16

Latest post of the previous page:

ravva pisze:ale tu racji nie masz, bo wchodzimy w strefę działania sił nieczystych, więc dopuszczalna jest sytuacja, ze wyszkolenie i cieżka kasa nie wystarczą.
źle. nie rozumiemy się; nie mówię, że oni musieli mu wklupać. mówię, że oni przeszli wieloetapową selekcję, to elita elity, nie ormowcy- oni zwyczajnie nie mają w menu opcji rejterady (chyba, że zamiast prawdziwych fachmanów i twardzieli chcesz wykreować partaczy i mięczaków, no to ok, u ruskich takich pełno; patrz dubrowka i kilka podobnych akcji). powtarzam i powiem obrazowo: żołnierz sił specjalnych, który stchórzył na polu walki, jest spalony jak nauczyciel od wuefu przyłapany w szatni z mocno nieletnią uczennicą w jednoznacznie dwuznacznej sytuacji- chciałabyś być na akcji z tchórzem? i żeby Twoje życie zależało od tego, który już wcześniej uciekł?
pamiętaj, że tacy żołnierze, to ostatnia linia obrony- po nich już nie ma nikogo, kto mógłby poprawić- nie mogą więc nawalić (i nie upieram się przy tej konkretnej sytuacji, ale zważ na to, bo to podstawa kreowania bohaterów tego typu)
ravva pisze:dowódca, o ile kojarze, tez był pod wrazeniem umiejętności batałowa, to co, sobie miał również w łeb palnąć? ot, siadł chłop zatroskany i dumac zaczął, co z fantem zrobić.
umiejętności umiejętnościami, ucieczka ucieczką

poza tym ogranicz wspomniane wcześniej zachwyty oraz rzygi- wyszło kiepsko; taka egzaltowana elokwencja nie robi na mnie wrażenia- ani to śmieszne, ani błyskotliwe

no dobrze, część treści jest do poprawy :) a perfumy to najmniejszy problem- na żadnej akcji przecież tu nie byli, więc skoncentruj się na właściwej części treści, żeby podczas czytania inna treść nie dźwigała się :twisted:
ravva pisze:Podpalił papierosa
pierwsze słyszę. odpalił

i ogranicz kopniaki w klasztorne drzwi, bo wychodzi to tak:


czekam
:*

17
Smoke pisze:
czekam
:*
aha.
Pamietam.

Z sensem odpisze rano.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

18
ale mi chodziło o to, że czekam na ciąg dalszy, chyba nie myślisz, że mógłbym się przypominać w tak obcesowy sposób (co prawda doskonale współgra z moją apodyktycznością, ale coś tam coś tam) :)

19
Dawno temu przeczytałem ten fragment i bardzo mi się spodobał. Został nawet w zakładkach, żebym skomentował, ale... Teraz przypomniał mi się i postanowiłem sprawdzić, czy nadal ma tego kopa, którego poczułem za pierwszym razem. I wiecie co? Piszę to teraz na leżąco, bo czuję się jakby mnie ze 20 dresów skopało. I jakkolwiek by to nie brzmiało, jest to duży pozytyw ;)

Tekst jest fajnie napisany, ale na tle innych tekstów na Wery wyróżnia się przede wszystkim tym, że jest ciekawy i czytelnik chce go czytać - widzę po komentarzach, że nie tylko ja tak miałem.
Ten tekst udowadnia, że nie trzeba filozofiufować ani psychologilizować, a nawet nie trzeba jakieś wydumanego języka, żeby powstał dobry tekst!
Widziałem na Wery sporo fragmentów napisanych bardziej wydumanym językiem, ale w większości były po prostu nudne.
A tutaj? Łykam każde słowo jak głodny pelikan i gdy kończę, zostaje pytanie: dlaczego to takie krótkie?!
Myślę, że każdy powinien ten fragment przeczytać, bo można się sporo nauczyć.

Nie ma tekstów, które nie mogą być lepsze, więc zaraz coś o nich napiszę o drobnych zgrzytach. Nie będę wspominał o tych, które poruszyli inni komentujący, jeśli nie mam nic więcej do dodania.

Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy uwaga niewłaściwie stosowana zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu ;)

gdy mężczyzna w gabinecie opata zawirował, rozpryskując zawartość żołądka w promieniu trzech metrów
W mojej głowie pojawił się obraz rozchlastanego gościa, któremu flaki rozpryskują się po pokoju, a dopiero później dowiedziałem się, że chodziło o to, że po prostu wymiotował. Zmyliło mnie "rozpryskiwanie treści żołądka".

I patrząc na późniejszy opis, to nie wiem, czy w ogóle powinno to kogokolwiek z nich ruszyć. W sumie to nawet gdyby faceta rozbryzgnąć, to wszyscy powinni być przygotowani do takich widoków i zapachów. Człowiek przyzwyczaja się do różnych rzeczy. Skupienie się na zapachu nazbyt wyolbrzymia ten aspekt - wg mnie niepotrzebnie. No i trochę przypomina sceny, gdy w filmach akcji pojawia się policjant albo żołnierz mówiący: "I didn't sign up for this!".
Różowawo-brązowe plamy
wycierał różową plamę
Różowawe? Z czego?
trzask krzesiwa wraz z lekkim zapachem benzyny zmieszały się z wonią papierosa
Nigdy do końca nie zrozumiałem, dlaczego w Polsce uważa się, że Zippo są napełniane benzyną.
Mieli go przesłuchać, nie zabić, więc broń zostawili w korytarzu
WTF?! Kto tak robi?

Część podsumowania jest na początku, a tutaj tylko kilka kwestii:

Wg mnie za dużo dygresji jak na tak krótki kawałek.

Nikulin szybko dał się przekonać, za szybko, a przez to mało wiarygodnie wychodzi.

Jest to fragment, więc nie czepiam się zlewających się postaci. Myślę, że w całości mogło to lepiej wyjść.

Aha, jeszcze w odniesieniu do kometarza Smoke'a - są rzeczy do poprawy, ale chciałbym ostrzec, żeby nie popaść w kolei w seagalizm, bo twardziel twardzielem, ale ten twardziel to też człowiek, a nie robot czy inny Steven Seagal:



Pozdro,

B.A.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

20
ale tekst ten jest dobry, jest bardzo dobry i ma szanse ciekawie się rozwinąć, pod warunkiem, że taką przyjęto konwencję i jest to świadome, celowe i jeszcze raz świadome

konwencją tą jest właśnie seagalizm i jako taki nie jest on zły sam w sobie, po prostu może się mniej podobać jednym, ale za to bardziej drugim

tekst ten jest seagalizmem, albowiem bohaterowie są tacy jak on; jednowymiarowi, stereotypowi, ten kopniak w drzwi to kwintesencja tejże konwencji

jak już mówiłem, tekst ten ma tyle wspólnego z prawdziwym wojskiem, ile moje randki z Shanią Twain mają z rzeczywistością (a mogę opowiadać o nich godzinami) :oops:

no i sceny typu obijanie jeden drugiego; Benny Hill i klepanie dziadka po glacy lub błazeńska i egzaltowana pokora Behemota wobec Wolanda są ok, ale w każdym innym miejscu niż oddział komandosów (chyba, że target jest jasno określony i zdajesz sobie sprawę, że na spotkaniach autorskich, Twoi fani będą zadawać dwa główne pytania:
1. jakie liceum wybrać, by tak pisać.
2. jakie liceum wybrać, by być takimi jak Twoi bohaterowie.) :twisted:

ravva, mam nadzieję, że rozumiesz mnie; jeśli jesteś świadoma tego, co robisz, to pisz ile fabryka dała, jeśli jednak masz wątpliwości, to zawróć czym prędzej

jako fanatyczny wyznawca Twojej twórczości czekam na ciąg dalszy i pamiętaj, że im więcej potu na treningu, tym mniej krwi w walce,
mam nadzieję, że rozumiesz moje intencje i że piszę to, by Cię wspomóc (zresztą ja wiem, że Ty wiesz i to taka kurtuazja tylko ;) )

21
Jeszcze takiego kurtuazyjnego Smoke'a to chyba żem nie widział ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

22
Jak dla mnie tekst jest słodko-kwaśny. Z jednej strony bardzo zgrabnie napisany (choć nie pozbawiony błędów, o czym koledzy wcześniej wspomniali), bardzo przyjemnie się czyta, z drugiej miałam wrażenie, że czytam o przygodach wiejskich kmiotków z widłami, którzy nie znają takiego pojęcia jak dyscyplina, a niesnaski rozwiązują pięścią, a nie o grupie elitarnych rosyjskich żołnierzy. Nie spodobał mi się też jeden z końcowych fragmentów, w których Michaił spotkał dziewczynę, która oczywiście musiała być piękna, śliczna i niewinna, i posiadać delikatniuchne dłonie, zupełnie jakby żołnierze najbardziej elitarnej jednostki wojskowej byli uczeni tego, że na misji mają podziwiać urodę kobiet. Przyznam, że znacznie psuje to koncepcję i wrzuca opowiadanie w kategorię "Opowieść o bohaterstwie, honorze, miłości i namiętności" dla znudzonych życiem gospodyń domowych.

Podsumowując: koncepcja super, wykonanie troche gorzej. Słuchaj chłopaków, bo dobrze prawią i wyciągnij wnioski z ich krytyki, bo ten tekst aż się o to prosi.
Noc od dnia różni to, że nie widać sufitu
O uczucia już właściwie nie pytaj
Gdy przechodzisz przez szereg ciał bez imion
To nie przeszkadza, tego właściwie nie ma
Pozostał głód, już tylko głód...


Closterkeller, "California"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron