22
autor: Rubia
Szef Weryfikatorów
Mam pewien problem z Twoimi tekstami. Piszesz bardzo sugestywnie, swobodnie operujesz słowem, jakieś niewielkie wyczyszczenie oczywiście by się przydało, lecz to jest w gruncie rzeczy drobiazg. Bez trudu wciągasz czytelnika w wewnętrzny świat swojej bohaterki, z całym jego splątaniem. To duża zaleta.
Ale: dla mnie granicą przyswajalności takiej narracji byłoby kilkanaście stron. No, może dwadzieścia parę. Bo strumień świadomości, o którym piszesz, jest tylko techniką pisarską. Ona rzeczywiście "otwiera" bohatera przed czytelnikiem w sposób niemożliwy do osiągnięcia przy użyciu innych technik. Nie zastąpi jednak - bo nie może - innych elementów skończonego, kompletnego utworu literackiego, takich jak kompozycja, oś fabularna czy, niechby nawet sprowadzona do minimum, akcja. Nie chodzi mi tu o liniowy układ wydarzeń, od punktu A do punktu B, z dwoma obowiązkowymi zaskoczeniami po drodze. Przepływ wspomnień, skojarzeń, emocji jednak również musi mieć swój kierunek i cel, gdyż inaczej szybko zaczyna nużyć. W tym wewnętrznym świecie bohatera czy bohaterki musi istnieć jakiś czynnik, który organizuje całość. Choćby miałaby to być jedna emocja, dominująca nad innymi, albo jakiś zewnętrzny bodziec do działania. Przypomina mi się tu Pani Dalloway Wirginii Woolf, z jej nikłą akcją rozgrywającą się w ciągu jednego dnia i bogactwem przeżyć, obejmujących całe życie nie tylko samej bohaterki tytułowej. Tam właśnie technika strumienia świadomości została wykorzystana w sposób mistrzowski.
Nie wiem, jak obszerną całość planujesz. Myślę, że dobrze byłoby, gdybyś przemyślała właśnie konstrukcję całości, gdyż "powieść intelektualna" albo "filozoficzna" to wprawdzie dobrze brzmi, ale czyta się niekoniecznie dobrze. Jaki sens ma wówczas beletryzacja? Czym forma powieściowa góruje nad innymi, na przykład nad esejem?
Bo przecież ten wewnętrzny świat narkomanki można przedstawić na wiele sposobów, lecz wybór którejkolwiek opcji ma swoje konsekwencje. Choćby takie, że czytelnik czego innego oczekuje po opowiadaniu czy powieści, a czego innego po pamiętniku albo eseju (auto)biograficznym.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.