Godhand pisze:Twój temat - twoje podwórko.
Przytaczaj jeśli chcesz.
G.
W takim razie słowniczek w "CHWDP" zastępuje wywiad ze mną odnoszący się do słów jednego z ministrów spraw wewnętrznych:
„Policjanci często sami pochodzą z patologicznych rodzin i nie potrafią prawidłowo reagować na przemoc” – jeden z ministrów IV RP.
Wywiad - ściek
Wywiad został przeprowadzony w nie do końca jasnych okolicznościach. W bliżej niesprecyzowanym czasie. W miejscu, gdzie król chadza piechotą, premier nie lata samolotem, ksiądz podciąga legalnie sutannę, komendant główny spina się zapewne „pod ciężarem chwili”, minister spraw wewnętrznych być może stęka, a i większość ludzi chce być sam na sam z sobą. Redaktor Dupa Romana wykorzystał swoje znajomości z autorem Policjanta oraz CHWDP i postanowił przekazać relację ze spotkania z Erlinem.
DR – Imię i nazwisko?
– Sancho Piritas de Erlino…
DR – Nie, no tak nie będziemy ze sobą rozmawiać.
– Nie, to nie: spierdalaj.
DR – Nie mogę. Paradoks polega na tym, że jesteśmy nierozłączni. Zresztą co na to wszystko powiedzą Czytelnicy?
– Chuj mnie to obchodzi.
DR – Może zaczniemy z innej strony… Policjant?
– A gdzie tam. Podwórkowy filozof.
DR– Były funkcjonariusz?
– Kosiarz umysłów zza rogu.
DR – Gliniarz, który się skundlił i teraz wstydzi się do tego przyznać?
– Jesteś tak samo tępy jak twoi koledzy piszący antypolicyjne artykuły na polityczne zamówienie.
DR – Narodowy bohater czekający grzecznie w kolejce na pomnik?
– Jebaj się.
DR – Mówi się „jeb się”.
– No to jeb się, byle skutecznie.
DR – Odpowiadaj, kurwa, logicznie, bo nie będę cię spowiadać do wiosny! (A mamy jesień).
– Policjant, bo taki tytuł nosi moja trzyczęściowa powieść, więc niech tak zostanie.
DR – O, właśnie. Skoro wspomniałeś… Napisałeś jakieś książki. O czym właściwie?
– O dupie Maryni. O swoich flakach, o kolegach ze służby, którzy już nie żyją, a nie załapali się do Księgi Pamięci w KGP, bo nie zeszli z tego padołu medialnie, i o jeszcze paru sprawach mniej bądź bardziej dla mnie ważnych. Musiałem zresztą „coś” napisać, żeby mi się dalej chciało.
DR – Hm… a ile lat w mundurze?
– Chuj cię to obchodzi.
DR – Stopień służbowy?
– …może aspirant w prewencji, a może wiejski posterunkowy.
DR – No to… baczność, kurwa! Albo… na kolana!
– Chyba ocipiałeś. Idź sobie lepiej zrób wziernikowanie pochwy, bo co do rozkazów, to ani jedno, ani drugie i to przez całe moje dotychczasowe życie.
DR – To po co tam poszedłeś (do policji) i jak ty się, biedaku, właściwie uchowałeś w ściśle zhierarchizowanej służbie mundurowej?
– Ssij kciuka, zresztą o tym jest w książce.
DR – Jak do tej pory udzieliłeś wywiadów do dwóch gazet. Były szczere czy prawdziwe?
– Były konieczne, żeby zaistnieć jako autor. Jeden wywiad załatwił mi „Ojciec mojego literackiego pomysłu”, bez którego niczego bym nie wydał, a drugi powstał dzięki Dobremu Człowiekowi poznanemu w zwariowanych okolicznościach.
DR – Rozumie się, że obaj to gliniarze? Ponoć wy, psy, trzymacie się zawsze razem.
– Razem? Gówno tam prawda, ale są wyjątki i obaj (w/w) do nich należą.
DR – Dlaczego odszedłeś z policji?
– Kto powiedział, że odszedłem?
DR – Wyjebali cię!
– To ty tak twierdzisz…
DR – Dalej służysz?
– Pierdol się.
DR – Mogę, ale nie będziesz raczej zadowolony. Z tego co mi wiadomo, gejem nie jesteś… A propos, jaki masz stosunek do władz oraz zwierzchników?
– Analny.
DR – To znaczy, że ich…
– To znaczy, że nie muszę ich oglądać, nawet mi na tym nie zależy. Wiem, że są potrzebni, nawet jeśli łączy się to z psychicznym, etycznym i estetycznym dyskomfortem.
DR – Zabiłeś legalnie człowieka?
– Nie.
DR – Strzelałeś do ludzi?
– Nie.
DR – Uratowałeś bezpośrednio komuś życie?
– Nie.
DR – To co z ciebie za policjant?
– Pierdol się, mówiłem ci już.
DR – To może chociaż wziąłeś w łapę?
– Nie.
DR – Sprzedałeś gangsterom policyjne informacje?
– Nie.
DR – Współpracowałeś z jakąś, malutką chociaż, taką tyci tyci wiejską ośmiornicą?
– Nie.
DR – No to, kurwa, co ty właściwie robiłeś w policji?
– Służyłem.
DR – Jakieś rady dla przyszłych gliniarzy?
– Żadnych.
DR – Jakieś planowane wieczorki literackie, spotkania z Czytelnikami czy inne pomysły na lansowanie siebie i książek?
– Nie. Może w dalekiej, kosmicznej przyszłości.
DR – Dlaczego tak późno?
– Pierdol się.
DR – Inni autorzy mają to po prostu wkalkulowane w swoją twórczość.
– …a ja nie, bo jak na razie nie jestem żadnym pisarzem. Dwa wywiady i ten trzeci na chwilę obecną mi wystarczą.
DR – Obłudne toto.
– Chcesz oberwać?
DR – To może wystąpisz w jakiejś reklamie?
– Kondomów, których używanie należy jeszcze bardziej spopularyzować, szczególnie w pewnych kręgach. Może w przyszłości urodzi się dzięki temu mniej wszelkiej maści papudraków.
DR – Nie sądzę, tego nie da się powstrzymać. Czyżbyś kreował się na twardziela, a jesteś mięczakiem?
– Nie muszę, bo i tak mam większego od ciebie.
DR – Ten tytuł czwartej książki CHWDP, co to ma, kurwa, znaczyć?
– Na przykład: chuj w dupę prokuratorom, politykom, prawnikom, przysięgom, pajacom, prasie, pastorom różnej maści albo co tam sobie ktoś doda. Chociaż z drugiej strony, może oznaczać: chcę wstąpić do policji. Zresztą dla osób, które nie zakończyły edukacji na elementarzu „Ala ma kota”, analiza pierwszych czterech liter w połączeniu z fantazją oraz dodaniem piątej może sprawić wiele przyjemności.
DR – Nie rozumiem.
– No i chuj ci w dupę.
DR – Jesteś może życiowym policyjnym nieudacznikiem, któremu firma, przyjmując go w swe szeregi, uratowała życie?
– Mniej więcej.
DR – Co sądzisz o gliniarzach wiecznie narzekających na trudy służby?
– (Wydęcie policzka językiem od wewnątrz i kilkukrotny, posuwisty ruch pięścią wzdłuż szczęki).
DR – E, do dupy z tobą taka rozmowa. Miał być wywiad rzeka, a wyszło jak zawsze. Zresztą masz podobno tyle rozgrzebanych, rozpoczętych projektów, a i tak za co się weźmiesz, to albo zjebiesz, albo porzucasz po czasie. W sumie to cud, że Policjant i CHWDP wyszły ci do końca.
– …pierdol się.
DR – Ok. Przy najbliższej okazji, ale nie krzycz wtedy i nie miej do mnie żalu. A teraz, cycu, na koniec podsumowujący cios: warto było?
– Jak cholera. (Z uśmiechem, szczerze, spłukując wodę).