powinna być literatura. Za bardzo przyzwyczailiśmy się do zdań, iż ma się to zbliżać do życia, czy byc wiarygodne. Bzdura! Sztuka ma życie obrzydzać, lub upiększać. Nie BYĆ ŻYCIEM.
Jeśli ktoś mysli inaczej, jest w błędzie i powinien zająć się sobą, a nie pisaniem o czyimś życiu.
Klawa miniatura, ale z błedami literalnymi. A od nich masz komputer, nie Weryfików. Oni winni oceniać Twoją robotę merytorycznie, nie technicznie.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll
10
Bardzo dziękuję wszystkim oceny.
W powitaniu pisałam, że czytam forum od dawna i wielu z was, że tak powiem, "znam".
kanadyjczyka czytam szczególnie chętnie (i to bez wazeliny, broń Boże), ale jego opinia szczególnie mnie cieszy. Niekoniecznie ze względu na pochwałę. Zauważył w miniaturce dokładnie to, co ja sobie wyobrażałam, pisząc. A w zasadzie - pisałam pod wpływem jakiegoś amerykańskiego filmu i pewnej piosenki:) I było to jedyne opowiadanie, któremu dałam się "ponieść", miało być tylko klimatyczne.
Jejuuu, ale bałam się waszych opinii.
W powitaniu pisałam, że czytam forum od dawna i wielu z was, że tak powiem, "znam".
kanadyjczyka czytam szczególnie chętnie (i to bez wazeliny, broń Boże), ale jego opinia szczególnie mnie cieszy. Niekoniecznie ze względu na pochwałę. Zauważył w miniaturce dokładnie to, co ja sobie wyobrażałam, pisząc. A w zasadzie - pisałam pod wpływem jakiegoś amerykańskiego filmu i pewnej piosenki:) I było to jedyne opowiadanie, któremu dałam się "ponieść", miało być tylko klimatyczne.
Jejuuu, ale bałam się waszych opinii.
11
Przecie nie gryziemy, a przynajmniej nie do krwi.Luka w pamięci pisze:Jejuuu, ale bałam się waszych opinii.

A i chyba gdzieś wyżej napisałem do Ciebie jak do faceta, sorki. Ale w sumie miniaturka męska taka trochę, jak dla mnie.

12
Dziwna ta miniaturka. I dobra i zła. Podoba mi się rozwinięcie od pierwszej sceny - ciąg przyczyn, wydarzeń jest przedstawiony w subtelny i dużo mówiący sposób (charakterystyka postaci!), następnie przekazujesz detale z ich życia, które rzutują na dalszą część w sposób równie delikatny, ale dużo mówiący. Ale druga część ich życia, po tej podróży leci z górki - za szybko. Już mniej tam pokazujesz - czułem niedosyt. Oczywiście, to dobry zabieg, bo podkreśla odwieczna prawdę "buduję się długo, niszczy szybko", ale czy faktycznie tak szybko? Bardziej brakuje mi "co" ich zniszczyło. Tutaj jest to niewyraźne.
Co się zaś zdań tyczy, niektóre są udziwnione, ale większość ci wskazano. Mi natomiast rzuciło się w oczy:
...wrócił do nowego filmu tydzień przed rozpoczęciem zdjęć.
Co złego jest w miniaturze? Tytuł - punkt zaczepny - rozwój marzeń, nadziei w drodze do domku, eksplozja emocji ma nieść symbolikę poprzez czerwony samochód, ale ona leży wg mnie zupełnie w innym miejscu - w ich głowach. Dla mnie ta podróż jest ucieczką, której narzędziem jest czerwony samochód.
Co się zaś zdań tyczy, niektóre są udziwnione, ale większość ci wskazano. Mi natomiast rzuciło się w oczy:
Tutaj rozpoczęcie zdjęć jest jakaś niesprecyzowaną datą, a fakt, że wrócił na plan ma ukazać, iż zrobił to wcześniej, aby uciec przed kobietą? Tak? Jeśli tak, to zobacz na to:...wrócił tydzień przed rozpoczęciem zdjęć do nowego filmu.
...wrócił do nowego filmu tydzień przed rozpoczęciem zdjęć.
Co złego jest w miniaturze? Tytuł - punkt zaczepny - rozwój marzeń, nadziei w drodze do domku, eksplozja emocji ma nieść symbolikę poprzez czerwony samochód, ale ona leży wg mnie zupełnie w innym miejscu - w ich głowach. Dla mnie ta podróż jest ucieczką, której narzędziem jest czerwony samochód.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.